Innej przemyślenia. Dziadku...
Inna zasiada przed komputerem. Ot tak, bez powodu. A może powodem jest Ł.?
ech... Inna siedzi, On jest i piszą razem. Ale nie jest dobrze. On ma swój problem i Ona też. Po policzkach płyną łzy, a w sercu pytanie, co znów się stało? Ale Inna nie zna odpowiedzi. Nie wie nawet gdzie go szukać?
Siedzi, łzy rozmazują litery i niewiele widzi... Co chwilę, poprawia jakieś literówki. O, musiała na chwilę odejść. Telefon przerwał jej rozmyślanie i temat, którego brak. :(
Cały świat, Innej w tej chwili, wymyka się z rąk. Nie ma powodu do uśmiechu, tym bardziej do łez. Ale czuje w sobie strach... i coś dziwnego.
Powracają chwile z przeszłości..
Notka u K. przypomniała Innej o Dziadku. Tak bardzo tęskni za Nim. :(
Wchodzi do Jego dawnego pokoju. Zmienił się. Nie ma już tego łóżka samego, ani regału i stołu z czterema krzesłami. Nawet dywan na podłodze jest zmieniony... Ale jest ten sam piec i zlew... I obraz ślubny Dziadka i Babci, i te same wspomnienia. Kiedy wchodzę do dziadkowego pokoju... czuję się jak ta mała Ilonka, a nie Inna. Oczami wyobraźni, mojego zasmuconego teraz serca, widzę Dziadka, który wyciąga z kredensu, ostatniej półki, spod swojego kapelusza cukierki "Mini". Rozdziela między nami sprawiedliwie. Widzę dziadka, oglądającego telewizję, jedzącego z nami przy stole zupę pomidorową z ryżem i kartoflami... Widzę Dziadka, który chodzi po domu z wałkiem na głowie, którym zakręcał sobie loka... Jego stroskaną, smutną twarz, kiedy zapalał świeczki na grobie swojej żony i wnuczki, i rodziców. :( I tego Dziadka, który na nas krzyczał, gdy zabieraliśmy Mu z domu sztućce. Ale przecież to Ona nam opowiadał, że koło tej dużej wierzby na środku podwórka jest ukryty skarb. A My jako dzieci, chcieliśmy go wykopać. Pamiętam te chwile, kiedy Anna i Hubert brali łyżki do zupy, a ja z Dominiką, do herbaty... Razem chcieliśmy wykopać ten skarb. Dziadku, Kochany, gdzie jesteś? Dlaczego tak szybko odszedłeś? Dlaczego Bóg nam Ciebie zabrał. teraz jesteś na pewno szczęśliwy. Ale ja tak bardzo tęsknie za tamtymi chwilami. Tak bardzo tęsknię za Tobą. :( Tyle chwil razem przeżyliśmy. To Ty się nami zajmowałeś, kiedy mama szła do pracy, i nie miała nas z kim zostawić... Tyle wspomnień, zdjęć. A teraz? Teraz pozostała zimna płyta na cmentarzu i znicze.
Wróć... Tak na chwilkę. :( Pozwól mi się przytulić. Tak samo, kiedy byłam małą Ilonką.
daj mi siłę. :( Przerasta mnie ten świat. :(
Kocham Cię, Dziadku! :
___
Chcę podziękować Ci, Kludiuś za inspirację do napisania tej notki.
Inna 17 października pisze konkurs polonistyczny. Napisze coś na pewno, gdy tylko będzie miała to już za sobą.
Buziaki:** Dziękuję zakomentarze pod poprzednią notką. :)
Ja mam jeszcze swojego Dziadziusia i mieszka tuz obok... 5m. Drugiego nie było mi poznać, ani on nie poznał mnie. Odszedł tak młodo... Ale wierze że wie o mnie i jest dumny ze swojego syna i wnuka. Czesto sobie mysle o tym że mój Dziadzius sie nie obudzi... Łzy napływają mi wtedy do oczu. Ale tak to już jest. Wiem że muszę być silny i wierze że Bóg pomoże mi nieść mój krzyż.... Najwięcej bólu zadają nam najbliźsi... To nauczyło mnie życie... Nikt mi tego nie powiedział, ani tego nie przeczytałem. Wiem że bedzie trudno ale kazdego dnia uzbrajam się przed sile przed smutkiem. I kiedy moi najblizsi odejda bede staral sie myslec o nich dobrze. Przeciez beda juz szczesliwi. Tam nie zaznaja smutku. Wkrótce i tak sie spotkamy. Tu na Ziemi czas płynie wolno i zarazem tak szybko. Zmarli napewno by nie chcieli zadawac nam bolu... nie chcieliby by za nimi plakac. Ostatnio tak bardzo poswiecam sie Bogu. Czytam Pismo Św. Nowy i Stary Testament. Rozmawiam o tym z ksiedzem. On mi wiele tlumaczy. Tak bardzo mi pomaga. Mówi że mam wspaniałe uczucia, że będę wspaniałym ojcem mężem chrzescijaninem... On i tak duzo zmienil w moim zyciu przez te lekcje ktore tak duzo mi mowia. Oczywiscie to co on mowi to zazwyczaj metafory, ale potrafie z tego odczytac nauke... bardzo mu dziekuje. To jaki jestem zawdzieczam tez mojej przyjaciolce, najdrozszej przyjaciolce Klaudii... Tak bardzo mi pomaga, zmienila mnie... Tak wiele zrozumialem. Teraz jesdtem silny. Co do wspomnien to tez je mam. Wiem jak to jest wspaniale usiąść z dziadkiem przy kominku. Porozmawiac, poslluchac wspanialych historii. Usiąść na kolanie, przytulic sie... Teraz juz to minelo mimo iz ze soba tyle rozmawiamy... Popros Boga o pomoc. Powiedz mu to wprost. Niech da Ci sile. Moze nie bedzie to jakas natychmiastowa poprawa, ale wkoncu po pewnym czasie zrozumiesz... Zobaczysz jak jest wspanialy.
OdpowiedzUsuńEch... Grzesiu... Dziadek był dla mnie wszystkim, najważniejszym Mężczyzną z Tatą w życiu. Masz wielkie szczęście, że masz Dziadka przy sobie. Na pewno jest wspaniały, czuć to w każdym zdaniu, że bardzo Go kochasz. Bóg.. wracam do Niego. Na długi czas daleko od Niego odeszłam. :( teraz stopniowo powracam... małymi kroczkami... Pismo Święte jest siłą, modlitwa też. Dziękuję za komentarz. daje dużo do myślania. Klaudia jest wspaniała. :)
OdpowiedzUsuńmój dziadek jeszcze zyje, jeden jak i drugi, z tym co ze mna mieszka mam mniejszy kontakt jak z tym drugim. Obu kocham i wiem, ze cieżko przeżyje ich brak, jestem oosba, którą wszystko rani i to zaboli i to bardzo, bedzie brak ich obecnosci, opowiadań, pouczeń:(
OdpowiedzUsuńEch... :( Wrażliwe serce... tak jak moje..Staraj się zbliżyć z całych sił do Dziadków... Kiedy ich zabraknie, możesz żałować, że straciłaś jakąś chwilę, rozmowę...
OdpowiedzUsuńPiękna i ciepła dedykacja. I nie smuć się, a 17-go trzymam kciuki. :)
OdpowiedzUsuńAle czy Dziadek ją przeczyta? ech... :(Z góry dziękuję za kciuki. :)
OdpowiedzUsuńJak napisałem w jednym z komentarzy pod "Listem XXXII" - musiałem to napisać, bo nie umiałbym tego powiedzieć, a zresztą duchy nie słyszą, one czytać jednak potrafią...
OdpowiedzUsuńMój dziadek, który był naprawdę wspaniałym człowiekiem odszeł kilka lat temu.. ale mam jeszcze jednego dziadka
OdpowiedzUsuńWięc i Dziadek czyta... ech.. Ciężko mi na sercu... :(
OdpowiedzUsuńJa nie mam żadnego. Dziadek Jurek, o którym jest notka.. odszedł 7 lat temu. 21.10 będzie rocznica.. A Dziadek Stasiek? Nic o Nim nie wiedziałam. widzieliśmy się tylko kilka razy w roku, ale mogłabym na palcach policzyć, ile razy ze sobą rozmawialiśmy... ;(
OdpowiedzUsuńUśmiechnij się...
OdpowiedzUsuńTeraz mogę. Staram się przynajmniej...
OdpowiedzUsuńI od razu mi cieplej. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. I szczerze uśmiecham. :)
OdpowiedzUsuńUśmiech bardzo pomaga. :)
OdpowiedzUsuńPomaga. :) A ja lubię płakać ze śmiechu. :) Najlepiej wychodzi to mojej siostrze i tacie. :)
OdpowiedzUsuńTo ja Ci życzę częstego takiego płaczu. :)
OdpowiedzUsuńCzęsto się nie zdarza.. Chyba, że mam dni "głupawki" z przyjaciółka.. wtedy czuje sie tak.. weosolo :)
OdpowiedzUsuńGłupawki też są dobre. :D
OdpowiedzUsuńno tak. ;) w naszym wykonaniu... heh ;)
OdpowiedzUsuńW moim też są niezłe. ;-P
OdpowiedzUsuńhej..przyrko mi..ta notka jest bardzo bardzo hmm wzruszajaca i prawdziwa..ja niestety nie mam juz dziadka:( moze dzisiaj bedzie u mnie nowa notka wiec zapraszam powoddzenia na konkursie
OdpowiedzUsuńTo może się przyłączysz do nas któregoś pięknego razu? :)
OdpowiedzUsuńPisana secem i wspomnieniami... :( Śmierć jest okrutna. Będę zaglądała. ;) Dziękuje. :)
OdpowiedzUsuńZ miłą chęcią. :)
OdpowiedzUsuńNam również będzie miło. :) Musisz po prostu poszukać nas na ławce, na naszym osiedlu. ;) Dwie roześmiane, może przytulone do siebie dziewczyny... ;) To z pewnością My. :)
OdpowiedzUsuńBędzie Was słychać? ;)
OdpowiedzUsuńjest i to bardzo :( wiem cos o tym bo w lipcu straciłąm babcie;(
OdpowiedzUsuńTwój blog został oceniony na www.oceny-by-anonimowa.blog.onet.pl zapraszam do przeczytania i skomentowania :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością. :) Szczególnie mnie. :P Odziedziczyłam śmiech bo babci, który nie jest wcale cichy. :)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi. :( Bardzo blisko z Nią byłaś? Opowiedz coś o Niej.. Takie wspominanie, jest miłe, choć nie ma osoby wśród nas.:(
OdpowiedzUsuńDziękuję. :) Zaraz na pewno zobaczę i skomentuję. :)
OdpowiedzUsuńbyłam dla niej nie dobra kiedy u nas mieszkała :(
OdpowiedzUsuńCo robiłaś nie tak?, jeśli można wiedzieć.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię takie śmiechy. :) One są szczere. :)
OdpowiedzUsuńLubię swój śmiech. :) Ale kiedy zaczynam się śmiać, koleżanki wciąż powtarzają: Ona ma zabójczy śmiech, a tata mówi żebym go zmieniła :D
OdpowiedzUsuńA da się zmienić śmiech? ;)
OdpowiedzUsuńbosz...szkoda słów
OdpowiedzUsuń:( Brak mi słów... :(
OdpowiedzUsuńZapewniam Cię, że się da. :) Kiedyś próbowałam. Udało się. Ale wróciłam do tego prawdziwego... ;)
OdpowiedzUsuńteraz tego bardzo żaluje:(
OdpowiedzUsuńMyślę, że babcia Ci wybaczyła...
OdpowiedzUsuńA ja się tak głupio śmieję, że wszyscy się ze mnie śmieją. ;)
OdpowiedzUsuńobys miala racje. jak przygotowania do konkursu?
OdpowiedzUsuńZ dedykacją dla mnie...tak piękna notka....:'( Ilonko, my chyba mamy bardzo podobne wspomnienia...te same uczcuia dotyczące naszych kochanych dziadzkow:( Dziekuję Ci, że choć na chwile znow tak wyraźnie poczułam obecność dziadka...:( Nie jestem w stanie pisac nic więcej...Ale bardzo poruszył mnie ten post... Naprawde... Nie jestem w stanie pisać ponieważ jestem w ogromnym dołku... Stracilam Horacego... Pokłociliśmy sie tak bardzo...doszlo do tego że wyznalam mu iż nie jest juz moim przyjacielem i nigdy nim nie był...:'( Jak ja żałuje tych słów!!! Jak ja załuje tego, jak bardzo zraniłam i Horacego i siebie:'(!!!! Nie mam Wojtka... Nie mam Horacego...:( Nawet siebie juz nie potrafie odnaleźć... Co mam robić ilonko?:( Stracilam wszytskich ktorych tak bardzo kocham... Napisalam notke u siebie... List do G. Z serca. Oby mi to pomogło choć w części wytłumaczyć Horacemu.... przeprosić....;'( 3maj sie kochana! Czego nie moge powiedziec o sobie...:(www.the-heart-and-soul.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńZe mnie też. :P Ale swój śmiech lubię. :) Więc nie jestem sama... :D
OdpowiedzUsuńZatkało mnie...:(ech... Klaudiuś... wiesz, że wiele razy się kłóciliście... ale pogodzicie się szybciej, niż Ci się wydaje!! Zraniły na pewno go te słowa, ale wybaczy... zobaczysz... Porozmawiam z Nim.. może nie wprost, ale napiszę Mu komentarz jak znajdę chwilę.... Będzie dobrze! Jestem przy Tobie :**
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo zdrowe podejście do sprawy. :)
OdpowiedzUsuńI radosne. :)
OdpowiedzUsuńA ja się dzisiaj tak głośno śmiałem z dowcipu, że nawet sąsiadka przybiegła spytać, co się dzieje. ;)
OdpowiedzUsuńJaki kawał? Dobrą masz sąsiadkę. ;)
OdpowiedzUsuńOj, było ich kilka. ;)
OdpowiedzUsuńPrzyda mi się lekka poprawa humoru. :) Jeśli masz pamięć do kawałów.. :P
OdpowiedzUsuńChyba dobrze. :)Skasowało mi się kilka naszych komentarzy...
OdpowiedzUsuńWidzę, że opłacało się napisać prywatną wiadomosć na gronie, poniewaz spotkałam sie z niezykle interesujacą osobą, ktora przypomina mi.. mnie? Poza tym ten blog ma duszę, jest jednym z niewielu, ktorego z radościa umieszczę w linkach... co do dziadka... miałam trzech, babcia po śmierci jednego wyszła za innego mężczyzne... miałam 4, 5 lat, gdy poumierali... a jednak ich pamiętam.. i to jest ważne, ze ważne dla nas osoby żyją w naszych sercach... w tym roku straciłam dwóch kolegów, jeden miał 14, drugi 13 lat.. i kolezankę, która miała 18... dwa lata temu ulubionego siatkarza... ale trzeba się z tym pogodzić i pamiętać.. To się rozpisałam.. mam nadzieję, ze to dopiero początek nowej znajomosci:)
OdpowiedzUsuńOne były piekielnie długie. Przepiszę Ci taki krótszy. :)Dwóch więźniów rozmawia:- Ile dostałeś?- 15 lat.- Za co?- Za pomoc medyczną.- Jak to?- Teściowa miała krwotok z nosa, no to jej założyłem opaskę uciskową na szyję...
OdpowiedzUsuńJaki miły zięć. :D
OdpowiedzUsuńDziękuję miło mi to słyszeć, czytać. :P Hmm.. w blog wkładam całą siebie. ;)Śmierć jest straszna, ale tak już jest... Trzeba iść dalej, bo ona jest częścią świata. dodam Cię do linków, jak tylko znajdę chwilkę. :)
OdpowiedzUsuńNawet bardzo. :)
OdpowiedzUsuńChciał tylko pomóc. :) hehe
OdpowiedzUsuńNajtrudniej jest się z tym pogodzic. No, ale niestety świat już taki jest....zawsze przychodzi ta nieoczekiwana pora...dlatego trzeba sie cieszyc do póki można......
OdpowiedzUsuńTak... takie życie...:( Ktoś odchodzi, a ono pędzi dalej... Trudno się z tym pogodzić, ale trzeba iść dalej... trzeba mimo wszytsko... i korzystać...
OdpowiedzUsuńDzięki za dodanie. U mnie też Ci odpisałam... też staram się wkładac dusze w bloga, ale nie zawsze mi to wychodzi...
OdpowiedzUsuńMi na początku było trudno. wciąż czegoś brakowało... Ale nauczyłam się... nauczyłam się w słowach, wyrażać to, co czuje serce. Do końca tego nie opanuje na pewno.. Ale Tobie też się uda. U Ciebie na blogu, czuć Ciebie, Twoją obecność. I takie blogi właśnie uwielbiam... :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to mi chodzi... by opisać to tak, aby wszystko było jasne i zarazem pozostało tajemnicze... lubię ludzi, ktorzy potrafią czytać między wierszami, ale zdaję sobie sprawę, że nie każdyma tę zdolność, dlatego staram się pisać tak, by wszystkich to zainteresowało...
OdpowiedzUsuńA mnie zainteresowało. :)
OdpowiedzUsuń