Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2017

Wyczekiwanie.

   Stało się. Moja sąsiadka z góry urodziła dziecko. Piętro wyżej także pojawiły się bliźniaki. Pod nami nie mieszka nikt, a na parterze kolejna para rozradowanych urwisów. Jestem jedyną ciężarną w naszym pionie. Czas i na mnie, czyż nie?    Niby to jeszcze miesiąc, ale już czekam. Czekam i wyczekuję. Poprasowałam, poprałam, poukładałam wszystkie rzeczy. Zapakowałam torbę i wytłumaczyłam Adrianowi co, gdzie i do czego. Minę miał przejętą, ale zapamiętał. Dobrze, że mogę liczyć na jego pamięć, bo moja w ciąży jest strasznie ulotna.    Czy boję się porodu? Jak niczego na świecie. Boję się, bo to coś, czego nie znam. Czasem budzę się w nocy, kiedy wejdzie stopą, głową albo ręką pod moje żebra i czuję ból. I wtedy myślę: mój Boże, czy to już?! Przecież nie mam jeszcze zapakowanej torby do końca, nie przywieźliśmy łóżeczka!    Boję się i wyczekuję. Bo już ją chcę! Płaczącą, milczącą, krzyczącą, zmęczoną – nieważne. Wiem, że będzie idealna, bo, jak już pisałam milion razy, jest owocem naszej