Jestem.
Ostatnio jest we mnie tyle uczuć, tyle ulotnych emocji, które wybijają serce z rutyny. Morze pragnień i tęsknot za tym, co jeszcze pozostaje w sferze marzeń. Ale już niebawem pozostanie nam tylko rok do bycia razem codziennie, do wspólnych poranków, do posiłków spożywanych przy jednym stole, do rozmów o rzeczach błahych, domowych, codziennych i ważnych, dotykających serca.
Jest we mnie morze tęsknoty, z którą nie potrafię sobie poradzić. Nie umiem jej przelać na papier, wypowiedzieć na głos. Pozostają mi tylko tekstowe wiadomości wydziergane codziennie rano, na powitanie, o szalejącej w sercu tęsknocie. Jego szept przed snem przypominający jak niewiele zostało do najbliższego bycia przy sobie. Pozostają nam te weekendowe spotkania przeżywane w całości, spojrzenia rzucane ponad wszystkim, przekazujące sobie ukryte myśli, zatajone przed światem. Pozostaje nam ta cicha nadzieja, że rok minie naprawdę szybko.
A tymczasem: zakochuję się w nim wciąż i wciąż. Choć to ponad pięć wspólnych lat i przeszło rok narzeczeństwa, a ja nie mogę się na niego napatrzeć. Zahipnotyzowana słucham jego głosu. Bezpiecznie tonę w jego ramionach. Potykam się o czułe słowa, które trafiają prosto do serca. Denerwuję się na niego jak nikt. I staram się przetrwać rozstania.
W tym wszystkim kocham go wciąż mocniej i zastanawiam się - czy można jeszcze bardziej? Zachwycam się tym jak zmienia się nasz związek i nasza relacja. Coraz więcej w nas spokoju, pewności. Coraz większa gotowość na to, by podjąć trud bycia razem na zawsze. Założyć rodzinę i być odpowiedzialnym nie tylko za siebie, ale za drugą osobę.
Kocham go całą sobą, każdą najdrobniejszą cząstką. Dopiero przy nim zrozumiałam jak wielki sens ukryty jest w tych słowach, choć czasem wydają się zbyt małe, by zawrzeć w nich to, co czuje serce...
Lata prowadzenia bloga, a Ilona nie przestaje wzruszać... :)
OdpowiedzUsuń...a potem zamieni się to w rutynę ;)
OdpowiedzUsuńPiękne słowa, nie ma to jak spostrzeżenia osoby zakochanej, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńCudownie się czyta takie słowa. :) Ciepło rozlało mi się w okolicach serca. :)
OdpowiedzUsuńNa obecną chwilę i kolejny weekend spędzony razem, który spędzałam mając nadzieję, że wystarczy mi jego obecności na najbliższy czas - pragnę takiej rutyny. Znajomości siebie na pamięć, trochę przeszkadzania sobie i tego poczucia "mam Cię dość, wyjdź wreszcie, chcę pobyć sama". Marzy mi się takie bycie koło siebie, ciche, ale z pewnością, że jesteśmy obok, tuż na wyciągnięcie ręki i odległość głosu, który może przywołać w każdej chwili drugą stronę...
OdpowiedzUsuńI ciągle zaskoczonej, że tak długo można być pod urokiem drugiej osoby. :)
OdpowiedzUsuńTo szczera prawda, posiadasz dar. Nie każdy ma taką wrażliwość.
OdpowiedzUsuńWspaniale się czyta taką miłość :) Mam wrażenie, że z czasem może być ona jeszcze głębsza. A rok brzmi przerażająco długo, ale tylko brzmi :) W rzeczywistości minie tak szybko, że nawet nie zauważycie, kiedy będziecie już razem na stałe :)
OdpowiedzUsuńOt, kwintesencja miłości :)
OdpowiedzUsuńWspaniale jest czytać takie wpisy.. Ten rok na pewno minie szybko i Wasze marzenie się spełni :)
OdpowiedzUsuńZawstydzasz mnie. I nie mam pojęcia co napisać.
OdpowiedzUsuńDo testowania w życiu. ;)
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję. :)
OdpowiedzUsuńChoć dziś siedziałam z koleżanką, zeszłyśmy na temat wspomnień i mówię: Dasz wiarę, że niedługo będzie rok odkąd moja siostra jest mężatką?
A ja pamiętam to jakby działo się wczoraj. ;)
Czekam na to z niecierpliwością. :) Rok szykuje się gorący, więc na pewno szybko zleci. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, paradoksalnie czas mija bardzo szybko i szczególnie można to zauważyć, gdy myśli się o jakichś większych wydarzeniach :)
OdpowiedzUsuńTo teraz ile już trwa Twoje zauroczenie? :)
OdpowiedzUsuńNie uwierzysz, jak niewiele zawsze mi brakuje, abym rozpłakał się ze wzruszenia podczas lektury Twoich wyznań. Tym razem też :)
OdpowiedzUsuńJesteście parą jak z bajki. Miejscami aż nierealną... :)
Co ja bym oddał za taką głębię i pewność uczuć...za takie codzienne zakochanie...
Kibicuję Wam cały czas, Wasze wspólne dni coraz bliżej :) To się musi udać!
Tymczasem zapraszam Cię na całkiem prozaiczną podróż do Irlandii Północnej :)
Od 2 lutego 2010 roku, czyli wychodzi na to że już ponad 5 lat. ;)
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że przygotowania, studia i praca zrobią swoje i będą skutecznym pożeraczem czasu ;)
OdpowiedzUsuńCeltusie! Gdybyś nas poznał osobiście, przekonałbyś się na pewno, że jesteśmy tacy jak inni dookoła - może tylko nieco bardziej wpatrzeni w siebie. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci z całego serca, jak zawsze! :)
I tym się właśnie od innych różnicie -że jesteście wpatrzeni w siebie :) Że autentycznie dbacie o związek codziennie :)
OdpowiedzUsuńMusimy, bo inaczej byśmy się rozpadli już dawno. :) A to jest chyba jeszcze trudniejsze, kiedy trzeba zadbać o siebie telefonicznie.
OdpowiedzUsuńWszystko jest kwestią nawyku ;)
Piekny post, lubie takie, bo ja to jestem jednak miś romantyś :)
OdpowiedzUsuńUśmiech wystarczy :)
OdpowiedzUsuńZ takim kalendarzem z pewnością :D
OdpowiedzUsuńCóż miłość czyni z człowiekiem. ;)
OdpowiedzUsuńChyba mało jest znajomych mi par, których uczucie po pięciu latach w związku jest wciąż świeże. Nie chodzi o to że takie jak na początku, bardziej że świeże, prawdziwe na tym konkretnym etapie rozwoju związku. Tak to jest gdy spotykają się osoby o symetrycznych charakterach. Piękna sprawa...
OdpowiedzUsuńOby tak dalej! :*
Twoje słowa zawsze czytam i czytam, i czytam... Dają tyle nadziei.
OdpowiedzUsuńSame głupoty! ;)
OdpowiedzUsuń:* jestem optymistką jeśli chodzi o sprawy miłości. Wierzę głęboko, że jak się chce i nad tym pracuje, to nawet po 50 latach związku wciąż można być w nim szczęśliwym. W końcu szczęście zależy od nas samych ;)
OdpowiedzUsuńMnie ciągle siedzą w głowie słowa Adriana cioci, którą widziałam po raz pierwszy na oczy:
OdpowiedzUsuń"Jesteśmy razem 30 lat i ciągle mamy o czym rozmawiać..." - słowa opisujące jej związek z mężem. :)