szaleństwa dnia codziennego

  Za pięć dni będzie rok isześć miesięcy. To długo. Dla mnie długo. A zarazem tak mało. Ciągle rozczulamnie drobnostkami, przez które nie mogę później zasnąć. W piątek, po dwóchtygodniach niewidzenia się - przytuliłam się nareszcie i mogłam spędzić u jegoboku trzy godziny. W nocy nie mogłam spać, bo wiedziałam, że za sześć godzinwrócę, by go obudzić cichym szeptem. Wczoraj przed dwudziestą trzeciąrozwiązywaliśmy krzyżówkę, raczej z marnym skutkiem. Dziś znowu na niegoczekam, ale nie do dwudziestej pierwszej, jak w dwa poprzednie dni. Dziś teżtęsknię. Ale w piątek zobaczymy się znowu i to będzie nasz kolejny wspólnymiesiąc.

  Odkąd zaczęliśmy studiaani razu nie byłam w jego pokoju. Myślę o Radomiu intensywnie. Lubię to miasto,a nawet uwielbiam i kocham. Pokochałam je już dawno temu, mając lat kilka.

  Raczej lubię swoje studia, choć niektóre wykłady są takie nudne. Innepobudzają we mnie szereg miłych uczuć i siedzę jak na szpilkach, chłonącwszystkie informacje, w których pojawia się coś o wychowaniu dzieci.Zarejestrowałam się już na pedagogikę przedszkolną, a wczoraj wybrałam jakodrugi moduł: pedagogika terapeutyczna. Kliknęłam w specjalny"koszyczek" drżącą ręką nareszcie mając przeczucie, że zaczynam żyćtak, jak chcę. Zaczynam uczyć się tego, co mnie naprawdę kręci.

 

  Odkąd zaczęłam studia niewidziałam się ani razu z moją małą Julką, więc pewnie teraz jest małą panną.Zaczęła szkołę pierwszy rok, ale nauka jej nie w głowie, bo ma ciągle wieleciekawszych zajęć, np. nadzorowanie rozbudowy domu czy też szukanie wrażeń napodwórku z kotem w roli głównej. Nie wspomnę o małej Ani, która już pewnie samasiedzi i ciągle się śmieje. Brakuje mi tych małych pieszczochów.

 

  W pracy dobrze, choćczasem nudzę się niemiłosierni i boli mnie gardło. Już kilka razy oberwałam odpanów, którzy swoje zażalenia na firmę kierują do Bogu winnych konsultantów.Grzecznie informuję, że zanotuję rozgniewanego pana uwagę, jeżeli wcześniej pansię nie rozłączy.

  Nie miałam tyle szczęścia,co Ślimaczek i jeszcze nikt mi się nie oświadczył, niestety. Zostałamnatomiast zaproszona na min. 2 kawy/herbaty. Pan Zygmunt oświadczył, że niezgodzi się na moją propozycję dopóki nie obiecam mu, że: kiedyś jeszcze usłyszymój głos bądź będzie mógł zobaczyć mnie na ekranie swojego telewizora. Zbólem serca musiałam Panu Zygmuntowi powiedzieć, że w telewizji mnie niezobaczy. Teraz myślę, że mogłam zapewnić go, iż na pewno mnie będzie mógłpoczytać. Powinnam zmienić projekt. Pan Przemysław nazwał mnie "wstrętnąbabą, która nie da mu spokoju". Piętnaście minut przesympatycznej rozmowypoprawiło mi humor do końca wieczoru. Dwóch panów stwierdziło, że powinnamsiedzieć w tej branży, bo potrafię mówić i przekonywać. Moja handlowapróżność została połechtana.

 
  Codzienność trwa.


Komentarze

  1. Jak widzę, prowadzisz już dość ustabilizowane życie, czego Ci zazdroszczę. Ja cały czas czekam i walczę. Ale wiem, że będzie dobrze.Studia.. mimo wszystko nie mogę się doczekać momentu, gdy skończę liceum. Wreszcie będę mogła robić coś konstruktywnego. W liceum próbują zrobić ze mnie specjalistę z 14 przedmiotów, z których interesują mnie tylko dwa. I głównie te dwa przydadzą mi się w zawodzie, który mnie interesuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. myosotis.mai@onet.eu31 października 2011 05:32

    niecodzienność nie może być zbyt częsta bo stanie się codziennością... I choć jest przeplatana tęsknotą, to jednak to chyba są najpiękniejsze godziny życia. Czuję, że wiem, co czujesz. Właśnie u mnie napisałam coś o "niecodzienności". /myosotis-mai

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że Twoja codzienność jest piękna ;)Na każdych studiach jest jakiś nudny przedmiot i każda praca ma jakieś przykre momenty. Dobrze, że ogólny bilnas jest dodatni ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. piękna codzienność. ozdobiona tęsknotą i kolejnymi dniami odliczanymi do spotkania.

    OdpowiedzUsuń
  5. dori1276@onet.pl9 listopada 2011 10:33

    W imieniu Róży prosimy o pomoc dla Nikodema. Róża byłainicjatorką akcji, ale jest poważnie chora i terazpotrzebuje Nas- Ciebie i mnie. Prosimy przyłącz do nas:http://rozyczka33.blog.onet.plhttp://zawszewbiegu.blog.onet.plhttp://loaloa.blog.onet.plhttp://szminkanakoszuli.blog.onet.pl/http://paxvobis.blog.onet.pl/Dziękujemy w imieniu Nikodema i Róży - Dorota i Loa

    OdpowiedzUsuń
  6. b_e_n_i_a@buziaczek.pl18 listopada 2011 09:46

    Studiujesz na Politechnice w Radomiu?Ja studiowałam, licencjata tam robiłam, ale teraz w Warszawie robię magistra ;)Radom - czy można go pokochać? Tak średnio, polubiłam go, ale nie pokochałam, wolę żywszą Warszawę jednak. Chociaż niektórzy właśnie jej za to nie lubią. Ale ja lubię skrajności lubię swoją kochaną spokojną wieś i tętniącą życiem warszawę. Benitka

    OdpowiedzUsuń
  7. w każdej codzienności tkwi piękno, a w Twojej magia wkrada się o poranku na pewno..złączona z sercem:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że jesteś szczęśliwa i że idziesz swoją drogą, która okazała się najlepszym wyborem :) Będziesz wspaniałą nauczycielką bo jesteś wspaniałym człowiekiem, po prostu. Spełniasz się w tym co robisz i to jest najważniejsze. :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba zacznę odbierać telefony od nieznanych numerów, a nuż to będziesz Ty :DOj tak, studia pochłaniają i brak czasu na spotkania z przyjaciółmi, z ukochanym :( Ale trzeba to jakoś przetrwać :) Damy radę ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. podziwiam za to znoszenie życia na odległość..

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz