Przejdź do głównej zawartości
O tym, co już było, czyli... tęsknię.
Jestem oszołomiona liczbą wspomnień, które napływają do mojej głowy. Gdzie bym nie spojrzała, tam kolejne chwile wkraczają bojowniczo na tereny mojej pamięci. Pobudzają, podszczypują i wzburzają ocean nieograniczonych tęsknot.
Tęsknota za dotykiem, głosem, mocnym przytuleniem, cichym szeptem, głośnym śmiechem, przypadkowym snem w bezpiecznych objęciach, czułym gestem, przenikliwym spojrzeniem, zaproszeniem do rozmowy.
Brakuje mi podstaw, których nie mogę mieć, gdy najbardziej mi ich brakuje. Najchętniej udałabym się na spacer po jego jestestwie i nazbierała tyle emocji, ile tylko zdołałoby unieść moje stęsknione serce. Zanurzyła się w nich cała i czekała na wieczność.
Ale seans rzeczywistości trwa niewzruszony, goniąc kolejnymi terminami i obowiązkami. Złudne wrażenie, że czas leci szybciej. A w rzeczywistości do dopiero trzeci dzień bycia osobno na czele z kolejnymi dziewięcioma. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byliśmy skazani na dwutygodniowe rozłąki. Zdążyłam się odzwyczaić. Ale zapach choinki, cynamonu i jabłek niesie za sobą obietnicę większej liczby spotkań i godzin, które na pewno miną zbyt szybko.
Moment rozstania ciągle rani tak samo.
Chęć, by pociąg nadjechał już, by skrócić ból wspólnego wyczekiwania na to, co nieuniknione. A potem ogrom pustki, której nie da się wypełnić telefoniczną rozmową i zapewnieniem, że wszystko jakoś się ułoży. Cisza w samochodzie, która przebija przez głos radiowego dziennikarza. Poczucie samotności w każdej sytuacji.
Nie sądziłam, że 44 miesiące wspólnego bycia razem nie nauczą mnie nie płakać z tęsknoty. Im dłużej go znam, tym boleśniej zdaję sobie sprawę, jak wiele tracę, będąc tu, a nie przy nim. Nie da przeskoczyć się czasu. Zwiększa się tylko liczba zadań do zrobienia, by jakoś ukrócić kolejną godzinę oczekiwania.
Niezmiennie tęsknię, kocham coraz mocniej. Czasem muszę powtarzać kilka razy z rzędu wyznanie miłości, by oddać mu nadmiar uczuć, które ogarniają mnie przy czułych wzniesieniach. Powtarzam jak dobrą modlitwę dwa słowa, które z czasem stają się ważniejsze i wyrażają więcej.
Wracam do chwili sprzed trzech lat, kiedy po raz pierwszy zaistniał w moim życiu. Przyjmuję i wypełniam zapowiedź serca, że czeka nas nieskończenie wiele wspólnych chwil. Nie mogłam wymarzyć sobie piękniejszego początku.
Dwa tygodnie szybko minie. :)
OdpowiedzUsuńTeoretycznie. :-) Ostatnie dwa były dla mnie męką nie do opisania. Wiem, że to maleńki odcinek czasu, ale dla mnie cała wieczność.
OdpowiedzUsuńŻyję nadzieją. :)
A pamiętam Twój post na blogu zaraz po spotkaniu z nim. Zazdrościłam Ci wtedy i zazdroszczę dziś takiego człowieka w życiu (zazdroszczę tak pozytywnie ma się rozumieć ;D)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię wracać do tych moich pierwszych postów. Żałuję tylko, że nie jestem w stanie wywołać w sobie takich emocji, które towarzyszyły mi wtedy. :-)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy w takiej sytuacji się dziękuję, ale podziękuję. :-)
Jak dobrze Cię rozumiem, ja mam Go czasem rzadziej niż raz na dwa tygodnie. Ach ta Tęsknota, te stracone momenty które nie powrócą. Co powiesz na wynalezienie maszyny do natychmiastowej teleportacji? :)
OdpowiedzUsuńEmocje się przemieniają, ewoluują, może po czasie nie są tak intensywne, ale nie sądzę, by były gorsze ;) są po prostu inne ;)
OdpowiedzUsuńNie tu chcialam ten komentarz ;< brzydko ;<
OdpowiedzUsuńTęsknota wzrasta, bo jesteście coraz bardziej zżyci, co dowodzi Waszej siły :) W takim wypadku rozłąka nie poczyni wielkich szkód, może wręcz wzmocnić uczucie. Bądź spokojna.
OdpowiedzUsuńW fajnej fazie jest Wasz związek :-) Pewnie czeka Was jeszcze mnóstwo magicznych momentów i ciekawych etapów. Ale ten obecny level jest taki...
OdpowiedzUsuńKażdy, kto kochał lub kocha, wie o czy mówię :-)
Wszystkiego dobrego!
Dwa tygodnie to niewiele, szybko zleci :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej bolą te najzwyklejsze gesty. Dźwięk głosu, uśmiech, skromny dotyk. I to jest w tym chyba najpiękniejsze i najboleśniejsze zarazem. Trzymaj się, Ilonko! :)
OdpowiedzUsuńWybieram najpiękniejsze dla mnie momenty. ;-) Ale tak jak każdy związek - mamy swoje upadki, zwątpienia i kłótnie z mniej lub bardziej poważnych powodów.
OdpowiedzUsuńDla mnie jest to etap, kiedy dojrzeliśmy do tego, by w pełni przyjąć to, że jesteśmy razem i wszystko to, co się z tym wiąże.
Ale brakuje mi czasem tej niewinności, która nie wymagała aż takiego nakładu pracy z naszej strony, by być :-)
Możemy już rozpocząć badania wstępne i pozyskiwać sponsorów :D
OdpowiedzUsuńPoprawiłaś mi humor tym uzupełnieniem :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie u nas jest tak, że im dłużej się nie widzimy (tydzień to dla nas norma, ponad to już kara), tym więcej się kłócimy. Często z mojego powodu, ale to tęsknota.
OdpowiedzUsuńPierwszy tydzień prawie za nami :-) Jutro do pracy na popołudnie, w sobotę i niedzielę będę na uczelni, więc czas na pewno przyspieszy :-)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni. Z tęsknoty nabrzmiewają wszystkie uczucia.
OdpowiedzUsuńOboje potrzebujecie spokoju i większej ilości czasu dla siebie. Może święta będą dobrą okazją?
OdpowiedzUsuńTo piękne, co napisałaś :)) Aż poczułam ukłucie w sercu. Podziwiam Cię, Was, że potraficie tyle wytrzymać i jednocześnie cieszę się, że Wam się udaje :)) Mnie i D. dzieli 15 minut samochodem, ale czasem różne obowiązki rozdzielają nas zaledwie na tydzień czasu i już wtedy jest mi źle. Chciałoby się więcej, częściej, mocniej. Chciałabym mieć go już na zawsze obok, na wyciągnięcie ręki :)
OdpowiedzUsuńBędą na pewno. :-) Przede wszystkim spędzimy razem Sylwestra i któryś dzień świąt. Może jakieś dni w międzyczasie, w wolnych dniach od pracy?
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć nadzieję.
Dziękuję. :*
OdpowiedzUsuńNajwiększe marzenia na obecną chwilę - być razem, budzić się codziennie przy sobie i cieszyć swoją obecnością, co? :-)
piękne.. piękne uczucie, masz wrażliwość :)
OdpowiedzUsuńteż tęsknie, za kimś...
Dokładnie :) Czasem są takie weekendy i one jeszcze bardziej potęgują chęć, aby to marzenie stało się natychmiast rzeczywistością. D. jest realistą, który stąpa twardo po ziemi (i dobrze), ściąga mnie zawsze na ziemię słowami, że jeszcze nie teraz, że najpierw musimy sobie poukładać pewne sprawy, ale już niedługo :) A ja się niecierpliwię strasznie :D
OdpowiedzUsuńpodziwiam wasz związek, naprawdę :) pięknie się to czyta :*
OdpowiedzUsuńWiem, o czy mówisz. Każdy związek ma swoje wzloty i upadki. A każdy etap związku rządzi się pewnymi prawidłami. I tak jest dobrze, tak jest właściwie, tak powinno być.
OdpowiedzUsuńA związek, nad którym się pracuje i z którego otrzymuje się "dojrzałe nagrody" przynosi suma summarum więcej satysfakcji i harmonii życiowej niż spontaniczne, chaotyczne początki, które są fajne, ale tylko jako początki a nie jako coś, co powinno trwać latami. Na takim spontanie, chaosie, niepewności i niedojrzałości nie da się zbudować prawdziwego szczęścia.
Także powtórzę jeszcze raz: w fajnej fazie jest Wasz związek :-)
No bo tak dziwnie mi wyszło xD
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, aby nie siedzieć w miejscu :)
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że coś z niego pozostanie na zawsze :-)
OdpowiedzUsuńNiby tak :-)
OdpowiedzUsuńGodzina jazdy w samochodzie urozmaica wolny czas po pracy (7 km z miejsca pracy do domu) :-)
Bo ileż można czekać, co? :-)
OdpowiedzUsuńAle jakbym czytała o sobie i Adrianie :P Przyjmuję Twoją rolę, Adrian Twojego D. :-)
Wyczekane lepiej smakuje :-)
Tęsknota może być piękna, kiedy jest się już przy obiekcie objętym tym uczuciem :-)
OdpowiedzUsuńPodziwiasz? :-)
OdpowiedzUsuńJestem pozytywnie zaskoczona. :-)
My kobiety chyba tak mamy :D
OdpowiedzUsuńRacja, lepsza jest ta niecierpliwość i wyczekiwanie :) Dobrze jest trochę za sobą potęsknić ;)
jeśli nie mogłaś sobie wymarzyć lepszego początku... to powinna być właśnie ta podstawa do nadziei na cudowną przyszłość.
OdpowiedzUsuńczym są 2 tygodnie przy zestawieniu ich z szansą na całe życie razem? trzymam za was mocno kciuki. 44 miesiące... dla niektórych to może nic nie znaczący czas, ale wiem dobrze jak trudno jest utrzymać przy życiu szczęśliwy związek. ludzie patrzą na zakochanych jakby cały świat leżał u ich stóp... ale rzeczywistość, obowiązki... bardzo ciężko jest czasem pogodzić miłość z naszą codziennością. dlatego warto o nią walczyć. jestem zdania, że miłość to najpiękniejsze co mogło nam się przytrafić.
Jestem tutaj przez przypadek, szczęśliwy oczywiście. Nie wiem, co mam Ci napisać, by oddać hołd Twoim uczuciom, emocjom, przemyśleniom, które tutaj zamieszczasz. Dla mnie jesteś mistrzynią- dojrzałą, wrażliwą, świadomą kobietą, mimo że tak młodą. Pobieżnie przejrzałam połowę Twoich notek i naprawdę jestrm pod wrażeniem. Zlepiasz słowa, jakby były z plasteliny, która czeka na to, aż ją dotkniesz, zajmiesz się nią najczulej, jak tylko się da. Mam dopiero 16 lat, niewielką wiedzę na temat otaczającego mnie świata i ludzi, ale w ostatecznym rozrachunku z ręką na sercu mogę Cię nazwać jedną z najwyśmienitszych osób na świecie, jakie mogłam czytać. Jesteś niesamowita, będę do Ciebie wracać
OdpowiedzUsuńCzytam Twoje rumiane słowa i czytam...i wzruszam się wciąż tak samo... Niesamowite, że można za kimś tęsknić AŻ TAK. Zazdroszczę Twojemu chłopakowi. Bardzo...
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak wchodziłam tutaj kilka lat temu - kiedy jeszcze jego tutaj nie było, potem kiedy się pojawił i stopniowo było go coraz więcej. Było pięknie. Czas mijał, większość blogerów pouciekała z Onetu, więc i ja uciekłam od blogerów. ;) Kilka razy próbowałam przypomnieć sobie adres Twojego bloga - bezskutecznie. Dopiero dziś zaczęłam sentymentalną wędrówkę po starych zakątkach i zupełnie przypadkiem trafiłam do Ciebie. Nawet nie wiesz, jak to miło zobaczyć, że nic się nie zmieniło. Jest Wasze wspólne zdjęcie i Wasza piękna miłość. Właśnie to się liczy - czas mija, a Wy nadal jesteście. Dwa tygodnie też miną, a potem będą święta i Wy razem. Tylko to ma znaczenie, pamiętaj o tym, proszę, w chwilach zwątpienia. ;) Życzę kolejnych wielokrotności 44 miesięcy i żeby ten czas był dla Was trochę łaskawszy, kiedy jesteście osobno. Zresztą kiedy jesteście razem też. ;)
OdpowiedzUsuńPs. Możesz mnie nie pamiętać, bo raczej rzadko zostawiałam po sobie ślad, ale to nic. Ja pamiętam ;)
7 km to nie jest daleko :)
OdpowiedzUsuńpięknie się to czyta.. to uczucie.. ta niewinność..
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Wam troszkę tego :)
a tak poważnie pielęgnujcie to-wzloty i upadki zdarzają się każdemu.. grunt to się pozbierać.
czas zleci ale pomyśl o tym powitaniu po takiej przerwie.. :)
podziwiam, bo dla mnie związek na odległość... dla mnie odległość tak duża jest nie do przeskoczenia. może dlatego, że ja mam po prostu do tego inne podejście; obserwuję taki związek na przykładzie moich rodziców i widzę jak czasem bywa ciężko mimo, że oni są razem dwadzieścia kilka lat.
OdpowiedzUsuńNapisałaś to tak pięknie, że nie wiem kiedy skończyła, czytać. Tęsknota paraliżuje, mnie chwilami bardzo mocno. Bo chciałoby się być blisko, no ale nie da się przez miliard powodów. Mój Marcin jutro wyjeżdża, wraca za 4dni, a ja mam wrażenie, że będzie to wieczność ;) ale jest plus tej sytuacji - podobno tęsknota zbliża do siebie jeszcze bardziej ludzi!:)
OdpowiedzUsuńZa komentarz niech posłuży - "Czy wiesz, że gdy odjeżdżam,
OdpowiedzUsuńumieram dziewięć razy
Umieram stojąc w oknie na korytarzu"
Gdy kochamy - tęsknimy, gdy tęsknimy - cierpimy, gdy cierpimy - rozumiemy, że kochamy, a gdy zrozumiemy - jesteśmy szczęśliwi.
Szczęścia we wspólnych chwilach, do bólu...
I może coś do posłuchania - http://www.youtube.com/watch?v=J1wAtvHL5H4
Tego Wam życzę :)
OdpowiedzUsuńZajrzałam tu sprawdzić, czy jest jakiś nowy wpis. Ale pewnie, jak większość blogerów obecnie, jesteś zabiegana w związku ze zbliżającymi się Świętami oraz kupą innych spraw.
OdpowiedzUsuńKorzystając jakby z okazji, że tu jestem, pragnę życzyć Ci wspaniałych Świąt, takich nie nudnych tylko prawdziwie wzruszających, pełnych śmiechu, ale też odpoczynku.
Małgosia
Pamiętam Cię :-) jakiś czas temu wracałam do starych postów i gdzieś tam pojawiały się Twoje komentarze. Pamiętam, że zawsze pojawiałaś się znikąd zostawiając dobre słowo :-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że są jeszcze osoby, które są od kilku lat z moją pisaniną, to pokrzepia :-)
To jeden z piękniejszych komentarzy pozostawionych na tym blogu :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Dziękuję :*
OdpowiedzUsuńJesteś szczęśliwa, Kochana?
OdpowiedzUsuńprzeczytałam obie notki, wydaje sie być idealny, dla ciebie, dla nikogo innego.
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia na Nowy Rok! Szczęścia w miłości i samych pięknych chwil!:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego :-)
OdpowiedzUsuńWystarczająco, jeśli wraca się do domu godzinę :D
OdpowiedzUsuńTo wzmacnia uczucie, prawda? :)
OdpowiedzUsuńBywa ciężko częściej niż często. Szczególnie, gdy mamy szansę spędzić ze sobą więcej dni niż standardowy weekend. Wtedy czas jest największym wrogiem...
OdpowiedzUsuńTo słowa, które mam ochotę zapisać i patrzeć na nie w największych chwilach zwątpienia. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńCeltusie, Celtusie... Brak mi słów.
OdpowiedzUsuńDaj się ponieść, a zobaczysz, że sam tym, za którym ktoś tak tęskni. :*
Właśni wizja powitania daje największą motywację i energię do oczekiwania.
OdpowiedzUsuńTęsknota zbliża równie mocno, co rozmowa. :) Tak myślę.
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam szczęśliwsza.
OdpowiedzUsuńMyślałam o Twoich słowach w noc sylwestrową, trzymając go za rękę przed snem. Trafiły do mnie wtedy tak mocno, że miałam ochotę spędzić w tej chwili całe życie.
OdpowiedzUsuń