Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2010

Nie mogę zapomnieć Twojego spojrzenia...

when you're gone.   Och, nie mogę zapomnieć Twojego spojrzenia. Żadnego. Ani głosu. Zapachu także. Nawet tego zmieszanego z pęcherzykami perfum, które Ci wybierałam, a potem tak często spryskiwałam nimi swoje nagie nadgarstki. Nie mogę zapomnieć Twojej dłoni na moich plecach, na moich dłoniach. Tego szerokiego uśmiechu także, gdy rozśmieszałeś mnie do łez. Twoja męskość mnie przenika. Twoja siła mnie otula. Nie umiem żyć bez Ciebie. Tak wiele nocy samotnych przed nami. I chwil, które spędzimy osobno. Chcę, byś był przy mnie zawsze. Obiecałeś mi, że będziemy razem do końca. Nie cofaj tych słów, nie chcę, by ktoś kiedykolwiek znał mnie tak dobrze jak Ty. Nie mogę spacerować ulicami śpiącego miasta koło innego mężczyzny, przecież wiesz. Nikt inny nie może mi słodzić herbaty i kłaść sałatki na talerzyk. I obejmować ciasno. Jestem samotna bez Ciebie. Jestem zagubiona bez Twojego oddechu na policzku. Jesteś moją mapą. Moim istnieniem. Moim sensem. Czy wiesz o tym? Słowa miłości to za mał

Brak tytułu

Ukryję się w zakamarku nocnej ciszy. I będę tam tkwiła całkiem sama licząc gwiazdy, a potem wschody słońca. Obejmę myślami liście. I te sekundy, które straciłam bezpowrotnie przez własną głupotę. Poczuję sobą czas tak mocno, jak tylko on na to zasługuje. Uczynię z siebie miłość, może być nawet nieodwzajemniona. W ciepły płaszcz do ziemi owinę kryształy płynące z serca, zakopię je głęboko w ziemi. Mam prawo być nijaka. Obojętna na to wszystko i w ogóle nieaktywna. Poza tym, co mnie dotyczy. Gdzieś w głębi swojego ja, które chyba zaczęło się gubić w marnej codzienności przeżywanej tylko raz w tygodniu. A może nawet w ogóle? Pozostawię za sobą gładkie ziarenka piasku, wiatr będzie moim sojusznikiem. Nie będzie śladów i nikt mnie nie dogoni. Wyłączę serce i myśli, potrzebuję niekończącego się odpoczynku. Tej gwiazdy, która zatrzyma czas tylko dla mnie. Ułamka chwili, gdy wszystkie powieki opadną i zgubią się w labiryntach snów.

Grzech Adama i Ewy

  (29.11.2010)   w półśnie zegarów mara brzęczy nocą srebrzystą półnagą gdy czarny kot przeciąga się skrycie na białej pościeli ciemne pukle włosów splątane w poduszce biała dłoń Ewy spleciona z palcami Adama ich wspólny szept dyskretne mruczenie zegary biją godzinę północną za ciemną roletą opuszczoną nisko kryjącą tajemnicę miłości dwóch ciał połączonych żarem gorącej modlitwy płomień namiętności przenika przez twarze usta półotwarte szukających dźwięków spóźnionych zegarów plan Boży za późno wkradnie się w dwa ciała nie będzie dwóch synów Kaina i Abla