Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2011

Lubię piękne niespodzianki.

  Powinnam się na niegogniewać, powinnam być zła. I byłam, czego dowodem jest ostatni wpis. Niezamierzam za niego przepraszać, mimo że Adrian kazał mi go usunąć, a Danielgotów był pozbawić mnie życia na oczach całego miasta. I Adriana, który raczejzsolidaryzowałby się z mężczyzną niż swoją miłością. Ta głupia, męskasolidarność.    Ale moja złość minęła, gdy po godzinnej kłótni poprosił, żebym niepłakała. Kiedy zapewnił, że jest przy mnie i że wszystko będzie dobrze.Rozłączyliśmy się z zamiarem pójścia spać, ale jak się rano okazało - obydwojemieliśmy za sobą ciężką, nieprzespaną noc. Z tą różnicą, że kiedy ja zasnęłamnad ranem, on był już w pociągu. O 7.30 obudził mnie budzik, który wyłączyłam,żałując, że muszę już wstawać. Moje sumienie przegrało i zasnęłam ponownie.Kolejnym dźwiękiem odrywającym mnie ze snu, a może jego braku, było pukanie dodrzwi, stopniowo przekształcające się w mocne walenie. Stałam w swoich zadługich, za dużych błękitnych spodniach w kropki od piżamy i żółtej kos

Niewinne męskie ego.

muzyczne inspiracje.    Czy to nie jest zaskakujące, że codzienną rozmowę o ustalonej godziniemiały przesunąć tylko niezapowiedziane, nagłe sytuacje , a nie zaplanowanespotkania ? Jest różnica, co? Jest! A pewnie, że jest. I jak się niedenerwować tym faktem, kiedy na tę rozmowę czeka się od kilku godzin? Wedługmężczyzn da się zapewne. I się dziwią, że osoba zainteresowana, wyczekująca odtrzech godzin na tę zacną chwilę, aż szanowny Pan się odezwie - ma prawo siędenerwować.     Mężczyźniwykazują nagłe zainteresowania kobietą po bardzo długiej chwili milczenia, gdywyczuwają zagrożenie dla swojego męskiego ego. Wniosek oparty na doświadczeniu.Wynika z tego, że przedstawiciele płci męskiej są bardziej ograniczeni niżmyślałam. Jestem bardzo, ale to bardzo zła. A może jestem głupiąhisteryczką? Dziś wszystko jestmożliwe.  

Cała jestem w miłości.

inspiracja.   Niewyobrażalnie pięknejest poczucie, że właśnie przeżywamy chwilę, którą będziemy później wspominaćdługo, bardzo długo; z tą samą, niezachwianą czułością serca. Przypominam sobietaki moment: pełen melancholii i w jakiś sposób magiczny. Był taki dzień, dwatygodnie temu, kiedy staliśmy z Adrianem w kościele. Czułam jego obecność nietylko przez dotyk dłoni, ale także w sercu. Wypełniał moją duszę, był takblisko mnie, że bardziej chyba już nie można. Wiem, że gdyby zrobił cośjeszcze: rozpadłabym się na tysiące maleńkich drobin. I nie mam wątpliwości, żekażdy z nich iskrzyłby się w jego dłoniach pięknem miłości. Miłościodwzajemnionej, tak prostej, czasami wymagającej, czasami nawet denerwującej izawsze długo wyczekiwanej.   Byłam pogrążona w myślacho tym, co dzieje się wokół mnie. Chłonęłam każdą chwilę, każdą sekundęprzeżywałam jakby była tą ostatnią. Każdy oddech był na miarę złota. Wszystkobyło takie pełne, dokończone, przemyślane. Takie idealne być może. Myślałam onas, o t

Nie musisz się bać, jestem.

Docenienie mojego ostatniego postu było bardzo miłe, ale dość męczące. Mimo wszystko dziękuję za wiele ciepłych słów i życzeń.Dzisiaj zostawiam Was z krótką opowieścią. Banalną, ale może warto...?   Muska jej biodra ukryte pod kwiecistą, letnią sukienką. Próbuje odkryćspojrzenie. Szepcze jej do ucha, gdy ona uchyla usta, przymyka powieki. Czujego, przenika ją. Przystaje w tłumie, by mieć go o jedną chwilę dłużej dlasiebie. Przywołuje piękne wspomnienie miłości. Chwyta przeżytą chwilę, przeżywają raz jeszcze. Nic nie mogła ich rozdzielić, byli zbyt doskonali, by byćosobno. Przesiąknięci sobą i uczuciem, które było fundamentem ich istnienia.Razem i osobno. Muska jej dłoń. Zaciska palce na jej nadgarstku, próbuje ukryćswój policzek między jej smukłymi palcami. Przypomina sobie dreszcz, którymwitała go zawsze. I czuję łzę, która zniekształca obraz piękna. Będzie miał jątylko przez kilka kolejnych chwil, za chwilę znów pogrąży się w dusznymniebycie. Zachwyca się nią dopóki może. Odrzuca złe

Paradoks zdarzeń.

archive again.   Decydując się na związek na odległość, trzeba liczyć się ze znaczniewiększą szansą na to, że przez długi okres czasu nie będzie tak, jak byćpowinno. Słowem: człowiek pakuje się w dużą tęsknotę. Ogromną, zniewalającą,destrukcyjną tęsknotę. W sam raz dla osób rozchwianych emocjonalnie (zawszejest na co zrzucić winę za kolejny brak humoru, pozbawienie sensu życia i planyuduszenia się ulubioną poduszką).   Związek na odległość jest próbą charakterów, szczególnie gdy kocha sięna zabój i do szczęścia, nawet nie pełnego, potrzeba drugiej osoby. Szczególniedla osób, które zakochanie wyobrażają sobie jako ciąg kilku dni wtygodniu spędzanych u boku ukochanej osoby. Kilku, nie jednego. A związek naodległość to nic innego jak czekanie. Czekanie na zwykłe przytulenie, naspojrzenie mówiące: hej, dziewczyno, będzie okej!, na pocałunek mniej lubbardziej namiętny, na rozmowę o głupocie, na kłótnię o jeszcze większą głupotę.To czekanie na to, by się wypłakać, bo przez telefon to nie to