"Dziewczyna z żonkilem."
- Pomóż mi! - zdawało się słyszeć głos dochodzący z jej biednej, poniewieranej duszy. – Pomóż mi! – głos pełen żałości i bólu.
Jej ciało przeszywało dreszcze. Czułam to. Czułam jej ból, samotność, strach. Dałam jej pięknego, żółtego żonkila. Na jej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech. Tak pięknie się uśmiecha. Jest niespokojna. Czuje fale gorąca uderzającą o jej skronie. Boję się! Czuję jej bicie serca. Jest coraz ciemniej. Przed jej stopami na wilgotnej trawie połyskiwały w blasku księżyca fragmenty fotografii. Zacisnęła pięści.Tak powoli umierała w niej miłość. Miłość i nadzieja. Wytrząsa z rękawa swoje marzenia, żeby ostatni raz nacieszyć oko ich migotaniem. Wznoszą się ku światłu, drżące jak mydlane bańki. Potem pochłania je ciemność. Jakie miała piękne marzenia. Kiedy wzlatują to tak, jakby już spadły. Ale czyż marzenia nie są piękne? Marzenia powołuje się bez głębszej myśli i rzuca w pustkę od niechcenia, a zbawić ich nie ma komu. Marzenia są niestosowne do tej chwili. Ten rodzaj życia, który jej przypadł, o ile można nazwać życiem, nie oferuje możliwości wyboru. To już się stało. Czas płynie nieubłaganie. Teraz kolej na wspomnienia. Niestety nie może ich usunąć, żaden wysiłek, trud nie jest wstanie wymazać wspomnień. Dziewczyna opada wraz z bezwładnym ciałem. Kontakt z zimnym podłożem nie robi na niej żadnego wrażenia. Ciało nie chce się poruszyć. Głos umilkł. Ciało nie odpowiada, zastygło w bezruchu. Wołam Cię. Nie słyszysz. Zimno mi! Chce się podnieść, to takie trudne. Pomóż mi! Żałosny podarunek losu. Nie słyszę nic. Odwracam się i odchodzę.
Stoję w tym samym miejscu. Nie sama. Obejmujesz mnie swoim silnym ramieniem. Przy Tobie czuję się bezpieczna. Sprawiasz, że potrafię się uśmiechać.
A tamte święta? Raczej pomyślę z tępym bólem, że tego nie było nigdy...
Teraz uświadomiłam sobie, że tą dziewczyną z żonkilem chyba byłam ja."
Od kilku lat ten tekst jest na moim dysku. Od kilku lat, zastanawiam się, kto jest jego autorem?
Odkryłam go przypadkiem i od tamtej pory - jestem w nim szaleńczo zakochana.
Dlatego dziękuję temu, kto go napisał i pozwolił mi zapoznać się z jego treścią.
mam łzy w oczach. To o tych wspomnieniach... Aj ;/
OdpowiedzUsuńnagroda? :>
OdpowiedzUsuńGdzieś już czytałam ten tekst. Albo coś podobnego. Piękne. [two-million-ways]
OdpowiedzUsuń"Tak powoli umierała w niej miłość." Ale nie umarła, prawda? Prawda, że nie umarła do końca?
OdpowiedzUsuńa podoba Ci się?:D
OdpowiedzUsuńnajtrudniejszy etap, prawda?
OdpowiedzUsuńżałuję, że nie wiesz, gdzie dokładnie.
OdpowiedzUsuńnie umiem odpowiedzieć. pewnie tchnęła w nią życie inna osoba...
OdpowiedzUsuńOby tak...
OdpowiedzUsuńprzepiękne ;)
OdpowiedzUsuńCudowny tekst.A fragment o wspomnieniach i marzeniach ... Nie do określenia.Doskonale pamiętam okres w moim życiu kiedy chciałam je spalić jak zdjęcie. Dziś cieszę się, ze to nie wykonalne ...[odlamki-wspomnien]
OdpowiedzUsuńa ja dziękuję Tobie za to, ze go tu umieściłaś i mogłam przeczytac...
OdpowiedzUsuńdziewczyną z żonkilem jestem również ja mimo że nikt mi go nie podarował...
OdpowiedzUsuńStrasznie mocno ujmuje za serce. Ten kawałek tekstu, wzbudził we mnie wszystkie uczucia.. Czasami czuję się właśnie, jak ta dziewczyna z żonkilem. Obecnie czuję się, jak ta dziewczyna z żonkilem. Jestem pusta i bez tej drugiej połowy. Straciłam wszystko przez jeden głupi błąd. Ale za błędy się płaci, nieprawdaż? Idealnie. <3.
OdpowiedzUsuńjeśli jest z czeklady to tak ;D
OdpowiedzUsuńi długi.
OdpowiedzUsuńAj waj, robi wrażenie. Niesamowite emocje. Ukłon w stronę autora!
OdpowiedzUsuńfaktycznie wspaniałe.. zgadzam się.ps wróciłam;*
OdpowiedzUsuńPiękny tekst...wzruszyłam się...
OdpowiedzUsuńoby...
OdpowiedzUsuń