Usunę i po problemie. Nienarodzone dzieci.
Pływało sobie w wodach. Jakiego koloru? Nie mam pojęcia. Ale tam było mu na pewno dobrze. Łagodne dźwięki za matczyną ścianą. Pewnie już słyszało. Serduszko już biło, dźwięki docierały. Słyszało i czuło wszystko. Do momentu, kiedy jakiś Pan wtargnął z czymś metalowym i złym do Domku. Jakieś nożyczki o dziwnym kształcie, które niszczą rozwijające się ciałko. Rączki, nóżki, główka - oddzielnie. A Ono się broniło. Broniło się dzielnie. Nie chciało, choć nie dano mu wyboru. Jedna noc. A potem jeden zabieg. Koniec. Nie ma już. Nienarodzone Dzieci też cierpią. Kobiety [bo nie matki], które mają w sobie Dziecię, czy nie posiadają wyrzutów sumienia? Przecież serce bije pod nimi. Nowy Człowiek. Od chwili poczęcia aż do momentu porodu. Porodu? Jakiego porodu?! Nie dostały szansy Dzieci, które czują się bezpiecznie w brzuchu Kobiety, która powinna być Matką. Kobiety, która powinna rozwi...