Młodzieńczy marsz ku doskonałości.
Młodzieńczy marsz ku doskonałości, zaczyna się chyba w chwili, kiedy każda jednostka zaczyna rozumieć, a przynajmniej stara się zrozumieć otaczający ją świat. Próbuje poznać to, co istotne, zaś odrzucić to, co złe, znaną metodą 'prób i błędów'.
Wyznacza sobie pewne granice, stawia cele, które próbuje spełnić w miarę swoich możliwości. Stara się ze wszystkich sił udoskonalić siebie, być dobrym w tym, co robi, czerpać z tego satysfakcję.
Młodzieńczy marsz ku doskonałości jest przygotowaniem do tego, co będzie potem. Wartości, które pozna i zaakceptuje, uzna za te prawidłowe - będą pewnego rodzaju dekalogiem w dorosłym życiu. Ważne więc, by w kolumnie zasad znalazły się te naprawdę warte uwagi. Znalazły się te, które nie są tylko młodzieńczym kaprysem, a punktem, który rozważył z każdej strony.
Jest to pewnego rodzaju zabawa kulinarna, podczas której tworzy swoje ulubione potrawy. Pamięta o tym, co powinno znaleźć się na jego talerzu, a co powinien odrzucić. W tym, co dobre - szuka tego, co dla niego najlepsze. Nie znaczy to jednak, by zrezygnował ze wszystkich złych składników i gustował jedynie w produktach, które aż kipią od zawartości witamin.
Marzenia, cele, pragnienia - są chyba pewnego rodzaju "napędowym motorkiem". My, młodzi ludzie, wierzymy, że to, co teraz zaplanowaliśmy, spełni się w niedalekiej lub tej niemalże obcej przyszłości. Nasze plany są czasem zbytnio wyidealizowane, ale nasze serca pełne nadziei, biją, przekazując zastrzyk pozytywnej energii, która łączy się z drobinkami krwi i przedziera w naszych żyłach.
Każdy z nas, idealista, pragnie zachować równowagę pomiędzy światem zewnętrznym a wewnętrznym. Pragnie stworzyć własne zasady, bez przekręcania tych, które już powstały i obowiązują w życiu społecznym od lat. Dlatego my, idealiści, którzy wybraliśmy się w podróż z pustą torbą, zbieramy doświadczenia i wypełniamy ją po brzegi. Uczymy się życia, by potem tę wiedzę wykorzystać i przekazać młodszych pokoleniom. Nasz marsz ku doskonałości znajduje odbicie w każdej chwili, które staramy się wypełnić swoim działaniem i młodzieńczym zapałem...
Idziemy w stronę spełnienia marzeń, przy okazji kształtując swój charakter. Rozwijamy się i spełniamy w tym, w czym jesteśmy dobrzy. W tworzeniu świata wykorzystujemy nasze talenty, wkładając w nie całe serce i duszę. Wspólnymi siłami tworzymy historię świata, z nadzieją, że nasza praca nie będzie zmarnowana, a może nawet zauważona. Pełni pragnień, nie chcemy myśleć o porażce. Bo przecież nasz marsz trwa, zmierzamy ku mecie, na której ktoś osądzi nasze starania i nagrodzi za trud, który włożyliśmy we wspólną pracę. I niestraszne nam są rwące potoki, ani wichry, ani burze, ani nawet ziarna niewiary innych rzucone w nasze plony dobra.
My chcemy wierzyć, że jesteśmy w stanie osiągnąć wszystko. My chcemy wierzyć, że świat jest stworzony z cząsteczek dobra, choć chcą pochłonąć je te złe. To na pewno tylko chwila załamania, która minie z naszą pomocą. Bo my wciąż idziemy i pokonujemy każdą przeszkodę, hartując tym samym nasze serca, nie pozbawiając go nadziei.
Być może inni będą rzucać nam kłody pod nogi i wyśmiewać, i twierdzić, że prawdziwie życie dopiero przed nami. Jestem tego pewna w dziewięćdziesięciu procentach, ale my mamy cel, mamy wiarę i nadzieję.
I wydepczemy ścieżkę wspólnymi siłami, po której kiedyś przejdą tłumy, nasi zastępy i będą podziwiać naszą pracę.
A w tym czasie my będziemy obserwować to wszystko z boku, z uśmiechem na twarzy i myślą w sercu, że doszliśmy do mety, osiągnęliśmy doskonałość, za którą tęskniliśmy, której pragnęliśmy.
Młodzieńczy marsz ku doskonałości ma zawsze sens. I dorośli powinni dołączyć do młodych i uwierzyć w marzenia, które stracili po drodze. Uwierzyć w ich spełnienie i rozpocząć...
Wyznacza sobie pewne granice, stawia cele, które próbuje spełnić w miarę swoich możliwości. Stara się ze wszystkich sił udoskonalić siebie, być dobrym w tym, co robi, czerpać z tego satysfakcję.
Młodzieńczy marsz ku doskonałości jest przygotowaniem do tego, co będzie potem. Wartości, które pozna i zaakceptuje, uzna za te prawidłowe - będą pewnego rodzaju dekalogiem w dorosłym życiu. Ważne więc, by w kolumnie zasad znalazły się te naprawdę warte uwagi. Znalazły się te, które nie są tylko młodzieńczym kaprysem, a punktem, który rozważył z każdej strony.
Jest to pewnego rodzaju zabawa kulinarna, podczas której tworzy swoje ulubione potrawy. Pamięta o tym, co powinno znaleźć się na jego talerzu, a co powinien odrzucić. W tym, co dobre - szuka tego, co dla niego najlepsze. Nie znaczy to jednak, by zrezygnował ze wszystkich złych składników i gustował jedynie w produktach, które aż kipią od zawartości witamin.
Marzenia, cele, pragnienia - są chyba pewnego rodzaju "napędowym motorkiem". My, młodzi ludzie, wierzymy, że to, co teraz zaplanowaliśmy, spełni się w niedalekiej lub tej niemalże obcej przyszłości. Nasze plany są czasem zbytnio wyidealizowane, ale nasze serca pełne nadziei, biją, przekazując zastrzyk pozytywnej energii, która łączy się z drobinkami krwi i przedziera w naszych żyłach.
Każdy z nas, idealista, pragnie zachować równowagę pomiędzy światem zewnętrznym a wewnętrznym. Pragnie stworzyć własne zasady, bez przekręcania tych, które już powstały i obowiązują w życiu społecznym od lat. Dlatego my, idealiści, którzy wybraliśmy się w podróż z pustą torbą, zbieramy doświadczenia i wypełniamy ją po brzegi. Uczymy się życia, by potem tę wiedzę wykorzystać i przekazać młodszych pokoleniom. Nasz marsz ku doskonałości znajduje odbicie w każdej chwili, które staramy się wypełnić swoim działaniem i młodzieńczym zapałem...
Idziemy w stronę spełnienia marzeń, przy okazji kształtując swój charakter. Rozwijamy się i spełniamy w tym, w czym jesteśmy dobrzy. W tworzeniu świata wykorzystujemy nasze talenty, wkładając w nie całe serce i duszę. Wspólnymi siłami tworzymy historię świata, z nadzieją, że nasza praca nie będzie zmarnowana, a może nawet zauważona. Pełni pragnień, nie chcemy myśleć o porażce. Bo przecież nasz marsz trwa, zmierzamy ku mecie, na której ktoś osądzi nasze starania i nagrodzi za trud, który włożyliśmy we wspólną pracę. I niestraszne nam są rwące potoki, ani wichry, ani burze, ani nawet ziarna niewiary innych rzucone w nasze plony dobra.
My chcemy wierzyć, że jesteśmy w stanie osiągnąć wszystko. My chcemy wierzyć, że świat jest stworzony z cząsteczek dobra, choć chcą pochłonąć je te złe. To na pewno tylko chwila załamania, która minie z naszą pomocą. Bo my wciąż idziemy i pokonujemy każdą przeszkodę, hartując tym samym nasze serca, nie pozbawiając go nadziei.
Być może inni będą rzucać nam kłody pod nogi i wyśmiewać, i twierdzić, że prawdziwie życie dopiero przed nami. Jestem tego pewna w dziewięćdziesięciu procentach, ale my mamy cel, mamy wiarę i nadzieję.
I wydepczemy ścieżkę wspólnymi siłami, po której kiedyś przejdą tłumy, nasi zastępy i będą podziwiać naszą pracę.
A w tym czasie my będziemy obserwować to wszystko z boku, z uśmiechem na twarzy i myślą w sercu, że doszliśmy do mety, osiągnęliśmy doskonałość, za którą tęskniliśmy, której pragnęliśmy.
Młodzieńczy marsz ku doskonałości ma zawsze sens. I dorośli powinni dołączyć do młodych i uwierzyć w marzenia, które stracili po drodze. Uwierzyć w ich spełnienie i rozpocząć...
dorosły masz ku doskonałości.
a tam, dorosli nawet nie są "dorośli" - skoro juz mowimy o maśle maslanym. przez cale zycie się uczymy, przez cale zycie dokształcamy, ciągle poznajemy cos nowego, marzymy, wyjezdzamy, zadziwiamy się... kazdy znas ten proces -czyli marsz- odbywa czesto (moze i najczesciej) nieswiadomie :)wiesz co, mam dwie uwagi : raz : za mała czcionka :( oczy mnie bolą, a dwa : spacja Ci chyba szwankuje ;p;p;p
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą- my, młodzi ludzie mamy jakąś taką wiarę i nadzieję w sobie. Dorośli jej nie mają. My powinniśmy od nich uczyć się takich cech jak cierpliwość, pracowitość i wytrwałość, a oni od nas- tej wiary i nadziei. [wyiluzjowana]
OdpowiedzUsuńWażne, żeby młody człowiek znalazł te odpowiednie zasady których ma się trzymać w swoim życiu. [two-million-ways]
OdpowiedzUsuńCzytając to od razu przypomiał mi się artykuł Aleksandra Świętochowskiego "My i wy", z którym na pewno spotkasz się w 2 semestrze drugiej klasy szkoły średniej.Warto wziąć życie w swoje ręce, bo w ten sposób walczymy o lepszą przyszłość.
OdpowiedzUsuńCałe życie się uczymy. A "dorośli" czasem mają mniej doświadczenia niż niejeden nastolatek. Na doświadczenie składa się każda, nawet najmniejsza, najulotniejsza chwila, która coś nam daje. Niektórzy takich przeżyć mają bardzo mało, niektórzy aż za dużo.Dziecko z rodziny patologicznej będzie dużo bardziej dojrzalsze nie tylko od rówieśników, ale też od niejednego starszego, dla przykładu.
OdpowiedzUsuńKurczę, właśnie zmotytowałaś mnie, żeby nie jeść Lays'ów x) Chyba pokażę tę notkę moim dorosłym rodzicom, aby rozpoczeli swój własny marsz dorosłych ku doskonałości, bo ich marzenia zapodziały się w jakimś przydrożnym KFC... {bastylia}
OdpowiedzUsuńz moją spacją jest wszystko w porządku! to Mozilla jest głupia i nadęta! :-)
OdpowiedzUsuńuzupełniając się nawzajem - stworzylibyśmy doskonałość. a razem idzie i przeżywa się chwile - łatwiej.
OdpowiedzUsuńtak, to prawda.tylko teraz chyba trudno odróżnić niektórym "odpowiednie" od tych "nie..."
OdpowiedzUsuńczyli za jakiś rok... zgadzam się z Tobą w pełni. ale to wymaga wiele odwagi.
OdpowiedzUsuńDorośli zbyt często próbują nas ściągnąć na ziemię, kiedy próbujemy dotrzeć na wyzyny marzeń i planów, na szczyty naszej własnej doskonałości. Ale mając nasz wyidealizowany świat pędzimy chętnie przed siebie, nie dając się przeciwnością. I to jest najważniejsze.[odlamki-wspomnien]
OdpowiedzUsuńszkoda mi takich dzieci. bo tracą najpiękniejszy okres swojego życia - dzieciństwo, w którym tak naprawdę kształtuje swoje "ja".
OdpowiedzUsuńpowinnam chyba częściej pisać takich tekstów :D zaskoczyłaś mnie równo :P
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że my będziemy lepszymi dorosłymi... :)
OdpowiedzUsuńmhmmm... to ujowa akcja jest. ja tam uzywa opery:P a do bloga IE, wiec jest ok;d
OdpowiedzUsuńważne aby znaleźć sobie cel i dążyć do jego realizacji.
OdpowiedzUsuńOwszem. A dzieciństwa nie da się wrócić, bo z każdym rokiem stają się bardziej dorosłe.Jak miałam 5 lat musiałam przeprowadzać przez ulicę pijaną matkę, która pchała wózek z młodszą siostrą. Pamiętałam drogę do domu, pamiętałam jak iść kiedy na przejściu nie ma świateł itd, itp.A teraz najczęściej nie umiem dostosować się do grupy, bo wydaje mi się, że całkowicie do nich nie pasuję. Nie odpowiadają mi luźne tematy o najnowszym tuszu do rzęs, a jak wiadomo większość moich rówieśników nie ma potrzeby poruszania poważnych tematów.A ja tak. Czuję się bardzo poważna.Oczywiście nie wyklucza to jakiegoś szaleństwa na placu zabaw ^^ Ale trudno mi otworzyć się przed kimś nieznanym, dlatego do towarzystwa potrzebuję naprawdę zaufanej osoby.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem doskonałości nie ma i jak wszystko jest to pojęcie względne, ale dążymy do tego, czy też do czegoś innego, lecz dążymy i to jest najważniejsze :))
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że łatwiej !
OdpowiedzUsuńhihi x) No to się cieszę, że cię zamurowałam, tylko nie zrób przypadkiem tego co Antygona, bo ja Haimona nie zagram x) Miłych wakacji!
OdpowiedzUsuńdorośli nie wierzą w młodych.
OdpowiedzUsuńA ja nie chcę dorastać. Zawsze chcę być taką nienormalną optymistką, żyć chwilą i cieszyć się życiem. Ale nawet jeśli życie zmusi mnie do dorosłości, chcę mieć coś z tego młodzieńczego zapału i radości jakie posiadam dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńtzn. mi Mozilla nie przeszkadza, ale gdy wklejam jakiś tekst na notkę to mi się kilka spacji ucina :d ale nic :P
OdpowiedzUsuńi pewnie weselej :)
OdpowiedzUsuńczasem też tak mam... ale mimo wszystko potrzebuję też rozmów na "lekkie" tematy...
OdpowiedzUsuńa co zrobiła Antygona? :D pamiętam, że się zabiła (a może ją zabili). Ale Haimon nic mi nie mówi. :Pprzerabiałam to dwa lata temu, ale coś tam świeci w głowie :P
OdpowiedzUsuńto prawda. i mieć odwagę, by iść do przodu.
OdpowiedzUsuńotóż to. :) w ogóle trudno zdefiniować doskonałość. :P
OdpowiedzUsuńJPII wierzył. A przecież był dorosły.wierzą. wierzą z całych sił, choć może tego nie okazują lub po prostu się boją (wierzyć w nas).
OdpowiedzUsuńw takim razie trzymaj się tego mocno :) a pewnie się spełni.
OdpowiedzUsuńTen świat jest tak urządzony, że to tylko pobożne życzenia.
OdpowiedzUsuńOj, to tym bardziej :D
OdpowiedzUsuńOwszem to też jest potrzebne. ;]Nawet bardzo, bardzo!Wypad na plac zabaw, do wesołego miasteczka...Ah ;D
OdpowiedzUsuńmaleńkie stópki dojdą aż tutaj do nieczułej dorosłości... ;-)
OdpowiedzUsuńMój marsz ku doskonałości już dobiegł końca, bo zrozumiałam, że idealne życie nie ma sensu. Wiem, że nie wszystko co sobie wymarzyłam ma szanse na spełnienie i w sumie cieszę się z tego. Teraz marzę o tym, by moje życie było pełne niespodzianek, bym nauczyła się podejmować ważne decyzję, dokonywać właściwych wyborów i stać się wzorem dla innych.
OdpowiedzUsuńMusimy zawsze pamiętać o tych naszych ideałach, musimy mieć je w sercach i nie możemy zapominać jak to jest być dzieckiem i nastolatkiem ...
OdpowiedzUsuńTrzeba wierzyć w świat, w ludzi, w marzenia, choć trochę. "nieidealiści" mają bardzo trudne życie duchowe.
OdpowiedzUsuńalbo do ZOO!wczoraj stwierdziłam, że tęsknię za smakiem waty cukrowej :)
OdpowiedzUsuńto chyba jest najtrudniejsze...
OdpowiedzUsuńdobrze, że stać mnie jeszcze na takie "pobożne życzenia"...
OdpowiedzUsuńtak myślisz?
OdpowiedzUsuńpozostaje mi życzyć spełnienia... :*
OdpowiedzUsuńtrudne, nawet bardzo trudne.dziś się nasłuchałam, że dla Kogoś jest "Wszystko czarne albo białe". I widzę ile spustoszenie jest w tego Kogoś duszy...
OdpowiedzUsuńDzięki. :)Najważniejsze, to obierać sobie cele, które można wypełnić. Moje, mam nadzieje takie są.
OdpowiedzUsuńPAŁA! x) Antygona powiesiła się w celi w której została zamurowana, a Haimon, syn Kreona, był jej chłopakiem i popęłanił z żalu samobujstwo, przekłówając się mieczem nad jej ciałem. I z nowu nowy szablon. Ten jest chyba najładniejszy z tych trzech (?) dotychczasowych x)
OdpowiedzUsuń"samobujstwo", cytrynko? :) i komu PAŁĘ trzeba wstawić, co? :Phehe zabiła się! Nieważne w jakich warunkach :D hehe :P
OdpowiedzUsuńja też mam taką nadzieję. :)na pewno Ci się uda. Jesteś chyba bardzo ambitną osobą, co?
OdpowiedzUsuńDokładnie. Bo to jest najważniejsze :)Ps. ta dziewczynka na zdj to twoja siostra ?:)
OdpowiedzUsuń:)moja siostra cioteczna :)
OdpowiedzUsuńtak myślę
OdpowiedzUsuńNo proszę, Ilona w (nie)całej okazałości :D Przeurocze zdjęcie :) Bardzo pomysłowy szablon.
OdpowiedzUsuńAle to nie fair, bo ja mam dysortografię x( Dobra, nieważne, pałki to można stawiać w roku szkolnym, a mamy super, ekstra, zalane wakacje x) Dlaczego cytrynko? Czyżbym była taka kwaśna? x)
OdpowiedzUsuńNie wszystko co dobre jest łatwe ...Muszę przyznać, że Twoje notki mają w sobie coś takiego, że większosć z chęcią bym przepisała do swojego osobistego zbioru by wracać do nich w ważnych chwilach :)))
OdpowiedzUsuńaaa tam. :Pzdjęcie lub delikatny róż w tle :Dw prawie "niecałej okazałości" jest na podstronie "ukryta..." :Pale dziękujemy :)
OdpowiedzUsuńwięc mam głębsza nadzieję, że tak się stanie...
OdpowiedzUsuńhehe gdzież! Cytrynki są takie... pełne optymizmu, piękne, żółte :)
OdpowiedzUsuńale te trudny są opłacalne. i wychodzi "jak bardzo nam zależy" :)ooo, dziękuję. :* to dla mnie zaszczyt.
OdpowiedzUsuńPewnie, że opłacalne. Jeśli coś jest łatwe to jest tez nudne i nie warte zachodu ;))Nie ma za co, przecież to tylko moje odczucia :))
OdpowiedzUsuńdlatego cierpliwi mają łatwiej w życiu :P ale bardzo miłe :)
OdpowiedzUsuńraczej nie stanie?
OdpowiedzUsuńtak, chyba tak..
OdpowiedzUsuńNa krakowskim rynku sprzedają. ;DCudne zdjęcie. ;]
OdpowiedzUsuńTeż tak kiedyś myślałam. Ale z tego się chyba wyrasta. Na szczęście.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ja ambitna jestem może tylko troszeczkę. I to można nazwać jednym z kilku moim problemów...
OdpowiedzUsuńKażdy ma jej własny obraz :)
OdpowiedzUsuńA myslałam, że może rodzona ;)Pomyliłam się :)
OdpowiedzUsuńtrochę daleko mi do rynku krakowskiego :Dale może w tym roku namówię rodziców, by zajechać :)dziękuję. :*
OdpowiedzUsuńale równie bliska memu sercu :)
OdpowiedzUsuń:) jak wakacje?
OdpowiedzUsuńproblem..?
OdpowiedzUsuńpatrząc na tego Kogoś, raczej nie...
OdpowiedzUsuńJeszcze nawet nie czuję, że są :P Ale rozpoczęłam je baardzo fajnie ;)
OdpowiedzUsuńja zaczynam powoli czuć. ale mam głupie sny... grr... :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, ze to widac na zdjęciach :)
OdpowiedzUsuńserio? :)niedługo będę miała okazję zrobić jej więcej zdjęć, ponieważ przyjeżdża do mnie na dwa, cudowne dni, w których pewnie nie raz mnie rozśmieszy, wzruszy i zdenerwuje. :)
OdpowiedzUsuńAle w końcu wchodzimy w dorosłość i giniemy w tłumie szarych ludzi pracy i bezrobocia... To dołujące. Dlaczego wiecznie nie możemy gonić za młodzieńczymi ideałami? A może możemy?Pozdrawiam:)www.secret-of-my-soul.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńmyślę, że możemy, ale w pewnym momencie życia wydaje nam się, że nie wypada, bo co ludzie powiedzą?dziękuję i również wysyłam pozdrowienia oraz uśmiech. :)
OdpowiedzUsuńJa powoli odsypiam sobotnie wesele :P A jak tam po ślubie? ;)
OdpowiedzUsuńodsypianie jest najgorsze :Da wiesz, że dobrze. :) Tylko, że Julka powiedziała, iż było głupio na tym "Weselu", bo nie można było tańczyć. :-)wzruszyły mnie widoki facetów, którzy płakali jak małe dzieci. :-) to było piękne, naprawdę piękne. :)
OdpowiedzUsuńludzie potrafią tylko przeszkadzać. nie możemy im się poddać. to przecież nasz "marsz", nasze cele i nasz świat. ;)/delavie/
OdpowiedzUsuńPodobno owoce cierpliwości są słodkie ;))
OdpowiedzUsuńmoże wierzą, ale na pewno nie wszyscy.PS. czy mi się wydaje, czy Maarley odszedł z onetu??
OdpowiedzUsuńO miło. ;]I gratuluję gwiazdki ;**
OdpowiedzUsuńwitam :] myślę, że dla mnie taki marsz ku dorosłości rozpoczął się w liceum :] wspólne dyskusje na różne egzystencjalne tematy z nauczycielami, ale również z rówieśnikami... :] czy się już zakończył? :] nie wiem :D pozdrawiam :] [moniskaaa.blog.onet.pl]
OdpowiedzUsuńwydaje mi się że każdy z nas w pewnej chwili musi zmierzyć się z tym co nieuniknione czyli z nadajściem dorosłości a ona przychodzi wtedy kiedy nie jesteśmy gotowi. zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńdziękuję. :)chciałabym wiedzieć, komu ją zawdzięczam.
OdpowiedzUsuńczytając "Nigdzie w Afryce", nie mogę tak stwierdzić... na razie nie mogę...
OdpowiedzUsuńzawsze są wyjątki.odszedł i nie mam pojęcia, czy wróci. a szkoda.
OdpowiedzUsuńMoże ktoś się przyzna. ;]Chociaż ja miałam 4 to nigdy się nie dowiedziałam. xD
OdpowiedzUsuńja mam dwa od Benitki. :P pisało ;]
OdpowiedzUsuńnie, są tacy, co motywują. :)
OdpowiedzUsuńkońca chyba nigdy nie ma, dopóki żyją nasze marzenia i pasje.
OdpowiedzUsuńwolę żyć chwilą, która trwa. nie myśleć o dorosłości na razie.
OdpowiedzUsuńPisało? xD
OdpowiedzUsuńaha! :)"Poleca: Benitka"i odnośnik do jej bloga. :P
OdpowiedzUsuńA ja nigdy tak nie miałam. To nie fair ;D
OdpowiedzUsuńa widzisz! :D hehe
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem tego postu. Onet w końcu docenił coś wartego dostrzeżenia. Temat ciekawie przedstawiony i zrozumiale. Wspaniale naprawdę. [urojone]
OdpowiedzUsuńNaprawdę :) I widać, że lubisz dzieci ;)Oo to widzę zapowiadają się 2 fajne dni :)I pewnie kolejne wspólne zdjęcie się na blogu pojawi :)
OdpowiedzUsuńtakich to można na palcach jednej ręki policzyć...
OdpowiedzUsuńdziękuję. :)cud, że w ogóle ten post ujrzał światło dzienne :) Kleiłam go od lutego i zawieruszył się gdzieś między innymi notkami...
OdpowiedzUsuńKooocham :) a szczególnie tego małego bąbla :P dzwoniła do mnie i poprawiła mi humor na cały wieczór. :-) chyba to zdjęcie zawitało na dłużej. :P
OdpowiedzUsuńi to czyni ich wyjątkowymi.
OdpowiedzUsuńNo, już lepiej x) Rozpływam się normalnie, gdy widzę to małe, czerwone "piękne" x)
OdpowiedzUsuńOjj ja tez uwielbiam dzieci, szczególnie malutkie bobasy :)Jak czasem widzę dziecko znajomych, albo jestem w sklepie z ubrankami dla dzieci to aż momentami chciałoby się już swoje ;)
OdpowiedzUsuńtzn co? :D
OdpowiedzUsuńdodatkowo: wykupić cały sklep :D dziecięce ubranka są cudowne :)
OdpowiedzUsuńO tak :) z tym się zgadzam :)A zapłaciłby za nie tatuś dziecka :DNa którego jak narazie nawet potencjalnego kandydata nie ma ;)
OdpowiedzUsuńhehe dokładnie tak :Dznajdzie się. :P
OdpowiedzUsuńTylko żebym za długo czekać na niego nie musiała :P
OdpowiedzUsuńKażdy pragnie nosić w sobie tą cząstkę ideału, stara się być lepszym. Inaczej ten 'marsz' wygląda z perspektywy dziecka, dla którego bycie dorosłym polega na własnoręcznym ubraniu butów, inaczej dla szesnastolatka, który zdaje sobie sprawę z trudności jakie życie za sobą niesie. [www.variete.blog.onet.pl]
OdpowiedzUsuńNie mogę się napatrzeć na to zdjęcie ;D
OdpowiedzUsuńBrak ambicji może przysporzyć wiele problemów w szkole. I przysparza, co widać po niektórych ocenach.
OdpowiedzUsuńWczytaj się x) "piękne" jest w cudzysowie, więc jest przytoczone z Twojej wpowiedzi, więc jest tematem mojej x) Gratuluję gwiazdki x)
OdpowiedzUsuńChcesz, aby ktoś ocenił Twój blog nieszablonowo i bez zbędnych regulaminów? Zgłoś się: na www.oceny-bez-weny.blog.onet.pl Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńOj tak, też mnie wzrusza taki widok :))
OdpowiedzUsuńA o czym to?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, to zapewne intelignentna notka, pełna przemyśleń, ale jakoś nie mogę się zebrać do przeczytania <3 [to-on]
OdpowiedzUsuńmhmmm, rozumiem:P jak kto woli:P
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze nie czas tego Kogoś?
OdpowiedzUsuńOczarowana jestem tom notką... Bardzo pięknie napisałaś zawsze sobie powtarzam, że trzeba mieć nadzieje i wiarę:)) Polecam twojego bloga:> Pozdrawiam:) [luckygirl]
OdpowiedzUsuńI przecudne to zdjęcie :D ^^
OdpowiedzUsuńCześć Ilona :)Często odwiedzam Twojego bloga i czytam to co piszesz. Jestem pod dużym wrażeniem. Kiedyś już się odzywałam. www.it-is-my-lifee.blog.onet.pl/ Zapraszam i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńwielka szkoda. brakuje mi tych Jego notek. i Jego samego.
OdpowiedzUsuńjak się okazało - ktoś skasował mu bloga. mnie również...
OdpowiedzUsuń