Pierwszy raz.
Kilka dni temu miałam sen. Inny niż zwykle. Pojawił się w nim ktoś obcy, zupełnie mi nieznany. A przez to tak mocno atrakcyjny, nieodkryty. Przypomniał mi te wszystkie chwile, które zdarzyły się pierwszy raz z moją miłością, największą i jedyną. Pochłonął mnie i wybudził niezrozumiałą tęsknotą. *** Początki zawsze są trudne. Ale obiecujące. Kryją w sobie nutę niepewności, ciekawość, drżenie. Są jak książka, po którą sięga się ciekawie z pytaniem, czy warto. Kartkujesz, przekręcasz, rozmyślasz. Delektujesz się każdą nową chwilą, wyczekujesz kolejnej. Mają w sobie magię, której czasem trudno się oprzeć. A koniec? Czy zawsze jest konieczny? Pozbawiony blasku, ociekający emocją, której nigdy nie chciałoby się poznać. Chce się wierzyć w disneyowską narrację. I żyli długo i szczęśliwie. Czy zawsze jest to możliwe? Czy smutne historie, czarni bohaterowie nie mają prawa tworzyć własnej opowieści? Chciałoby się wierzyć, że zaws...