Siła i czas.
Miesiąc minął bezszelestnie. Dni zgubiły się podczas przygotowywania nowej dekoracji na okna w przedszkolu, świąt, które na szczęście nie odbywały się u nas w domu (pokłon dla tych, na których spadł ten obowiązek. Ponad 20 osób przy wigilijnym stole ciągle jest wyzwaniem, choć przybyło nam lat i umiejętności), bycia z Adrianem i wyczekiwania na wspólne chwile.
To był dla mnie trudny, ale owocny rok. Przyniósł mi wiele motywacji, możliwości i dni wypełnionych po brzegi miłością. Na wiele sytuacji spojrzałam zbyt krytycznym okiem, niektóre chwile przyniosły potok łez. Były momenty załamania, których skutki ciągną się za mną do tej pory, ale też odkryłam w sobie niesamowitą siłę i energię. Nauczyłam się kochać mocniej, odkryłam w znanych osobach to, co sprawia, że mam ochotę opowiedzieć im o sobie więcej. Niektórzy mocno mnie zawiedli, innym nie mam już siły pomagać i być w ich zakręconej rzeczywistości.
Prawdziwe przyjaźnie pozostały. I emocje, które dostaję każdorazowo. Niektórych spotkań było zbyt mało, inne udowadniały, że czas nie jest przeszkodą.
Czas przyspieszył. Przede mną wiele wyzwań i tysiące możliwości, które czekają aż po nie sięgnę i w pełni wykorzystam. Mam nadzieję, że ten rok będzie pełen mojej cierpliwości do przeszkód, które na pewno napotkam.
2014 rok oczekuje na mnie bogaty w stresowe sytuacje. Moja siostra wychodzi za mąż i każda chwila, każde wydarzenie naznaczone jest świadomością, że to ostatnie jej chwile w naszym domu.
Przede mną pisanie pracy licencjackiej i sama obrona już za kilka miesięcy. Pierwszy rozdział tkwi na dysku twardym, kolejne mają nadzieję, że zostaną napisane przez dobrą wróżkę. To było główne życzenie przy łamaniu się opłatkiem z innymi - by moja praca licencjacka jakimś cudem napisała się sama. Obawiam się, że prędzej dokonam tego osobiście. To nic, uwielbiam przecież pisać. Widmo zbliżającego się terminu na pewno mnie zmotywuje, gdy w końcu go poznam.
Dostaliśmy z Adrianem zaproszenie na ślub jego kuzynki, co wiąże się z tym, że po raz pierwszy spotkam się z jego dziadkami od strony taty. Po ponad trzech latach związku w końcu trzeba.
Postawiłam sobie noworoczny cel, a więc oczekuje na mnie mata, adidasy i godziny ćwiczeń. Mam nadzieję, że tym razem epidemia egzaminów nie sprawi, że będę odkładała słodki wysiłek na potem. Cel mam, dwa dni ćwiczeń za nami.
Życzę sobie, by ten rok był pełen naszych spotkań, godzin wypełnionych rozmowami. Ostatnie pięć dni z Adrianem po raz kolejny pokazały mi to, co tracimy, będąc osobno. Ale w końcu nadejdzie kres oczekiwania i rozpoczniemy wspólną misję tworzenie prawdziwego związku na co dzień, nie tylko raz na jakiś czas. Nie mogę się doczekać chwil, gdy sama będę wypychała go z domu, byśmy mogli od siebie odpocząć i za sobą zatęsknić.
Odliczam dni z nadzieję, że za rok napiszę Wam, że wszystko ułożyło się tak, jak sobie wymarzyłam. Stawiam pierwsze poprzeczki i liczę na to, że pokonam wszystkie.
Ściskam Was mocno. Dziękuję za ostatnie 365 wspólnych dni.
Cieszy mnie wasze szczęście i życzę wam, żeby trwało caały czas :))
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tego rozdziału na dysku twardym! ;)
No i powodzenia z ćwiczeniami :D Moja mata do ćwiczeń wciąż stoi w kącie, żeby mi przypominać jak wiele tracę :P
trzymam kciuki za spełnienie każdego z Twoich małych planów :) życzę przepięknych wesel i cudownej zabawy na każdym z nich :) no i życzenia licencjata znam - naczelne życzenie tegorocznych świąt i sylwestra ;) ja też napisałam już pierwszy rozdział, kamień spadł mi z serca :P przede mną jeszcze dwa :) obyśmy w czerwcu obie świętowały udaną obronę!
OdpowiedzUsuńDziękujemy :-)
OdpowiedzUsuńJa swoją matę w pewnym momencie schowałam za szafę, by nie mieć większych wyrzutów sumienia niż trzeba :P
Nowy rok, nowe możliwości - może trzeba wyjąć swoją matę i ćwiczyć? :)
Będziemy się na pewno wspólnie cieszyły i na pewno już niedługo będę mogła Ci pogratulować ukończenia pewnego etapu w życiu (i edukacji :P). :-)
OdpowiedzUsuńA co do wesel, przypomniałam sobie, że w tym roku szykują się już trzy, więc na pewno nadrobię zaległości z ostatnich lat :) Już nie mogę się doczekać! :-)
Życzę Ci, żebyś doceniała to co masz i cieszyła się z tego.
OdpowiedzUsuńŚlub siostry i jej przeprowadzkę mam za sobą, więc wiem ile związanych z tym emocji i wydarzeń.
I...ciesz się, że masz już cały pierwszy rozdział. Ja mam póki co tylko połowę:P
Powodzenia w miłości!:)
Koniecznie, bo kondycja leży i kwiczy, a autobusy lubią odjeżdżać z przed nosa :P
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, żeby praca licencjacka została obroniona śpiewająco. Ach ta rozłąka. Zaledwie kilka godzin temu ze łzami w oczach patrzyłam na odjeżdżający samochód, który zabrał mi Jego po dwóch cudownych dniach razem... Ten czas, który upływa zbyt szybko. Wytrwałości Kochana :)
OdpowiedzUsuńoby ;) czeka mnie spotkanie z moją promotorką i jak wyjdę z niego cało to bedzie sukces :D (wspominałam ze juz dawno mialam ten rozdzial oddać? :P )
OdpowiedzUsuńja w tym roku mam jedno wesele plus jedne chrzciny, za to bardzo ważnej osoby w mym życiu, także też nie moge sie doczekać ;)
Rok jak każdy miniony darzył nas śmiechem, szczęściem, łzami stresem. Pomyślności w 2014, a co do stresu, to z wesela, ślubu wypada się cieszyć, nie stresować. Praca, nawet nie zauważysz, kiedy będzie po... :)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego! Podziwiam za postanowienia noworoczne. Ja żadnych nie robię, bo nigdy nie dotrzymuję :) chociaż mam takie male postanowienie, żeby dbać o swoje zdrowie i lepiej się odżywiać. Jem strasznie źle a mam tendencje do anemii :<
OdpowiedzUsuńMnie tylko pociągi :P Choć staram się być zawsze te 5-10 min wcześniej. :-)
OdpowiedzUsuńMoże zapomniała? :D
OdpowiedzUsuńTen rok będzie na pewno ciekawy! :-)
OdpowiedzUsuńTo życzę Ci drugiego pół :P
Pocieszające jest to, że przy dużej liczbie zajęć czas rozłąki również pędzi jak szalony.
OdpowiedzUsuńRozstania to najsmutniejszy krajobraz miłosny.
Irek, nawet nie wiesz z jaką niecierpliwością wyczekuję tego "po" ;-)
OdpowiedzUsuńKoniecznie Finn, koniecznie!
OdpowiedzUsuńZobaczymy, co z moich wyniknie. Na razie ćwiczymy z siostrą. Brak ćwiczeń = kara pieniężna, więc trzeba :P
Dasz radę! A co do pracy licencjackiej - może wydarzy się jakiś cud w związku z nią, skoro ja w iście cudowny sposób byłam w stanie zdać semestralne kolokwium z podstaw socjologii... ;DD
OdpowiedzUsuńWszystko jest możliwe ;D
OdpowiedzUsuńŚliczny wpis. Pełen takich autentycznych, bardzo różnorodnych emocji :-)
OdpowiedzUsuńJak widzę, masz za sobą dość intensywny czas, a przed sobą równie intensywny i bogaty w wydarzenia rok. Życzę Ci, aby wszystko szło Ci jak z płatka. Ale przede wszystkim życzę, abyś wszystkie wydarzenia, również te troszkę stresujące, jak np. ślub siostry, potrafiła rozpatrywać i odczuwać głównie z tej dobrej, pogodnej i radosnej strony :-)
Pozdrowienia noworoczne!
Niesamowite słowa, w których pokazałaś, że nie boisz się nowych wyzwań a ja i owszem. Zaczynam Ci zazdrościć tej wiary w lepszy rok... Mam nadzieję, że wszystkie cele co sobie wyznaczyłaś się spełnią i że Adrian nie będzie rozczarowaniem a spełnieniem marzeń!
OdpowiedzUsuńJa tak nie potrafię, wychodzę z domu i widzę autobus na poprzednim przystanku :P
OdpowiedzUsuńOj...widzę, że mamy podobnie! U Ciebie też dużo się działo w słusznie minionym roku. Nie chcę mi się już nawet o nim myśleć... Czekam na to, co przyniesie ten. Czekam i mam nadzieję...
OdpowiedzUsuńW każdym roku jest tak że coś / ktoś przychodzi, zostaje albo odchodzi... Mam nadzieję, że to co odkryłaś w znanych osobach, że chcesz im powiedzieć więcej - że ja jestem pośród tych osób :)
Twoja siostra wychodzi za mąż - dużo, dużo szczęścia dla Niej :) Moja kuzynka też ma ślub w tym roku, a przynajmniej ma mieć, na obecną chwilę :)))
Powodzenia z pracą licencjacką, trzymam kciuki mocno!
Dziękuję za wczorajszy komentarz pod poprzednią notką i zapraszam Cię na dzisiejszą, świeżutką prosto z pieca :)))))
Cieszę się, że jesteś i że piszesz takie piękne rzeczy...
Pozdrowienia z Polanki!
raczej nie, aaaale.... przeżyję przecież :D może mnie nastawi na szybsze napisanie drugiego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńIle czasu zajmuje Ci dojście na przystanek? :D
OdpowiedzUsuńAle to Cię zmotywuje! :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za pisanie pracy licencjackiej te lata uciekają tak szybko ... niedawno zaczęłam studia, a już tyle czasu minęło ... nim się obejrzę, też będę pisała pracę licencjacką :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dążeniu do celu i pisania pracy licencjackiej! :) Niech ten rok będzie dla Was równie owocny i cudowny :)
OdpowiedzUsuńMoże nie będzie aż tak stresowo? ;>
OdpowiedzUsuńmnie cieszy głównie przed, ale miło jest być po :)
OdpowiedzUsuńdowiem się w sobotę :P
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wiele cierpliwości i wytrwałości, bo bardzo szybko można to zgubić. Reszty Ci nie życzę, bo masz piękne życie, kochana
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! :)
OdpowiedzUsuńLubię być w trakcie mocniej niż "przed" :)
OdpowiedzUsuńAle obroną chciałabym już mieć za sobą! :)
Mam nadzieję, że wszystko będzie tak, jak sobie wymarzył każdy z nas :-) Choć boję się mieć jakiekolwiek oczekiwania, by się nie zawieść.
OdpowiedzUsuńPrzyjmuję wydarzenia w formie, w której nadchodzą. :-)
Adrian na pewno nie będzie rozczarowaniem, bo już jest moim spełnionym marzeniem :-) Co do tego nie mam wątpliwości. Życzyłabym nam tylko jeszcze większej ilości spotkań. :-)
OdpowiedzUsuńCo do wyzwań - przeciwnie! W ostatni weekend niemal wołami zostałam zaciągnięta przez Adriana na lodowisko :-)
Pięknie dziękuję, Celtusie! :)
OdpowiedzUsuńPrzyda się, przyda! :-) Im więcej osób zaciska kciuki, tym większa szansa, że pójdzie jak z płatka! :-)
OdpowiedzUsuńWierzę, że będzie :-)
OdpowiedzUsuńNa pewno to będzie rok, który zleci szybciej niż ten. Tego jestem pewna. :-)
OdpowiedzUsuńCzy piękne? Na blogu są moje najpiękniejsze chwile. Szczególnie te weekendowe. Poza tym rutyna.
OdpowiedzUsuńNa pewno to życie dobre, które daje mi szansę realizować się i być tym, kim chcę. Prawie :-)
Raczej tamten ;)
OdpowiedzUsuńWidzisz, wychodzi zbiorowe odpisywanie na komentarze :P
OdpowiedzUsuńZdarza się :)
OdpowiedzUsuńNie bój się mieć pozytywnych oczekiwań. Nie bój się "cieszyć na zapas" - to nic złego.
OdpowiedzUsuńRozczarowania czasami przeżywa każdy. Ale jeśli się oczekuje głównie dobrych rzeczy, to po pierwsze one wtedy łatwiej się spełniają. A po drugie - człowiek idzie przez życie bardziej uśmiechnięty, bo wciąż czeka na coś dobrego :-)
Pozdrawiam!
A wiara czyni cuda :)
OdpowiedzUsuńJa też już zaczynam planować nowy wypad na lodowisko ale póki co idzie mi z tym planowaniem opornie :(
OdpowiedzUsuńwszystko zaakceptowane - teraz mam miesiąc przerwy na uczelni i mam nadzieje, że uda mi się wszystko napisać ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia zatem życzę - w pisaniu pracy lic.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego, Ilono :)
OdpowiedzUsuńStrasznie Cię uwielbiam, wiesz? ;) I Twoje opowieści o Was.
OdpowiedzUsuńja chętnie bym napisała ponownie licencjat i mgr ;p tęskno mi za studiami...
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Ja nie mogę doczekać się końca. A i za pracę ciągle ciężko się zabrać. Zebrały się zaliczenia przedmiotów bardziej czasochłonne niż to warte ;)
OdpowiedzUsuńOleńko, to tylko dobre momenty z naszego życia. :-)
OdpowiedzUsuńW tych gorszych bywam naprawdę nieznośna. Ale dziękuję :*
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńPrzyda się! Bo post z początku miesiąca, a nic w tym kierunku nie ruszyło :)
OdpowiedzUsuńMnie zbyt często :P
OdpowiedzUsuńTak mówią :)
OdpowiedzUsuńUdało się w końcu? :)
OdpowiedzUsuńZaczęłam tak myśleć. I ślub mojej siostry nabrał nowego wymiaru, kiedy zaczęłyśmy jeździć za sukniami ślubnymi. Jakoś tak dotarło do mnie, że to już niedługo.
OdpowiedzUsuńI teraz... naprawdę nie mogę się doczekać! :)
To więcej niż pewnego :) Tego Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńOby było... po prostu pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz!!! :-D Do wszystkiego można tak podejść. Bo w życiu warto być przygotowanym na najlepsze!
OdpowiedzUsuńDobrej nocy!
:-)
OdpowiedzUsuńa jak Tobie idzie? ;)
OdpowiedzUsuńNie mam nic prócz kilku pomysłów :P
OdpowiedzUsuń