Nie-myśli.
Czuję bezsilność, taką paraliżującą. Dziwnie mi z tym moim światem uczuć i myślami wirującymi, których nie jestem w stanie odkryć, w pewien sposób usłyszeć. Wiem, że są, ale nie mam pojęcia, czego dotyczą. Płaczę szeptem, bez łez. Tam, w środku, w sobie. Taki płacz boli bardziej. Łzy chyba pozwalają nam wyrzucić z siebie złe emocje, wspomnienia, uczucia, myśli. Wszystko to, czego nie chcemy mieć w duszy. Taki deszcz łez, który nie oblewa duszy, ale wysusza ją. Moja głupia podświadomość, podsuwa pod przymknięte powieki obrazy jeszcze tak świeże, takie delikatne w swej prostocie, wyczuwalne jeszcze opuszkami palców.Dobrze i bezpiecznie było w Mariuszowych ramionach i ciepłym spojrzeniu Pau. Dobrze było, a nawet doskonale. Przyjemna fala uczuć, zalewała moją dusze, dławiąc płacz, który był niepotrzebny… Sama obecność tych dwojga – wystarczała. A teraz? Jest dziwnie, bardzo dziwnie. Cichy śmiech i niedosłyszalne słowa za drzwiami mojej siostry...