Trochę codzienności, dużo tęsknoty. Miłosny wynik.

  Jestem pełna marzeń i pragnień. I tęsknoty, która osadziła się w konturach mojego ciała. Tęsknię już każdym zmysłem, każdym drobnym gestem, oddechem, spojrzeniem poniewieranym po innych, po nieważnych rzeczach. Próbuję zapominać choć na chwilę, by oderwać stukot serca, ofiarować mu garść odpoczynku.
  Spędzam kolorowe dni na słońcu, próbując opalić się równo. Proces rozpoczęty w niedzielę, który nie przyniósł oczekiwanych efektów. Mam teraz kilka dni na dopracowanie. Spróbuję, mocząc stopy w lodowatej Białce, dając ukojenie duszy przy słuchaniu jej gwałtownego szeptu. Słyszę go, słyszę w wyobraźni. Jeszcze tylko niepełny dzień i przetnę opuszkami palców wzburzoną powierzchnię mojej ulubionej rzeki.
  Siedziałam na działce, na kolorowym, starym leżaku. Z książką Sparksa w ręku, w której zawarł opowieść o miłości. W między czasie próbując odgonić się od muchy, która wokół mnie robiła ósemki, nie takie znowu leniwe. Grzejąc stopy w gorącym słońcu. Marząc o obecności mego ukochanego, przekonując się, że niektórzy mają gorzej, że dla innych trzy tygodnie nieobecności to bardzo krótki czas. Żałuję, że dla mnie to niekończąca się wieczność. Jeszcze tylko 16 dni. Chodziłam nad staw z Hubertem i Dominiką, opalaliśmy się na pomoście, odliczając wyznaczone minuty, by przekręcić się na brzuch i spalić nieco plecy. Chodziliśmy po wodzie, która czystością nie grzeszy od lat i krzycząc wniebogłosy z Dominiką, informowałyśmy cały świat, że jakieś morskie stworzenie niebezpiecznie naruszyło naszą prywatność. To było pięć leniwych dni, urozmaiconych zakupami z mamą i wyprawą do lumpa. Uwielbiam to, uwielbiam i niech sobie ludzie myślą, co chcą. Szaleństwo w niskiej cenie. Ale cześć godzin na jazdach to było coś, o czym nie marzyłam. I dzisiejszy nerwowy dzień kręcący się wokół wyjazdu. Za cześć godzin będę spała w samochodzie, próbując przespać moment przejeżdżania przez miasto, w którym spokojnie będzie spał Adrian. Kocham jego pokój.
  Tęsknię. Niewyobrażalnie tęsknię. Pokazywałam dzisiaj mamie, w którym miejscu ma miękką skórę na dłoni. Nawet moja mała Julka nie jest w stanie mu dorównać. W sobotę razem będziemy siedziały nad Białką, to będzie okazja do rozkoszowania się dotykiem jej dłoni, zapominając o całym świecie...
 
  Spakowałam do mojej torby w łowickie (ku uciesze taty) paski trzy książki, pamiętnik i wyrwane kartki. Obowiązkowo czarny długopis z gwiazdkami, którym mam zamiar opisać codzienność. Przy okazji sięgnęłam po testy, które uczynią ze mnie perfekcyjnego teoretycznego kierowcę. Z praktyką bywa różnie. Telefon mam wypełniony muzyką, słuchawki gdzieś też są. I nasze wspólne czarno-białe zdjęcie włożone w antyramę, ozdobione trzema zasuszonymi pąkami orchidei. Bo lubię na niego patrzeć. I na nas także.
  "Jestem zakochany po uszy" - ciągle myślę o tym jego wyznaniu i niezmiennie towarzyszy temu uczucie: to niemożliwe. Ja, mnie wybrał. We mnie się zakochał. I to na zabój! Och.


Wyjeżdżam na 10 pięknych dni.

Tatry. Moje ukochane.


Kochanie,

Ty wiesz.

<3


Komentarze

  1. Tęsknota jest strasznie dobrze znana wszystkim zakochanym osobom. Codziennie ją odczuwam i codziennie pragnę budzić się oraz zasypiać w Jego ramionach. Codziennie tuż po 22 kiedy wracam do domu, tęsknota targa moim serce i każdego poranka również, gdy budzę się samotnie w łóżku. To normalne uczucie, ale zarazem strasznie upierdliwe, nie sądzisz? Najpiękniejsze są te pochyłe teksty, Twojego Lubego. Kocham gdy Mężczyzna potrafi z taką idealnością wciąć się w calość tekstu, albo gdy pisarka potrafi to tak idealnie skomponować. nudity.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. b_e_n_i_a@buziaczek.pl15 lipca 2010 12:14

    Oj ta tęsknota, ale jakby jej nie było, to by nie znaczyło, że kochasz;)./ Benitka

    OdpowiedzUsuń
  3. oj, skomentowałaś tekst, który został usunięty, ale dziękuję. :) On idealnie trafił ze słowami, które wplotłam w tekst. To nic trudnego. :)a co do tęsknoty masz rację. towarzyszy mi niezmiennie od ponad pięciu miesięcy, mocniej od prawie trzech, a ciągle nie umiem się do niej przyzwyczaić. to straszne i piękne zarazem.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~antynomiczna15 lipca 2010 13:11

    Widzę, że nie tylko ja odliczam dni :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja staram się tego nie robić. :) bo wtedy dni się wleką tak, że szok!

    OdpowiedzUsuń
  6. kasik.de@op.pl15 lipca 2010 15:16

    Też chciałabym żeby ktoś powiedział, że się we mnie kocha na zabój...A Tęsknota jest mi bardzo bliska, tęsknie codziennie. Za ludźmi, którzy odeszli, ale też za wszystkimi tymi na których mi zależy ale z jakiegoś powodu nie mogę się z nimi spotkać.. Kiedyś myślałam, że wolałabym nie tęsknić, że dobrze by było nie znać tego uczucia, ale teraz wiem, że watro tęsknić.. Nawet jeżeli tęskna jest do czekać nieosiągalnego... Ale warto.Pozdrawiam[pamietnik-aparatki]

    OdpowiedzUsuń
  7. O, ale psikusa mi zrobiłaś. Ale to nic, skomentuję jeszcze raz. : )Trzy tygodnie? Nie wytrzymałabym. Umarłabym z tęsknoty. Umarłabym z miłości. Po prostu bym nie wytrzymała. Nie wyobrażam sobie dnia bez mojego Mężczyzny życia. Po prostu nie wyobrażam tego sobie. Spędzam z nim tyle czasu, że trzy tygodnie bez nas są niewyobrażalne. Każdego dnia widzimy się od około 11 - 12, a rozchodzimy się około 23. Robimy wspólnie tyle rzeczy, że po prostu dla mnie taka rozłąka jest niewyobrażalna. Oh, o spalonych plecach mi nie mów, dobrze? Tak mnie pieką od kilku dni, że nawet nie mogę się ubrać i rozebrać. Spać nie mogę. Nic nie mogę. Upierdliwe to jest, a do tego mam stanik nawet po zdjęciu go. --.A więc nie tylko ja zadaję sobie to pytanie? Oh, dobrze wiedzieć, że nie jest się samym. Po prostu czasami nie mogę sobie wyobrazić, że ktoś taki, jak mój Luby zakochał się w tak zwyczajnej, prostej dziewczynie z masą problemów na głowie. To nie wiarygodne, ale zarazem najpiękniejsze, co mnie w życiu spotkało. Uwielbiam kiedy przytula głowę do mojej piersi i szepcze cichutko; 'tam bije moje serduszko. tylko moje'.

    OdpowiedzUsuń
  8. ~antynomiczna16 lipca 2010 05:14

    To prawda. Jak się czeka, liczy to okropnie to wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tęsknota świadczy o wielkości uczuć. Wiesz, boję się, że taka miłość zdarza się tylko raz na miliony lat.

    OdpowiedzUsuń
  10. ahh zazdroszczę;D tęsknota jest jaknajbardziej porządana. Wyobraź sobie co będzie jak juz wróci! ;) udanego Tatrowania - sama chętnie by sie wybrała.ps: też mam długopis w gwiazdki ;>[conversion]

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak, Ciebie wybrał, w Tobie się zakochał. Myślę sobie, że jesteście niesamowici :D

    OdpowiedzUsuń
  12. ~Załoga Nutki Adrenaliny17 lipca 2010 10:28

    Twój blog został oceniony na: http://nutka-adrenaliny.blog.onet.pl/ Zapraszamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. bialy_bez9@onet.eu18 lipca 2010 05:40

    ja już powróciłam z wyjazdu.(:opisuj każdy dzień. później fajnie do nich wrócić. albo dasz przeczytać te wspomnienia swojemu skarbowi. ;* /nerium/

    OdpowiedzUsuń
  14. ~ja po prostu18 lipca 2010 08:08

    Chyba nie mam nic do dodania do notki, ogromna ilość tęsknoty przez nią przemawia i uczuć.

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja właśnie wróciłam! Ach, świetny tekst!Tatry? Byłam tam tylko raz. Na chwilę obecną takie góry nie są najlepsze na moje nogi, więc kolejną wycieczkę w Tatry zostawię sobie na kiedy indziej. Musi mi obecnie wystarczyć mój kochany Beskid Śląski i Żywiecki ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. Tęsknota świadczy o miłości... A co do wyjazdu- widzę, że już wszystko spakowane i przygotowane, więc nie zostaje mi nic innego niż życzyć miłej zabawy!(magiczny-wachlarz)

    OdpowiedzUsuń
  17. Gdybym ja mogła powiedzieć to co ty w ostatnich zdaniach. Ach... pozostaje tylko cieszyć się twoim szczęściem i czekać na własne... {bastylia}

    OdpowiedzUsuń
  18. I taka codzienność jest piękna, nawet gdy się tęskni :) Bo jakie piękne są później powroty! :)))[odlamki-wspomnien]

    OdpowiedzUsuń
  19. szczęściara! :))))) :*

    OdpowiedzUsuń
  20. ty zakochana dziewczynko. Udanego wypoczynku i obfitych kąpieli słonecznych;)

    OdpowiedzUsuń
  21. aj jakie to słodkie.mmm;D;*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz