Zabronione uczucie.
~*~
Młoda dziewczyna, która nie ukończyła 18 roku życia. Jeszcze dwa lata i teoretycznie, stanie się pełnoletnia. Czy wtedy będzie mogła decydować o sobie? O swoich czynach? Czy będzie mogła robić rzeczy, które teraz są zabronione?
Interesuje Ją tylko jeden zakaz. Zakaz, który komplikuje wszystko. Bo jak można zabronić komuś Miłości? Nie, raczej nie Miłości, a Chłopaka. Nie myślcie, że zabrania Jej się bycia z Kimś. Nie. Zabrania Jej się bycia z Nim. Z Chłopakiem, którego Kocha. Naprawdę kocha... Swoim 16 letnim sercem, Miłością jeszcze nie do końca prawdziwą. Taką może młodzieńczą, ale szczerą.
Jest i On. Ma te 18 lat, ale nie może się z Nią widywać. Tak wiele ich łączy, tak wiele dzieli.
Poznali się przypadkiem. Wystarczyło jedno spojrzenie. Jedna chwila... I stało się. Zakochali się w sobie bez opamiętania. "Miłości wskrzeszonej nie da się powstrzymać". Przekonali się o tym sami...
On pochodził z innego kraju, wyznawał inną religię. Rodzice Dziewczyny wiedzieli, że poznali się, ale kiedy poznali kilka faktów z Jego życia, pochodzenie, powiedzieli "Nie". Nie dali Im szansy, po protu zakazali się spotykać. Ale czy Miłość da się powstrzymać? Czy zakaz rodziców jest ważny? Nie liczył się dla Nich fakt, że mają przeciwko sobie "cały świat". Rodziców Jego i Jej, mieszkańców okolicy, znajomych. Ale co interesuje zdanie innych? Chyba nic...
Nie słuchali rodziców, spotykali się tak często jak było to możliwe. Wybierali niezbyt dobre miejsca. Lasy, jezioro, łąki oddalone od ciekawskich ludzi. Wybierali miejsca, gdzie byli bezpieczni, kryci przez przyrodę... Mogli przecież wszystko zerwać, udawać, że się nie znają, że nic ich nie łączy. Ale czy da się walczyć w uczuciem? Czy można korzystać z jednego sklepu, placu zabaw, szkoły, mijając się bez zainteresowania, kiedy ramiona chcą się przytulać, usta całować? Kiedy każda chwila bez siebie jest wiecznością? Oni nie potrafili. Po prostu nie mogli bez siebie żyć. Byli dla siebie... stworzeni? W tej chwili nie wyobrażali sobie, że mogą bez siebie żyć, że coś może ich rozdzielić.
Kolejne spotkania zbliżały ich do siebie. Uczyli się siebie, uczyli się tej Miłości.
Minął rok, a oni wciąż byli nierozerwalni. Choć spotkań było coraz mniej, wierzyli w potęgę tego uczucia. Każde chwile razem spędzone były pełne uczuć, namiętności. Było wiele rozmów, pocałunków, romantycznych chwil. Były i kłótnie. Przepłakane chwile, wielka tęsknota i żal. Były miesiące, kiedy nie widzieli się długo. Były momenty, kiedy stali w jednej kolejne w sklepie, kiedy miała Go o kilka centymetrów od siebie, czuła zapach, miała ochotę się wtulić w Jego bezpieczne ramiona, ale nie mogła. Ale wiedziała, że tak musi być, że w końcu zostanie Im to wynagrodzone...
~*~
Hmm... Dziewczynie i Chłopakowi się udało. Byli razem, robili wszystko. Ale jak wiele jest par, które się rozpadają przez Rodzinę, znajomych. Ich przeszkodą była różna religia, narodowość. Przeszkadza w Miłości? Nie. Ale jak trudno jest walczyć z przeciwnościami, być razem, kiedy nie ma się akceptacji?
Nie zapominam, że wystarczy często zrozumienie tylko jednej osoby, która nam pomaga, która nas wspiera. Wystarczy Miłość, która jest prawdziwa, żeby uwierzyć, że może się udać.
Nie rozumiem, dlaczego Ludzie mieszają się w nie swoje sprawy? Co ich interesuje z Kim spotyka się sąsiadka.. Nie rozumiem... Ale to już jest inna sprawa...
___
Przyznam szczerze, że prawdopodobnie ta notka by nie powstała, gdyby nie moje nagłe natchnienie. :) Pozdrawiam ciepło. :) I dziękuję za Waszą obecność. :)
oczywiście, że miłośc jest najważniejsza. myslę, że gdy kiedyś może pojawi się we mnie prawdziwe, odwzajemnione uczucie, to też nie będzie obchodził mnie cały świat. Nie będzie miała znaczenia narodowośc, religia, opinia ludzi, ploty i czy nawet zakazy rodziców. Najważniejsza będzie wtedy ta jedyna osoba, osoba obdarzona uczuciem miłości. Może kiedyś przyjdzie do mnie taka prawdziwa miłość... mam nadzieję, że przyjdzie kiedyś...pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWiesz, tak naprawdę pełnoletnie będziesz jak się wyprowadzisz z domu na studia a tak już w 100% pełnoletnia to jak znajdziesz pracę i będziesz rodziców odwiedzać na niedzielnych obiadkach. Taka jest prawda
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie... Przyjdzie na pewno. :) Trzeba tylko cierpliwie czekać. Bo Miłość czeka za Drzwiami, Trzeba je tylko otworzyć. :) :*Pozdrawiam cieplutko. :)
OdpowiedzUsuńMi pełnoletność nie jest jeszcze potrzebna. Choć czasem chciałabym się od Rodziców uwolnić, iść własną Drogą... Ale jest mi dobrze, być Dzieckiem. :)
OdpowiedzUsuńmiłość jest bardzo ważna, nie wolno jej zabraniać, narodowość, religia nie ma znaczenia i rodzice nie powinni zabraniać, mi w moim domu rodzinym jest bardzo dobrze i nie śpieszy mi sie do wyparowania z domu, pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńHmm... Być może te opowiadanie wydaje się Wam prawdziwe? Po częci tak. Mi także zabroniono się z kimś spotykać, ale to ze względu na moje bezpieczeństwo. Po kilku zabroninych spotkaniach z Nim, sama zdecydowałam, że to koniec...Mi w domu też jest dobrze. :)
OdpowiedzUsuńUczucia dają wiele smaku...wiele natchnień, wiele wierzeń, wiele nadziei...dają wiarę. Dają szczęście, dają niewielki ból, który warto przyjąć. Miłość to niepojęte słowo...no właśnie. ,,Niby zwykłe" słowo, a jednak tak bardzo magiczne, jedno słowo, a tak wiele może zmienić w życiu, jedno słowo, a tak bardzo może namieszać w głowie, jedno słowo, a tyle potrafi się o nim myśleć oraz pisać. Swoim postem przypomniałaś mi historię Romea i Julii...Miłość to...po prostu miłość. Nie można inaczej tego ująć, bo każdy z nas interpretuje to słowo inaczej, każdy z Nas kocha inaczej. refleksje-jenny
OdpowiedzUsuńZgadzam się. :)Ale to nie moje uczucie... Moje było przez chwilę, ale zakńczyłąm, o czym wspomniałam w poprzednim komentarzu. :)Dziękuję za komentarz i odwiedziny.. Dawno Cię tu nie widzialam. :)
OdpowiedzUsuńHistroia o ktorej dziś pisałaś niestey w obecnych czasach czesto sie zdarza.... W obecnych... Ale takze i w dawnych. Tyle było ,,zakazanych'' miłości... Bo rodzice nie akceptowali partnera, bo był innego wyznania, bo był... Czy ludzie nie umieją zrozumieć, ze prawdziwego uczucia nic nie powstrzyma? Co z tego, że rodzice dadzą zakaz na spotkania i związek, skoro Oni i tak będą sie kochac, spotykac... Poźniej z tego wynika tyle wspólnych samobojstw, ucieczek z domu... ech...Pzdr i zapraszam do mnie na www.the-heart-and-soul.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńDokładnie, Klaudiuś. Jeśli Miłość jest szczera, nic jej nie powstrzyma. Zakazy tylko "dodadzą oliwy do ognia". :(
OdpowiedzUsuńmyśle ze jesli komuś pisane jest być z kimś to tak sie stanie prędzej czy póżniej. Nawet zakazy nie sa w stanie stanąć na drodze uczucia, ktore moze byc jedynym przeznaczeniem. ... Chyba :)
OdpowiedzUsuńw pewnym sensie masz rację. Ale myślę, że są i takie sytuacje, że nawet to silne Uczucie nie może się spełnić i w pełni rozwinąć... Ale jeśli Ktoś ma silną wolę i potrafi walczyć do upadłego... :)
OdpowiedzUsuńZatem akceptacji tylko życzyć pozostaje...
OdpowiedzUsuńTak. :) Tak jak wspomniałam, wystarczy tylko Jedna Osoba czasem... żeby uwierzyć, że można spróbować, walczyć. :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam w takiej sytuacji... Ale dwie bliskie mi Osoby byly...Wiesz dobrze...Tak potem nad tym myslalam i...Ja mysle ze gdybym poznala jakiegos cudzoziemca zalezalo by mi na Nim widzialabym ze On cos do mnie czuje...Byłabym z Nim...Mimo wszystko... Pewnie tez bym sie musiala ukrywac zeby mnie nie zauwazyli rodzice,bracia,czy sasiedzi ktorzy by im powiedzieli ale mimo trudnosci bylabym szczesliwa bo z Nim!! :)Tesknie za Toba wiesz:( Kocham Cie:*:*:*
OdpowiedzUsuńwiesz Kotku... Czytając ten komentarz... ech... dla kogoś byłoby to nic.. ale dla mnie?Płaczę.. :(A wiesz, dlaczego?Bo wróciły te wszytskie chwile z I. te pocałunki, chowanie się po kątach, Jego rozmarzony wzrok kidy szłam w Jego stronę.. Jego głos, kiedy nie potrafił wymówić mojego imienia i z delikatnym, słodkim smakiem, wypowidał Lilija... Przypomina mi się zapach Jego perfum, słodki smak ust... Przypominają mi się Jego lokowane włosy... delikatny zarost... Jego niebieskie oczy... Przypomina mi się dotyk, Jego zimnych dłoni na mojej ręce... Pierwsze i ostatnie spotkanie.. Co teraz mi zostało? Jego sylwetka, chód, kiedy idzie do sklepu.. Kiedy mijamy się bez słowa.. jego głos, Kocham Cię.. Nie, nie wierzyłam w te słowa! Sama wiesz dlaczego..Powied mi, czemu nie potrafię o Nim nie myśleć? Dlaczego? Dlaczego, nie mogę sobie tłumaczyć, że mnie skrzywdził? ... Dlaczego wciąż moje serce rwie się do Niego? Dlaczego jak tylko widzę, że wchodzi na osiedle, robię wszystko, żeby mnie zobaczył... I śledzę Jego wzrok? Dlaczego? Powiedz... :(
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ...:( Skarbie nie da sie tak szybko zapomniec o Kims kogo sie darzylo jakims uczuciem... potrzeba na to wiele czasu...:(:(Wiesz? Ja tez tak mam np. z Lukaszem... kiedy jest w poblizu...ciagle w szkole:( chce byc ciagle w zasiegu Jego wzroku...Wiesz... mysle ze szkola,nauka,przyjaciele wkoncu pomoga Ci o Nim zapomniec...jesli bedziesz bardzo tego chciala:*:*:* Napewno sie uda! wierze w Ciebie:*:*:*
OdpowiedzUsuńPaulinko, z Ł. było inaczej.. Sama wiesz... On tego od Ciebie nie wymagał. Dziś zadałam sobie pytanie: Czym On kocha? Jego narządem płciowym, czy sercem? Tak, zabolało to pytanie... A jeszcze bardziej moja odpowiedź... Ale mimo wszystko... Mimo wszystko, ja wciąż o Nim myślę... Nie wiem, czy zapomnę, skoro mam go przed nosem... Ech.. zwierzam Ci sie..I zanudzam.. Ale to takie trudne.. To tak bardzo boli..
OdpowiedzUsuńO nie... przegielas w tym momencie... Nie zanudzasz mnie!! Zwierzasz sie...I dobrze...Czasem to pomaga wyrzucenie z siebie to co Nas boli...Mysle ze zapomnisz...!!!!Napewno! Ale potrzeba na to czasu...!!I jakiegos chlopaka:):) hehe... Mysle ze wkoncu spotkasz ta druga polowke:) i Ona Ci pomoze:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*
OdpowiedzUsuńMarzę o takiej Jednej... :) Ale cii... Chcę spełnić swoje marzenie.. Tak jeszcze odległe.. :* Kocham Cię!! Najmocniej na świecie..Ty i Julka - Moja Miłoście!! :):**
OdpowiedzUsuńChyba wiem o jakiej:D A ja Ciebie tez Kocham :):):)Ilonczittko:)Palczitta jest Pieknita ...Ilonczittka tez ołjeeejeeeje:D loooolbuziii:*:*:*
OdpowiedzUsuńAch... Tamte chwile... :-)Pamiętam. :P I ten słodki Pan, którego śledziłyśmy przed kościółkiem... :-) Hehe... i wspólne taplanie się z Pacią w Białce... Chodzenie po kamieniach.. Gdzie woda była lodowata. :-) I jak Ty upadłaś i spodnie miałaś takie... ze ho ho :-DTak... I wspólne rozmowy... :-) I spacer po Krempachach... I... I obydwa ogniska.. I chwile nad Białką, kiedy Mariusz tak pięknie opisywał Miłość...Tak.. To wszytsko we mnie żyje. :-)KOCHAM CIĘ!! I dziękuję za każdą z chwil... za wszystko. :*
OdpowiedzUsuńNie warto oddawać szczęścia walkowerem...
OdpowiedzUsuńA kiedy się już nie ma siły walczyć o te szczęście? Kiedy zaczynają wątpić bydwie osoby?
OdpowiedzUsuńTrzeba jakoś przeczekać tę burzę...
OdpowiedzUsuńJa swoją burzę zakończyłam sama... Kiedy jeszcze nie było zbyt dużych znaków na Niebie... I jej negatywnych skutków. ;(
OdpowiedzUsuńNo to chyba uśmiech winien być na twarzy...?
OdpowiedzUsuńUśmiech był. Ale sobie odszedł... Chwilami jednak szeroki się pojawia. :-) Na przykład przed chwilą, kiedy sobie weszłam na bloga i wcześniej, kiedy byłam z Panna D. :) :*
OdpowiedzUsuńhej :* dziekuje za odwiedzinki :* jesli chodzi o notke to...hmm...ja uważam ze miłości prawdziwa milosci pokona kazda nawet najwieksza przeszkode...o taka miłość warto walczyc:) zaraz cie dodam do linków::) i mam prosbe gdybys mogła troszke czcionke powiekszyc byłabym wdzieczna:)
OdpowiedzUsuńZobaczymy, co da się zrobić.. :)To ja dziękuję, że skorzystałaś z zaproszenia. Miło będzie mi Ciebie gościć. :) jedyne co pozostało mi życzyć, rozgość się. :) Zapraszam do wspólnych rozmów. :)
OdpowiedzUsuńjuz sie rozgosciłam :P a ja moge ci powiedziec ze coś nas łączy:)
OdpowiedzUsuńTo bardzo mi przyjemnie.. :) I tak jakoś cieplutko w okolicach serca. :)Co nas łączy? :) Z pewnością wira w Miłość i...?
OdpowiedzUsuńTo i ja się uśmiecham. :)
OdpowiedzUsuńI tego też mi potrzeba. :) Uśmiechu drugiego Człowieka. ;)
OdpowiedzUsuńto tez ale obydwie jestesmy wrażliwe za wrażliwe :P
OdpowiedzUsuńTak, ja zawsze powtarzam, że na Nadwrażliwość cierpię. To chyba uleczalna choroba? :) Dostrzegamy, czujemy więcej... Więcej płaczemy. Ale z drugiej strony.. Mi się lepiej pisze jak mam te wrażliwe dni. :) A Tobie kiedy się dobrze pisze?
OdpowiedzUsuńdzieki za powiekszenie trzcionki:* podobno wrażliwośc to zaleta...pewna dziewczyna powiedziala mi ze mam posiadam takie cos jak empatia czyli wczuwam sie w problemy innych i je rozumiem...moze cos w tym jest...:P
OdpowiedzUsuńProście, a zostanie Wam dane. :) Skąd ja to znam? :) Dokładnie mam to samo zdanie wśród ludzi. I zauważyłam, że bardzo szybko zaczynają mi się zwierzać.Wrażliwość, to zaleta - zgadzam się z Tobą w 100%
OdpowiedzUsuńOj ten Pnan byl niezly przystojniacha:D:D pociagal mnie lolAjjj w gorach bylo super... bo z Wami:):) Szkoda ze tak krotko :( Ale kiedys mysle ze jeszcze pojedziemy razem w gory:) mamy wkoncu tam zamieszkac razem :D heheh.Ja tu czekam cierpliwie na notke... :D Mam nadzieje ze ja napiszesz niedlugo a nie kiedys tam:P Nie ma za co dziekowac:) To ja Tobie dziekuje:) Ze Jestes:* Za Twoja milosc:*:* Kocham Cie:*
OdpowiedzUsuńno własnie :) ale czasami za duzo tych problemow za duzo łez i za duzo martwienia sie:(
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję Tobie. Tyle czasu czekałaś, aż w końcu sobie wszystko poukładam...Góry I Włochy. :) Heh weźmiemy wszytsko... spakujemy miłe wspomnienia w dużą walizkę i zostawimy wszystkie złe ze sobą... :)Będziemy żyły długo przy sobie. :)A wieczorami, My ze swoimi mężami, dziećmi, a potem wnukami, będziemy siadać przy kominku i opowiadać Dzieciom opowieści o Nas... :)
OdpowiedzUsuńTo ja mam jeszcze trochę. :)
OdpowiedzUsuńTylko trochę? Wyprzedziłeś Paulinkę. :P Napisałeś mi 600 komentarz, a ona tak walczyła. :)
OdpowiedzUsuńAle myślę, że to nam pomaga docenić potem szczęście, dobre chwile. A gdyby wszystko byłoby kolorowe, życie stałoby się w końcu nudne...
OdpowiedzUsuńO nie :) Ktos mi sie wepchnal:D ale i tak jestem 600!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:p Nie musisz dziekowac:) To ja przepraszam:*:( wkoncu nie rozumialam i mialam pretensje:( ech...glupia ja... No tak... Wlochy...w wieku 60 lat ze zbierania wisni lol. Ambitne mamy plany na pryszlosc:D:D Myslisz ze pojedziemy? Ja w to wierze mocno:) To beda takie beztroskie wakacje:) Wkoncu trzeba korzystac z zycia... :DHehe wiesz? jak dzieci nasze posluchaja co wyrabialysmy w mlodosci zalamia sie :D haha. Ale co tam:DKocham:*:*
OdpowiedzUsuńA co tam.. :) Niech sie dowiaduja. :) 60 lat, to tez jakis wiek na spelnianie marzen. :P ja w nasze wierze. :) i sie spelni..:)Nasze Dzieci powiedza ze sie naprawde kochalysmy..:) I ze wariatki z Nas. :P A co! :)Ja tez KOCHAM!!:*
OdpowiedzUsuńno tak masz racje:)
OdpowiedzUsuńdoświadczenie. :) I tak staram sobie tłumaczyć w trudnych chwilach.. Prawie zawsze... :)
OdpowiedzUsuńprosze trzymaj za mnie kciuki:)
OdpowiedzUsuńObiecuję, że będę :)
OdpowiedzUsuńchyba te kciuki pomogły :) zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńO, bardzo się cieszę. :)Skorzystam z zaproszenie, jak tylko będę miała więcej czasu. :) teraz idę się spotkać ostatni raz w tym tygodniu z Przyjaciółką... :(
OdpowiedzUsuńto ok:)
OdpowiedzUsuńA ja za chwię opublikuję nową notkę. :)
OdpowiedzUsuń