Spełnione marzenie.

    Adrian:

   Stres, stres, stres. Przed tym, aby się nie dowiedziała, że planuję jej się oświadczyć. Ciągle kłody rzucane pod nogi, nieudany wyjazd w góry - chęć zabrania psa na spacer, a potem spotkanej kuzynki. Przed samym oświadczynami serce zaczęło walić jak oszalałe, przełyk zmniejszył się do wielkości szpilki. Próbuję wykrztusić z siebie jakiekolwiek słowa. Jestem pewien, że Ilona chciałaby być lepiej przygotowana do tej chwili. A tu: dres, adidasy, nieumalowane paznokcie. Kiedy wykrztusiłem z siebie pierwsze słowa, nad którymi myślałem od wielu miesięcy ("ofiarowałem Ci swoje serce, a teraz chcę Ci dać swoje życie. Czy zechcesz zostać moją żoną?"), serce się uspokoiło, strach zaczął odchodzić w zapomnienie i z ulgi, że wreszcie udało mi się, popłynęły łzy szczęścia. Ilona rzuciła się na mnie, szepcząc "tak". Do tej pory tak mocnego i długiego uścisku od niej nie otrzymałem. Staliśmy tak szczerząc się do siebie przez wiele minut, niedowierzając, że to nastąpiło. Z każdą minutą, godziną odchodził strach spowodowany niepewnością, czy wszystko się ułoży, czy to jest dobra decyzja i wielomiesięcznym ukrywaniem faktu zaręczyn i zamienił się w nieopisane szczęście i euforię. Za każdym razem, gdy spoglądam na jej dłoń, pierścionek prezentuje się perfekcyjnie. Nie spodziewałem się tak idealnego efektu.

 
   Ilona:

   Stało się. Spełniło się jedno z moich największych marzeń. Marzenie, które rozkwitało ze mną już od lat, gdy byłam małą dziewczynką. Stało się. Doczekałam się najpiękniejszego momentu w swoim życiu i nie jestem w stanie ogarnąć ani sercem, ani rozumem tego, co czuję, tego, co jest we mnie. Mam ochotę powracać do tej pięknej chwili milion razem. W związku z tym ulegam jej za każdym razem, gdy mnie dopada. Bezustannie spoglądam na pierścionek, który jest niezaprzeczalnym dowodem tego, że nie jest to tylko dobry sen, ale rzeczywistość... Jestem szczęśliwa, spełniona, zachwycona. Jestem rozczulona do granic możliwości i nie jestem w stanie wyrazić słowami tego, co naprawdę czuję. Jest we mnie pewność, wybuchła we mnie miłość. Przenika mnie, nie daje o sobie zapomnieć. Ukrywa się w nerwach i powraca, gdy tylko próbuję myśleć o czymś innym.

   Poznaliście wersję Adriana i jego emocje, teraz nadszedł czas na moją perspektywę i moje wspomnienia.

   Wszystko zaczęło się zwyczajnie. Wstaliśmy, przygotowaliśmy się do wyjścia, spędziliśmy zwyczajny poranek, który nie zdradzał w żaden sposób nadchodzących wydarzeń. Poszliśmy na moją działkę, gdzie Adrian naprawić miał mi rower. I w ogóle nie wydało mi się podejrzane, że ciągle prosi mnie o pójście na spacer na mostek (dla przypomnienia: jest on symbolem naszych początkowych chwil). Niczego się nie domyślając, zaproponowałam, by zabrać mojego psa. Zaprotestował, niezbyt zachwycony. Idąc już w stronę docelowego miejsca naszej wycieczki, spotkaliśmy po drodze moją kuzynkę, więc niewiele myśląc uprzejmie zaprosiłam ją na spacer. Adriana mina była bezcenna, choć jego przerażone spojrzenie dopiero teraz do mnie wraca we wspomnieniach. Po wielu przeszkodach dotarliśmy nad rzekę. Zachwyciłam się przyrodą, która rozkwitła najpiękniejszymi odcieniami zieleni. I przyznam szczerze przez moment pomyślałam, że to byłaby idealna chwila na podjęcie kolejnego kroku. Przez chwilę porozmawialiśmy o miejscu, w którym jesteśmy, a później... przyciągnął nas do siebie magnes. Chyba nigdy czegoś takiego nie przeżyłam w czasie trwania naszego związku. Ta silna potrzeba przytulenia się i zjednoczenia. W tej samej nanosekundzie on wyciągnął do mnie ramiona, a ja się wtuliłam w jego ciepłe ciało. Serce biło mu niesamowicie szybko. Tuliłam się do niego najmocniej, jak tylko się dało, jakbym wyczuwała, że zaraz coś się zmieni.

    I stało się. Adrian, który przed chwilą podpowiedział mi, że wcisnął między nas pudełeczko z pierścionkiem, wyszeptał moje imię drżącym głosem. Bałam się podnieść głowę. Bałam się powiedzieć cokolwiek. Pamiętam ten moment dokładnie, jakbym ponownie go odtwarzała. Najszczerszym określeniem chyba będzie jak powiem, że byłam po prostu przerażona. Na Adriana "Ilona" - oficjalne i drżące, zdołałam odpowiedzieć tylko "nie", akcentując mocniej "żartujesz sobie ze mnie". Nie byłam pewna, co jest bezpieczniejsze - jego równie przerażone spojrzenie, czy fioletowe pudełeczko, które trzymał w dłoniach.

   Przez głowę przemknęła mi myśl z obrazem, która towarzyszy każdej scenie miłosnej - mężczyzna klęczący przed swoją wybranką. I długo nie musiałam czekać. Uklęknął przede mną i wypowiedział słowa, których się nie spodziewałam "oddałem Ci swoje serce...". I tylko tyle zapamiętałam. Nie byłabym sobie w stanie przypomnieć, co było dalej. Usłyszałam słowo "żoną" ze znakiem zapytania, zakryłam usta (Boże, a śmiałam się z kobiet, który robią to na wszystkich zaręczynowych filmikach) dłonią i odpowiedziałam "tak".

    A później długo tonęłam w jego mocnych objęciach, nim mógł zwieńczyć chwilę nasunięciem pierścionka na palec. Zachwycił mnie od razu. Przez kolejne minuty podziwialiśmy jak mieni się w słońcu wszystkimi kolorami tęczy...

   Co zapadło mi w sercu? Jego łzy. Jego zachwycona mina. I pewność w głosie. I oddanie w spojrzeniu. Najpiękniejsza chwila. Jedyna taka na zawsze.

   Tym gestem otworzył wszystkie drzwi. Ślub. Wspólna rodzina. Pierwsze dziecko. Wspólny dom. Życie razem. Po prostu.

   Jestem narzeczoną.

Komentarze

  1. Jaki przepiękny, pełen emocji (tym razem "podwójnych") wpis! Powiem szczerze, że gdy to czytałam, troszkę "zaszkliły" mi się oczy.

    Brawo dla Twojego dzielnego faceta, który umiał to wszystko tak wspaniale zrealizować. I Gratuluję Tobie, Ilonko, że Twoje marzenie, na które "zapracowałaś" swoją miłością spełniło się.

    Wszystkiego dobrego dla Was.
    I czekam na wieści o kolejnych etapach przygotowań... :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. PIĘKNIEPIĘKNIEPIĘKNIE <3 tekst i emocje z niego wypływające mówią same za siebie, nie trzeba nic więcej komentować. Kibicuję Wam z całego serca by wszystko się ułożyło i życzę wszystkiego co najlepsze :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam ten wpis już drugi raz...i znowu mam łzy w oczach i wielki uśmiech na twarzy :) Chciałbym Was oboje uściskać :)

    Cieszę się Waszym szczęściem i życzę Wam, aby ono nigdy nie przeminęło :)

    Twoje notki zawsze mnie wzruszają Ilonko... Ty miłość przezywasz i wierzysz w nią tak, jak ja dawniej wierzyłem... Teraz nie wiem czy jeszcze wierzę. Już chyba coraz mniej...

    Wszystkiego Najlepszego, dla Ciebie i Adriana!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczaki, gratulacje!!! :)))))) I dużo szczęścia Wam życzę na kolejnym etapie Waszej miłości i związku! :*:))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej !!! Nie wierzę. Jestem zachwycona i taka szczęśliwa Waszym szczęściem. Czytam ten wpis i czytam i nie mogę wyjść z tego stanu euforii. Och tak zazdroszczę. Szczęścia i Miłości :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Widziałam już na fb - kochana, strasznie się cieszę i gratuluję! :* :))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh, witaj ponownie Kochana, po długich miesiącach mojego milczenia! Jestem w stanie wykrztusić jedynie: "Zazdroszczę & gratuluję!" <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdybym mogła to bym Cię bardzo wyściskała, wierząc, że poczujesz jak bardzo się cieszę ;) uwielbiam Adriana za to, że to zrobił i za sposób w jaki to zrobił.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratulacje:) szanujcie się i zaskakujcie całe życie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny moment, wspaniałe emocje Was obojga! Gratuluję Kochani i życzę szczęścia, miłości i cudownych chwil razem! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochani, serdeczne gratulacje! To wspaniała wiadomość! :))
    I cudownie czytało mi się to wszystko, bo od razu myślami wracałam do mojej jedynej i wymarzonej chwili oświadczyn :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratulacje mam nadzieję,że wszystko ułoży się jak najlepiej. Miłość już jest, niebawem pewnie ślub, a później dzieci. Piękna historia, bardzo miło czyta się te wpis, czuć w tym magię i widać,że jesteście zakochani.
    Pozdrawiam Was oboje ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Na miłość nigdy nie jest za późno, Celtusie. :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Pięknie dziękuję :)

    Dzięki takim słowom przeżywam na nowo każdą chwilę zaręczyn :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Każde mocno zaciśnięte kciuki na pewno dodadzą nam otuchy :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Facebook prawdę powie :)

    Na blogu nie mogło tych wspomnień zabraknąć :) A fb - informacja dla znajomych, by nie było kiedyś zaskoczenia :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz