Lubię piękne niespodzianki.

  Powinnam się na niegogniewać, powinnam być zła. I byłam, czego dowodem jest ostatni wpis. Niezamierzam za niego przepraszać, mimo że Adrian kazał mi go usunąć, a Danielgotów był pozbawić mnie życia na oczach całego miasta. I Adriana, który raczejzsolidaryzowałby się z mężczyzną niż swoją miłością. Ta głupia, męskasolidarność. 
  Ale moja złość minęła, gdy po godzinnej kłótni poprosił, żebym niepłakała. Kiedy zapewnił, że jest przy mnie i że wszystko będzie dobrze.Rozłączyliśmy się z zamiarem pójścia spać, ale jak się rano okazało - obydwojemieliśmy za sobą ciężką, nieprzespaną noc. Z tą różnicą, że kiedy ja zasnęłamnad ranem, on był już w pociągu. O 7.30 obudził mnie budzik, który wyłączyłam,żałując, że muszę już wstawać. Moje sumienie przegrało i zasnęłam ponownie.Kolejnym dźwiękiem odrywającym mnie ze snu, a może jego braku, było pukanie dodrzwi, stopniowo przekształcające się w mocne walenie. Stałam w swoich zadługich, za dużych błękitnych spodniach w kropki od piżamy i żółtej koszulce naśrodku przedpokoju, zastanawiając się, co za idiota próbuje oznajmić, że czeka.Stałam tak przez dłuższą chwilę i dopiero mocne uderzenie skłoniło mnie dotego, by iść po klucz i otworzyć drzwi. Robiłam to z walącym sercem iniepokojem, nie wiedząc skąd taki przypływ emocji. Serca się nie oszuka,wyczuje wszystko!

  Powoli otworzyłam drzwi zzamiarem ukrycia się przed nimi, gdyby okazało się, że jest to ktoś zupełnieobcy, ktoś, komu nie przystoi pokazywać się w piżamie i w rozczochranychwłosach. Otworzyłam te drzwi, ale zamiast się chować, usiadłam na szafcepatrząc przerażonym spojrzeniem na dwumetrowego osobnika płci męskiej. Adrianpatrzył na mnie zadowolony, kiedy ja nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa.Szybko przeanalizowałam, że jest środa, a nie piątek i wcale nie powinno go tubyć. Adrian wszedł do środka i, powtarzając to, co ja zrobiłam kiedyś, zapytał:nie przytulisz mnie?* Dwa razy nie musiał powtarzać. Uśmiechnęłam sięcałą sobą, choć cały nasz wspólny dzień patrzyłam na niego nie dowierzając, żenaprawdę jest. Pół dnia spędziliśmy w mojej szkole, w której czekaliśmy na mójegzamin, a potem na moje wyniki (14 pkt. z ang, bałam się tego, bo w trakciejego trwania ciągle się śmiałam). Drugie pół dnia spędziliśmy na moimniezłożonym łóżku, tuląc się, oglądając wszystko, co było możliwe w telewizji ico chwilę poprawiając rozbabraną, panterkową pościel, która mnie denerwowała.Przy okazji przepytał mnie z mojej prezentacji i patrzył na mnie tak pięknie, żemusiałam odwracać wzrok, by się nie dekoncentrować. To był piękny, naprawdępiękny dzień.

  Mogę śmiało powiedzieć, żezakochałam się w nim jeszcze bardziej. I ostatnie 387 dni, które przeżyliśmyjako para, były wyjątkowe. I pełne emocji.

  A od piątku spędzimy pięćdni w Zakopanem. I będą to nasze pierwsze, prawdziwie i wspólnie spędzonewakacje.


  Pozdrawiam Was gorąco, Kochani! Trzymajcie za mnie kciuki o 17.15 jutro.Będzie to ostatni egzamin, przez który już teraz nie mogę spokojnie spać. Egzaminatorkawie, co zrobić, by naprawdę się bać. Jestem dobrej myśli. Muszę być.


* w sobotę 11 grudnia to ja zrobiłam mu niespodziankę swoim nagłym przyjazdem.
Był zdziwiony i przez dłuższy czas nie mógł dojść do siebie.


 

Komentarze

  1. O jaaa *-* cudowny! :D No i jak tu się na niego gniewać, co nie? ;>Będzie dobrze, trzymam przecież mocno kciuki! :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Mężczyźni, nie sposób za nimi nadąrzyć www.o-juda.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. dasz radę, wierzę w Ciebie, a perspektywa wakacji, powinna Cię mobilizować do zdania na 6! :D ale w sumie to masz strasznie późno matury.. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. ~niemożliwa26 maja 2011 10:20

    dobrze, że po tylu wspólnie spędzonych dniach umiecie sie tak wspaniale sobą cieszyć.. ;))powodzenia na ostatniej maturze! :)zaanawetprzeciw/

    OdpowiedzUsuń
  5. A nie mówiłam, że im gwałtowniejsza burza, tym później ładniejsze słońce wychodzi zza chmur? ;>Będę trzymać ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowna niespodzianka;) trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  7. ~wojtek z gg26 maja 2011 13:52

    hej. dbaj o to co masz z całych sił. to jest piekne uczucie. ja zdecydowałem się odpuścić.. poniosłem zatem porazke. pozdrawiam :) i trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy poniosłeś porażkę, czy też nie - okaże się kiedyś. Może to była dobra decyzja?

    OdpowiedzUsuń
  9. przyda się, oj przyda

    OdpowiedzUsuń
  10. mówiłaś, mówiłaś. ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. coś w tym jest, nie myślałam tak o tym. ;)nie dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  12. za późno! jak przeczytałam: "(...) na 6", to pomyślałam o 6 pkt. :D

    OdpowiedzUsuń
  13. oj, tak :) ma coś w sobie. ;)dziękuję. Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Lubię Twoje komentarze. Są takie celna i proste.

    OdpowiedzUsuń
  15. ~niemożliwa26 maja 2011 14:26

    a widzisz, uświadamiam ludzi :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja też się dzisiaj gniewałam na Dominika, bo spóźnił się 45 minut i uważał, że to nic takiego oO ale jak już był tak blisko i ładnie przepraszał, tłumaczył, to nie potrafiłam dłużej udawać obrażonej :P

    OdpowiedzUsuń
  17. dobrze Ci to wychodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  18. my mamy o tyle "dobrze", że nasze spóźnienie jest uzależnione od pociągu :) siła wyższa

    OdpowiedzUsuń
  19. ~niemożliwa26 maja 2011 14:52

    cieszę się, ze coś mi dobrze wychodzi..

    OdpowiedzUsuń
  20. uu, wielokropek - niedokończona myśl, zatajone uczucie!

    OdpowiedzUsuń
  21. ~niemożliwa26 maja 2011 14:59

    stwierdziłam fakt tylko..

    OdpowiedzUsuń
  22. Bo najpiękniejsze chwile przychodzą niespodziewanie ... :))Miło się czyta o takich chwilach, jak z książki, jak z filmu - a to życie przecież :)Trzymam kciuki bardzo mocno, pewnie, ze sobie pięknie poradzisz ;**[odlamki-wspomnien]

    OdpowiedzUsuń
  23. Podziwiam was, że wytrzymujecie tą odległość :) Ja nie lubię z nim rozmawiać przez telefon, czy gadu, bo jakoś łatwiej o kłótnię. Wolę jak jest blisko i w każdej chwili przytuli :]

    OdpowiedzUsuń
  24. gdybyście mogli zobaczyć jej minę :) była bezcenna żałuje ze nie miałem aparatu:) tego zdziwienia się nie da opisać słowami :) było boskie:)

    OdpowiedzUsuń
  25. no dobrze, dobrze :*

    OdpowiedzUsuń
  26. zamieńmy się na chwilę! :)ale jak się tak widzi rzadko: to każde spotkanie jest wyjątkowe.

    OdpowiedzUsuń
  27. rzeczywiście jak w filmu albo z książki :)może kiedyś nasza historia będzie moją inspiracją :P

    OdpowiedzUsuń
  28. żebyś Ty zobaczył swoje zdziwienie, cwaniaku!

    OdpowiedzUsuń
  29. Od lutego często się widywać nie mogliśmy, bo jednak matura pochłaniała mnie w zupełności, więc weekendowe spotkania miały swoją magiczną moc :) Teraz możemy nadrobić, ale również bez szaleństw ;))

    OdpowiedzUsuń
  30. "Niebo aż pęka z nadmiaru piękna..." - dosłownie takie mam wrażenie po przeczytaniu tego postu, co jest uczuciem jak najbardziej pozytywnym. ;) Tak jak pisał ktoś przede mną, dobrze jest czytać historię jak z książki i wiedzieć, że to nie fikcja... To daje nadzieję. Może w niektórych przypadkach trochę złudną, ale nadzieja to nadzieja. ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Zminimalizowana26 maja 2011 16:17

    no i bardzo dobrze zrobił! Facet musi się starać!

    OdpowiedzUsuń
  32. ~wojtek z gg27 maja 2011 02:15

    mam taka nadzieje, ze to będzie dobra decyzja. narazie jednak traktuje to jak porażkę. bo obiecalem sobie walczyć do końca. widocznie ten koniec właśnie nastąpił. miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  33. oj, matura, to była zmora! i dla mnie jest jeszcze właściwie... :)

    OdpowiedzUsuń
  34. jak dla mnie: i tak walczyłeś do końca.

    OdpowiedzUsuń
  35. to strasznie miłe słowa. aż chce się walczyć o to, by było więcej, więcej, ciągle więcej takich chwil

    OdpowiedzUsuń
  36. a pewnie, że tak! ;)kobieca solidarność :D

    OdpowiedzUsuń
  37. ~wojtek z gg27 maja 2011 05:22

    wiesz co.. postanowilem zalozyc blog, zeby pisac o swoich zmaganiach. http://zaczynamnowezycie.blog.pl/ nie obiecuje ze bede regularnie pisal, ale raz na jakis czas cos sie pojawi. pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  38. ~niemożliwa27 maja 2011 05:27

    szczerzymy się? :D

    OdpowiedzUsuń
  39. Dzisiaj koniec, prawda? ;))

    OdpowiedzUsuń
  40. jak wszystko będzie szło zgodnie z planem: za 52 minuty zacznę klepać przez 15 minut ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. reakcja na stres :D

    OdpowiedzUsuń
  42. no, proszę! jestem pozytywnie zaskoczona! :)

    OdpowiedzUsuń
  43. zdecydowanie za późno, masz krótsze wakacje o całe dwa tygodnie ode mnie ;d hahah 6pkt też dobre, jednak ja Ci życzę maksa :D

    OdpowiedzUsuń
  44. Zminimalizowana27 maja 2011 09:57

    no wiadomo, my kobiety też czasami możemy wykazać się inicjatywą, ale oni jednak powinni bardziej ;p no ale nie ma co brać tego tak mega dosłownie... ;p

    OdpowiedzUsuń
  45. kto wie, kto wie :D Lubię przeżywać chwile, dzięki którym potem mogę tworzyć piękne historie, to dowód na to, że inspiracje można czerpać ze wszystkiego i zawsze :))a jak egzamin? zadowolona? :*

    OdpowiedzUsuń
  46. Kurde, znowu się nie pomyliłam ;D btw, jedziesz do Zakopanego? Moja kuzynka ze swoim chłopakiem jadą tam w ten weekend ;D może gdzieś się na nich natkniesz, nawet o tym nie wiedząc... ;>

    OdpowiedzUsuń
  47. było 20-6 :) czyli 14pkt! przyczepiła się ta 6 do mnie :p

    OdpowiedzUsuń
  48. przed chwilą wróciłam :) miałam 14pkt, nie jest źle :D

    OdpowiedzUsuń
  49. tak, zaraz wyruszam i jadę do Radomia, a potem do Zakopanego ;) a, nie zdziwię się. ;P

    OdpowiedzUsuń
  50. Ładniutkooo, moje gratulacje ;) ;**

    OdpowiedzUsuń
  51. i tak jesteś lepsza ode mnie, u mnie okazało się że mam pracę nie na temat i 12 punków ale oj tam oj tam :D

    OdpowiedzUsuń
  52. Zminimalizowana27 maja 2011 13:27

    niektórzy faceci wolą jak to kobieta ma inicjatywę ;)

    OdpowiedzUsuń
  53. ~niemożliwa28 maja 2011 04:20

    ale śmiech to zdrowie :)

    OdpowiedzUsuń
  54. natalia_____28 maja 2011 06:02

    Jej, udanych wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
  55. No to... Miłej zabawy! ;* ;)

    OdpowiedzUsuń
  56. to skarb mieć takiego faceta ;) jak poszedł egzamin?washed-out

    OdpowiedzUsuń
  57. no i jak, no i jak?! ;>

    OdpowiedzUsuń
  58. ~ja po prostu29 maja 2011 15:41

    No nic nie pozostaje jak życzyć więcej takich pięknych niespodzianek. Widocznie prawdziwie zakochana jesteś :) A foto na górze ładne.

    OdpowiedzUsuń
  59. Sama chciałabym dostać taką niespodziankę.Och. I zazdroszczę Ci jej mocno...Moja Warszawa przyjedzie do mnie.. Nawet nie wiem kiedy.Pozostaje mi tylko czekać.www.nafasi.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  60. ooooo jaa, aż mnie zatkało. zazdrosze, gratuluje i na prawdę życzę powodzenia;)fajnie jest mieć kogoś takiego po prostu mega.[conversion]

    OdpowiedzUsuń
  61. Bardzo się do Was uśmiecham :) To naprawdę piękna niespodzianka :)

    OdpowiedzUsuń
  62. Panna_Balonowa1 czerwca 2011 14:53

    Cudowną niespodziankę CI sprawił! I jak tu gniewać się na takiego dłużej niż jedną chwilę...? :)Jak poszły Ci matury, Kochana?

    OdpowiedzUsuń
  63. trzymaj swoją miłość mocno:)

    OdpowiedzUsuń
  64. ~zakropkowana.2 czerwca 2011 14:27

    no to Ci się trafił skarb :).takich facetów to już ze świecą można szukać i jak poszło? :))/wysmienicie-truskawkowa/

    OdpowiedzUsuń
  65. w miarę dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  66. I ja do Ciebie, Oleńko. Sercem.

    OdpowiedzUsuń
  67. Ja sama sobie zazdroszczę czasem...

    OdpowiedzUsuń
  68. a, dziękuję! ;)

    OdpowiedzUsuń
  69. a ja nie wiem, jak jest z nami ;p

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz