with you. Odgłos uderzających kropel o parapet jest przyjemną odmianą, która nastraja moją duszę melancholijnie. Mam ochotę na porządną rozmowę do wschodu słońca. Pod gołym niebem. Z osobą, która zrozumie wszystko i wytłumaczy mi to, czego nie umiem pojąć swoim ograniczonym umysłem. Ostatnio zaplątałam się w minionych zdarzeniach, w wypowiedzianych i zapisanych zdaniach. W sieci wspomnień, którymi oplatam się przed snem, by zachować ich smak na dłużej. Jakieś uczucie ciągle każe mi zerkać na telefon, wyczekiwać na jakieś słowo. Moja cisza przerasta mnie i dusi. Choć zapomniałam jak się tęskni, wszystko wskazuje na to, że chyba właśnie to uczucie ugościło się w kącie mojego czasu. Tęsknię za widokiem jego twarzy, której nie potrafią oddać mi do końca fotografie. Brzmieniem głosu, który wyparły niepotrzebne dźwięki. Spojrzeniem zachęcającym do nadawania kształtu skrytym myślom. I za dotykiem jego dłoni. Za obecnością. Po prostu, bez zbędnych słów. Trudno się tę...