Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2007

A gdybym tak dziś umarła?

 Powinnam napisać coś o Nowym Roku? Być może.  Życzę Wam tylko Kochani, szczęśliwego Roku 2008, spełnienia marzeń, dążenie do spełnienia każdego z celów, uśmiechu na każdy dzień, wiary we własne "Ja", własną indywidualność. Cieszę się, że 2007 rok, pozwolił mi poznać tak wspaniałe osoby jak Wy! Dziękuję za każdą z chwil i każdy komentarz. Przed nami rok 2008. Kolejny rozdział. Ja pamiętam tylko o tym, co dobre. Złe wymazuje. :) Szczęśliwego Nowego Roku! Ilona.    _________________________    Usiadłam w kościele w ławce z rodziną. Normalny widok. Obok pani. Śpiewała kolędę. Na początku wyciągała pięknym głosem, potem jakoś "grubym".  Ale nie pani w kościele jest ważna, która spojrzała na mnie tak, jakbym jej coś zrobiła. Cóż...    Zamyślona, nie wiedziałam co się dzieje wokół. Ksiądz, odprawiający mszę był jakiś daleki, mama siedząca obok i pani z czerwoną szminką. Byłam ja. Ja i Jezus. Tylko my. Były moje myśli... dużo myśli, które dobijały się do mnie i

Szczęśliwa. Wiem, że...

 Czuję w sobie szczęście . Ogromne szczęście. Tak wielkie, że mogłabym je rozdzieli między wszystkimi osobami na świecie, a jeszcze by dla mnie zostało. Szczęście, które przyszło z dnia na dzień, po nocy pełnej łez...  Mimo, że ktoś odszedł, być może już nigdy nie wróci, wiem, iż mam dla kogo żyć. Bo czym byłoby życie bez Nich? Bez Przyjaciół, z którymi spędziłam kilka dni, z którymi spędziłam święta. drobne gesty, ich obecność, udowodniły mi, że jestem szczęśliwą osobą, że posiadam pewność, iż są osoby w moim życiu, które oddałyby dla mnie wszystko.  Rączki Julki , wyciągnięte w moją stronę, proszące o wzięcie na ręce, gdy było zimno, gdy czegoś się bała. Iskierki w oczach, które odzwierciedlały, że cieszy się z mojej obecności. Siedziała u Huberta na kolanach, kiedy weszłam do pokoju, w którym się znajdowała. Ogromne szczęście i wielką miłość, zobaczyłam w tych dwuletnich oczach.   Paulinki telefon około pierwszej w nocy, w którym powiedziała: "Ej, Kotku, nie płakusiaj. (..

Do P.

 Dzień smuta. Wielkiego smuta. Kryształowe łzy, błyszczą w oczach. I Święta są takie odległe, obce. Mogłoby ich chyba nie być. Ważne, żeby przyjechała P. Tęsknie za Nią. Tak bardzo... Łzy cisną się do oczu. Ramiona tęsknią za Nią. Usta chcą pocałować oczy, policzki. Chce poczuć Jej zapach. Pragnę schować moje dłonie w Jej. Wtulić się w ramiona bezpieczne. Tak bardzo za Nią tęsknię...  Wiem, że za kilka godzin, za dzień, będę miała Ją tylko dla siebie. Ale to takie odległe chwile. Każda minuta jest wiecznością, każdą myśl taka obca.  Kotku, przestaw wskazówki zegara. Przyspiesz jakoś. Zrób coś, żebym mogła już, w tej chwili, zatopić się w Twym błękitnym spojrzeniu, wypłakać łzy, wykrzyczeć wszystko to, co boli... A kiedy będziesz już obok, przytul mocno,otrzyj łzę, która spłynie po policzku i... zatrzymaj czas! Na zawsze. Pozwól mi zostać już w Twych objęciach do końca. Pozwól mi, proszę. Chcę mieć Cię przy sobie.   ___   Jutro są święta. Zasiąde przy Wigilijnym stole. Zapomne. O

Magia Świąt.

 Świąteczny czas, zawitał nam. Lampki w oknach,  choinki w naszych domach, ubierane przez roześmiane dzieci. Ubierane z nadzieją, że podczas Wigilii, znajdą się pod nią wspaniałe, wymarzone prezenty. Czas, w którym ludzie jednoczą się, cieszą, rozmawiają, uśmiechają do siebie, przekazując w tym geście dużą cząstkę siebie.  Święta to czas, w którym mamy szansę usiąść z najbliższymi przy jednym stole. Może kogoś zabraknie, bo odszedł do Pana? Ale mimo wszystko te osoby są z nami. W myślach, naszych sercach, wspomnieniach, na twarzach, w oczach Rodziny, Przyjaciół.  Pamiętam Święta z czasów, kiedy miałam kilka lat. Pamiętam stół w pokoju Dziadka, na którym było zawsze 12 potraw. Dziadka, siedzącego przy szafie, na "honorowym miejscu", na którym widział wszystkich domowników - dzieci, które przybyły ze swoimi rodzinami. Pamiętam choinkę, która stała na telewizorze. Sięgała do sufitu, skromna, z lasu. Zawsze ubrana tak samo. Pamiętam, że przy stole zawsze zasiadało wiele osób. Ś

Ona.

Jest dziewczyna w moim życiu, której imię zaczyna się na literę De. Jest od zawsze i może będzie do końca? Nasze drogi zeszły się 12 lat temu. Od tamtej pory, od dnia, kiedy ujrzałam ją płaczącą na krzesełku, jesteśmy nierozłączne. Zaczęło się niewinnie. Płakała, a ja nie mogłam na to patrzeć. Siedziała pulchna dziewczynka w sukieneczce z truskawką. Podeszłam i zapytałam, co się stało? Ona jest przyjaciółką, o jakiej nawet nie marzyłam. Jest moim spełnieniem, Słońcem i Drogowskazem. Ona jest ze mną od najmłodszych lat. Ona potrafi mnie rozbawić głupim tekstem. Bo kogo bawi sms:   Ja: Jesteśmy jeszcze razem? K.: My?   Wyjaśnienie: Będąc z De na spacerze, napisałyśmy do jej chłopaka wiadomość z pytaniem, przedstawionym wyżej. Napisałam smsa z mojego telefonu i zapomniałam się podpisać. Nie trudno zrozumieć zdziwienie K. Co w tym jest śmiesznego, nie potrafimy sobie odpowiedzieć, ale ilekroć o tym wspominamy, śmiejemy się naprawdę głośno.   Z D. nauczyłam się wiele. Jej z

Po prostu Ja. Chwila szczerości.

Stoi pod ścianą. Roześmiana. Wokół niej wianuszek innych dziewczyn. Stoją razem, śmiejąc się z czegoś. Co jakiś czas podchodzi ktoś nowy, zaczyna rozmowę, pyta się o coś i idzie dalej, swoją drogą. Każda ze stojących dziewczyn jest inna. Ma swoje zalety, ale i wady. Każda z nich ma swoje myśli ukryte, przed nikim nie otwierane. Tajemnice, które może zdradza najlepszej przyjaciółce. Każda ze stojących dziewczyn ma swój świat, który musi jakoś pogodzić z tym, który ją otacza. Mają swoje ideały, rzeczy, których się lękają, a może uwielbiają? Każda z osobna ma jakiś swój talent i dziedziny, w których jest słabsza... Jest wśród nich szatynka wysoka, o smutnym, brązowym spojrzeniu. Dziewczyna, w której jest wiele sprzecznych uczuć. Raz się śmieje, a potem ma ochotę uciec gdzieś i płakać. Zamyka się często przed innym, bo woli cierpieć w samotności. Tęskni za swoimi przyjaciółmi, nawet gdy są blisko, nawet kiedy przytulają mocno. Tęskni, ponieważ ma świadomość, że za chwil kilka ich zabrakn

Ula i Łukasz. Odwagi.

Historia prawdziwa. Usłyszana przeze mnie. Opowiedziana przez Łukasza - kuzyna, który ma 21 lat. Siedziałam z nim sama, robiliśmy pracę na studia. Po skończeniu, rozpoczął się temat jego i Uli. Opowiedział mi coś, co stało się inspiracją do napisania tego postu...   Nadeszła p oraz pożegnania. Ona zapłakana, On ze łzami w oczach. Objęci mocno, czekali na Jej busa, którym miała pojechać do domu. Na przystanku, byli już pół godziny przed czasem. Nie potrafili się rozstać, było tak trudno. Miała wsiąść i odjechać? Tak po prostu? Miała wsiąść i sprawić, że znowu rozdzieli ich 300 kilometrów? Rozstania są takie trudne, zwłaszcza gdy jest świadomość, że zabraknie oddechu na szyi, splecionych rąk, pocałunków, bliskości ramion, obecności na nie wiadomo jak długi czas. Wsiadła do busu, zajęła miejsce przy oknie. Przylepiona do ciemnej szyby, niewiele widziała. Ona zapłakana, On nie potrafił dłużej powstrzymywać łez, bo jak długo można?! Pokazywała Mu na palcach, że został trzy minuty do odj