Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2020

Cisza.

    Siedzimy w domu. Jakiś czas temu byłam z Gabi u moich rodziców. Ponad tydzień. Dziwnie z centrum miasta znowu   wrócić na prawdziwe łono natury (bloki otoczone lasem). To dobrze mi znane miejsca. Pamiętam szelest liści, śpiew ptaków, stukanie dzięcioła, szum rzeki.    Zaskoczyła mnie jednak Gabrysia. Wejście do lasu, poza zabudowę, sprawiał, że robiła się czujna jak zwierzyna. Przestraszona. Nasłuchująca. Trzymała mnie kurczowo za rękę, a nawet pchała się w ramiona. Ja czułam się wtedy nieswojo. Byłam zdziwiona swoją reakcją, bo jak to? Ja - wychowana w "lesie", kochająca jego ciszę i spokojnie życie. Ja, wyczekująca lata, by znaleźć się na szczytach Tatr i czerpać w milczeniu siłę z ich potęgi.     Ale stało się. Nie wiedziałam   jak odnaleźć się na ziemi, która pamięta moje kroki z dzieciństwa. Powoli przypominałam sobie ile szacunku wymaga przyroda. Jak delikatnie opuszkami palców gładzić mech, by pokazać go małej istocie. Gdzie najlepiej zbierać szyszki, gdzie pta