Jesteś moim wszystkim.
Gdybym miała zrobić listę rzeczy, za którymi najbardziej tęsknię, kiedy musimy ponownie rozstać się na nieznośnie długi czas, miałabym okropny problem. Uciążliwie brakuje mi rozmów z Tobą, jak i ciepła Twoich ramion. Nie jest mi obojętne Twoje błękitne spojrzenie, w którym od czasu do czasu szukam potwierdzenia siebie, jak i miękka skóra na wierzchu Twoich dłoni, barków i brzucha. Czasem szukam w tłumie Twojego zapachu, a kiedy niespodziewanie uda mi się go znaleźć, z wrażenia kręci mi się w głowie. Tęsknię za każdą chwilą. Nawet tą pozornie nieważną, kiedy siedzimy przed telewizorem i oglądamy programy, które zupełnie mnie nie interesują. Chyba nigdy nie stanę się fanem motoryzacji, ale kocham Cię tak mocno, że nie mogę Ci odmówić. Z drugiej strony zmieniasz mi punkt wiedzenia i zaczynam odwracać głowę za samochodem na ulicy, na który nigdy wcześniej nie zwróciłabym uwagi.
Mam nadzieję, że nigdy nie zabraknie mi żadnych z tych cząstek, które składają się na całość Ciebie. Bezlitośnie ich potrzebuję każdego dnia. I rozmów, i pocałunków, i bezpiecznych ramion. Nie mogę się obyć bez poczucia, że jesteś, kiedy najmniej mam ochotę być. W ogóle. Poczucia, że jesteś, kiedy stanie się coś niewyobrażalnie dobrego. A sam dobrze wiesz, że potrzeba mi naprawdę niewiele. Zwykłego Twojego spojrzenia, mało zabawnego kawału, który jestem w stanie zrozumieć tylko ja sama, dziecka, które przekazuje coś swoim rodzicom. Ale nade wszystko rozczula mnie Twój szczery, głośny śmiech, którego słucham jak zaczarowana.
Chcę patrzeć w zachwyt Twoich tęczówek, który próbujesz ukryć, gdy na mnie spoglądasz. Otulić się mocno Tobą i trwać tak w nieskończoność. Wyłączyć budziki, świat i codzienność, która nagminnie skraca nam wspólne dni. Wydłużyć w nieskończoność nasze spotkania, wspólne weekendy, tworząc z nich wieczne wakacje. W pewnym momencie stalibyśmy się samowystarczalni, prawda...?
Przyznam Ci cicho, że jesteś pierwszą myślą, która pojawia mi się w głowie zaraz po przebudzeniu. I nieważne, czy jest to godzina 2 w nocy czy 6 nad ranem. Jesteś nieodłączną częścią mnie. Bez Ciebie świat wydaje się niewyobrażalnie duży. Nie mogę sobie znaleźć miejsca w swoim pokoju, kiedy z niego wyjdziesz, pozostawiając na miękkim kocu ślad swojej obecności. A gdy wracam sama do domu po tym, jak rozstaniemy się na peronie i dostrzegam nasze kubki po herbacie na biurku - mam ochotę postawić je w honorowym miejscu i spoglądać na nie co chwilę, by upewnić się, że wcale sobie Ciebie nie wyobraziłam. Z drugiej strony marzę tylko o tym, by zniknęły do naszego następnego spotkania.
Jestem rozdarta. Nie myślę racjonalnie. Ale szybko zapominam o tych godzinach bez Ciebie, kiedy tylko bierzesz mnie w ramiona. Z szalejącym sercem wtulam się w Ciebie i słucham, jak nasze serca wystukują wspólny rytm. Nie mam ochoty już nigdy odrywać policzka od Twojej pachnącej koszulki, żałując, że nie mogę jednocześnie patrzeć Ci w oczy i zachwycać się ciepłem Twojego objęcia, kiedy wtulam się w Ciebie, znikając w Twoich ramionach. I nagle staje się krucha i silna, napełniona ogromem tęsknoty, który nieraz wyrywał mnie z głębokiego snu. Aż do tej magicznej chwili, kiedy to wszystko przestaje mieć znaczenie, bo wreszcie jesteś. Cały mój. I ja cała Twoja. Stajemy się jednością.
Jesteś najbardziej zakochanym mężczyzną, jakiego znam.
to piękna notka, piękne wyznanie :)
OdpowiedzUsuńprzepraszam, nie napiszę nic więcej, bo ... szczerze mówiąc w mojej obecnej sytuacji ciężko czyta mi się takie pełne zakochania teksty. przepraszam :*
Nie rozumiem, dlaczego mnie przepraszasz, kochana, bo naprawdę nie masz za co! :)
OdpowiedzUsuńSama Twoja obecność ciągle na tym umierającym blogu wiele dla mnie znaczy.
przepraszam, bo do takich słów powinno się napisać coś więcej niż 'piękne', bo że piękne to to oczywista oczywistość :D
OdpowiedzUsuńwciąż uwielbiam odwiedzać blogi, które ze mną 'raczkowały' w zamierzchłych czasach, a których jest coraz mniej - a tak mi za tym tęskno :))
Dokładnie. Nie mam pojęcia gdzie się podziały te wszystkie osoby, które były kiedyś. Pewnie gdzieś są, ale przez to, że i ja zaniedbałam bloga - stały się dla mnie nieosiągalne.
OdpowiedzUsuńtak jak Gwiazdka dochodzę do wniosku, że słowa są czasem zbędne. nie ma sensu silić się na wielkie, patetyczne słowa.
OdpowiedzUsuńjesteście piękni. po prostu. :)
bo onet też strasznie nawalał swego czasu i większość pouciekała na platformy bardziej przyjazne bloggerom ...
OdpowiedzUsuńPotrafię tylko powiedzieć Cudownie:*
OdpowiedzUsuń*czyta te słowa i tylko wzdycha zachwycony...bo jemu słów brakuje. Chciałby mieć kogoś tak blisko, żeby mu pisała takie właśnie rzeczy... Takie właśnie przeżycia....*
OdpowiedzUsuńWpływ serca.
OdpowiedzUsuńŚwiat stoi otworem. Ten uczuciowy także.
OdpowiedzUsuńWierzę mocno w to, że na każdego ktoś czeka...
Dokładnie. I teraz trudno wszystkich zebrać.
OdpowiedzUsuńczęść zrezygnowała całkiem, a część pouciekała na inne portale :) a ja się nie umiem odnaleźć w tych nowych blogach :D
OdpowiedzUsuńwspaniała jest taka miłość. wznosi, grzeje, serce rośnie:)
OdpowiedzUsuńi mam nadzieję,że Twoje rosnąć już nie przestanie. z tej miłości.
pozdrawiam serdecznie!
Tak pięknie, że aż jak z bajki. ;)
OdpowiedzUsuńO, jak dawno Cię nie gościłam na blogu! :)
OdpowiedzUsuńMyślałam o Tobie ostatnio ;*
Piękne, wzruszające, intymne wyznanie...
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie się czyta.
Masz talent.. :) Zakochana osoba pisze najpiękniejsze słowa..:)
Miłość i tęsknota są najlepszą inspiracją. :)
OdpowiedzUsuńJak tak pisze zakochana kobieta, to nic dziwnego, że tyle komentarzy pod postem. ;) Pięknie to napisałaś, rozmarzyłam się. :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
OdpowiedzUsuńSą męczące!
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń