Posty

Wyświetlanie postów z 2007

A gdybym tak dziś umarła?

 Powinnam napisać coś o Nowym Roku? Być może.  Życzę Wam tylko Kochani, szczęśliwego Roku 2008, spełnienia marzeń, dążenie do spełnienia każdego z celów, uśmiechu na każdy dzień, wiary we własne "Ja", własną indywidualność. Cieszę się, że 2007 rok, pozwolił mi poznać tak wspaniałe osoby jak Wy! Dziękuję za każdą z chwil i każdy komentarz. Przed nami rok 2008. Kolejny rozdział. Ja pamiętam tylko o tym, co dobre. Złe wymazuje. :) Szczęśliwego Nowego Roku! Ilona.    _________________________    Usiadłam w kościele w ławce z rodziną. Normalny widok. Obok pani. Śpiewała kolędę. Na początku wyciągała pięknym głosem, potem jakoś "grubym".  Ale nie pani w kościele jest ważna, która spojrzała na mnie tak, jakbym jej coś zrobiła. Cóż...    Zamyślona, nie wiedziałam co się dzieje wokół. Ksiądz, odprawiający mszę był jakiś daleki, mama siedząca obok i pani z czerwoną szminką. Byłam ja. Ja i Jezus. Tylko my. Były moje myśli... dużo myśli, które dobijały się do mnie i

Szczęśliwa. Wiem, że...

 Czuję w sobie szczęście . Ogromne szczęście. Tak wielkie, że mogłabym je rozdzieli między wszystkimi osobami na świecie, a jeszcze by dla mnie zostało. Szczęście, które przyszło z dnia na dzień, po nocy pełnej łez...  Mimo, że ktoś odszedł, być może już nigdy nie wróci, wiem, iż mam dla kogo żyć. Bo czym byłoby życie bez Nich? Bez Przyjaciół, z którymi spędziłam kilka dni, z którymi spędziłam święta. drobne gesty, ich obecność, udowodniły mi, że jestem szczęśliwą osobą, że posiadam pewność, iż są osoby w moim życiu, które oddałyby dla mnie wszystko.  Rączki Julki , wyciągnięte w moją stronę, proszące o wzięcie na ręce, gdy było zimno, gdy czegoś się bała. Iskierki w oczach, które odzwierciedlały, że cieszy się z mojej obecności. Siedziała u Huberta na kolanach, kiedy weszłam do pokoju, w którym się znajdowała. Ogromne szczęście i wielką miłość, zobaczyłam w tych dwuletnich oczach.   Paulinki telefon około pierwszej w nocy, w którym powiedziała: "Ej, Kotku, nie płakusiaj. (..

Do P.

 Dzień smuta. Wielkiego smuta. Kryształowe łzy, błyszczą w oczach. I Święta są takie odległe, obce. Mogłoby ich chyba nie być. Ważne, żeby przyjechała P. Tęsknie za Nią. Tak bardzo... Łzy cisną się do oczu. Ramiona tęsknią za Nią. Usta chcą pocałować oczy, policzki. Chce poczuć Jej zapach. Pragnę schować moje dłonie w Jej. Wtulić się w ramiona bezpieczne. Tak bardzo za Nią tęsknię...  Wiem, że za kilka godzin, za dzień, będę miała Ją tylko dla siebie. Ale to takie odległe chwile. Każda minuta jest wiecznością, każdą myśl taka obca.  Kotku, przestaw wskazówki zegara. Przyspiesz jakoś. Zrób coś, żebym mogła już, w tej chwili, zatopić się w Twym błękitnym spojrzeniu, wypłakać łzy, wykrzyczeć wszystko to, co boli... A kiedy będziesz już obok, przytul mocno,otrzyj łzę, która spłynie po policzku i... zatrzymaj czas! Na zawsze. Pozwól mi zostać już w Twych objęciach do końca. Pozwól mi, proszę. Chcę mieć Cię przy sobie.   ___   Jutro są święta. Zasiąde przy Wigilijnym stole. Zapomne. O

Magia Świąt.

 Świąteczny czas, zawitał nam. Lampki w oknach,  choinki w naszych domach, ubierane przez roześmiane dzieci. Ubierane z nadzieją, że podczas Wigilii, znajdą się pod nią wspaniałe, wymarzone prezenty. Czas, w którym ludzie jednoczą się, cieszą, rozmawiają, uśmiechają do siebie, przekazując w tym geście dużą cząstkę siebie.  Święta to czas, w którym mamy szansę usiąść z najbliższymi przy jednym stole. Może kogoś zabraknie, bo odszedł do Pana? Ale mimo wszystko te osoby są z nami. W myślach, naszych sercach, wspomnieniach, na twarzach, w oczach Rodziny, Przyjaciół.  Pamiętam Święta z czasów, kiedy miałam kilka lat. Pamiętam stół w pokoju Dziadka, na którym było zawsze 12 potraw. Dziadka, siedzącego przy szafie, na "honorowym miejscu", na którym widział wszystkich domowników - dzieci, które przybyły ze swoimi rodzinami. Pamiętam choinkę, która stała na telewizorze. Sięgała do sufitu, skromna, z lasu. Zawsze ubrana tak samo. Pamiętam, że przy stole zawsze zasiadało wiele osób. Ś

Ona.

Jest dziewczyna w moim życiu, której imię zaczyna się na literę De. Jest od zawsze i może będzie do końca? Nasze drogi zeszły się 12 lat temu. Od tamtej pory, od dnia, kiedy ujrzałam ją płaczącą na krzesełku, jesteśmy nierozłączne. Zaczęło się niewinnie. Płakała, a ja nie mogłam na to patrzeć. Siedziała pulchna dziewczynka w sukieneczce z truskawką. Podeszłam i zapytałam, co się stało? Ona jest przyjaciółką, o jakiej nawet nie marzyłam. Jest moim spełnieniem, Słońcem i Drogowskazem. Ona jest ze mną od najmłodszych lat. Ona potrafi mnie rozbawić głupim tekstem. Bo kogo bawi sms:   Ja: Jesteśmy jeszcze razem? K.: My?   Wyjaśnienie: Będąc z De na spacerze, napisałyśmy do jej chłopaka wiadomość z pytaniem, przedstawionym wyżej. Napisałam smsa z mojego telefonu i zapomniałam się podpisać. Nie trudno zrozumieć zdziwienie K. Co w tym jest śmiesznego, nie potrafimy sobie odpowiedzieć, ale ilekroć o tym wspominamy, śmiejemy się naprawdę głośno.   Z D. nauczyłam się wiele. Jej z

Po prostu Ja. Chwila szczerości.

Stoi pod ścianą. Roześmiana. Wokół niej wianuszek innych dziewczyn. Stoją razem, śmiejąc się z czegoś. Co jakiś czas podchodzi ktoś nowy, zaczyna rozmowę, pyta się o coś i idzie dalej, swoją drogą. Każda ze stojących dziewczyn jest inna. Ma swoje zalety, ale i wady. Każda z nich ma swoje myśli ukryte, przed nikim nie otwierane. Tajemnice, które może zdradza najlepszej przyjaciółce. Każda ze stojących dziewczyn ma swój świat, który musi jakoś pogodzić z tym, który ją otacza. Mają swoje ideały, rzeczy, których się lękają, a może uwielbiają? Każda z osobna ma jakiś swój talent i dziedziny, w których jest słabsza... Jest wśród nich szatynka wysoka, o smutnym, brązowym spojrzeniu. Dziewczyna, w której jest wiele sprzecznych uczuć. Raz się śmieje, a potem ma ochotę uciec gdzieś i płakać. Zamyka się często przed innym, bo woli cierpieć w samotności. Tęskni za swoimi przyjaciółmi, nawet gdy są blisko, nawet kiedy przytulają mocno. Tęskni, ponieważ ma świadomość, że za chwil kilka ich zabrakn

Ula i Łukasz. Odwagi.

Historia prawdziwa. Usłyszana przeze mnie. Opowiedziana przez Łukasza - kuzyna, który ma 21 lat. Siedziałam z nim sama, robiliśmy pracę na studia. Po skończeniu, rozpoczął się temat jego i Uli. Opowiedział mi coś, co stało się inspiracją do napisania tego postu...   Nadeszła p oraz pożegnania. Ona zapłakana, On ze łzami w oczach. Objęci mocno, czekali na Jej busa, którym miała pojechać do domu. Na przystanku, byli już pół godziny przed czasem. Nie potrafili się rozstać, było tak trudno. Miała wsiąść i odjechać? Tak po prostu? Miała wsiąść i sprawić, że znowu rozdzieli ich 300 kilometrów? Rozstania są takie trudne, zwłaszcza gdy jest świadomość, że zabraknie oddechu na szyi, splecionych rąk, pocałunków, bliskości ramion, obecności na nie wiadomo jak długi czas. Wsiadła do busu, zajęła miejsce przy oknie. Przylepiona do ciemnej szyby, niewiele widziała. Ona zapłakana, On nie potrafił dłużej powstrzymywać łez, bo jak długo można?! Pokazywała Mu na palcach, że został trzy minuty do odj

Do Ł. "Bo to co dla mnie miało sens, odeszło razem zTobą".

więc... Skasowałam poprzedniego posta. Nie znaczy to jednak, że poukładałam sobie wszystko. Aczkolwiek przemyślałam wiele i pomogła rozmowa z D. Wiem, że coś się skończyło. Pragnę rozpocząć nowy rozdział w życiu. Nie mogę teraz myśleć o Miłości. Nawet nie chce. Pragnę poświęcić się Przyjaciołom, z których obecności czerpię tak wiele, czytać książki z zakresu psychologii i pisać, i zapomnieć o Nim. Tak, tego teraz mocno pragnę. Zapomnieć.   Ale... Chcę podziękować Ci za każdą z chwil, za wspólne 15 miesięcy. Obliczyłabym ile to jest tygodni i dni, ale nie wiem, kiedy zaczęła się ta [nie]znajomość. Dziękuję Ci, za każdego smsa, za każdą rozmowę i słowo, dodające otuchy. Dziękuję za każdą "z chwil" i telefoniczną rozmowę. Za Twoją obecność, którą ostatnio czułam tak bardzo. Może aż za bardzo.   wiem, skończyło się wszystko. Nie potrzebujesz już mnie. Pojawiła się Ona. Ona daje Ci pełnię szczęścia. Nauczę się z tym żyć. Muszę. Bo... Tak naprawdę jesteśmy obcymi osobami, któ

"Przyjmij znamię Daru Ducha Świętego"

18 listopad 2007 rok, godzina 12:46 ? Chyba tak. Dzień, który sprawił, że poczułam pełnię szczęścia . Serce nie było tak blisko Boga jak w dzisiejszym dniu, nie radowało się tak mocno. Niedziele, podobna dla większości do pozostałych niedziel. Dla mnie wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju! Taka moja. O 11:30 siedziałam spokojnie w ławce. Z mojej prawej strony siostra, która była moim świadkiem, z lewej dwie inne dziewczyny także ze swoimi świadkami. Każda może czuła coś innego, może w innym rytmie serce biło. Kościół pełen osób, młodzieży, rodziców, wiernych parafian. Wraz z grupą 67 osób, przyjęłam Sakrament Bierzmowania . Obok mojej ławki, rodzice uśmiechnięci szeroko, siostra która w chwili, która nadejdzie niebawem, będzie tak blisko mnie... " Pragniemy, aby Duch święty, którego otrzymamy, umocnił nas do mężnego wyznawania wiary i do postępowania według jej zasad". Nie równo powiedziane, niektórzy zamilkli, nie odpowiedzieli na pytanie Biskupa. Moje usta rzekły głośno, mo

Katyń.

Przed oczami, sceny z filmu "Katyń" i rozmowa z panią P. na historii. Pełna refleksji, zadumy wewnętrznej, ciszy wyszłam z sali kinowej, wraz z innymi osobami, z mojej szkoły, klasy. Pełna pytań, na które brak odpowiedzi. Recenzję czy ocenę filmu, pozostawię krytykom. Doświadczenie, napiszę. Moje przemyślenia, postaram się odnaleźć i skleić w sensowną całość...   Mordowano oficerów, prawników, osoby z "wyższych sfer". Mordowano osoby, które walczyły o wolną Polskę, w której żyjemy dzisiaj. Walczyły o jej honor, o kulturę i to, co sprawiało, że Była Ojczyzną, Domem dla Polaków! A przyszedł ktoś i postanowił, nam to odebrać, zniszczyć. Ile potrzeba odwagi, patriotyzmu w sobie, żeby stawić czoło tak silnemu wrogowi, mimo wylanej krwi i niepewności, iść w imię Ojczyzny z bronią w ręku, z nadzieją, że odzyska się upragnioną Niepodległość? Ile nasz kraj przeszedł, zanim stał się tym, czym jest dzisiaj, 16 listopada 2007 r. Ile ludzi musiało zginąć, żebym mogła z wdzięc

Tęsknota za Julką. // Psychologia?

Znowu robię to, co sprawia mi największą przyjemność. Znowu oddaję się cała słowom, uczuciom, myślom. Jest mi dobrze i błogo.. Tak może nie do końca, ale te litery, zlepiane w słowa, zdania, są dla mnie podporą, jakąś siłą. Pisanie - moja pasja. Coś co kocham, jak Rodziców, Siostrę, Przyjaciół, Miłość, Małą Julkę, Rodzinę. Dla chwil, spędzonych z długopisem w ręku, oddałabym wiele. I czasem dziwie się osobom, które pisać nie lubią. Dla mnie to takie niepojęte. Bo jak można nie kochać pisać wypracowań na j. polski, rozprawek, listów itp. Jak można nie kochać wkładać w te zdania całej swojej duszy, całego swojego serca? Ano można. Ale dla mnie to takie jakieś dziwne... Pisanie, jest we mnie. Zakorzeniło się  i wydało kwiat, czy piękny o słodkim zapachu? - nie wiem. Ale lubię na niego patrzeć, przyglądać się jego dojrzewaniu, kwitnięciu. Mój kwiat, który pielęgnuję, podlewam, dbam. Niech rozwija się, rozkwita. Może pomyślisz Drogi Czytelniku, że mam coś nie tak z głową? Nie mój problem

W Tobie, dla Ciebie i z Tobą.

A jeśli kiedyś zechcesz odejść, powiedz mi. Nie obiecuję, że zatrzymam Cię przy sobie, ani że zrozumiem Twoją decyzję. Ale będę starała się dowiedzieć, dlaczego chcesz to zrobić? Postaram się porozmawiać z Tobą tak, jak nigdy dotąd, spojrzeć w oczy, tak jak za pierwszym razem. Pocałować, żeby wydobyć z Twoich ust najsłodszy smak. Postaram się przytulić tak, dając nam obojgu poczucie ogromnej wartości, ciepła, które przejdzie po całym ciele. A jeśli zechcesz kiedyś odejść, nie mów, że odchodzisz do innej, że Ci się znudziłam. Podejdź, weź mnie za rękę i powiedz:    "To był wspaniały czas, nie żałuję żadnej z chwil, ale muszę odejść. Twój uścisk jest za mocny. Nie żałuję, że Cię znałem. Ale tak będzie lepiej i dla mnie, i dla Ciebie". I proszę, przygarnij mnie mocno do siebie. I pozwól nabrać w płuca powietrza z Twoich ust. I napatrzeć się w oczy, i czuć Ciebie przez te ostatnie kilka chwil. A jeśli zapłaczę, nie ocieraj łez, one muszą spłynąć...   Boję się tego dnia, jedn

On.

I nastał kolejny dzień dla Niej. Nowy dzień, nowa kartka, ale nie rozdział. I schowało się gdzieś słońce za ciemnymi chmurami. I silny podmuch wiatru nie potrafi ich odgonić. I nastał nowy dzień, a Ona nie ma planów. Leniwie się przeciąga po ciężkiej nocy, ubiera, je śniadanie, a potem szkoła, dom i spać. Jeszcze jakiś film przed snem, a w czasie jego trwania milion myśli, pytań i brak odpowiedzi... Coś znów zmieniło się. Przeze mnie? Od dwóch tygodni nie jest tak jak było. Coś we mnie pękło, rozbiło się na milion malutkich kawałeczków. A przecież trzymałam tę porcelanę, w której odbijała się Twoja radosna twarz, mocno, a zarazem delikatnie. Dbałam i mówiłam do Ciebie. I wszystko było dobrze. I ciepłe słowa były i wspólne plany i słowa, które czuł każdy milimetr mojego ciała. Była też tęsknota za Tobą. A teraz? Jest jakaś wewnętrzna pustka. I kawałeczki mojej porcelany na panelowej podłodze. Jak poskładać, skoro się nie da. Straci swoje piękno, pozostaną blizny, ślady po stłuczeniu i

Nie jestem dorosłą kobietą...

Ty, próbujesz zrobić ze mnie dorosłą kobietę. Ty, patrząc na mnie, rozbierasz mnie wzrokiem. Obserwujesz niepewne ruchy, sztywny krok. Ty, próbujesz zdjąć ze mnie kolejny kawałek ubrania. Odebrałeś mi marzenia, dziecięcy świat! Ty, na siłę robisz ze mnie dorosłą kobietę, choć mam dopiero tyle lat. Ty, próbujesz mi tłumaczyć, czym jest prawdziwa miłość... Zbliżeniem dwóch nagich ciał? Ty! Nie rozumiesz, że jestem jeszcze dzieckiem. Że potrzeuję piersi matki. Nie dorosłego mężczyzny. Ty! Rozbierasz mnie wzrokiem, dotykasz pewnie dużymi łapskami, delikatne piersi... Ty, odbierasz dziecięce marzenia, odrzucasz w ciemny kąt zabawki... Robisz ze mnie kobietę... A zapytałeś choć raz, czy ja tego chcę? Nie patrz na mnie tak! Weź zimne ręce, które pewnie dotykają nagich pleców, pod bluzką. Weź słowa, które szepczesz do ucha. I swoje pragnienia schowaj... Pozwól mi dorosnąć, zrozumieć świat! Ty, Napalony zboczeńcu!

Oczy Anioła.

To jest jedna z tych notek, które po prostu muszę napisać. Pragnienie... takie silne. Wciąż mi coś podpowiada, Ilona napisz coś... będzie Ci lżej...     "Jak dwie świece co równo w lichtarzu palą się wśród nocy I jak światła co drogę wskazują zgubionym i koją ich strach Tak twój wzrok co jaśniejszy od lamp przemienił cały świat i jest przemieniony Na zawsze już nawet w nocy, we śnie nie trać z oczu Romea I na mnie patrz by żrenic twych prawdziwy blask otulał mnie i tym mnie chronił Niech światła krąg wyznacza drogę, którą będę szedł aż tak bezbronny W tę ciemną noc już księżyc zgasł, a twoja twarz jest taka jasna Gdy oczy swe odwrócisz gwiazdy zgasną Bo ty i ja... Choć tyle wyznać chcę, to brak mi słów są nic nie warte Bo kocham cię... Te słowa znaczą mniej niż wszystko to co czuję sercem W tę piękną noc to z twoich oczu pada na mnie jasny promień I wszystko to co było skryte wiesz już o mnie W tę jasną noc cudowną noc podarowaną nam..."   Słowa piosenki. :) http://pap

Innej przemyślenia. Dziadku...

Inna zasiada przed komputerem. Ot tak, bez powodu. A może powodem jest Ł.? ech... Inna siedzi, On jest i piszą razem. Ale nie jest dobrze. On ma swój problem i Ona też. Po policzkach płyną łzy, a w sercu pytanie, co znów się stało? Ale Inna nie zna odpowiedzi. Nie wie nawet gdzie go szukać? Siedzi, łzy rozmazują litery i niewiele widzi... Co chwilę, poprawia jakieś literówki. O, musiała na chwilę odejść. Telefon przerwał jej rozmyślanie i temat, którego brak. :( Cały świat, Innej w tej chwili, wymyka się z rąk. Nie ma powodu do uśmiechu, tym bardziej do łez. Ale czuje w sobie strach... i coś dziwnego. Powracają chwile z przeszłości.. Notka u K. przypomniała Innej o Dziadku. Tak bardzo tęskni za Nim. :( Wchodzi do Jego dawnego pokoju. Zmienił się. Nie ma już tego łóżka samego, ani regału i stołu z czterema krzesłami. Nawet dywan na podłodze jest zmieniony... Ale jest ten sam piec i zlew... I obraz ślubny Dziadka i Babci, i te same wspomnienia. Kiedy wchodzę do dziadkowego pokoju..

Dziękuję Elu za Julkę.

... Czułam jak kopiesz. Ela powiedziała: - Ilonko, daj mi rękę - podałam. A Ona delikatnie, podniosła koszulę i położyła moją dłoń na swoim brzuchu. Nie umiem opisać w słowach, jak wielka radość ogarnęła moje serce. Poczułam jak kopiesz, ruszasz się. Uśmiechnęłam się. Czułam takie ciepło, Miłość do Ciebie. Nienarodzona jeszcze, Dziecinko. - Kopie... - szepnęłam. Twoja mama szeroko się uśmiechnęła. W tym geście, zamknęła tyle Miłości do Ciebie, do mnie. Będzie wspaniałą Matką. Wychowała każdego z Nas, więc wiem. Rozpieszczała, przytulała. Siadała na Dziadkowych schodach przed domem i obserwowała nasze zabawy, wyścigi. Śmiała się z naszych głupich kawałów i wciąż opowiadała jeden o Króliku, który kupowała marchewki w sklepie u Misia. Słuchała piosenki: "Elka, patelka, zamknij sklep! Przyjdzie policja da Ci w łeb". Nie mówiła nic na to. Przywoziła nam w każdy piątek czekoladowe Grześki, a w lato, w sobotę, śmietankowe Apacze. Chodziła z nami na spacery, i pozwalała wyjadać &q

Zabronione uczucie.

~*~ Młoda dziewczyna, która nie ukończyła 18 roku życia. Jeszcze dwa lata i teoretycznie, stanie się pełnoletnia. Czy wtedy będzie mogła decydować o sobie? O swoich czynach? Czy będzie mogła robić rzeczy, które teraz są zabronione? Interesuje Ją tylko jeden zakaz. Zakaz, który komplikuje wszystko. Bo jak można zabronić komuś Miłości? Nie, raczej nie Miłości, a Chłopaka. Nie myślcie, że zabrania Jej się bycia z Kimś. Nie. Zabrania Jej się bycia z Nim. Z Chłopakiem, którego Kocha. Naprawdę kocha... Swoim 16 letnim sercem, Miłością jeszcze nie do końca prawdziwą. Taką może młodzieńczą, ale szczerą. Jest i On. Ma te 18 lat, ale nie może się z Nią widywać. Tak wiele ich łączy, tak wiele dzieli. Poznali się przypadkiem. Wystarczyło jedno spojrzenie. Jedna chwila... I stało się. Zakochali się w sobie bez opamiętania. "Miłości wskrzeszonej nie da się powstrzymać". Przekonali się o tym sami... On pochodził z innego kraju, wyznawał inną religię. Rodzice Dziewczyny wiedzieli, że po

Nauczmy się przyjmować cierpienie z pokorą.

"Cierpienie moralne i fizyczne przyjęte z całkowitym poddaniem się woli Bożej i złączone z ofiarą Chrystusa ma wartość nieskończoną. w ten sposób składamy z siebie wraz z Chrystusem żywą ofiarę Bogu Ojcu wynagrodzenie za grzechy własne i bliźnich, mając swój udział w dziele wpół odkupienia świata, a przy tym oczyszczamy i uświęcamy siebie. Grzechy są tak straszną rzeczą, że aby wykupić się z nich trzeba świadomie każdego dnia złożyć Bogu na wzór Jego Syna żywą ofiarę z siebie, ale żeby była skuteczna musi być złączona z ofiarą Jezusa i trzeba być w stanie łaski uświęconej.Dlatego szatan najbardziej nienawidzi tych, którzy pokornie i cierpliwie na wzór Chrystusa i Matki Bożej znoszą wszelkie cierpienia duchowe i fizyczne i łączą je z ofiarą Jezusa dla większej chwały Bożej. Widzimy więc, że tak jak dla grzeszników cierpienie moralne, duchowe i fizyczne (w tym również choroby, nagłą utrata kogoś bliskiego, czy jego nagłe kalectwo itp.) jest wielkim darem Miłosierdzia Bożego dla zas

Dzień refleksji nad Przyszłością

Przyszłość... Ta odległa. Nie mam na myśli jutrzejszego dnia, czy tego, co będzie za tydzień. Wyprzedzam czas o kilka lat. Przynajmniej chciałabym umieć. Jedyne, co potrafię zrobić w tej chwili, to usiąść na mojej ulubionej ławce, wystawić twarz do słońca, które nieśmiało przedziera się przez rozłożyste korony drzew i marzyć. Marzyć o mojej Przyszłości, o kilku następnych latach. Zastawiam się czego tak właściwie chcę? Jedyne czego jestem pewna, to Rodzina. Chcę mieć dzieci, Męża. Być dobrą Matką i Żoną. Ale zanim to nastąpi, marzą mi się studia. Psychologia czy Pedagogika? To pytanie zadaje sobie każdego dnia kilka razy. Dobrze by było skończyć oba kierunki, ale w moim przypadku jest to niemożliwe. Dlaczego w tytule pojawił się "dzień refleksji?"...? Myślałam, że to będzie moje zwykłe wyjście na dwór. A. nie mogła, bo źle się czuła, D. pojechała do Warszawy. Cóż, musiałam iść sama... Z jednej strony to lepiej, bo będę miała czas na przemyślenia, z drugiej strony źle, bo