kermelove

 
   Mogłabym znaleźć tysiące wymówek, aby nie pisać. Pojawiam się na blogu regularnie. Sprawdzam, czytam i zaglądam do Was. Brakuje mi jednak tej smykałki, którą miałam kiedyś. Pojawia się więcej tematów, na które chciałabym się wypowiedzieć, głównie związanych z moim prywatnym życiem, którego jest tu całkiem sporo. Nie taki był jednak główny zamysł bloga w ostatnich miesiącach. Miałam być ja i moja twórczość. Twórczości jednak jest coraz mniej, więc ta strona staje się moją publiczną formą pamiętnika z zapisem najpiękniejszych chwil i przeżyć.

   Brakuje mi szalenie tamtych dni i lat, kiedy miałam ochotę, motywację być tu i być u Was. Pozostaje jednak zawsze to wrażenie, że jak zniknę, pewien okres w moim życiu minie bezpowrotnie, a tego bym nie chciała. To dla mnie świetna pamiątka - wracać do tego, co pisałam kiedyś, do tych słów, które umieszczam teraz i obserwować, jaką nieprawdopodobnie ciekawą metamorfozę przechodzę.

   I jest tylko jedna rzecz, której bardzo żałuję: nie mogę opowiedzieć o tych kwestiach, które najbardziej mnie drażnią, a są związane z osobami mogącymi przeczytać te wpisy. To tylko Internet. To tylko blog, którego prowadzę tyle lat, że nie jestem w stanie przewidzieć, kto ma do niego dostęp. Zakładać nowego i zaczynać wszystko od początku to coś, na co nie mam najmniejszej ochoty. Dlatego cieszę się, że są jednak osoby, którym mogę całą swoją gorycz dnia codziennego wypowiedzieć, wykrzyczeć, a czasem nawet wypłakać.

   Pozostaję zatem w tonacji moich chwil, które chcę pamiętać, a o których mogę zapomnieć z powodu innych, równie atrakcyjnych wspomnień.



   Zaczynam jednak od informacji zawierającej w sobie jedną, ważną informację: potrzebuję coraz więcej pieniędzy. I, o dziwo, nie dla siebie, a dla innych. Jak już wiecie (nie wiem, czy wszyscy, na pewno większość), moja starsza siostra bierze ślub w tym roku, co wiążę się dla mnie nie tylko z ogromnym stresem, ale także pięknym oczekiwaniem. O tym za chwilę więcej, bo to coś najważniejszego w ostatnich dniach.

   Zatem: ślub bierze moja siostra. I to ważna uroczystość. 22 lutego jestem osobą towarzyszącą Adriana na ślubie jego kuzynki. Za to on będzie mi towarzyszył właśnie 9 sierpnia na pięknej uroczystości mojej siostry, ale także na zaślubinach moich... dwóch kuzynów. A to wszystko w przeciągu miesiąca. Byłam nastawiona na dwa śluby i wesela w sierpniu, a tu szczęśliwie doszło trzecie wydarzenie. Wszystko byłoby cudownie, gdyby nie wiązało się to z kosztami. Narzekaliśmy z Adrianem, że nie mamy żadnych wesel, to nam się trafiły aż cztery w tym roku. Będzie tanecznie zatem. 

 
   Temat zaślubin mojej siostry był dla mnie czymś tak odległym, że zupełnie nie zawracałam sobie tym głowy. Wszystko było załatwiane, nie dotykając w żaden sposób mojej osoby. Początkowo byłam tylko zmuszona do posłuchania kilka zespołów, ale i to trwało zaledwie jeden wieczór. Wszystko się zmieniło w ostatnim czasie, kiedy rozpoczęłyśmy najmilszy punkt przygotowań ślubnych - poszukiwanie sukni ślubnej.

   Uczciwie przyznaję, że byłam do tego pomysłu bardzo negatywnie nastawiona. Wydawało mi się to czymś męczącym. Wydawało mi się też, że moja siostra, jako osoba zazwyczaj niewiedząca w czym chciałaby wystąpić, będzie miała ogromny problem z dobraniem sobie odpowiedniego fasonu. Do pierwszych przymiarek. Skończyło się tak, że od kilku dni nie myślę o niczym innym, jak o Annie właśnie w pięknej sukni w kolorze, którego nazwy nie jestem w stanie Wam przytoczyć (tak, tak, jestem jak mężczyzna ograniczający się do podstawowej puli wyuczonej w latach dziecięcych). Jestem zauroczona wizją, którą w głowie tworzę. Wyglądała bajecznie. Przepięknie. Cudownie. Choć suknia nie jest jeszcze kupiona, wystarczyło mi na nią spojrzeć i wiedziałam, a właściwie czułam, że "to jest właśnie to". Mogłabym się założyć o sumę pieniężną, że w niej właśnie wystąpi w tym ważnym dniu, ale mam ograniczony budżet.

   Jestem zakochana w wizji mojej siostry biorącej ślub. W głowie tworzę niekończące się rzeczy, które będę chciała jej zapisać w długim liście, będącym oficjalnym rozpoczęciem jej życia u boku ukochanego mężczyzny. Jeszcze bardziej pokochałam myśl, że daje mi to szansę zostania pełnoetatową ciocią. Nie mogę się doczekać dni, kiedy nadejdzie ten wielki dzień.

   Oby wszystko było jak najpiękniej. Będzie, na pewno będzie.



  Tymczasem zapisuję szkic, poprawiam i wysyłam słowa w Waszą stronę, jednocześnie zapisując je na zawsze, by pamięć nie mogła mi zrobić psikusa, pozbawiając tych emocji, które rodzą się powoli w moim sercu...

     

Komentarze

  1. Też miewam czasem takie myśli odnośnie bloga. Naprawdę nie wiem, kto go może czytać, ale z drugiej strony mało mnie to obchodzi. Tylko tu mam możliwość się wygadać, więc korzystam.
    Piękne uroczystości Ci się szykują, wyjątkowo wzruszające. A ślub siostry to wydarzenie samo w sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem jest i taki czas, że nie ma się chęci i ochoty. Mimo wszystko trzymam kciuki, bo uwielbiam czytać co piszesz.
    Śluby są piękne. Suknie, atmosfera, MIŁOŚĆ! Oby ten czas przygotowań był nie tylko dla Twojej siostry ale i dla Ciebie niesamowicie miłym doświadczeniem.

    Pozdrawiam,
    O.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieźle, tyle wesel. Mi w tym roku szykuje się jedno. I biorąc pod uwagę styl życia reszty moich kuzynów obawiam się, że następne wesele będzie... moje XD chociaż kto wie, może pozytywnie mnie zaskoczą.
    Widzisz, ja wróciłam do blogowania i też mało kiedy mam nastrój na pisanie czegoś twórczego. Aż dziwne, codziennie rozmyślam nad tyloma sprawami ale czegoś porządnego sklecić nie umiem. :<

    OdpowiedzUsuń
  4. Człowiek się zmienia, więc i blog się zmienia :) Tematyka ślubu jest mi niezmiernie obca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mów nam Kochana o wszystkim - o czym tylko potrzebujesz i chcesz :) A jeżeli jest coś, o czym chciałabyś pogadać a nie możesz, napisz na maila. Ja swój zawsze podaję jak zostawiam komentarz tu u Ciebie...

    A swoją siostrę i te ślubne przygotowania opisujesz tak ślicznie, że sam chciałbym to zobaczyć :)

    Cztery śluby! Wytańcujecie się z Adrianem za wszystkie czasy! :D

    Jak być może pamiętasz, mnie również czeka w tym roku jeden ślub - mojej kuzynki...a być może na ślub zdecyduje się jeszcze inna kuzynka też, także nie wiadomo :=)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooooch, ile w tym jednym wpisie było różnorodnych emocji, szczerości, takich osobistych zwierzeń, ale też pewnych uniwersalnych prawd :-)

    Na podsumowanie tego wszystkiego, co właśnie przeczytałam, mogę od siebie dodać: czeka Cię gorący czas, intensywny, pełen wzruszeń i małych wyzwań.Pamiętaj, aby tak jak w kwestii sukni ślubnej, być przygotowaną na najlepsze, a nie na najgorsze ;-)

    Nawet rzeczy, które z pozoru, na początku, zapowiadają się upierdliwie, przy dobrym nastawieniu mogą okazać się wspaniałym przeżyciem!

    I tego Ci życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cztery wesela w jednym roku..O wow! To się wyszalejecie za wszystkie czasy. Ale co racja, to racja.. dużo kasy na to pójdzie. Raz się żyje więc... ccóż! bywa! Ale kto da radę jak nie ty?
    A siostra pewnie przepięknie będzie wyglądać! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Miewam takie momenty, że bardzo chcę wyrazić wszystko co czuję i przeżywam, ale słowa wydają się nagle zbyt małe. Opisywanie tego co się dzieje utrwala naszą pamięć. Miło jest do tego powrócić po latach. Ślub... cóż za wspaniała uroczystość.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ślub to jeden z najpiękniejszych wydarzeń życia, niezwykle wzruszający. Będziesz mieć okazję brać udział w czterech, co z pewnością dostarczy Ci wiele uroczych chwil i wspomnień :) I nie kombinuj z blogiem, bo jest cudownie tak, jak jest :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow, 4 wesela w jednym roku to prawdziwe szaleństwo! :D Muszę Cię niestety zmartwić, że na weselu siostry nie będzie takiej beztroskiej zabawy jak na tych pozostałych, gdzie będziesz tylko gościem :P Będąc świadkową na weselu mojego brata musiałam pilnować, żeby to inni świetnie się bawili, a jeśli znalazła się chwila spokoju, to mogłam sobie potańczyć :( Ale mimo wszystko było cudownie i wyjątkowo :))

    OdpowiedzUsuń
  11. z mojego bloga też bardziej zrobił się pamiętnik - w starych onetowskich czasach często tworzyłam jakieś krótkie opowieści.... ale uwielbiam pisać i na pewno z tego nie zrezygnuję :)

    ja wczoraj zostałam ciocią pieknej kruszynki - moja przyjaciółka została mamą :) za kilka miesięcy będę się bawiła na jej weselu i powiem Ci, że podsunęłaś mi idealny pomysł z tym listem! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie masz czego tutaj zmieniać, bo właśnie dzięki temu, co piszesz i jaka tutaj jesteś, masz tylu wiernych Ci czytelników, a to nie zdarza się często

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz