Giń chwilo, któraś minęła!
Nienawidzę nijakich dni. Tych, które urozmaica jedynie film wyszukany w stercie nieznanych tytułów. Wypełnionych po brzegi tęsknotą i czekaniem, niekiedy przeciągającym się milczeniem. Naprawdę już nie wiem, co jest najgorsze z tej trójki. Tych chwil, które zabija się czymkolwiek, byle tylko nie myśleć. Pisaniem o tym samym, choć słowa uciekają z krzykiem i trzepotem ramion. Wyjściem na rower, który skrzypi odkąd zdobył sobie więcej właścicieli. Rozmową o niczym z osobami, które poproszą o spotkanie. Słuchaniem muzyki tej samej, ciągle, w kółko, jakby tylko ta jedna była dostępna na całym świecie. Do znudzenia. *
Potrzebuję samotności. Całego dnia przeleżanego w łóżku. Albo długiego spaceru po ścieżce, którą mogłabym iść z zamkniętymi oczami. Czegokolwiek. Zmiany, którą trudno zaakceptować. Miejsca innego, ale podobnego do tych, które znam, bym czuła się bezpiecznie. Jego ramion. Tego dołka w obojczyku. I dłoni, które cicho ukołyszą tę cholerną burzę w środku. Wiem, jeszcze tylko kilkanaście godzin i doczekam się tych chwil, ale czuję, że do tego czasu rozpadnę się na milion kawałeczków.
A może już się to stało? Przytłacza mnie liczba ciągnących się dni. I łez. Przygniata mnie mnożąca się liczba wspomnień, przed którymi trudno uciec, choćby się chciało. I umarłych uczuć, których dawno skończyła się ważność żałoby. Wracają na chwilę albo kilka godzin, robią bałagan i znikają. Zapominam, ale ten nieporządek zostaje. Gromadzi się i gromadzi, a ja nie mam ochoty uporządkować tego wszystkiego rozmową. Jakąkolwiek, z kimkolwiek. Za dużo słów wykorzystał ten temat, by strzępić sobie nadal język. Uczucia umarłe powstają wykorzenić te, co trwają. To takie naturalne. Przechodziłam już przez to, prawda? Ale wtedy to nie było ważne. Kiedy o tym myślę z perspektywy czasu: okazało się potrzebne, wykoleiło plany przeznaczenia z toru, który zmierzał do głębokiego cierpienia. Nie było go. Nie tak intensywnie. Ale teraz jest inaczej. Nic nie może zniszczyć tego, co kształtuje się w moim sercu. Za bardzo mi zależy.
Kocham.
Nie mogę pozwolić, by tamte chwile, które zakończyły się tylko planem spełnienia, rzuciły cień na dni, które trwają. Spełnione, prawdziwe, moje. Nasze. Bo tamte nigdy nie miały być teraźniejszością, zawsze były odległą przyszłością. A te? Te są przeszłością, są przyszłością, które zmieniają się w teraźniejszość przeżywaną intensywnie, delikatnie, z uczuciem, które wzrasta, ciągle i ciągle.
Nijakie dni muszę zmienić w dni pełne tęsknoty dobrej. Tej, co motywuje do szukania naszych śladów w pięknych filmach, które być może obejrzymy kiedyś razem, gdy w końcu nauczymy się tej sztuki. Do wyjścia w miejsca, które wydaje mi się, że znam, ale tak naprawdę: one ciągle się zmieniają. Las ciągle pachnie i wygląda inaczej. Tęsknoty, co nakłania tatę do po majstrowania przy rowerze albo mnie do sięgnięcia po ten drugi, tylko mój. I myśli przyjmowanej z radością, że już za siedem dni odwiedzę miejsca, które przecież kocham od dni, których nie pamiętam, bo byłam za mała. Góry, moje kochane góry i osoby, których nie widziałam od roku.
Mam Adriana. Jestem z nim. Mamy siebie wzajemnie. To szczęście.
Niech przeszłość zostanie za drzwiami milczenia.
pomogło, wyciszyło.
ciągle kocham pisać.
ciągle kocham pisać.
Czasem przeszłość za głośno puka do drzwi teraźniejszości. I nie potrafimy tego zignorować. Szkoda, prawda? Musimy nauczyć się żyć tym co jest. Chociaż nie od dziś wiadomo, że przeszłość ma wpływ na to co jest teraz ...Szufladę przeszłości zamknij na klucz i zastaw ją nowym, pięknym regałem - do kolekcjonowania obecności, dotyku, obrazów i dźwięków chwil które przeżywasz z ukochaną osobą tu i teraz :*[odlamki-wspomnien]
OdpowiedzUsuńNiestety nie można raz na zawsze odciąć się od przeszłości. Chociaż mówimy, że chcemy spalić za sobą wszystkie mosty to nie do końca się to udaje. Po prostu to niemożliwe, a szkoda.Czy na zdjęciu po lewej to Wy? ^^ / blizny-losu
OdpowiedzUsuńtak chcę robić, Gwiazdko. I dzisiaj mi się udało. Najlepszym lekarstwem jest: wypisanie się. :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie chciałam palić dawnych mostów. wiem, że nie da się zapomnieć. ale nie chcę, by wracało w najpiękniejszych moich dniach.my.
OdpowiedzUsuńPrzeszłość należy pamiętać, ale nie rozpamiętywać bez przerwy. Zamknąć to co było w szklanym pudełku i brnąć do przodu. Całym sercem, całą duszą. To pomaga. ;)
OdpowiedzUsuńale bywają momenty, kiedy rozpycha się i szuka dla siebie choćby małego skrawka, na którym mogłabym zasiać swoje plony.
OdpowiedzUsuńuf...a mnie wyciszyło przeczytanie tej notki :)dzięki temu wiem, że warto czekać na odpowiednią osobę i na takie chwile :)
OdpowiedzUsuńmózg mi zamuliło.przeszłość jest ważna, ale nie można pozwolić, by przytłumiła albo zepsuła przyszłość czy teraźniejszość :).
OdpowiedzUsuńWtedy należy ją z całych sił dusić, odpychać, by odeszła. A jeśli już zasiała plony - bezlitośnie je wyrwać. I wszystko będzie dobrze. ;)
OdpowiedzUsuńżeby się dało przeszłość zamknąć w papierowym pudełku...
OdpowiedzUsuńDlatego też czekam na swoja kolej, ale dłuży mi się cho lernie.
OdpowiedzUsuńŻyj chwilą i łap promyki słońca, mając go blisko przy sobie;*
OdpowiedzUsuńI o to właśnie chodzi, bo pielęgnujemy w sobie tylko dobre chwile, niech te gorsze pozostaną za nami. Gratulację, że masz tego swojego Adrianka:*/ Benitka
OdpowiedzUsuńa czy ktoś lubi smętnie dni?;> chyba nie
OdpowiedzUsuńTo nie możesz temu pozwolić, by wracało.Strasznie podoba mi się to zdjęcie ;>
OdpowiedzUsuńI jak w tytule - bo ta która minęła nie ma prawa niszczyć tego, co w tej chwili. Niestety za często rozpamiętujemy czasem te chwile, których lepiej nie rozpamiętywać.
OdpowiedzUsuń