Chwila.

   Spojrzałam na niego, zapamiętując błękit tęczówek. Chciałam przekazać mu bezgłośnie swoją miłość. Tonęłam w bezpiecznych objęciach jego oczu i myślałam tak bardzo Cię kocham. Nie powiedziałam zupełnie nic. Chwila i czas nie pozwalały na słowa.


   Uśmiechnął się do mnie swoim najczulszym uśmiechem i wyszeptał cicho: wiem, że powiedziałaś mi to, czego nie powiedziałaś mi wczoraj przed snem. W tej chwili poczułam jak rozpływa mi się serce i miękną kolana. Żadne sensowne słowa nie przychodziły mi do głowy. Odczytał bezbłędnie miłość z moich oczu.


   Jesteśmy razem od ponad 4 lat. Każdego dnia kocham go mocniej. Powoli znika młodzieńcze zafascynowanie, pojawia się czułość i bezpieczeństwo ukryte w każdym wyznaniu miłości. Codziennie sprawia, że mój świat jest taki, jaki sobie wymarzyłam będąc małą dziewczynką, pragnącą pięknej miłości.


   Jestem zakochana. Mam ochotę zasypiać z jego imieniem na ustach. Dziękuję za każdą rozmowę przed snem. I każde czułe dobranoc. Czekam na dzień, kiedy codziennie będzie budził mnie błękit niebieskich spojrzeń. I potrzeba bycia codziennie razem przestanie być stęsknionym pragnieniem.

Komentarze

  1. Po prostu wielki SMILE :)) :*
    Ja też trzymam za Was kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, to dla mnie dużo znaczy :) Wydawało mi się, że jak spełni się wreszcie marzenia o zaręczynach i będę znała dzień końca naszej tęsknoty na odległość, będzie łatwiej. A nie jest.

    Przyda się każde wsparcie :) Przed nami ostatnia górka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam ten ból, ale na szczęście u mnie jest on obcy. Ja codziennie mam przy sobie swojego Mężczyznę.. Codziennie budzę się przy nim i codziennie zasypiam przy nim. I to najwspanialsze uczucie, jakie możne istnieć na świecie, także trzymam kciuki za Was! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładny staż :) Szczęścia życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno nie jest łatwo, ale sądzę, że miłości dystans nie przeszkadza, jeśli się dobrze wszystko rozegra. Na pewno dacie radę, pamiętam o Was w modlitwie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Odległość nie, ale tęsknota już tak.

    Ciągle uczę się z nią żyć...

    OdpowiedzUsuń
  7. To dopiero początek ;)

    Dziękujemy :*

    OdpowiedzUsuń
  8. No, wreszcie udało mi się na spokojnie przeczytać jeszcze raz ten wpis i dodać coś od siebie :-) Powiem Ci, Ilonko, że bardzo mądra z Ciebie dziewczyna. Ty jestem, jak na młodą osobę, niezwykle ŚWIADOMA miłości oraz potrzeby jej celebrowania, budowania, analizowania, podsycania...

    Żadne uczucie nie jest dane raz na zawsze w najpiękniejszej ze swoich form. Aby trwało latami i rozwijało się, trzeba o miłość i o wzajemne relacje świadomie dbać. Ty to potrafisz. I to jest pewnie największy zwiastun Waszego udanego małżeństwa.

    Wszystkiego dobrego!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak niesamowicie rozczulasz mnie swoimi słowami, uczuciami, odczuciami, refleksjami, wszystkim, co tutaj zostawiasz. Jesteś powodem, dla którego zaczęłam wierzyć w miłość, bezinteresowną bliskość i prawdziwość przysięgi "i że cię nie opuszczę aż do śmierci". Bajkowe zakończenia są możliwe także w niebajkowym świecie- Ty jesteś tego najlepszym przykładem. Ukłony i pokłony dla Waszego wspólnego szczęścia i przede wszystkim dla Ciebie, bo należy Ci się to okropnie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Aż mam łzy w oczach ilekroć Cię czytam. Teraz też...

    Cieszę się Twoim szczęściem...i bardzo żałuję, że żadna dziewczyna nigdy właśnie tak mnie nie kochała.

    Tęsknię za taką miłością o jakiej tu piszesz. Za taką miłością, jaką dajesz Adranowi... To zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe. Ale u Ciebie chyba jest...

    OdpowiedzUsuń
  11. ale się cieszę, że jesteś szczęśliwa :*

    wiesz, że pamiętam pisaniny blogowe 'przed nim'? tym bardziej cieszą mnie takie wpisy, bo wiem, że marzenia się spełniają :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Każda wiara w nas się przyda :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wierzę, że teraz już z górki ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana Małgorzatko! Ilekroć wracam do Twoich słów, wzrasta we mnie poczucie, że wszystko będzie tak, jak sobie wymarzyłam.

    Jestem Ci ogromnie wdzięczna za te słowa. Kiedy jest się raz na jakiś czas, takie przemyślenia obserwatorów dodają siły.

    OdpowiedzUsuń
  15. Gdybyś obserwowała nas z bliska, na pewno byś dostrzegła, że jest w nas wiele z par, których jest tyle dookoła. :) Może poza tym, że cierpimy na syndrom "być jak najbliżej" :) Nie potrafimy być za daleko, zawsze połączone choćby kolana czy dłonie. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Przesadzasz, Celtusie! :) Ale nie powiem, że nie jest miłe przeczytać, że kogoś wzrusza jeszcze to, co piszę :)

    Wiesz, kiedy się pojawił? Kiedy najmniej się go spodziewałam. Ba! Kiedy w ogóle się go nie spodziewałam i chciałam być w zupełnie innym miejscu.

    Wierzę i będę bronić swych przekonań, że miłość nadchodzi, kiedy naprawdę jesteśmy na nią gotowi. Nie w momencie kiedy jej potrzebujemy najbardziej, ale kiedy jesteśmy w stanie ja przyjąć w tej postaci, w której jest.

    Wierzę w Twoje szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  17. Czasem wracam do tych chwil, które były nim pojawił się Adrian. Choć wiem, że już nie ma we mnie tego liryzmu, co kiedyś, nie oddałabym za nic tych wspomnień, które są najpiękniejszą inspiracją.

    Ale nie ukrywam - brakuje mi tamtych tekstów, tych słów, które wylewały się ze mnie.

    Dziękuję za dobre słowo :*

    OdpowiedzUsuń
  18. wiem, moje słowa też już nie mają wiele wspólnego z dawnych onetowskich czasów świetności ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Moje czasem powracają. Uderzają we mnie tęsknotą.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz