Posty

Wyświetlanie postów z 2011

a w tym roku na pewno będzie pi(t)ę(s)knie

  święta 2011:   Adrian w Niemczech, ja w Polsce. Pierwsze spotkanie planowane na Sylwestra.   Rozumiem jakie znaczenie dla niektórych ma każdy sms i 35 minut rozmowy dzięki karcie: TeleTanio, TeleGrosik, Tele...   Tęsknię do granic możliwości wytrzymałości ludzkiej.   Ale tak, będzie dobrze. Spotkamy się wszyscy w gronie dwudziestoosobowym (plus-minus) i będę szczęśliwa. Przed wyjściem z domu zadzwonię do niego, żeby życzyć mu spokojnych świąt i dla nas lepszych dni, bo ostatnio znów uczymy się siebie.   Będzie pięknie, rodzinnie i radośnie. I takie będą kolejne miesiące. Przecież mam zakład z nadzieją.     I oby u Was było cudownie.

zabawa start

  dziś proszę cię o pokój w sercu. poukładane schematycznie myśli. proszę o kilka chwil na zastanowienie, co jest ważne, co mniej. szansę na dziesięć minut więcej każdego dnia, byle z nim. i wiarę, że nowy rok będzie piękny. jak ten.   daję ci trzydzieści dni na zastanowienie nim pierwsze błyski na niebie rozbudzą serce do rozkosznego drżenia i zachwycą gwiazdy.   czas start, nadziejo!

szaleństwa dnia codziennego

  Za pięć dni będzie rok isześć miesięcy. To długo. Dla mnie długo. A zarazem tak mało. Ciągle rozczulamnie drobnostkami, przez które nie mogę później zasnąć. W piątek, po dwóchtygodniach niewidzenia się - przytuliłam się nareszcie i mogłam spędzić u jegoboku trzy godziny. W nocy nie mogłam spać, bo wiedziałam, że za sześć godzinwrócę, by go obudzić cichym szeptem. Wczoraj przed dwudziestą trzeciąrozwiązywaliśmy krzyżówkę, raczej z marnym skutkiem. Dziś znowu na niegoczekam, ale nie do dwudziestej pierwszej, jak w dwa poprzednie dni. Dziś teżtęsknię. Ale w piątek zobaczymy się znowu i to będzie nasz kolejny wspólnymiesiąc.   Odkąd zaczęliśmy studiaani razu nie byłam w jego pokoju. Myślę o Radomiu intensywnie. Lubię to miasto,a nawet uwielbiam i kocham. Pokochałam je już dawno temu, mając lat kilka.   Raczej lubię swoje studia, choć niektóre wykłady są takie nudne. Innepobudzają we mnie szereg miłych uczuć i siedzę jak na szpilkach, chłonącwszystkie informacje, w których pojawia się coś

święte widowisko

zainspirowana piosenką i klarą morfiną milknie świat. razkolejny, ostatni. stan wewnętrznego odurzenia szczęściem. wstążka znów szeleścina wietrze. czerwień zaspokaja błękit nieba. nowy dzień płata figle.rzeczywistość wraca do stanu sprzed tysiąca chwil. film odtwarzany na płótniebłękitu obejrzy całe niebo. anioły zajęły miejsca w kolejce po bilet. znudziłaim się święta codzienność dnia powszedniego. wolą powrócić na chwilę i żyć.światło przenika przez soczewkę oka. widzą wyraźnie zieleń. wyostrzone zmysłyodczuwają zapachy, kolory, emocje. już nic nie powstrzyma ich przed pełniąprzeżywania. anioły kurczowo trzymają się siebie. zahipnotyzowany zmierzch obserwujewszystko.. cicha codzienność wkrada się na pierwszy plan.   anioły zasiadają w pierwszym rzędzie życia,poruszone patrzą na swoje odbicia w lustrze

Pan smutek w kropli łzy.

  Kamil1: Hej, czemu ciągle jesteś zła?   Kamil2: Tak już ma od poniedziałku. Stawiałem na TE dni, ale to podobno nie to.   Kamil3: Ciągle jesteś zła?   (3 Kamilów na szkoleniu siedzi obok siebie. Nie jest to zabawne, kiedy któregoś z nich próbuję zawołać po imieniu.)     Czasem nie wiem co robić ze swoim życiem. Bywa tak, że jestemzagubiona i nie umiem znaleźć dobrego rozwiązania dla samej siebie i swojegosmutku. Tak odmiennie czuję się od tych dni, kiedy opowiadałam Wam, żezakochałam się znowu w Adrianie. Zakochałam się w nim także w niedzielę, alekiedy wróciłam do pustego pokoju i zobaczyłam na biurku nasze ślady - ogarnęłamnie niewyobrażalna pustka i smutek. Leżałam na łóżku i chciałam płakać.Przytuliłam się do Pana Antosia , który stał się obiektem naszych żartówi czułam, że niebezpiecznie zapadam się w sobie.   Zbyt daleko mi do siebie i do tego stanu, który był dobry, a nawetdoskonały. Dostrzegam swoją kruchość, lenistwo, niemoc i niechęć. I to, żekiedy najbardziej będę potrzebo

Znowu się zakochałam, w środę.

Peron. Ja i Adrian. I: Adrian, ktoś ukradł księżyc. Ale zostawił gwiazdy.   Adrian przytula mnie do siebie, a ja patrzę w niebo. I: Spadła gwiazda! A: Jakie pomyślałaś życzenie? Nie, lepiej nie mów! I: Myślę, że doskonale wiesz. Adrian znowu mnie przytula, a ja zamykam oczy i chłonę tę chwilę, uśmiechając się do niego.   Kilka minut po tym, jak Adrian odjechał pociągiem. A: Ktoś naprawdę ukradł księżyc. I: Fakt. A ja się w Tobie znowu zakochałam. A: Znowu? Ileż można! :)   Mam w sercu miłość. A wgłowie tak długo wyczekiwany spokój. I jestem szczęśliwa na swój najbardziejulubiony sposób. Znowu się zakochałam w mężczyźnie, z którym jestem ponad rok.Zakochałam się w nim w środę. Tak czule i dobrze. Miłośnie, z pełną ekscytacjąpierwszych uczuć, pocałunków, dotyku ramion i spojrzeń. Patrzyłam na jegotwarz, na czarne pieprzyki (moje najbardziej ukochane) i nie mogłam oderwać odniego wzroku. Znowu odkryłam piękno jego tęczówek. I dłoni. Patrzyłam na nie wautobusie i powiedziałam, że nie mog

Brak tytułu

  Spędziłam kilka godzin zajęć w grupie, do której nie należę. Żałuję, że USOS wprowadził mnie w błąd. Na filozofii siedziałam obok dziewczyny, która również trafiła nie do tej grupy co trzeba. W środę zaatakuję dziekanat. Prawdopodobnie.   Z tą samą osobą odbyłam dialog po teorii wychowania.     Ja: Pasuje Ci fotografia. Masz coś w takiego w sobie, co zdradza, że pasuje to do Ciebie.   M: Tak?   J: Tak. Masz coś takiego w sobie. Niektóre osoby tak mają, że coś im pasuje i już.   M: W sumie tak. M. też pasuje gitara.

Twórczą inspiracją być

adele lovesong właściwie odkrywam adele krok po kroku dzięki Oleńce.   Otacza mnie stado żywych książek. I brak jakiejkolwiek inspiracji. Czaszatrzymuje się w miejscu z nadzieją, że jednak coś powiem. A mi w tym cichymmomencie brakuje słów. Oddech nie przyspiesza jak dawniej, gdy tylko wzroknapotykał pusty odcień kartki. Długopis w dłoni wypluwa z siebie marny tusz.Już nic nie jest takie samo. Pomysły kłębią się w kątach zakurzonych ścianpokoju. Skaczą po okładkach powieści nieznanych poetów. Wirują w powietrzu,wypełniając wszystko duszącym bezdechem.   Poeci ciągle potrzebują nagłego stanu odrętwienia, by wydawać na światmiliony sensownych słów. Bez tego nigdy nic nie wychodzi. A ja najchętniejparzyłabym kawę o szepczącym poranku zdarzeń i spisywała emocje nadawane wradiu. Każdego dnia, niezmiennie, upijałabym się swoją twórczością. I wmawiaławszystkim, że moja wena została uśpiona dawno temu. A każde ze spisanych słówto tylko czysty przypadek.   Twórcze ego zaśmiewa się wniebogłosy.

Zaczarował mnie.

someone like you dobrze, że jest adele   - Myślisz czasem poważnie o tym, że chciałbyś spędzić ze mną resztę swojego życia?   - Ciągle myślę o tym tak na poważnie.     Jest wiele takich uderzeń serca, które podpowiadają mi nieśmiało, że właśnie z nim chcę spędzić wszystkie swoje przyszłe dni. Kiedy mamy okazję spędzić ze sobą więcej niż jeden dzień w tygodniu - oddaję się słodkiemu uczuciu, że jesteśmy stworzeni dla siebie.  Jakbym była stworzona właśnie dla niego, dla nikogo innego. Jakby to jego ramiona miały koić moje smutki aż do skończenia świata, jego długie palce ocierać moje łzy, a jego uśmiechy celebrować moje powodzenia. Porażki także. Chcę budzić się przy nim i czekać aż się obudzi, by opowiadać mu o swoich snach. Chcę czekać na niego, kiedy oddali się za daleko. W jego dłoniach ukryć dobytek mojego serca i całego życia. Dziś nie umiem wyobrazić sobie przyszłości inaczej niż przy nim. I tak jest dobrze, tak jest idealnie.  Za nim tęsknię. Zawsze inaczej, ale tęsknię. Najgors

Kochankowie.

  Obrysował muśnięciem dłoni linię spojrzeń, stłumionych oddechów. Pocałunkami zgarnął z ust krople niewinności i tęsknoty. Niespiesznie poznawał skórę drżącą pod wpływem jego dotyku. Spojrzeniem przenikał na wskroś pragnienia i myśli ukryte w brązowej otchłani cudów. Oddechem kreślił marzenia czekające na świt spełnienia. Czekał na idealny moment czyhający na brzegu kanonu. Z rozkoszą zapamiętywał różane wargi, rumiane policzki. Noc była jego sprzymierzeńcem. Pełnia latarnią w mroku niewyjaśnionych tajemnic i namiętności. Czuł jej słodki oddech i subtelny zapach. Zamknął ją w swoich spojrzeniach igrających pożądaniem i rządzą poznania jej duszy. Zagarnięcia tylko dla siebie. Noc stała się uczestnikiem zdarzeń. Samotni, zawikłani tylko w blask swoich tęczówek. Splątanych ust. Złączonych dłoni. Połączonych oddechów. I serc bijących nierówno.      wiem, jestem okropna.  

Rozliczyłam się z Tobą na zawsze.

  Coś musi być w planie,jaki ktoś dla nas ułożył. Może właśnie to nazywa się przeznaczenie, które myposłusznie wypełniamy. Nie mając pojęcia dlaczego ani jak, robimy to, couważamy za słuszne. Niekiedy nie godząc się z biegiem dni, które przecież miałymieć inne zakończenie. Ale tak miało być, by stało się coś innego, o wielelepszego. Przekonałam się o tym nieraz i jestem wdzięczna za te łzy, którychjeszcze kilka lat temu tak bardzo nienawidziłam.   Wierzę, że trwające chwile, pochłaniające nas, czy tego chcemy nie, mająswój cel, mają swoje zadanie - najlepsze dla nas. Nie inaczej. Bo coś musi wtym być. Czas nie może być tak po prostu wypełniony naszym działaniem, którenie prowadzi do niczego, nawet najmniejszych emocji. Może nasze życie to właśniejest pasmo dążenia do spełniania pragnień, osiągania sukcesów, porażek iniekończących się nauk, z których wysuwa się wnioski po jakimś czasie, możenawet kilku latach.   I tak dzień po dniu, aż doskończenia naszego świata. Bo wielki świat nie in

Brak tytułu

  Stałam w drzwiach pociągu, wtulając swoje spojrzenia w źrenice swojego ukochanego. Wcześniej zostawiłam torbę na siedzeniu, by mieć pewność, że nie będę musiała ćwiczyć nóg bądź czyścić spódnicą schodów przez godzinę dwadzieścia. Kiedy mój Luby był w trakcie przekazywania mi jakiejś informacji, odezwał się do nas starszy Pan, pytając, czy może zająć jedno z miejsc. Zgodziłam się i powiedziałam, żeby przesunął moją torbę i usiadł sobie swobodnie. On jednak zapowied

Brak tytułu

  Kryję twarz w najbezpieczniejszym zakątku świata i wdycham dobrze znany zapach. Zatracam się w trwającej chwili, która porywa mnie swą subtelnością. Znów zaczynam wierzyć w magię, choć nie jestem już małą dziewczynką. Pragnę przeżywać tę chwilę aż do skończenia świata. Ramiona kuszą swoją tajemnicą. Serce daje się oszukać, że czas potrafi stanąć w miejscu, należy jeszcze oszukać tylko rozum. On jest jednak twardszym zawodnikiem. Moment, który zasługuje na miano najlepszego - przemija zbyt szybko i znów wskazówki zegara przyspieszają, kiedy niebezpiecznie zbliża się godzina rozstania.

Tęsknota wyciska ze mnie słowa...

    „Szczęście opraw w ramce serca.”    Dla zakochanego serca nieobecność to największa z kar. Próbuję odnaleźć siebie bez niego, bez jego oddechu wplątanego w rozpuszczone pasma włosów. Bez wspólnej niedzieli, z której wyciągamy wszystko, by mieć siebie na dłużej, by pokonać bariery czasu, dźwięku, odległości. Uwielbiam nowoczesność, a jednocześnie jej nienawidzę, kiedy staje się bezużyteczna. Mam ochotę zniknąć w jego dłoniach, usiąść na krawędzi jego pragnień, tęsknot, źrenic i być, tak bardzo mocno być. Pokonać wszystko i uczestniczyć w jego codzienności. Brakuje mi go. Brakuje mi serca, które mnie kocha, które ja kocham. Najprostszej w świecie rozmowy o tym, co dziwne, niezrozumiałe, proste. Wspólne słowa zastępuję swoimi słowami.   Znów włączam Worda i snuję opowieść o osobach. Przy ciepłej czekoladzie w ulubionym kubku w paski i tej samej, jednej piosence, by nie rozpraszać myśli. Wyłączam zegary i trwam w tym słodkim upojeniu słów. Odnajduję spokój ducha, bo mam go troszeczkę w

Kruszę szczęście palcami.

i'm into you.  Słowa i rozmowy nieprzynoszą łańcucha dobrych emocji i myśli. Jestem zagubiona w szerokiejprzestrzeni tęsknoty. Coś znowu się zmienia, ale nie wiem, czy na lepsze.Brakuje mi utraconej czułości zdrobnień, brzmienia moje imienia w męskimwykonaniu. I może przede wszystkim silnego spojrzenia, silnych ramion, silnegogłosu. A zarazem delikatnego serca wkładanego w najprostsze gesty. Znów jestempogrążona w niebycie zdarzeń, które mimo wszystko trwają. Jestem uczestnikiem,z którego nie ma pożytku. Uczucia są na wymarciu, pragnień w żaden sposób nieda się spełnić. I coś znowu jest nie tak. Chwieję się na szali dobrego i złego,i nie wiem co lepsze dla mnie. Może nic. Byłoby najlepiej, gdyby tak było.Mogłabym zniknąć bez wyrzutów sumienia. A te jeszcze są i huczą w głowierockową piosenką. Najlepiej byłoby odejść na bok, spojrzeć krytycznie na to, cojest. Nie umiem tego zrobić, osiągnąć stanu doskonałego, za którym tęsknię odtygodnia. Nie umiem walczyć o swoje marzenie, brakuje

Pąki kwitnące żałobą.

jest we mnie wiele niepokojów.   Ktoś, bardzo zły Ktoś,zasadził na małym skrawku złocistej ziemi - kilka ciemnych ziarenek. Ten bardzozły Ktoś polecił prostej dziewczynie dbać o nie, jak o ulubione cebulkiczerwonych róż. Zgodziła się i obiecała zrobić wszystko, by ziemia wydałaszybko dobre plony. Jak dobre, miało się wkrótce okazać. Dziewczyna codzienniewstawała wcześniej, by usiąść na trawie i doglądać swój nowy skarb. Robiłacodziennie to samo: nuciła mu, mówiła i podlewała soczyście zimną wodą. Z niepokojemserca czekała na to, co zobaczy. Minęły długie dni, tygodnie, kiedy zaczęładostrzegać łodygę koloru zgniłej zieleni i kilka listków. Łodygę ozdabiałciemny, nierozkwitnięty pąk. Dziewczyna czuła więź z kwiatem, który był dlaniej zagadką. Im dłużej o niego dbała, tym więcej niepokojów rozkwitało w jejsercu. Mimo wszystko chciała dotrzymać słowa danemu Człowiekowi, który kiedyśzjawił się w jej domu. Ktoś, bardzo zły Ktoś, pojawił się niebawem, bypochwalić Dziewczynę za troskę. Wręczył

Banalne opowieści.

jak słońca promień.   Być może to będzie kolejna banalna opowieść o miłości. Ale czy każdaprawdziwa miłość nie składa się z takich banalnych gestów, słów, emocji? Dobrzejuż znanych, przez wielu praktykowanych od wielu, wielu lat. Coś jednaksprawia, że ciągle są powtarzane, ciągle opisywane przez poetów, pisarzy,uwiecznianych przez fotografów, malarzy, upragnionych przez kobiety. Coś w nichjest: jakaś magia i czar zrozumiane tylko przez serce, które staje na moment,gdy smukły palec mężczyzny zbliża się do podbródka kobiety. Wiadomo, co staniesię za moment, można opisać to jednym zdaniem: on zmusi ją do spojrzenia mu woczy. To jest magia. To jest ten prosty gest, który elektryzuje serce, duszę,ciało na dłuższą chwilę uwieńczoną długim, zmysłowym pocałunkiem, a możekropelkami łez? Zna to każdy, prawda? Ale rozkochane kobiety marzą właśnie otakim przebiegu akcji, a nie wyznaniu proszącym o spojrzenie nań. Tak już jest,nie inaczej. Prosty gest, który sprawia, że już nic nie jest i nie było

To były piękne dni, miłosne dni.

  Pokochałam góry na nowo.Może dzięki Adrianowi? Coś w tym musi być. Od kilku lat był pierwszą osobą,która namówiła mnie na wędrówkę po szlakach, a właściwie zmusiła, używając"emocjonalnego szantażu". Ale nie żałuję. Bawiłam się świetnie podkażdym względem, pomimo naruszonego odcisku, bolących stóp i drżących mięśni.Ale wędrówka przez siedem godzin  pozwoliła mi w pełni przypomnieć sobiepiosenkę: Kolorowy wiatr, którą ciągle gnębiłam Adriana. Nieprotestował.   Kiedy corocznieodwiedzałam Tatry i ukochane przez nas Krempachy - ograniczaliśmy się doodwiedzania już bardzo dobrze znanych miejsc, które poznajemy od siedemnastulat, wylegiwania się nad Białką i zaspokajania tęsknoty w gronie ukochanychGórali. I tak nam zazwyczaj zlatywało dziesięć dni. A każdy z nich byłprzepełniony przekonywaniem mamy, żebyśmy gdzieś się wybrali, co skutecznie ztatą wetowaliśmy.   Pobyt z Adrianem, Pauliną i Adamem - przypomniał mi, jak bardzo kochałamchodzić po górach, gdy byłam mała. Moją satysfak

Lubię piękne niespodzianki.

  Powinnam się na niegogniewać, powinnam być zła. I byłam, czego dowodem jest ostatni wpis. Niezamierzam za niego przepraszać, mimo że Adrian kazał mi go usunąć, a Danielgotów był pozbawić mnie życia na oczach całego miasta. I Adriana, który raczejzsolidaryzowałby się z mężczyzną niż swoją miłością. Ta głupia, męskasolidarność.    Ale moja złość minęła, gdy po godzinnej kłótni poprosił, żebym niepłakała. Kiedy zapewnił, że jest przy mnie i że wszystko będzie dobrze.Rozłączyliśmy się z zamiarem pójścia spać, ale jak się rano okazało - obydwojemieliśmy za sobą ciężką, nieprzespaną noc. Z tą różnicą, że kiedy ja zasnęłamnad ranem, on był już w pociągu. O 7.30 obudził mnie budzik, który wyłączyłam,żałując, że muszę już wstawać. Moje sumienie przegrało i zasnęłam ponownie.Kolejnym dźwiękiem odrywającym mnie ze snu, a może jego braku, było pukanie dodrzwi, stopniowo przekształcające się w mocne walenie. Stałam w swoich zadługich, za dużych błękitnych spodniach w kropki od piżamy i żółtej kos

Niewinne męskie ego.

muzyczne inspiracje.    Czy to nie jest zaskakujące, że codzienną rozmowę o ustalonej godziniemiały przesunąć tylko niezapowiedziane, nagłe sytuacje , a nie zaplanowanespotkania ? Jest różnica, co? Jest! A pewnie, że jest. I jak się niedenerwować tym faktem, kiedy na tę rozmowę czeka się od kilku godzin? Wedługmężczyzn da się zapewne. I się dziwią, że osoba zainteresowana, wyczekująca odtrzech godzin na tę zacną chwilę, aż szanowny Pan się odezwie - ma prawo siędenerwować.     Mężczyźniwykazują nagłe zainteresowania kobietą po bardzo długiej chwili milczenia, gdywyczuwają zagrożenie dla swojego męskiego ego. Wniosek oparty na doświadczeniu.Wynika z tego, że przedstawiciele płci męskiej są bardziej ograniczeni niżmyślałam. Jestem bardzo, ale to bardzo zła. A może jestem głupiąhisteryczką? Dziś wszystko jestmożliwe.  

Cała jestem w miłości.

inspiracja.   Niewyobrażalnie pięknejest poczucie, że właśnie przeżywamy chwilę, którą będziemy później wspominaćdługo, bardzo długo; z tą samą, niezachwianą czułością serca. Przypominam sobietaki moment: pełen melancholii i w jakiś sposób magiczny. Był taki dzień, dwatygodnie temu, kiedy staliśmy z Adrianem w kościele. Czułam jego obecność nietylko przez dotyk dłoni, ale także w sercu. Wypełniał moją duszę, był takblisko mnie, że bardziej chyba już nie można. Wiem, że gdyby zrobił cośjeszcze: rozpadłabym się na tysiące maleńkich drobin. I nie mam wątpliwości, żekażdy z nich iskrzyłby się w jego dłoniach pięknem miłości. Miłościodwzajemnionej, tak prostej, czasami wymagającej, czasami nawet denerwującej izawsze długo wyczekiwanej.   Byłam pogrążona w myślacho tym, co dzieje się wokół mnie. Chłonęłam każdą chwilę, każdą sekundęprzeżywałam jakby była tą ostatnią. Każdy oddech był na miarę złota. Wszystkobyło takie pełne, dokończone, przemyślane. Takie idealne być może. Myślałam onas, o t

Nie musisz się bać, jestem.

Docenienie mojego ostatniego postu było bardzo miłe, ale dość męczące. Mimo wszystko dziękuję za wiele ciepłych słów i życzeń.Dzisiaj zostawiam Was z krótką opowieścią. Banalną, ale może warto...?   Muska jej biodra ukryte pod kwiecistą, letnią sukienką. Próbuje odkryćspojrzenie. Szepcze jej do ucha, gdy ona uchyla usta, przymyka powieki. Czujego, przenika ją. Przystaje w tłumie, by mieć go o jedną chwilę dłużej dlasiebie. Przywołuje piękne wspomnienie miłości. Chwyta przeżytą chwilę, przeżywają raz jeszcze. Nic nie mogła ich rozdzielić, byli zbyt doskonali, by byćosobno. Przesiąknięci sobą i uczuciem, które było fundamentem ich istnienia.Razem i osobno. Muska jej dłoń. Zaciska palce na jej nadgarstku, próbuje ukryćswój policzek między jej smukłymi palcami. Przypomina sobie dreszcz, którymwitała go zawsze. I czuję łzę, która zniekształca obraz piękna. Będzie miał jątylko przez kilka kolejnych chwil, za chwilę znów pogrąży się w dusznymniebycie. Zachwyca się nią dopóki może. Odrzuca złe

Paradoks zdarzeń.

archive again.   Decydując się na związek na odległość, trzeba liczyć się ze znaczniewiększą szansą na to, że przez długi okres czasu nie będzie tak, jak byćpowinno. Słowem: człowiek pakuje się w dużą tęsknotę. Ogromną, zniewalającą,destrukcyjną tęsknotę. W sam raz dla osób rozchwianych emocjonalnie (zawszejest na co zrzucić winę za kolejny brak humoru, pozbawienie sensu życia i planyuduszenia się ulubioną poduszką).   Związek na odległość jest próbą charakterów, szczególnie gdy kocha sięna zabój i do szczęścia, nawet nie pełnego, potrzeba drugiej osoby. Szczególniedla osób, które zakochanie wyobrażają sobie jako ciąg kilku dni wtygodniu spędzanych u boku ukochanej osoby. Kilku, nie jednego. A związek naodległość to nic innego jak czekanie. Czekanie na zwykłe przytulenie, naspojrzenie mówiące: hej, dziewczyno, będzie okej!, na pocałunek mniej lubbardziej namiętny, na rozmowę o głupocie, na kłótnię o jeszcze większą głupotę.To czekanie na to, by się wypłakać, bo przez telefon to nie to

Alkoholizm źródłem życia

    Jak woda dla każdego, normalnegoczłowieka.    Nie wiem, czy jest sens rozpatrywać ludzi w kategoriach „normalni” i„nienormalni”. Jako dziewczynka nauczyłam się, że osoba pijana to zła osoba,nawet jeżeli na ogół jest w porządku i wykazuje wszystkie cechy człowieczeństwadobrego, a nawet szlachetnego. Ot i tyle. Zdania nie zmienię.    Boję się takich osób. Boję się tego, co robią. Ich braku kontroli. Brakupanowania nad sytuacją, z której może wyniknąć wszystko. Płacz. Krzyk.Wyciągnięta pięść. Śmiech. Kłótnia. Wyzwiska. Nieważne, ile wymieni się tychskutków, każdy jest zły. Każdy z nich niszczy kobiecość, poczuciebezpieczeństwa, poczucie dobrego życia. Strach jest najgorszy. Strach o każdąnastępna sekundę, o każde następne słowo. A może gorsze od strachu są tylkorany? I to załamane, nieodwracalnie zniszczone, poczucie własnej wartości.Dyskutować można by długo.    Małe dziewczynki od początku uczą się być kobietą. I każde słowomężczyzny, na początku taty, tatusia,ojca , każde jego spoj

Magia zimowej nocy (dla wytrwałych)

(4 maja 2010 wieczność) Dedykuję mężczyźnie, który subtelnie pocałował mnie w dłoń.        Miłosne historie rozpoczynająsię zwykle tak banalnie, że nikt nie stara się zapamiętać tej chwili zbytdobrze. Serce spokojnie odmierza swoje kolejne uderzenia, puls miarowo tętni wżyłach, spojrzenia nie szukają pięknego, romantycznego szczegółu. Szczegółu, októrym z przejęciem można by opowiedzieć wrażliwym wnuczkom; chociażbynadzwyczajne ułożenie kwiatów polnych czy promienie słońca przebijające sięprzez błękit nieba, skierowany wprost na przyszłą parę zakochanych… I może towłaśnie piękne jest w miłości, że przychodzi, kiedy najmniej się jejspodziewamy. Kiedy nie jesteśmy wcale, ale to wcale przygotowani. Jej pięknotkwi w tych niedoskonałych szczegółach, o których rzeczywiście opowiada się zwypiekami na policzkach i rozmarzonym spojrzeniem. Taka drobnostka, któranormalnie nie miałaby żadnego znaczenia.       Ta historia miłosna rozpoczęła się w małymkorytarzyku między parą automatycznych drzwi z

* * *

parametry zgubionych snów iluzjonistyczna wizja ust przerwanych pocałunków między jednym a drugim rozkwitem głębokiej czerwieni precyzyjnie odmierzona odległość dzieląca serca mijający sen niewyśniona baśń i dłonie rozdzielone modlitwa zapomniana przez Boga przez ludzi przez bożków łzy kobiety samotnej kobiety cierpiącej na drugim końcu szarej tęczy

falbanki pragnień okalają nasze myśli

  Nauczyłam się, gdzie Ciebie szukać. W moich wątpliwościach. Wmoich niepowodzeniach. W lustrzanym odbiciu brązowego spojrzenia. W błękitnychtęczówkach chroniących Twoje tajemnicze źrenice. Wiem, że jesteś w moichsłowach: tych, co się kryją w zakamarkach nowych pomysłów. Przenikasz mojemyśli. Wypełniasz moje koślawe uczucia. Dobitnie krzyczysz do mnie słowemkocham. Czule gładzisz mnie oddechem. Choć jesteś daleko, jesteś najbliżej zewszystkich mężczyzn świata. Opuszkami palców błądzę po Twojej duszy, Twoichpragnieniach, emocjach. Dotykam Cię czule, dając w zamian siebie. Bezzobowiązań. Po prostu. Tak jak zakochana kobieta swojemu zakochanemu mężczyźniepowierza siebie. Moje dni mają początek w naszych wspólnych myślach, w słodkichsnach błądzących po wewnętrznej stronie powieki. Igrasz ze mną. Pozwalam sięprowadzić. Jesteś taki czuły. Taki delikatny. Taki romantyczny. Pełen siebie.Pełen tego, co mnie pociąga. Pełen inspiracji. Zatracam się w Tobie. Gubię sięw Twoich dłoniach. Pozwalam si

Mała Ania

  Ela urodziła córeczkę. Anię. Juleńka ma siostrzyczkę. A ja szaleję ze szczęścia! oj, czuję, że już się zakochałam!

* * *

- kiedyś pisałeś mi takie piękne sms-y przed snem. - a wiesz jak ja Ciebie teraz pięknie kocham?

Sen o tęsknocie (dla wytrwałych)

down. fikcyjny wytwór moich fikcyjnych wyobrażeń. Dominice. Nie bój się śnić o tęsknocie.    Mamwrażenie, że któregoś dnia mi się przyśnił. Ot tak, po prostu. Tak jak niekiedyśni mi się moja mama, mój kot i moje ulubione miejsca. Przyśniła mi siętęsknota. Nie za kimś konkretnym ani nawet idealnym. Tęsknota za miłością,czyjąś obecnością i tą pewnością, że będzie przy mnie, kiedy podniosę słuchawkęi wyszepcę cicho: czuję się samotna.      Tęsknota za mężczyzną czasamiokazuje się siłą destrukcyjną, ani trochę nie mobilizującą do strojenia się czypoprawy tego, co w nas najgorsze, by przyciągnąć o jeden wzrok więcej na ulicypełnej mężczyzn. Bardziej lub mniej atrakcyjnych. O nie, nie. Niekiedy bywatak, że jest to siła, z którą nie da się walczyć, pochłania nas, wypełnia,niszczy wszystkie cząsteczki szczęścia, zapada w pamięci, farbuje na czarno sny.I znika. Niedosyt gorącego spojrzenia wzbudza lęk przed samotnością, przedwizją kolejnego nic nie znaczącego dnia. Samotnego posiłku, rozmowy z

jest moim marzeniem.

la pared.   [...]   - Był kiedyś taki film, prawda? – zapytał, spoglądając na nią.   Miała piękny profil. Ciemne loki okalały jej zarumienioną twarz. Łagodne rysy przyciągały uwagę na dłużej. Rumiane policzki zachęcały do muśnięcia ich opuszkami palców, byle tylko jej nie przestraszyć, nie stracić na dłużej fiołkowego spojrzenia. Czerwona bluzka przypominała o wakacjach spędzonych na łące, o pogoni za motylami, które kryły się w kielichach pięknych maków.   - Tak, wydaje mi się, że tak – odparła, uśmiechając się szeroko. – Być może nawet go oglądałam w dusznej sali kinowej, siedząc w bordowym fotelu, z kubkiem popcornu w jednej dłoni i dużym kubkiem coli w drugiej. Jak myślisz? Spotkaliśmy się wtedy po raz pierwszy?   Choć był świadom paradoksu jej słów i nierealności tych zdarzeń, gdyż rzadko wybierał filmy o miłości, zapragnął pociągnąć tę historię za niewidzialne sznureczki, jakby to była prawda, jakby to zdarzyło się kiedyś. Jeden sznureczek i widzi siebie wchodzącego do tejże sali

a,b, c...

Chcę mieć dom. Trójkę dzieci. Zdać maturę. Dostać się na pedagogikę. Chcę mieć wysokiego męża. Przyjaciółki. I mały skrawek ogródka (większego nie opanuję). Chcę być szczęśliwa. Spełniona. Wieczna na papierze. Chcę być pisarką. Poetką. Powieściopisarką.  

Kiedy jest się raz na jakiś czas...

  something inside.   Kiedy jest się raz na jakiś czas, trzeba brać z każdej nanosekundy tyle, by starczyło ciepła i uśmiechu na jedną godzinę. To dużo, prawda? Tęsknotę należy zamknąć w szczelnym pudełku i wyciągać na chwilę przed zbliżeniem stęsknionych tęczówek. Tylko wtedy, by sercem wyszeptać: tęskniłem za Tobą. Kiedy bywa się kilka godzin w tygodniu przy sobie liczy się każde słowo i każdy gest. Szkoda, że wtedy tykanie zegarka wyznacza rozstanie. Kolejne z rzędu, a jednak nie do przyzwyczajenia. Kiedy jest się z kimś dalej niż na wyciągnięcie ręki i dalej niż na stwierdzenie ot tak "zaraz u Ciebie będę", należy kochać mocniej niż zwyczajnie. Kochać mocniej niż tęsknić. Tęsknota nie powinna być wyznacznikiem bycia lub niebycia. Naprawdę jej nie lubię, bo czasami maluje uczucia na szaro, gniecie wspomnienia i potęguje pragnienie zamiany poduszki na silne ramie.   Kiedy jest się raz na jakiś czas to wtedy jest próba miłości. Taka duża, prawdziwa, może najsilniejsza. Wtedy

Dociekliwa czwórka.

  Łańcuszek w czystej postaci.     4 programy/ seriale, które oglądam: Prosto w serce. Uwaga faceci. Fakty. Tancerze.   4 rzeczy, które mnie pasjonują: Pisanie. Książki. Ludzie. Czekolada.   4 słowa/ sformułowania, które często mówię: Nosz kurdę. Wal się/Czep się. Bąk!/Bączek. Wiesz co?   4 rzeczy, których nauczyłam się z przeszłości: Nie umiem zadbać o storczyka. Nie próbuj wykańczać kwiatków w pokoju. Nie uda się. Stare wpisy z pamiętnika kiedyś się przeczyta, nie warto wyrywać stron. Uporczywe trzymanie się przeszłości nie wróży nic dobrego.   4 miejsca, do których chciałabym pojechać: Radom. Radom. Radom. Radom. Wenecja. Florencja. ? 4 rzeczy, które robiłam wczoraj: Zachwycałam się spojrzeniami i obecnością Adriana. Piłam dziwne wino. Oglądałam bajki. Grałam w karty. 4 rzeczy, które kocham w zimę: Śnieg skrzypiący pod stopami. Sanki. Ciepłe rękawiczki, gruby szalik. Czasem czapka. Słoneczne dni. 4 rzeczy na liście moich pragnień: Być matką. Być żoną. Być z Adrianem. Być pisarką i p

i love, you love

nastrojowo i magicznie.   Mam ochotę usiąść i opowiedzieć komuś obcemu o swoim smutku. Bez żadnych zobowiązań. Po prostu snuć swoją opowieść z myślą, że za niedługo nasze światy znów wrócą do punktu wyjścia, a my o sobie zapomnimy. Tylko czasem w snach powróci wspomnienie jednej chwili, ale rozmyje się zaraz po przebudzeniu. Tak byłoby bardzo wygodnie. Tak byłoby dobrze.   To chyba byłaby ucieczka, może nawet nieco niebezpieczna. Czasami przecież rozmowy są początkiem pięknej, wiecznej miłości. Tak dobrze o tym wiem. Już nawet nie chce mi się płakać. Chęć na taniec też gdzieś odpłynęła. Pamiętnik mi się znudził, myśli są takie postrzępiona, słowa niepełne. Jest we mnie nieporządek, nie mający nic wspólnego z artystyczną wizją. Albo choćby poetycką. Dobrze byłoby stać się na chwilę inspiracją dla kogoś nieznajomego. Usiąść na przeciwko w wygodnym fotelu, przyciągnąć nogi do siebie i oplatając je ramionami - patrzeć na jego spojrzenie pełne wyobrażeń. Stać się na chwilę kimś zupełnie inn

Brak tytułu

  Podglądasz moja sny zza zasłonki szumiącej w oknie otwartym na oścież. Świeże powietrze koloruje marzenia, gdy dłonie muskają rozgrzany policzek. Kropla

gdzie podzieło się serce?

dwa serca miały być wieczne pieścić swe nosy zapachem dwóch ciał malować ściany niebieskim markerem wypisując zakochane hasła gdzieś uciekł czar sobotnich wieczorów gdy skuleni błądzili w pościeli milczeniem przepasali usta powieki zamknęli chroniąc nadmiar łez samotność wkradła się między ich dłonie spojrzenia zbłądziły w oddali wspólny horyzont zakreślił koło rozszczepiając ich na dwa kontynenty jedno patrzyło w prawo drugie zaś w lewo jak w poezji szymborskiej gdzie słowo goniło słowo nie trzymając się sensu i oni chyba usiedli na wieży babel szukając siebie i rozmów choć brunatną nocą ignorowali siebie milczeniem odpowiadając na ciszę i ziewnięciem na zaproszenie słów potęga miłości została u szekspira zignorowali wspomnienie romea i julii choć jeszcze niedawno ona stała na balkonie wyczekując go tęsknie na ścieżce obsypanej płatkami róż

Brak tytułu

wyszeptane milczeniem objęcia i noce skradzione skradającym się myślom pod pierzyną zafarbowaną emocją

czcza paplanina

Jest moim rokiem każdym miesiącem nic z tym nie zrobię bo trochę się zakochałam w jego spojrzeniach rzucanych przed siebie łapię je w słoik zamykam wieczkiem w grochy jest moim pragnieniem i głośnym szeptem zamknął koła rytm dając poczucie dwóch spełnień pytasz jak odpowiadam nie wiem ot tak jak tylko on potrafi magicznie rozkochał marzenia i zachłysnął słowa wdech wydech wdech wydech zapatrzył się we mnie