Karuzela uczuć.

~* ...to będzie długa notka... *~ 

 

Znak zapytania. Tak, postawiłam nad swoim życiem znak zapytanie. Nie, nie nad życiem. Nad Tymi chwilami, które są Teraz.

  Jestem na karuzeli? Na karuzeli uczuć. Coś się wciąż we mnie zmienia, coś powraca, coś dojrzewa, coś więdnie. Mówią o mnie - zakochana. Nie dają jednak szansy na przetrwanie, proszą bym zakończyła TO.

 TO?

 Nazywam to grą. Z jego strony. Tak to czuję. Coś jest nie w porządku, czegoś nie wiem. Jakiegoś istotnego szczegółu. On nie będzie nigdy w pełni do mnie należał. Było wiele dziewczyn w jego życiu. Bardzo dużo. "Żałuję tego" - mówi. Wierzyć mu? Wierzę, kiedy jest na przeciwko mnie. Siedzi, obserwuje, przytula. Wtedy wierzę w jego słowa. Kiedy pisze do mnie sms-y, coś w nich jest... sztucznego? Nie wiem jak to nazwać, jak określić. Nie czuję go jak "dawniej". Minęło kilka dni od 15 kwietnia, kiedy prosiłam by zapomniał. 6 dni rozłąki, w których tęskniłam i...

 Nie będzie należał do mnie w pełni. Powiedziałam mu kiedyś patrząc w oczy:

 Chciałabym myśleć o Tobie jako o osobie, która jest pierwsza w moim życiu. Nie myślec kategoriami, że byłeś po kimś tam, że jesteś kolejny. Chcę byś był pierwszy.

 Tak czułam.  

 Teraz...? Czuję dystans. Ogromny. Nie tęsknię, gdy nie pisze. Ale pojawia się żal, kiedy kładąc się spać, zdaję sobie sprawę, że przez cały dzień milczał.

 Kim jest dla mnie? Kim ja jestem dla niego?

 "To jest coś między lubieniem a kochaniem" - powiedział wczoraj.

 Był. Dla mnie. Wspaniałe dwie godziny. Rozmowa o niczym i o wszystkim. Wzajemne dokuczanie sobie. Fakt, o którym wolałabym nie wiedzieć.

 Co to jest? Co to za uczucia? Nie zależy mi jak "dawniej". Chyba.

 Nie wiem co robić, nie wiem co myśleć. Zależy mi na nim, ale z drugiej strony czasem mam ochotę po prostu to zerwać. Mama, Siostra, Przyjaciele - proszą bym to zakończyła, ostrzegają, że będę cierpiała, płakała. Nie, nie teraz. Muszę sobie COŚ udowodnić. Jeszcze do końca nie wiem co, ale muszę.

 "Nie, nie zerwiesz z nim znajomości. Będziesz się z nim spotykała i udowodnisz sobie, że to jest zwyczajny mężczyzna. Taki sam jak reszta..." - przekształciłam pewnie, ale utrzymałam sens. /Frag. filmu "Zakochani"/

 Może tego chcę? Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem.

 Dzieli nas Wiara. On nie powinien się ze mną spotykać. Dlaczego zatem wspomniał, że i on chciałby się ze mną ożenić? [Powiedziałam mu, że Huberta stwierdził, iż jego przyszła żona będzie taka jak ja. Jestem jego ideałem, że gdyby mógł - ożeniłby się ze mną.] Kiedy rozmawialiśmy o tym po raz drugi w obecności Adama [Kolega D.], Adam stwierdził - ale Ty nie mógłbyś być jej mężem. Dominik odparł, że wiara to nie przeszkoda. Nie musiałby jej nikt zmieniać z przymusu. Nie wierzę!

 /Nie zanudzam? Muszę to wyrzucić z siebie... Pamiętnik nie odpowiada./

 Wspominam każdą chwilę, każde jego spojrzenie. Nie, to nie przetrwa. Poczekam aż pewnego dnia obudzę się z myślą, że przestało mi zależeć.

 Mam wrażenie, że on czasem mnie nie słucha.

 I kiedy nachodzą mnie takie myśli, powtarza mi serce - Łukasz słuchał zawsze. Kiedy tego potrzebowałam i nie. Słuchał i Był. Czułam go w każdej chwili - kiedy milczał, kiedy się kłóciliśmy, drażniliśmy, rozmawialiśmy. Minęło 5 miesięcy, a ja wciąż czuję. Tęsknię. Potrzebuję. Czekam... opłaca się?

 Minęło tyle czasu, nie widzieliśmy się, a ja...

 Serce i Rozum mówią coraz głośniej, coraz częściej, że Kochałam. Kochałam naprawdę.

 Moje Serce: Kiedy odkryłaś, że jesteś zakochana w Łukaszu?

 Ja: Kiedy robiąc na działce herbatę dla siebie, pomyślałam o Łukaszu i zrobiłam dwie...

 Coraz częściej wspominam tamtą sytuację. Ilekroć przygotowuję herbatę na działce, wraca do mnie Łukasz. Tyle miejsc, w których myślałam o nim samotnie - a jednak przypominają mi o nim. Wciąż jest na kartkach pamiętnika. Wracam do listu, który dostałam w lipcu i płaczę. Przyciskam do serce i czuję zapach. Jego perfumy zmieszane z zapachem róż. Ja jednak potrafię wyczuć ten wspaniały, słodki, wyjątkowy.

 Pytam m. De. i Huberta - jakby to było zostać Łukasza żoną? Być przy nim na zawsze? Być Jego? Mieć dzieci? Razem je wychowywać, patrzeć jak dorastają, śmieją się, kochają. Jakby to było dotknąć jego dłoni, spojrzeć w niebieskie oczy - radośnie?

 Siedzieliśmy na schodach - ja, Hubert i m. De. Powiedziałam w pewnym momencie:

 Chciałabym mieć już dzieci. Łukasz chciałby mieć trójkę - dwóch chłopców i dziewczynkę.

 Łukasz chce być ojcem. Będzie wspaniałym. Wiem to. Dlaczego o tym myślę? Dlaczego wyobrażam sobie Nas - jako parę złączoną na zawsze...? Przecież - nawet się nie znamy.

 Pierwszy i ostatni raz zależało mi na kimś AŻ tak bardzo. Pierwszy raz... Pojawił się Jacek, Marcin, I., Dominik - pragnęłam i teraz pragnę, żeby wydarzył się cud i stali/stał się Łukaszem. Wciąż porównuję, wciąż o nim myślę.

 Wiem, wiem, że to chore! ale silniejsze ode mnie.

 Dlaczego wciąż o nim myślę?

 Sądziłam, że przy Dominiku ten problem minie, ale... odkąd mieliśmy przerwę, jest to samo.

 Jeszcze czekam, mam nadzieję, że nasze marzenia się spełnią.

 Może dla niego ta historia się już skończyła. Wiem jednak, że pamięta. Czuję to. Ale dla mnie to trwa jeszcze...

 Łukasz da nam szansę...?

 Tęsknię za nim.

 I żałuję, że tkwię w tym sama. Że Sama odczuwam to, co było. Już nie rozmawiamy ze sobą.

 Mam wiarę.

Komentarze

  1. ~*~join your world~*~1 maja 2008 15:36

    "Poczekam aż pewnego dnia obudzę się z myślą, że przestało mi zależeć." Jesli bedziesz w to dalej brneła, obudzisz sie kiedys i bedzie Ci zalezalo tak bardzo, ze nie bedziesz potrafila zapomniec. Milosc to milosc, nie da sie z nia tak latwo wygrac. Jeśli masz watpliwosci, nie wchodz w to. Kiedys powiedziałabym Ci ZYJ CHWILA, SPRÓBUJ. Ale teraz powiem tylko tyle, ze Błedy ktore popelniamy w mlodosci sa pewnego rodzaju doswiadczeniem, ucza nas, ale zostawiaja gleboki slad - kilkunastocentymetrową rane w sercu, obciazaja dusze i sprawiaja, ze po paru latach budzisz sie i boisz sie co przyniesie nastepny dzien. Jeden mezczyzna moze sprawic, ze juz nigdy w pelni nie zaufasz drugiemu. Zrobisz jak uwazasz, ale ja mysle, ze nie zawsze powinno sie sluchac glosu serca. Lepiej pocierpiec 2, 3, 6 miesiecy, potesknic, niz potem płakac nad zmarnowanym czasem z chlopakiem, który tak naprawde prowadzil z Toba gre - jak sama to nazwalas.

    OdpowiedzUsuń
  2. zakończyliśmy tą grę. zadzwiwiające? skończyło się - po prostu. od słowa, do słowa. czuję się... dobrze. tak, chyba tak. Kim właściwie jesteś?

    OdpowiedzUsuń
  3. nie chce Ci mówić co masz robić a czego nie. Zgadzam się z Twoimi bliskimi i z osobą nade mną. Ty próbujesz zapomnieć a co z Dominikiem?? On też ma uczucie nie grajcie bo to nie ma sensu. Potem będą tylko łzy i cierpienie i po co to?

    OdpowiedzUsuń
  4. ~*~join your world~*~2 maja 2008 06:41

    jeśli czujesz, że zakonczylas gre - to dobrze. Zabawa uczuciem to najgorsze co moze byc. A kim jestem? Zraniona przez chlopakow kilka razy dziewczyna, ktora nie chce patrzec na cierpienia innych dziewczyn.. skoro moge podzielic sie doswiadczeniami. Trafilam na ten blog przypadkiem. I ciesze sie z tego powodu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że trafiłaś. To nie jest zabawa na uczuciach. Właściwie nie wiem co to jest...Mam się z nim spotkać - wspólnie podjąć decyzję, co dalej? Serce się nie angażuje. Nie chce.

    OdpowiedzUsuń
  6. On chciał, żebym zapomniała. Jeśli ktoś tu się nie liczył z uczuciami - to on... Wiem, źle to brzmi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że teraz wiesz jak się czuje osoba, która nie czuje tej drugiej. Nie wie co ma robic, bo wsumie to nie czuje już tej osoby która była dla niej tak bliska. Myślę, ze obydwoje powinniście się liczyc od początku z uczuciami. Chciał, bo miał do tego prawa, no ale Tobie się nie udało zapomniec. Czasami tak jest...Tylko nie zawsze warto stawiac wspomnienia ponad wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  8. stawiam wspomnienia ponad wszystko...? nie... nie. chyba nie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Podobno lepiej zaryzykować i potem cierpieć, niż żałować, że się nie spróbowało... Ale czy to prawda?

    OdpowiedzUsuń
  10. myślę, że tak... Myślę tak ja.

    OdpowiedzUsuń
  11. ~*~join your world~*~3 maja 2008 06:21

    tez tak myslalam ze najlepiej zaryzykowac. Czytałam ksiazki Coelho, gdzie mówil, ze strach przed cierpieniem jest straszniejszy niz samo cierpienie. No i wtedy spróbowałam, ale teraz załuje. Najzwyczajniej w swiecie załuje. Stracilam kilka miesiecy zycia na płacz. Nie wiem, jak Ty sie w to zaangazowałas, byc moze mniej niz ja (sama piszesz, ze serce sie nie angazuje), ale powiem Ci, ze jesli mozesz wycofac sie teraz, to lepiej tego nie ciągnąc (jesli ma sie to opierac na watpliwosciach oczywiscie). Bo jesli zauwazysz znaczna zmiane w jego zachowaniu albo stosunku do tego wszystkiego to szanse mozesz dac. Bo wiadomo, nie mozna wszystkiego z góry skreslac, ale trzeba tez pamietac, zeby uczucio Cie nie zaslepilo. RAcjonalne myslenie mysle, ze sie bardzo przyda ;]

    OdpowiedzUsuń
  12. Zadziwiające. Nawet Cię nie znam, a mówisz do mnie jakbyś.. znała mnie od lat, jakbyś była Moim Głosem w środku.Myślę, że On zrobił postęp w naszej znajomości. Czy warto ciągnąć dalej? To się okaże. Jeszcze przed 15 kwietnia moje serce należało do niego, byłam zaślepiona, dzisiaj...dzisiaj jest mi łatwiej. Pojawiło się racjonalne myślenie. Tak, więcej myślę, dostrzegam więcej. I to jest dobre. Dlatego dam szansę, którą utraciłam w listopadzie, ale nie z Dominikiem. Wolę zaryzykować i cierpieć, niż potem gdybać. Po prostu. Słowa Coelha, które przytoczyłaś - wciąż je powtarzam. Wciąż są we mnie. I teraz jeszcze "kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości". Miłość...? Czy naprawdę ją znam?

    OdpowiedzUsuń
  13. wiola_18@onet.eu5 maja 2008 01:30

    hej:) widze ze masz powazne zawirowania uczuciowe...musisz sie zdecydowa czego chcesz oczekujesz od niego :) wszystko wkrotce sie ulozy:) zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  14. Powoli się układa...

    OdpowiedzUsuń
  15. Trudno mi oceniać, jednak po tym co piszesz wydaje mi się,że jednak kochasza Łukasza. A z miłością nie wygrasz... Zrobisz to, co uważasz za słuszne. Cokolwiek byś postanoiwla to życze powodzenia i trzymam kciuki:)

    OdpowiedzUsuń
  16. dopóki Dominik mi pozwoli... dopóki ja będę chciała - zostanę przy Nim.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz