Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2008

Następna stacja: Miłość.

  Zajęła miejsce w prawie pustym metrze. Prawie przyjemny głos kobiety zakomunikował, jaka będzie następna stacja. Wiedziała doskonale, kiedy powinna wstać, podejść do drzwi, gdzie wysiąść.    Siedziała nieruchomo. Próbowała wyobrazić sobie życie rodzinne, sytuację życiową, marzenia kobiety powtarzającej do znudzenia nazwy poszczególnych stacji. Nudne zajęcie, które nie dawało jej spokoju. Wyobraźnia działała jej na 'najwyższych obrotach'. Próbowała uciec od swojego prawie idealnego życia. Pogubiła się w tych wszystkich zakrętach, nakazach, zakazach, etykietkach, myślach. Pogubiła się bardzo.   Siedziała nieruchomo, oglądając ciemną ścianę za oknem. Czuła się źle - nawet bardzo źle. Jakby zostawiła coś za sobą, bez świadomości. Jakiś kawałek swojego serca, swojej historii. Próbowała wstać, ale jakaś niezrozumiała siła pociągnęła ją w dół. Opadła na krzesło. Powinna wysiąść.   Metro ruszyło dalej. Kobieta po raz kolejny przemówiła. Wszystko w tej kabinie wydało jej się prawie

Świat książek.

  Magiczne drzwi za którymi jest świat ludzi, którzy mają coś do powiedzenia, którzy chcą się połączyć z naszymi myślami. Zamknięci w prostopadłościanach.   Pcham drzwi i czuję, że jestem w swoim miejscu, że tego zapachu mi było potrzeba. Wiele rzędów półek, a na nich równo poukładane książki - wg kategorii, alfabetu. Moje serce znów zaczyna bić mocniej, coś się we mnie zmienia. Nie dociera do mnie świat, który jest za oknem. Jestem tylko ja i to, co we mnie. Podchodzę do miłej bibliotekarki i wręczam jej książki, które już poznałam. Niespokojnie muskam wzrokiem to, co na mnie czeka. Nieśmiałe litery układają się w zdania na grzbietach pozornie zwykłych prostopadłościanów. Czekają z niecierpliwością, który zostanie dziś wzięty do mej ręki. Niespełniona, natchniona zaczynam od autorów, których znam. Opuszkami palców dotykam każdą z jego książek, niekiedy jakąś wyciągnę, by jeszcze raz spojrzeć na okładkę. Po chwili odkładam ją na miejsce i stęskniona idę dalej, do następnego rzędu.  

moment.

  Boję się.   Swoich myśli, słów, uczuć.   Boję się bardzo.   Bardziej niż kiedykolwiek.   I nie chcę otwierać okna i wietrzyć pokoju serca.   Nie mam na to siły.   Duszę się powietrzem, które jest przesiąknięte jego obecnością.   Wyszedł. Szkoda, że nie bezszelestnie.   Zatrzasnął drzwi.   A ja leżę zwinięta w kłębek na łóżku wspomnień   i myślę.   Myślę, myślę, myślę.   Jest mi ciężko, momentami nawet bardzo.    Depresyjna atmosfera.  Przesiąknięta przeszłością,  otulam się szalem ciepła jego dłoni.  Duszę się.     Za dużo go we mnie.    

1oo lat!

Obraz
12.11.2008.            Najlepsze życzenia dla Agnieszki.   Miłości, Wiary i oddanych Przyjaciół. Spełnienia marzeń. Obrazów, które będzie podziwiał cały świat. Uśmiechu na każdy dzień. Nadziei, która będzie w każdym Twoim kroku.   Dziękuję, że jesteś kiedy potrzeba. Za serce i za myśli. Dziękuję za uśmiech i za wiarę. Dziękuję, że jesteś.   Po prostu.   <3   Żyj z całych sił. !

Człowiek wobec cierpienia.

  Przed każdym z nas los, Bóg postawił chwilę załamania, chwilę cierpienia. Każdy z nas inaczej je odczuwa, inaczej z nim walczy.   Hiob, jako jeden z bohaterów Biblii, jest przykładem osób doświadczonych, cierpiących. Mimo iż nie był przyzwyczajony do bólu, podołał zadaniu. Okazał wielką pokorę i ufność Bogu, oddał w Jego ręce swoją słabość. Hiob może być przykładem dla każdego człowieka - nieważne czy bogatego, czy biednego; młodego czy starego. Jest wzorem do naśladowania. Hiob nie zwątpił, godził się na ból, nie załamał się: walczył. Wciąż ukazując nam swoją wewnętrzną siłę. Nic nie było w stanie go załamać, bo wiedział, iż w Bogu ma zawsze wsparcie.   Biblijnym przykładem osoby cierpiącej okazał się także Abraham, który podobnie jak Hiob, nie poddał się, uwierzył w siłę, w moc Wszechmogącego Pana. wystawiony na próbę, był w stanie przekroczyć wszelkie granice moralne i złożyć w ofierze swego syna. W bólu serca i rozpaczy, zaufał w Miłość swego Pana. W jego sercu i duszy było wie

Kolejne urodziny. Znowu bez niej.

 Powinno być tak:  Rano nieśmiało składam jej życzenie z okazji 23 urodzin. Być może w łazience, tak jak co roku Ani. Powinnam jej życzyć wszystkiego najlepszego. Powinnam cieszyć się razem z nią. Powinniśmy wszyscy.  Ona spieszy się na uczelnię, rodzice do pracy, my z Anką do szkoły.  Powinno być potem jakieś sto lat dla Solenizantki i prezent. Być może coś bym jej napisała.  Powinna być  z nami w ten dzień.    A jest tak:  wstaję rano, a jej w łazience nie ma, nie było i nigdy nie będzie. Nie przeczyta tego, co jej napisałam, ani nie powiem nieśmiało życzeń. Nigdy nie spojrzę w jej oczy, nigdy już nie zdmuchnie świeczek, nie będzie się spieszyła do szkoły, nie umyje zębów, nie będzie prostowała włosów, robiąc jeszcze większy tłok w łazience niż jest teraz. Nie przyłączy się do mojej i Anki porannej kłótni.    Cała rodzina stanęła nad jej grobem, każdy modlił się sam. Mama zapaliła kilka świeczek. Mama płakała, ja nawet na to nie miałam siły.  Patrzyłam się w jej oczy, i lit

Dzień Wszystkich Świętych.

 "Nic tak nie boli jak życie bez Ciebie."    I przeminęło. Stanęłam nad grobem, modliłam się, oddałam się w ręce wspomnień. Obeszłam kilka razy cmentarz i widziałam Fryzjera-Łukasza.    Stanęłam nad grobem osób, które powinny być koło mnie, które powinny żyć nadal. Tęsknota w tym szczególnym dniu jest chyba mocniejsza, język się rozwiązuje i mówi się o tym, co było. Wspomina się wspólnie wszystkie szczęśliwe chwile, wymazuje z serca wszystko, co złe.    Stałam z Mamą nad grobem Elizy. Patrzyłam się w jej ogromne oczy na zdjęciu, i czułam, że jest. Wtuliłam się w Mamy ramię, dając jej pewność, że jestem. Że kocham ją najmocniej na świecie. Płakałam. Mama też. Mamuś po raz kolejny próbowała dobrać w słowa uczucia towarzyszące w chwili śmierci Jedynej Córki, którą wtedy miała. Jestem pełna podziwu dla Niej, że była silna w tym czasie, że miała odwagę na postawienie kolejnego kroku.  Pozwoliłam, by łzy leciały, by wszystkie emocje zbierane przez kilka miesięcy, uleciały ze