Posty

Wyświetlanie postów z 2014

Słowa.

    Są słowa, które, jak wyznania miłosne, mocno trafiają do serca, zatrzymując na chwilę oddech. Są słowa, które wypowiedziane późną nocą, nagle, niespodziewanie - dotykają najczulszych strun serca. Są słowa, które zatrzymują na chwilę cały świat.       ". .. bardzo mi na Tobie zależy."

Pragnienie.

Jestem odzwierciedleniem Twoich pragnień. Marzeń o pięknej miłości, które nie miały odwagi przebić się przez ciasny kokon rzeczywistości. Docierają do mnie dźwięki świata leżącego u stóp nowego świtu. Znów zapominasz, że jestem tu dla Ciebie. Odkrywasz mnie na nowo jak sen, który skończył się przedwcześnie. Jestem i błagam, byś został. Granice mojego istnienia wyznaczają Twoje czułe dłonie, namiętne pocałunki, ciepłe oddechy ukryte w zgłębieniach obojczyków. Jestem przesiąknięta Tobą. Jestem pragnieniem, który nie ma szans zaistnieć zbyt wcześnie. Jestem snem. Jestem nowym dniem. Jestem tym wszystkim, co sprawia, że jesteś. Pochodnią, gwiazdą, księżycem. Krwią krążącą szaleńczo w Twoich żyłach. Oddechem, który przedziera się przez kolejne zakręty. Światłem, wodą, ogniem. Wszystkimi zmysłami. Jestem Twoją myślą, zdaniem, którego nie zdążysz wypowiedzieć. Całym światem. Podarunkiem, darem, cudem czułego serca. Jestem świtem i zachodem nowych dni i tych, które dopiero ustawiają się w kole

Chwila.

   Spojrzałam na niego, zapamiętując błękit tęczówek. Chciałam przekazać mu bezgłośnie swoją miłość. Tonęłam w bezpiecznych objęciach jego oczu i myślałam  tak bardzo Cię kocham.  Nie powiedziałam zupełnie nic. Chwila i czas nie pozwalały na słowa.    Uśmiechnął się do mnie swoim najczulszym uśmiechem i wyszeptał cicho:  wiem, że powiedziałaś mi to, czego nie powiedziałaś mi wczoraj przed snem.  W tej chwili poczułam jak rozpływa mi się serce i miękną kolana. Żadne sensowne słowa nie przychodziły mi do głowy. Odczytał bezbłędnie miłość z moich oczu.    Jesteśmy razem od ponad 4 lat. Każdego dnia kocham go mocniej. Powoli znika młodzieńcze zafascynowanie, pojawia się czułość i bezpieczeństwo ukryte w każdym wyznaniu miłości. Codziennie sprawia, że mój świat jest taki, jaki sobie wymarzyłam będąc małą dziewczynką, pragnącą pięknej miłości.    Jestem zakochana. Mam ochotę zasypiać z jego imieniem na ustach. Dziękuję za każdą rozmowę przed snem. I każde czułe dobranoc. Czekam na dzień, kie

Spełnione marzenie.

    Adrian:    Stres, stres, stres. Przed tym, aby się nie dowiedziała, że planuję jej się oświadczyć. Ciągle kłody rzucane pod nogi, nieudany wyjazd w góry - chęć zabrania psa na spacer, a potem spotkanej kuzynki. Przed samym oświadczynami serce zaczęło walić jak oszalałe, przełyk zmniejszył się do wielkości szpilki. Próbuję wykrztusić z siebie jakiekolwiek słowa. Jestem pewien, że Ilona chciałaby być lepiej przygotowana do tej chwili. A tu: dres, adidasy, nieumalowane paznokcie. Kiedy wykrztusiłem z siebie pierwsze słowa, nad którymi myślałem od wielu miesięcy ("ofiarowałem Ci swoje serce, a teraz chcę Ci dać swoje życie. Czy zechcesz zostać moją żoną?"), serce się uspokoiło, strach zaczął odchodzić w zapomnienie i z ulgi, że wreszcie udało mi się, popłynęły łzy szczęścia. Ilona rzuciła się na mnie, szepcząc "tak". Do tej pory tak mocnego i długiego uścisku od niej nie otrzymałem. Staliśmy tak szczerząc się do siebie przez wiele minut, niedowierzając, że to nastąp

Niepamięć.

Obraz
   Z racji tego, że mój blog przyjmuje formę wpisów, jaka żywnie mu się podoba, jestem zmuszona umieścić tekst w formie zdjęcia.     Jestem wściekła na siebie za to, że życie tak mnie pochłania, że nie mam ochoty pisać i być w słowach, które kiedyś były integralną częścią mnie. Nienawidzę mnożących się spraw, które stają się ważniejsze. I tych chwil, kiedy w mojej głowie powstaje całe kłębowisko westchnień, z którymi chcę się Wami podzielić, a później o nich zapominam.

Prawie walentynka.

   Kochani, dziękuję Wam serdecznie za słowa pod poprzednim wpisem. Szczególnie za te dotyczące mojego bloga i formy, jaką ostatnio przyjął. Mimo wszystko, po piątkowym spotkaniu z Pewnymi Dwoma Krytykami, dochodzę do wniosku, że muszę w jakiś sposób odkurzyć swoje uwielbienie do pisania literackich tekstów.    Dziś zostawiam Wam prawie walentynkowy tekst, choć Walentynek nie obchodzę. Kocha się przez cały rok.      Proszę o wyrozumiałość z racji tego, że tekst był szybko nakreślony w drodze do domu w głośnym pociągu przy głośnych uderzeniach wersów następującej piosenki: waiting all night   * * *  obudź mnie okruchem westchnień przygarnij i ukryj w mocnych uderzeniach pulsu całuj i miej zbyt mocno zbyt szybko bym mogła pomyśleć o trwającej chwili zniknij szybciej niż trwa mrugnięcie powiek powolna śmierć obdziera z marzeń bądź krócej niż jedna melodia gorący oddech na szyi szept ukryty w rozchylonych wargach bądź tęsknota rozdziera myśli poluje na skowyt serca uśmierca kolejne westchn
 kermelove      Mogłabym znaleźć tysiące wymówek, aby nie pisać. Pojawiam się na blogu regularnie. Sprawdzam, czytam i zaglądam do Was. Brakuje mi jednak tej smykałki, którą miałam kiedyś. Pojawia się więcej tematów, na które chciałabym się wypowiedzieć, głównie związanych z moim prywatnym życiem, którego jest tu całkiem sporo. Nie taki był jednak główny zamysł bloga w ostatnich miesiącach. Miałam być ja i moja twórczość. Twórczości jednak jest coraz mniej, więc ta strona staje się moją publiczną formą pamiętnika z zapisem najpiękniejszych chwil i przeżyć.    Brakuje mi szalenie tamtych dni i lat, kiedy miałam ochotę, motywację być tu i być u Was. Pozostaje jednak zawsze to wrażenie, że jak zniknę, pewien okres w moim życiu minie bezpowrotnie, a tego bym nie chciała. To dla mnie świetna pamiątka - wracać do tego, co pisałam kiedyś, do tych słów, które umieszczam teraz i obserwować, jaką nieprawdopodobnie ciekawą metamorfozę przechodzę.    I jest tylko jedna rzecz, której bardzo żałuję:

Siła i czas.

   Miesiąc minął bezszelestnie. Dni zgubiły się podczas przygotowywania nowej dekoracji na okna w przedszkolu, świąt, które na szczęście nie odbywały się u nas w domu (pokłon dla tych, na których spadł ten obowiązek. Ponad 20 osób przy wigilijnym stole ciągle jest wyzwaniem, choć przybyło nam lat i umiejętności), bycia z Adrianem i wyczekiwania na wspólne chwile.    To był dla mnie trudny, ale owocny rok. Przyniósł mi wiele motywacji, możliwości i dni wypełnionych po brzegi miłością. Na wiele sytuacji spojrzałam zbyt krytycznym okiem, niektóre chwile przyniosły potok łez. Były momenty załamania, których skutki ciągną się za mną do tej pory, ale też odkryłam w sobie niesamowitą siłę i energię. Nauczyłam się kochać mocniej, odkryłam w znanych osobach to, co sprawia, że mam ochotę opowiedzieć im o sobie więcej. Niektórzy mocno mnie zawiedli, innym nie mam już siły pomagać i być w ich zakręconej rzeczywistości.    Prawdziwe przyjaźnie pozostały. I emocje, które dostaję każdorazowo. Niektór