Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2011

Znowu się zakochałam, w środę.

Peron. Ja i Adrian. I: Adrian, ktoś ukradł księżyc. Ale zostawił gwiazdy.   Adrian przytula mnie do siebie, a ja patrzę w niebo. I: Spadła gwiazda! A: Jakie pomyślałaś życzenie? Nie, lepiej nie mów! I: Myślę, że doskonale wiesz. Adrian znowu mnie przytula, a ja zamykam oczy i chłonę tę chwilę, uśmiechając się do niego.   Kilka minut po tym, jak Adrian odjechał pociągiem. A: Ktoś naprawdę ukradł księżyc. I: Fakt. A ja się w Tobie znowu zakochałam. A: Znowu? Ileż można! :)   Mam w sercu miłość. A wgłowie tak długo wyczekiwany spokój. I jestem szczęśliwa na swój najbardziejulubiony sposób. Znowu się zakochałam w mężczyźnie, z którym jestem ponad rok.Zakochałam się w nim w środę. Tak czule i dobrze. Miłośnie, z pełną ekscytacjąpierwszych uczuć, pocałunków, dotyku ramion i spojrzeń. Patrzyłam na jegotwarz, na czarne pieprzyki (moje najbardziej ukochane) i nie mogłam oderwać odniego wzroku. Znowu odkryłam piękno jego tęczówek. I dłoni. Patrzyłam na nie wautobusie i powiedziałam, że nie mog

Brak tytułu

  Spędziłam kilka godzin zajęć w grupie, do której nie należę. Żałuję, że USOS wprowadził mnie w błąd. Na filozofii siedziałam obok dziewczyny, która również trafiła nie do tej grupy co trzeba. W środę zaatakuję dziekanat. Prawdopodobnie.   Z tą samą osobą odbyłam dialog po teorii wychowania.     Ja: Pasuje Ci fotografia. Masz coś w takiego w sobie, co zdradza, że pasuje to do Ciebie.   M: Tak?   J: Tak. Masz coś takiego w sobie. Niektóre osoby tak mają, że coś im pasuje i już.   M: W sumie tak. M. też pasuje gitara.

Twórczą inspiracją być

adele lovesong właściwie odkrywam adele krok po kroku dzięki Oleńce.   Otacza mnie stado żywych książek. I brak jakiejkolwiek inspiracji. Czaszatrzymuje się w miejscu z nadzieją, że jednak coś powiem. A mi w tym cichymmomencie brakuje słów. Oddech nie przyspiesza jak dawniej, gdy tylko wzroknapotykał pusty odcień kartki. Długopis w dłoni wypluwa z siebie marny tusz.Już nic nie jest takie samo. Pomysły kłębią się w kątach zakurzonych ścianpokoju. Skaczą po okładkach powieści nieznanych poetów. Wirują w powietrzu,wypełniając wszystko duszącym bezdechem.   Poeci ciągle potrzebują nagłego stanu odrętwienia, by wydawać na światmiliony sensownych słów. Bez tego nigdy nic nie wychodzi. A ja najchętniejparzyłabym kawę o szepczącym poranku zdarzeń i spisywała emocje nadawane wradiu. Każdego dnia, niezmiennie, upijałabym się swoją twórczością. I wmawiaławszystkim, że moja wena została uśpiona dawno temu. A każde ze spisanych słówto tylko czysty przypadek.   Twórcze ego zaśmiewa się wniebogłosy.