Nieidealnie idealna Trójca.
Jest pewna ważna trójka w moim życiu, która roznieca we mnie wszystkie uczucia świata - zaczynając od tych najmilszych, kończąc na tych niechcianych. Nie jestem w stanie zliczyć, ile wylałam przez nich łez przez te krótkie 17 lat mojego żywota. Ile razy śmiałam się głośno, wzbudzając w nich dziwne emocje - śmiech, złość, kąśliwe uwagi, komentarze, które mi się wbrew pozorom podobały. Ile przeprowadziliśmy wspólnie długich bądź krótkich rozmów o życiu czy zwykłym proszku do prania, stojącym od wieków pod umywalką w łazience. Ile wspólnych posiłków i wspólnie obejrzanych filmów. A ile kłótni i godzin spędzonych w zamkniętym szczelnie pokoju, nie życząc sobie niczyjej obecności.
Było wiele takich chwil, które zostały przeżyte i minęły, nie pozostawiając nawet nadziei na powtórzenie. Bo, kiedy skończyły się jedne, automatycznie zrobiły miejsce drugim. Koło się kręci od iluś tam długich lat.
Nieważne, co robimy razem ani czy się unikamy, nieważne czy uciszamy się wzajemnie, pragnąc odrobiny ciszy. Ważny jest fakt, że wbrew wszystkim i wszystkiemu, jesteśmy w stanie stanowić jedność i czuć ogromną dumę, że jesteśmy rodziną. Nie jakimiś tam jednostkami, które w życiu codziennym zwracają się do siebie po imieniu, czy używając słowa "mama", "tata". To jest coś więcej. Jakaś trwała nić łącząca nas na wieki. Do ostatniego westchnienia, oddechu, słowa, myśli. Jesteśmy jedną, małą wspólnotą składającą się z tylu emocji, cech czy pragnień.
Nie zawsze wszystko jest idealnie, nie raz wadziliśmy sobie, ignorowaliśmy, odrzucaliśmy pomocną dłoń, zaproszenie do rozmowy. Tak przecież jest, w każdej rodzinie. Coś się psuje i naprawia. Coś zostaje przerwane, ale zostaje sklejone i wygląda jeszcze lepiej. Bo tak już jest, po prostu.
Ale mimo wszystko uwielbiam to poczucie bezpieczeństwa, gdy przytula mnie mama, zapewniając, że wszystko się ułoży. Uwielbiam spędzać czas z tatą, pomagając mu kosić trawę czy naprawiać rower. Uwielbiam chodzić z moją siostrą na działkę i rozmawiać o tym, co ważne i trochę mniej. Uwielbiam jeździć z nimi w jednym samochodzie i myśleć, że jesteśmy jednością. Wspaniałą jednością. Uwielbiam mamy zupę pomidorową i taty kulinarne eksperymenty, uwielbiam silną wolę mojej siostry i czasem zniecierpliwienie, gdy coś jej się nie udaje. Uwielbiam, gdy bez słowa podaje mi prostownicę i pustą szklankę, którą ja potem z niechęcią wypełniam sokiem przy złym humorze. Uwielbiam, gdy moja mama przy każdej wizycie u fryzjera prosi, byśmy tak ścięły włosy, by "dało się związać w gumeczkę", choć to my od wielu lat decydujemy jaką fryzurę będziemy miały. I uwielbiam, gdy mój tata mówi, że coś mu się podoba, choć jest zajęty czymś innym, i gdy chodzi ze mną do biblioteki, chociaż wolimy inne książki. I lubię jeszcze, gdy moja siostra dzwoni do mnie z zapytaniem, czy jestem w domu, gdy nadchodzą ciemne, burzowe chmury. I, gdy się martwi, że długo nie wracam, mimo iż ostrzegałam, że wrócę później. I uwielbiam, gdy świecą jej się oczy, kiedy po raz n-ty opowiada o swojej miłości. I uwielbiam, gdy moja mama mówi, że już więcej nie będzie nam nic gotowała i kiedy narzeka, że jesteśmy niegrzeczne. I jeszcze uwielbiam, kiedy mój tata patrzy na moją mamę a ona na niego. I jeszcze kocham ich słowa "kocham cię" i silne ramiona chroniące mnie przed całym światem a jednocześnie zapewniające poczucie wolności.
Bo dzięki nim jestem tym, kim jestem. Bo oni choć czasem działają na nerwach, odgrywając najgorsze koncerty, są tym najlepszym, co mogło mnie spotkać.
Na pewno nie raz będziemy się kłócić, ignorować, wspólnie śmiać, chodzić po tym samym supermarkecie, przeglądać te same zdjęcia, obchodzić wspólnie święta.
Wyśmienicie jest wracać z długiej podróży czy nawet z ogniska w nocy, z myślą, iż jest ktoś, kogo mogę nazwać "Rodziną". Tą wspaniałą, wyjątkową, najlepszą pod słońcem choć z niezliczoną ilością wad i jeszcze większą ilością - zalet.
mała Ilonka z Tatą i Siostrą.
z mą kochaną Mamą.
Rodzina w komplecie. Kilkanaście lat temu.
Było wiele takich chwil, które zostały przeżyte i minęły, nie pozostawiając nawet nadziei na powtórzenie. Bo, kiedy skończyły się jedne, automatycznie zrobiły miejsce drugim. Koło się kręci od iluś tam długich lat.
Nieważne, co robimy razem ani czy się unikamy, nieważne czy uciszamy się wzajemnie, pragnąc odrobiny ciszy. Ważny jest fakt, że wbrew wszystkim i wszystkiemu, jesteśmy w stanie stanowić jedność i czuć ogromną dumę, że jesteśmy rodziną. Nie jakimiś tam jednostkami, które w życiu codziennym zwracają się do siebie po imieniu, czy używając słowa "mama", "tata". To jest coś więcej. Jakaś trwała nić łącząca nas na wieki. Do ostatniego westchnienia, oddechu, słowa, myśli. Jesteśmy jedną, małą wspólnotą składającą się z tylu emocji, cech czy pragnień.
Nie zawsze wszystko jest idealnie, nie raz wadziliśmy sobie, ignorowaliśmy, odrzucaliśmy pomocną dłoń, zaproszenie do rozmowy. Tak przecież jest, w każdej rodzinie. Coś się psuje i naprawia. Coś zostaje przerwane, ale zostaje sklejone i wygląda jeszcze lepiej. Bo tak już jest, po prostu.
Ale mimo wszystko uwielbiam to poczucie bezpieczeństwa, gdy przytula mnie mama, zapewniając, że wszystko się ułoży. Uwielbiam spędzać czas z tatą, pomagając mu kosić trawę czy naprawiać rower. Uwielbiam chodzić z moją siostrą na działkę i rozmawiać o tym, co ważne i trochę mniej. Uwielbiam jeździć z nimi w jednym samochodzie i myśleć, że jesteśmy jednością. Wspaniałą jednością. Uwielbiam mamy zupę pomidorową i taty kulinarne eksperymenty, uwielbiam silną wolę mojej siostry i czasem zniecierpliwienie, gdy coś jej się nie udaje. Uwielbiam, gdy bez słowa podaje mi prostownicę i pustą szklankę, którą ja potem z niechęcią wypełniam sokiem przy złym humorze. Uwielbiam, gdy moja mama przy każdej wizycie u fryzjera prosi, byśmy tak ścięły włosy, by "dało się związać w gumeczkę", choć to my od wielu lat decydujemy jaką fryzurę będziemy miały. I uwielbiam, gdy mój tata mówi, że coś mu się podoba, choć jest zajęty czymś innym, i gdy chodzi ze mną do biblioteki, chociaż wolimy inne książki. I lubię jeszcze, gdy moja siostra dzwoni do mnie z zapytaniem, czy jestem w domu, gdy nadchodzą ciemne, burzowe chmury. I, gdy się martwi, że długo nie wracam, mimo iż ostrzegałam, że wrócę później. I uwielbiam, gdy świecą jej się oczy, kiedy po raz n-ty opowiada o swojej miłości. I uwielbiam, gdy moja mama mówi, że już więcej nie będzie nam nic gotowała i kiedy narzeka, że jesteśmy niegrzeczne. I jeszcze uwielbiam, kiedy mój tata patrzy na moją mamę a ona na niego. I jeszcze kocham ich słowa "kocham cię" i silne ramiona chroniące mnie przed całym światem a jednocześnie zapewniające poczucie wolności.
Bo dzięki nim jestem tym, kim jestem. Bo oni choć czasem działają na nerwach, odgrywając najgorsze koncerty, są tym najlepszym, co mogło mnie spotkać.
Na pewno nie raz będziemy się kłócić, ignorować, wspólnie śmiać, chodzić po tym samym supermarkecie, przeglądać te same zdjęcia, obchodzić wspólnie święta.
Wyśmienicie jest wracać z długiej podróży czy nawet z ogniska w nocy, z myślą, iż jest ktoś, kogo mogę nazwać "Rodziną". Tą wspaniałą, wyjątkową, najlepszą pod słońcem choć z niezliczoną ilością wad i jeszcze większą ilością - zalet.
z mą kochaną Mamą.
Rodzina w komplecie. Kilkanaście lat temu.
Jesteś podobna do mamy :)Tak, rodzina to najwspanialsza rzecz, jaka mogła nam się przydarzyć w życiu :] Te wszystkie dni, wspólnie spędzone chwile, kłótnie, sprzeczki, nieporozumienia. Wszystko to tak mocno nas ze sobą wiąże, że nie wyobrażamy sobie, by mogło być inaczej :))
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie napisane. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń'czym skorupka za młodu nasiąknie (...)' <-- masz szansę, że stworzysz podobną, szczęśliwą, kochającą się rodzinę :) i fajnie, że potrafisz o swoich bliskich tak pisać :)
OdpowiedzUsuńPozwolisz, że przeczytam jutro bo dziś jakoś nie jestem w stanie. Coraz wcześniej chce mi się spać, okropne xDA zdjęcia piękne ;D
OdpowiedzUsuńTak to jest w rodzinie, raz dobrze, raz gorzej;] ale chyba liczyć na nich możemy i oni na nas:)
OdpowiedzUsuńoczywiście, słońce moje ;* piękne, bo ja na nich byłam :Djedne z moich ukochanych :Pszczególnie to na kucyku, którego się bałam jak cholera!
OdpowiedzUsuńJa tam o mojej rodzinie bym tak nie napisała.Mój brat jest najfajniejszym człowiekiem jakiego znam,ale do rodziców mam mieszane uczucia.Nie zrozum mnie źle, kocham ich i wiem, że kochają mnie,ale obawiam się, że nigdy nie potrafiłabym tak jak Ty o nich napisać.Są opiekuńczy, rozmawiam z mamą na na prawie każdy temat , dogaduję się z nią , ale mam do nichtaki jakby dystans. Nie wiem, może ja sama tworzę tę 'blokadę' rodzice-ja; ja-rodzice. Ale mi z tym dobrze .Podziwiam Cię. Ja bym chyba tak nie potrafiła.Ps. Dawno tu jakoś nie byłam.
OdpowiedzUsuńI cieszyć sie powinniśmy że dane nam jest należeć do tej (nie)idealnej jedności. [szal-cial]
OdpowiedzUsuńkiedyś swojego tatę widywałam codziennie, a teraz niestety co parę miesięcy... brakuje mi Go, bo to On jest moim przyjacielem w domu, choć ostatnio coś zaczęliśmy się nie zgadzać w pewnych sprawach ;)
OdpowiedzUsuńTrudno powiedzieć, czy w mojej rodzinie częściej jest źle, czy dobrze. Siostra ciągle krzyczy, wiecznie jej coś nie pasuje, nic nie robi porządnie i zazwyczaj zachowuje się jak typowa blondynka. Nic nie potrafi, nic nie rozumie, niczego nie chce przyjąć do wiadomości. Gdyby nie ona, byłoby prawie idealnie, bo z mamą nawet się dogadujemy. Chociaż często mamy siebie dość i wzajemnie denerwują nas swoje zachowania.
OdpowiedzUsuńRodzina może być najlepszym, co nas w życiu spotkało, ale też najgorszym. [two-million-ways]
OdpowiedzUsuńSuper, że doceniasz rodzinę:) wiele osób nie toleruje własnych rodziców, ja z moimi często się kłócę, ale i tak ich kocham =)
OdpowiedzUsuńTylko pozazdrościć cudownej rodzinnej atmosfery i życzyć jej dalej ;)
OdpowiedzUsuńa mówią, że ja wykapany tata :D
OdpowiedzUsuńi dla Ciebie pozdrowienia. wakacyjne. :)
OdpowiedzUsuńnie zawsze szczęśliwą. ale mam nadzieję, że spotka mnie tyle, co spotkało z Nimi.
OdpowiedzUsuńwe wszystkich relacjach międzyludzkich coś zawsze się psuje. ale liczy się uczucie i chęć odnowy. :)
OdpowiedzUsuńmoże słowa tworzą wyidealizowany obraz. ale pisząc o nich, dowiaduję się, że tak właśnie czuję. nie inaczej.a ja o Tobie wczoraj myślałam.
OdpowiedzUsuńtrudno się czasem z tego cieszyć jawnie, ale pewnie gdzieś tam, w środku, rozpiera nas duma i szczęście, że jest tak a nie inaczej.
OdpowiedzUsuńnieporozumienia są fajne :P a długo jeszcze będzie tak, iż będziecie widywać się tak rzadko?
OdpowiedzUsuńmoże to okres przejściowy Twojej siostry? ;>
OdpowiedzUsuńja mam szczęście, iż trafiłam na "Szczęście".
OdpowiedzUsuńi popełniają wieli błąd, nie tolerując ich i nic z tym nie robić.
OdpowiedzUsuńale są sytuacje, kiedy nasz dom staje na głowie :P
OdpowiedzUsuńzazdroszczę ci tego...[rock-na-szpilkach]
OdpowiedzUsuńa mówią, że zazdrość jest zła i niedobra.
OdpowiedzUsuńBo rodzina mimo wszystkich swoich niedoskonałosci jest tak cudowna i piękna, że nawet najlepsze słowa nie oddadzą jej uroku ... :) Trzeba doceniać ją gdy ma się pełną. I zawsze. To najważniejsze ...[odlamki-wspomnien]
OdpowiedzUsuńale mi nie o taką zazdrość chodzi.
OdpowiedzUsuńNo sama spójrz :P Mi się wydaje, że cała mama :D
OdpowiedzUsuńostatnie zdanie jest trafne co do mnie ;)
OdpowiedzUsuńgapiłam się, gapiłam i nic nie wypatrzyłam :P
OdpowiedzUsuńto prawda, Gwiazdko...
OdpowiedzUsuńżałuję, że akurat to.
OdpowiedzUsuńtak, wiem.ale nic lepszego nie wpadło mi do głowy.ja też nieraz zazdroszczę innym takiej a takiej sytuacji w rodzinie...
OdpowiedzUsuńzależy od rodziców... niektórych naprawdę nie da się tolerować.
OdpowiedzUsuńmoże i masz rację. trudno powiedzieć, bo moi znajomi raczej nie narzekają. a jeśli narzekają, to jak to bywa wśród nastolatków, szybko o tym zapominają lub wyżywają się krótką rozmową. bez większych skutków.
OdpowiedzUsuńRodzina co prawda jest opoką i wsparciem, ale ja uważam że z rodziną to tylko na zdjęciach ;P Przynajmniej u mnie czasem.
OdpowiedzUsuńjak rodzice się rozwodzą, ojciec zdradzał matkę z osobą prawie w Twoim wieku to nie ma co się dziwić... są i takie sytuacje.
OdpowiedzUsuńmatko święta! :D
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc, nie wiem, co powiedzieć. trudno rozmawia się na takie tematy na "forum".
OdpowiedzUsuńw ogóle te tematy są ciężkie... a ja ostatnimi czasy mam coraz więcej do czynienia z taką "patologią"
OdpowiedzUsuńheh. Kochamy się, oczywiście że tak. Nie raz to od nich słyszałam, ale ja nie mam charakteru do tego by docenić rodzinę, co nie znaczy, że jej nie doceniam... Nie wiem jak to ująć, no nie jest dla naj, naj najważniejsza. Może dlatego, że ją mam, szczęśliwą... Chociaż wiele się zmieniło jeśli chodzi o stosunki między pokoleniem rodziców a moim i mojej siostry.
OdpowiedzUsuńja bym na twoim miejscu nikomu nie zazdrościła, jakbym miała tak jak ty . xD :)
OdpowiedzUsuńJa mam niepokorny charakter i często kłócę się z moimi rodzicami. Jednak wiem, że oni chcą dla mnie zawsze jak najlepiej. Bo tak naprawdę tylko na rodzinę możesz zawsze liczyć. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa też nie potrafię ocenić do kogo jestem podobna, a wszyscy uparcie twierdzą, że do taty :P
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze czasem psuje się bezpowrotnie..
OdpowiedzUsuńNo ja mam nadzieję, że przejściowy, chociaż trudno mi na razie w to wierzyć. Ona taka jest odkąd pamiętam.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ten tekst kilka dni temu i nic nie mogłam napisać... Taką rodziną trzeba się cieszyć, trzeba chłonąć każdą chwilę, każde spojrzenie pełne uczucia. To najważniejsze na świecie, rodzina, taka prawdziwa, nieidealana, ale rzeczywista i związana silnym uczuciem.
OdpowiedzUsuńRodzina stoi zawsze na pierwszym miejscu :). / Uwielbiam takie stare zdjęcia z dzieciństwa :) [wyiluzjowana]
OdpowiedzUsuńmi też mówią, że do Taty. mam jego oczy i nos. ;D
OdpowiedzUsuńniestety i tak się zdarza. ale to przynosi za sobą jakąś nauczkę, lekcję, którą pamięta się przez całe życie.
OdpowiedzUsuńa wiesz, że ja teraz zaczęłam ze swoją więcej czasu spędzać? np. dzisiaj poszłam z nią opalać się na stawy :Da jaka jest między wami różnica wiekowa?
OdpowiedzUsuńale sama nie jesteś w nią zbytnio zaangażowana?
OdpowiedzUsuńA ja nie wiem co mam od taty właśnie :P Oczy na pewno od mamy ^^
OdpowiedzUsuńwierz mi, że jedna rzecz wadzi za bardzo... i psuje harmonię co jakiś czas...
OdpowiedzUsuńzapytaj się kogoś :P
OdpowiedzUsuńu nas jest podobnie. moja mama jest czasem nadopiekuńcza, a moja siostra! ach! najważniejsze, że jest miłość.
OdpowiedzUsuńNajlepiej taty ^^
OdpowiedzUsuńmyślę Ślimaczku, że... Twój komentarz jest trafiony, odpowiedni.
OdpowiedzUsuńnajpierw ta, w której myśmy się wychowywali a potem ta, którą założymy.ja też. ;)
OdpowiedzUsuńkażdy się kłóci. to normalne, a wręcz - potrzebne. oczyszcza atmosferę.
OdpowiedzUsuńspróbuj :D
OdpowiedzUsuńMuszę poczekać, aż wróci z pracy :P
OdpowiedzUsuńa potem zdasz mi relację? :D
OdpowiedzUsuńoczywiście ^^
OdpowiedzUsuńDobrze, że zawsze nie jest na głowie, czasem to w każdym są sytuacje ;)
OdpowiedzUsuńO mnie ?Boże . Ktoś O MNIE myślał. Miło mi. Bardzo miło.W mojej rodzinie dużo rzeczy kiedyś poszło nie tak jak powinno.Pewnego dnia w moją rodzinę wdało się kłamstwo, które dojrzewało.I pewnego dnia wydało plony.Ja i moja rodzina jesteśmy trochę jak ci ludzie z reklamy płatków śniadaniowych.Sztuczne, udawane uśmiechy na twarzach, nawet jeśli pudełko jest puste.Z zewnątrz jesteśmy świetną rodziną, ale wewnątrz.Czuję, że czegoś tam brakuje.Małego elementu, który by wszystko poskładał.Wiem jedno. Będę inaczej wychowywała moje dzieci.W dużym stopniu inaczej.
OdpowiedzUsuńa mi moja mama ufa. Naprawdę... Aż dziwne xD
OdpowiedzUsuńHaha :D bywa i tak.
OdpowiedzUsuńjuż 3 lata pracuje zagranicą, więc pewno jeszcze tam troszkę popracuje. a najgorsze, że ten pracodawca tak go uwielbia, że do domu chce go puścić tylko na dwa tygodnie i jeszcze nie wypłaca do końca, bo chce żeby wrócił. a nie powiem, że mój tata to złota rączka ^^
OdpowiedzUsuńi jak?;>
OdpowiedzUsuńależ to tylko ja...a rozmawialiście o tym?
OdpowiedzUsuńa nie liczy się ten facet, że Twój tata też ma rodzinę?
OdpowiedzUsuńczasem się przedłuża :P
OdpowiedzUsuńmoja też nam ufa. nawet bardzo. i wybacza, kiedy zaufanie jej zawiedziemy.
OdpowiedzUsuńmożna i tak powiedzieć :P
OdpowiedzUsuńteż tak mówiłam, ale często mnie i mamę tam zaprasza do siebie przeważnie we wakacje, więc troszkę zdanie o Nim zmieniłam. traktuje tatę jak swojego przyjaciela, brata, coś w tym stylu. a jak dziadek zmarł w marcu, to nawet w Irlandii była msza za Niego, bo ten koleś zamówił. i tata dostał taką ładną kartkę od Niego i księdza.a w ogóle to On śmieszny jest ^^ i szkoda, że Jego syn nie ma z 5 lat więcej :D albo 6 ^^
OdpowiedzUsuńdlatego jak wracam o 1 w nocy to tylko pyta gdzie idę z kim itd, ;)
OdpowiedzUsuńJest starsza o rok.
OdpowiedzUsuńu mnie dokładnie to samo ;]
OdpowiedzUsuńwidzę, że i Ty szukasz wszędzie gdzie się da przystojnych mężczyzn :Dprzykro mi z powodu Dziadka.
OdpowiedzUsuńa ja myślałam, że młodsza. serio.
OdpowiedzUsuńbo ładny był, tylko ma chyba 12, 13 lat xD taki blondynek, kręcone włosy, niebieskie oczy :D dobry farmer i w ogóle ^^;***
OdpowiedzUsuńpoczekaj na niego :D
OdpowiedzUsuńJeszcze nie pytałam :P
OdpowiedzUsuńrodzina to rodzina ;)a taty nie mam na co dzień - delegacje
OdpowiedzUsuńChociaż ty.Rozmawialiśmy.Niby rozmawialiśmy.Ale ja niektórych rzeczy nigdy nie pojmę.Po prostu nie znajduję logicznego wytłumaczenia na różne sprawy "dorosłych".I trochę ciężko mi z tym na sercu, bo muszę z tym żyć sama.Bo mój brat jest dużo starszy i jego to tak nie dotknęło jak mnie.Bo jeśli powiem o tym przyjaciółce, to będzie patrzyła na moją rodzinę przezpryzmat tej rzeczy.Zresztą ja sama patrze na moją rodzinę przez pryzmat tego wydarzenia.
OdpowiedzUsuńnaprawdę bym chciała, ale nie wytrzymałabym tak długo xD
OdpowiedzUsuńTeż bym tak pomyślała. Nie martw się. :)
OdpowiedzUsuń;*
OdpowiedzUsuńA jak komuś nie przynosi?
OdpowiedzUsuńnie wiem, co mogę napisac. powiem tylko tyle, ze ta notka naprawdę do mnie przemawia...
OdpowiedzUsuńz drugiej strony nie wiemy jak to jest nie mieć rodziny, więc w sumie nie wiadomo z czego się tu cieszyć.
OdpowiedzUsuńpytałaś? :D
OdpowiedzUsuńno fakt, jeszcze tak się może zdarzyć..
OdpowiedzUsuńmoże jednak warto zaufać i powiedzieć przyjaciółce...?
OdpowiedzUsuńPalce mam od taty :D i chód :P No i charakter podobno też ;)
OdpowiedzUsuńmyślę, że gorzej. kiedy mój tata wyjechał na rok - wszystko się sypało i było pusto. dziwnie. ale to tylko członek.ale nawet, kiedy wyjeżdżam na wakacje bez rodziny - czuję się... sama.
OdpowiedzUsuńczyli niecierpliwa z natury jesteś? ;>
OdpowiedzUsuńczyli jestem usprawiedliwiona? ;>
OdpowiedzUsuńmnie tata uczył chodzić po wojskowemu :D
OdpowiedzUsuńNie warto. Chyba nawet tego nie chcę .To trochę zbyt kompromitujące, że tak powiem.Już chyba nauczyłam się 'z tym' żyć.Tylko z wybaczeniem jest gorzej.Oj, dużo gorzej.
OdpowiedzUsuńi cóż? :*
OdpowiedzUsuńmi wybaczenie przychodzi łatwo. czasem za łatwo.
OdpowiedzUsuńa zbliża was to do siebie czy przeciwnie?
OdpowiedzUsuńcieszy mnie to, ponieważ chcę tekst kiedyś podarować mamie...
OdpowiedzUsuńHaha, czyli machając rękami tuż przy biodrach? ;D
OdpowiedzUsuńskupiałam się na stopach :Ppamiętam to dokładnie - wracaliśmy z Czerwonych Wichrów i będąc już na dole coś mnie wzięło na naukę choć nóg nie czułam :P
OdpowiedzUsuńHeh, człowiekowi głupie pomysły przychodzą zawsze w najmniej oczekiwanym momencie :P
OdpowiedzUsuńJak najbardziej. Nie ma powodów, by było inaczej. :)
OdpowiedzUsuńżebyś wiedziała! :D a jak się na nas ludzie patrzyli! nie zapomnę tych zdziwionych spojrzeń do końca życia :d
OdpowiedzUsuńufff, to dobrze :D
OdpowiedzUsuńMoja rodzina w komplecie jest tylko co pare miesięcy, na parę tygodni, ale i tak się tym cieszę :)
OdpowiedzUsuńtęsknota dokucza?
OdpowiedzUsuńDokucza. Szczególnie gdy tak bardzo bym chciała, żeby tata był blisko, a zostało jeszcze wiele dni do jego powrotu.
OdpowiedzUsuńale teraz już chyba bliżej niż dalej do spotkania, co?
OdpowiedzUsuńI co wtedy?
OdpowiedzUsuńnie wiem... Jest dobrze.
OdpowiedzUsuńja się nauczyłam, że mojego taty nie ma praktycznie w domu, bo jest kierowcą ciężarówki i odkąd pamiętam go nie ma. zawsze jak się wjeżdża na kolonie czy obóz to po pewnym czasie czuję się pustkę i tęskni się za rodziną, a jak już się wróci to znowu by się mogło pojechać;)
OdpowiedzUsuńwtedy niektóre sytuacje się powtarzają bez końca.
OdpowiedzUsuńpięknie ;*
OdpowiedzUsuńMoże i wybaczyłam, bo potrafię normalnie rozmawiać.Ale nadal, gdy sobie o niektórych rzeczach przypominam, czujęból i gorycz. I takie głupie pytanie 'po co ?' odradza się w mojej głowieprzy każdej okazji. Próbuje z tym pytaniem walczyć, ale ono i tak wygrywa.A odpowiadanie na nie jest najlepszym pomysłem.
OdpowiedzUsuńpewnie, że tak :)
OdpowiedzUsuńJa też dziś wiele obciachowych sytuacji przeżyłam :P
OdpowiedzUsuńjakie np?:D
OdpowiedzUsuńto prawda... czasem lepiej nie wiedzieć.
OdpowiedzUsuńkwestia przyzwyczajenia... tak a potem znowu się tęskni :D i koło się kręci :P
OdpowiedzUsuńKoleżanka w centrum handlowym udawała, że jesteśmy wycieczką i mówiła do mnie 'proszę pani' :PNp. 'Proszę paniiii! A kiedy pojedziemy do Mielna?' albo 'Proszę paniiii ! A możemy do toalety?' ;)
OdpowiedzUsuńi to najważniejsze.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńfajną masz koleżankę:D
OdpowiedzUsuń