Mistrzyni krótkich chwil...
(to może być długi post.)
Jestem mistrzem w przeżywaniu krótkich chwil,
które choć trwają maleńki ułamek czasu,
zostają w sercu na wieczność.
Nie mam pojęcia, od czego zacząć. Pozostało we mnie tyle cudownych wspomnień, tyle słów i gestów, które moja pamięć wciąż sobie przypomina.
które choć trwają maleńki ułamek czasu,
zostają w sercu na wieczność.
Nie mam pojęcia, od czego zacząć. Pozostało we mnie tyle cudownych wspomnień, tyle słów i gestów, które moja pamięć wciąż sobie przypomina.
Początek mojej przygody miał miejsce dokładnie drugiego lutego w godzinach wieczornych. Bardzo wysoki mężczyzna wyróżniał się w grupce zmierzającej ku nam. Nie pamiętam dotyku jego ust na swojej dłoni. Nie zakodowałam nawet swojej reakcji na niego, zdziwił mnie na pewno bardzo jego wzrost (198 cm).
Przeżyłam z nim wtorkowy, czwartkowy i piątkowy wieczór na rozmowach. Każdy wspominam w sposób szczególny, choć ten ostatni ograniczał się przez większość czasu do zerkania w jego stronę i ograniczania tego spoglądania do minimum.
Nasza osobista znajomość zaczęła się w ciemnym salonie, kiedy on siedział na kanapie, a ja w fotelu. Razem przenieśliśmy się na podłogę, tuż przed kominkiem. Dokładnie pamiętam każdą z jego min, każde zdanie, które wypłynęło z jego ust. Chłonęłam informację, które mi przekazywał o sobie, lub które wynikały z rozmów innych, jak gąbka chłonąca piękny zapach mojego ulubionego żelu oliwkowego. Słuchałam jego melodyjnego głosu, zapamiętywałam przepiękny uśmiech, delikatne spojrzenie pełne ciekawości, szkła okularów, w których widziałam tańczące płomienie ognia i pieprzyki, które przyprawiają mnie o zawrót głowy i szybsze bicie serca. Zapamiętałam o nim wszystko to, co powiedział. Był pełen podziwu dla mojej wiedzy, kiedy poprosił, bym wymieniła mu wszystko. I on wiele zapamiętał; więcej niż się mogłam spodziewać. Brakowało mi go, kiedy pozostałe bawiące się osoby zapragnęły potańczyć i wracały do pomieszczenia, w którym my urzędowaliśmy. Będąc razem na górze, spoglądał na mnie spojrzeniem, któremu się nie odmawia, z pytaniem na ustach: idziemy do kominka? Przytakiwałam głową i czując za sobą jego przyjemną obecność, schodziliśmy na dół. Chwile ciszy nie krępowały mnie ani trochę.
Nie umiem wyzbyć się z pamięci jego głosu. Pewne zdania delikatnie teraz łaskoczą moje myśli, przekazując dalsze sygnały do serca. Czuję na dłoni dotyk jego miękkich ust i na policzku jego delikatną skórę. Czuję spojrzenie pełne niezadanych pytań i zdobytej wiedzy, i może czegoś jeszcze. Niektórych odczuć nie da opisać się słowem.
Po nieprzespanej w pełni nocy z radością odkrywałam, że zostawił po sobie ślad na jednym z internetowych portali. Kilka naszych wiadomości ciągle tkwi w mojej skrzynce odbiorczej. Zaproszenie do znajomości także.
W czwartek ciągle czułam jego obecność. Usiadł przy mnie w kawiarni i od razu zapytał, co u mnie. Nie zmieniło się wiele. Może tylko tyle, że towarzyszył mi w każdej czynności. Tłumaczył mi cierpliwie sytuacje, o których mówili pozostali, by potem opowiadać mi historie ze swojego życia. Ciągle się przy tym uśmiechał. Kiedy zrobiło mi się zimno, zaproponował swoją bluzę, ale odmówiłam. Nie chciałam maltretować swojego serce wspominaniem jego zapachu. Bałabym się, że pewnego dnia go po prostu zapomnę. Nie chciałabym tego.
Po wyjściu z kawiarni, czekał na mnie. Pozostaliśmy na końcu, podczas gdy inni byli kilka metrów przed nami. Rozmawialiśmy o filmach i książkach. I o wielu innych rzeczach, które dokładnie zapisałam w pamiętniku. Kiedy powiedziałam, ze jest mi zimno, Paulina zaproponowała swoje rękawiczki. W niemalże tym samym czasie wyciągnął ku mnie swoje. W jedną jego rękawiczkę zmieściłyby się obydwie moje dłonie i były o tyle za duże, iż czułam przewiew wiatru między palcami. Chciałam wychwycić ich zapach, ale był zbyt delikatny, zbyt ulotny. Ukryliśmy się w pizzerii. Zajął miejsce obok mnie, choć nie było zbyt wiele miejsca na kolejne krzesło. Czułam przy swojej nodze jego. Wziął moją pomadkę i podał mi w taki sposób, jakby chciał, żebym dotknęła jego dłoni. Kciukiem i palcem wskazującym. Musnęłam jego przedramię delikatnie całkiem przypadkiem. Poczułam jego zimną skórę pod opuszkami palców. Ciągła rozmowa i spoglądanie na siebie. Z jednego miejsca w drugie, gdzie na początku usiadł koło Pau., na oparciu czerwonej kanapy, by stwierdzić po jakimś czasie, że jest mu niewygodnie. Musiałam schylić się i pozwolić włosom opaść na twarz, by nie widzieć jego spojrzenia. Chyba za nim wtedy tęskniłam. Za jego obecnością tuż przy mnie. Przesiadł się i usiadł za mną na krześle, gdy ja siedziałam w fotelu. Niebieskie tęczówki przeszywały mnie na wskroś. Nie umiem opisać tego spojrzenia, choć czuję je wyraźnie na sobie. Po wyjściu z pizzerii dał mi rękawiczki, choć nie prosiłam o to. Zostaliśmy sami za pozostałymi osobami. Widząc miejsce naszego rozstania, poprosiłam, by zdjął swoje rękawiczki z moich dłoni. Zacisnął swoje palce na moich na dwie sekundy i ściągnął je, patrząc mi w oczy. Roześmiałam się i ruszyłam przed siebie. Chcąc pokazać mi, że jego ręce idealnie do nich pasują, poprosił, bym położyła swoją rękę tuż koło jego. I przez kilka sekund nasze dłonie dotykały się, grzejąc się w jednej, czarnej rękawiczce. Na pożegnanie pocałunek w dłoń i moje roztrzepane serce. I krótka rozmowa na gg przed snem.
Piątek był pełen nadziei. Nie mogłam się doczekać chwili, kiedy go zobaczę. Kupiłam mu czystą płytę, włożyłam do środka liścik (w zamian za filmy. Nie chciał jej przyjąć, ale kiedy powiedziałam, co znajdzie w środku - wziął ją). Zdobyłam jego numer telefonu, co podsumował: i co? udało się wyciągnąć numer. Wcale nie zamierzałam, o czym go poinformowałam potem. Siedząc w kawiarni, miałam na niego świetny widok. Ale nie udało nam się usiąść obok siebie. Po wyjściu z niej - szedł koło mnie, kiedy odprowadzał mnie i Paulinę z kolegą. Pierwsze co zrobił - wyciągnął ku mnie swoje rękawiczki. Odmówiłam, bo miałam swoje na dnie torby. Kiedy zapytał dlaczego, uległam i wzięłam je. Przez całą drogę na przystanek zadawał mi pytania (stwierdził, że niedługo będzie mógł napisać o mnie książkę). Kontynuowaliśmy rozmowę na gg. Żegnając się ze mną, nachylił się i pocałował, oczywiście, w dłoń, mówiąc przy tym: mam nadzieję, że do za niedługiego zobaczenia. Odparłam tylko, że ja również. A potem patrzyłam na jego oddalającą się sylwetką z myślą, że to niedługo nie nadejdzie pewnie tak szybko...
Tęsknię za nim w ten dziwny sposób. Nie opisuję wszystkiego ze szczegółami ani tego, co wiem o nim. Jest tego stanowczo za dużo i nie chcę tego pozbywać całej magii. Spojrzenia zostawiam dla siebie, tonację głosu i muśnięcie warg. I tysiąc innych drobnostek, które zapadły mi w pamięci.
Mam ochotę zgubić swoje rękawiczki.
I wciąż oglądać jego dwa zdjęcia, w których zakochałam się na zabój. W dwóch. Są najpiękniejsze.
Dawno nie wyszła mi równie chaotyczna notka.
Przeżyłam z nim wtorkowy, czwartkowy i piątkowy wieczór na rozmowach. Każdy wspominam w sposób szczególny, choć ten ostatni ograniczał się przez większość czasu do zerkania w jego stronę i ograniczania tego spoglądania do minimum.
Nasza osobista znajomość zaczęła się w ciemnym salonie, kiedy on siedział na kanapie, a ja w fotelu. Razem przenieśliśmy się na podłogę, tuż przed kominkiem. Dokładnie pamiętam każdą z jego min, każde zdanie, które wypłynęło z jego ust. Chłonęłam informację, które mi przekazywał o sobie, lub które wynikały z rozmów innych, jak gąbka chłonąca piękny zapach mojego ulubionego żelu oliwkowego. Słuchałam jego melodyjnego głosu, zapamiętywałam przepiękny uśmiech, delikatne spojrzenie pełne ciekawości, szkła okularów, w których widziałam tańczące płomienie ognia i pieprzyki, które przyprawiają mnie o zawrót głowy i szybsze bicie serca. Zapamiętałam o nim wszystko to, co powiedział. Był pełen podziwu dla mojej wiedzy, kiedy poprosił, bym wymieniła mu wszystko. I on wiele zapamiętał; więcej niż się mogłam spodziewać. Brakowało mi go, kiedy pozostałe bawiące się osoby zapragnęły potańczyć i wracały do pomieszczenia, w którym my urzędowaliśmy. Będąc razem na górze, spoglądał na mnie spojrzeniem, któremu się nie odmawia, z pytaniem na ustach: idziemy do kominka? Przytakiwałam głową i czując za sobą jego przyjemną obecność, schodziliśmy na dół. Chwile ciszy nie krępowały mnie ani trochę.
Nie umiem wyzbyć się z pamięci jego głosu. Pewne zdania delikatnie teraz łaskoczą moje myśli, przekazując dalsze sygnały do serca. Czuję na dłoni dotyk jego miękkich ust i na policzku jego delikatną skórę. Czuję spojrzenie pełne niezadanych pytań i zdobytej wiedzy, i może czegoś jeszcze. Niektórych odczuć nie da opisać się słowem.
Po nieprzespanej w pełni nocy z radością odkrywałam, że zostawił po sobie ślad na jednym z internetowych portali. Kilka naszych wiadomości ciągle tkwi w mojej skrzynce odbiorczej. Zaproszenie do znajomości także.
W czwartek ciągle czułam jego obecność. Usiadł przy mnie w kawiarni i od razu zapytał, co u mnie. Nie zmieniło się wiele. Może tylko tyle, że towarzyszył mi w każdej czynności. Tłumaczył mi cierpliwie sytuacje, o których mówili pozostali, by potem opowiadać mi historie ze swojego życia. Ciągle się przy tym uśmiechał. Kiedy zrobiło mi się zimno, zaproponował swoją bluzę, ale odmówiłam. Nie chciałam maltretować swojego serce wspominaniem jego zapachu. Bałabym się, że pewnego dnia go po prostu zapomnę. Nie chciałabym tego.
Po wyjściu z kawiarni, czekał na mnie. Pozostaliśmy na końcu, podczas gdy inni byli kilka metrów przed nami. Rozmawialiśmy o filmach i książkach. I o wielu innych rzeczach, które dokładnie zapisałam w pamiętniku. Kiedy powiedziałam, ze jest mi zimno, Paulina zaproponowała swoje rękawiczki. W niemalże tym samym czasie wyciągnął ku mnie swoje. W jedną jego rękawiczkę zmieściłyby się obydwie moje dłonie i były o tyle za duże, iż czułam przewiew wiatru między palcami. Chciałam wychwycić ich zapach, ale był zbyt delikatny, zbyt ulotny. Ukryliśmy się w pizzerii. Zajął miejsce obok mnie, choć nie było zbyt wiele miejsca na kolejne krzesło. Czułam przy swojej nodze jego. Wziął moją pomadkę i podał mi w taki sposób, jakby chciał, żebym dotknęła jego dłoni. Kciukiem i palcem wskazującym. Musnęłam jego przedramię delikatnie całkiem przypadkiem. Poczułam jego zimną skórę pod opuszkami palców. Ciągła rozmowa i spoglądanie na siebie. Z jednego miejsca w drugie, gdzie na początku usiadł koło Pau., na oparciu czerwonej kanapy, by stwierdzić po jakimś czasie, że jest mu niewygodnie. Musiałam schylić się i pozwolić włosom opaść na twarz, by nie widzieć jego spojrzenia. Chyba za nim wtedy tęskniłam. Za jego obecnością tuż przy mnie. Przesiadł się i usiadł za mną na krześle, gdy ja siedziałam w fotelu. Niebieskie tęczówki przeszywały mnie na wskroś. Nie umiem opisać tego spojrzenia, choć czuję je wyraźnie na sobie. Po wyjściu z pizzerii dał mi rękawiczki, choć nie prosiłam o to. Zostaliśmy sami za pozostałymi osobami. Widząc miejsce naszego rozstania, poprosiłam, by zdjął swoje rękawiczki z moich dłoni. Zacisnął swoje palce na moich na dwie sekundy i ściągnął je, patrząc mi w oczy. Roześmiałam się i ruszyłam przed siebie. Chcąc pokazać mi, że jego ręce idealnie do nich pasują, poprosił, bym położyła swoją rękę tuż koło jego. I przez kilka sekund nasze dłonie dotykały się, grzejąc się w jednej, czarnej rękawiczce. Na pożegnanie pocałunek w dłoń i moje roztrzepane serce. I krótka rozmowa na gg przed snem.
Piątek był pełen nadziei. Nie mogłam się doczekać chwili, kiedy go zobaczę. Kupiłam mu czystą płytę, włożyłam do środka liścik (w zamian za filmy. Nie chciał jej przyjąć, ale kiedy powiedziałam, co znajdzie w środku - wziął ją). Zdobyłam jego numer telefonu, co podsumował: i co? udało się wyciągnąć numer. Wcale nie zamierzałam, o czym go poinformowałam potem. Siedząc w kawiarni, miałam na niego świetny widok. Ale nie udało nam się usiąść obok siebie. Po wyjściu z niej - szedł koło mnie, kiedy odprowadzał mnie i Paulinę z kolegą. Pierwsze co zrobił - wyciągnął ku mnie swoje rękawiczki. Odmówiłam, bo miałam swoje na dnie torby. Kiedy zapytał dlaczego, uległam i wzięłam je. Przez całą drogę na przystanek zadawał mi pytania (stwierdził, że niedługo będzie mógł napisać o mnie książkę). Kontynuowaliśmy rozmowę na gg. Żegnając się ze mną, nachylił się i pocałował, oczywiście, w dłoń, mówiąc przy tym: mam nadzieję, że do za niedługiego zobaczenia. Odparłam tylko, że ja również. A potem patrzyłam na jego oddalającą się sylwetką z myślą, że to niedługo nie nadejdzie pewnie tak szybko...
Tęsknię za nim w ten dziwny sposób. Nie opisuję wszystkiego ze szczegółami ani tego, co wiem o nim. Jest tego stanowczo za dużo i nie chcę tego pozbywać całej magii. Spojrzenia zostawiam dla siebie, tonację głosu i muśnięcie warg. I tysiąc innych drobnostek, które zapadły mi w pamięci.
Mam ochotę zgubić swoje rękawiczki.
I wciąż oglądać jego dwa zdjęcia, w których zakochałam się na zabój. W dwóch. Są najpiękniejsze.
Dawno nie wyszła mi równie chaotyczna notka.
Hm.. brzmi obiecująco.. tylko jak Ty go poznałaś? On jest z Twojego miasta? Może być coś z tego?
OdpowiedzUsuńdzieli nas jakaś ponad godzina jazdy samochodem.poznałam go na imprezie u znajomych mojej kuzynki, u której spędzałam ferie. czy może być coś z tego? nie, chyba nie. nie rozmawialiśmy od piątku. :)
OdpowiedzUsuńod piątku nie minęło jeszcze dużo czasu, ale taki delikatny był względem siebie jakby coś chciał;)
OdpowiedzUsuńoj, był delikatny. i Pau mówi, że ciągle spoglądał, siadał koło mnie, choć mógł zająć inne miejsce, szedł ze mną na końcu, proponował bluzę, choć siedzieliśmy z innymi, pytał, czy zejdziemy sami na dół...i ach! jak siedziałam i mieliśmy iść grać w butelkę, podał mi rękę, żebym mogła wstać.
OdpowiedzUsuńbo zauroczenie jest samo w sobie chaotyczne ;Dnie wiem czemu wzrok tak dużo mówi....
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że szybko minie bądź on się odezwie. wolę to drugie, bo jest naprawdę uroczy. :)też się nad tym coraz częściej zastanawiam, wiesz?
OdpowiedzUsuńChaotycznie, ale za to jak pięknie. Bardzo romantyczne te Wasze chwile były. I wcale nie dziwi mnie to, że tak pozawracały Ci w głowie, bo któż byłby w stanie odmówić pieszczotom spojrzeń, dotyków i chwil? Nikt...
OdpowiedzUsuńChce mi się płakać na samo wspomnienie. Nie wspomnę o tym, że śni mi się co noc.Nie mogę doczekać się, kiedy znów będę mogła poczuć dreszcz, gdy jest...
OdpowiedzUsuńSny są najgorsze.. Bo musisz się z nich brutalnie wyrwać. To jak szarpanie naderwanej rany. A daleko od siebie mieszkacie?
OdpowiedzUsuńsą gorsze, bo pozostawiają często w pamięci chwile, które się nie wydarzą. zazwyczaj moje sny poznaję od początku do końca. godzina, może troszkę ponad, jazdy samochodem.
OdpowiedzUsuńW snach działa nasza wyobraźnia.. To, co chcielibyśmy by się wydarzyło. Wiesz, nie wiem jak Ty, ale ja przywiązuję do nich wielką wagę. Czasem moje sny są jak prorocy kryjący się pod tajemniczymi gestami, słowami, osobami... Często się spełniają... W sumie to nie dużo, ale kilometry to zaraza uczuć :|
OdpowiedzUsuńja też tak mam. często je zapamiętuję, a potem zdaję sobie sprawę, że się spełniają. może nie z tymi samymi osobami, czy nie w tej chwili, co w snach - ale spełniają się. lubię śnić. nie chcę chyba wierzyć, że będzie z tego uczucie... boję się w to wierzyć.
OdpowiedzUsuńDokładnie. W snach jakby prawdziwe wydarzenia kryły się za tymi wyobrażanymi. A potem "pyk" i widzisz swój sen.Dlaczego boisz się uwierzyć w miłość?
OdpowiedzUsuńobiecująco się zapowiada...;)
OdpowiedzUsuńobyś miała rację.
OdpowiedzUsuńzałatwiłaś mnie tym pytaniem... może dlatego, że... sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńMoże i chaotyczna, ale jaka piękna.Widać, że ten Pan Ci się szalenie podoba :)
OdpowiedzUsuńpiękna?szalenie... :)
OdpowiedzUsuńi wszystko jasne :)wzrok tak wiele mówi o człowieku. kocham brązowe oczy u chłopaków :)
OdpowiedzUsuńja coraz częściej trafiam na niebieskie. :) i zaczynam odkrywać w nich piękno.ale zawsze pozostanę wierna miłości do brązowych tęczówek. :)
OdpowiedzUsuńZainteresowany inaczej Twoją osoba;) i co dalej nic nie napisał? a ile ma lat?
OdpowiedzUsuńcierpliwości;))
OdpowiedzUsuńPiękna, bo przepełniona fascynacją.
OdpowiedzUsuńNajtrudniejsze są takie właśnie pytania. Musisz sama wiedzieć czego chcesz. Może jednak warto ryzykować? :)PS. Moje zaręczyny? II połowa lipca - z tego co udało mi się wywnioskować z paplaniny mojego P. <-- bo on nie chce mi nic na ten temat mówić :P Wredny :)
OdpowiedzUsuńaaach.
OdpowiedzUsuńpowodzenia ;Dno ja też, jak widać ;D
OdpowiedzUsuńjest jej wiele we mnie. :) umiem czekać całe lata. :P
OdpowiedzUsuńinaczej, tzn?rok starszy ode mnie. w tym samym roku będziemy zdawać maturę i mieć studniówkę...
OdpowiedzUsuńjakieś wnioski?
OdpowiedzUsuń...Cóż mogę rzec? Życzę Ci z całego serca nieskończenie wiele takich cudownych chwil xD :*
OdpowiedzUsuńoooch, to mniej więcej tak, jak moja siostra. :)nie wiem, czy odezwać się do niego jako pierwsza. już sobie obmyśliłam plan, że obejrzę film, który mi polecił i napiszę do niego, co o nim sądzę. :] dam mu czas do końca tygodnia...
OdpowiedzUsuńnajlepiej z osobą, która ciągle będzie. :)
OdpowiedzUsuńnic nowego i zaskakującego ;D
OdpowiedzUsuńto tak jak u mnie. :)
OdpowiedzUsuńO.. Dobry pomysł na rozpoczęcie "odzywania się". Masz niezobowiązujące pretekst. A faceci nie wyczuwają takich chwytów :P
OdpowiedzUsuńczyli się niczego nie dowiemy ;p
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś ktoś dobry nam powie. :)albo same odkryjemy. mądrość przychodzi z wiekiem. :D
OdpowiedzUsuńserio? :Dtak zrobię. :P oglądałam wczoraj kawałek tego filmu. musical, więc będzie chyba ciężko. :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam musicale.. Uwielbiam jak tańczą śpiewają. Sama chciałabym umieć tańczyć.. Chociaż planuję nauczyć się pewnego układu, ale tylko dla oczu mojego faceta ;)Zrób tak.. I oczywiście poczekaj cierpliwie... :)
OdpowiedzUsuńwolałabym sama ;D
OdpowiedzUsuńwięc tak będzie :D
OdpowiedzUsuńrazem się może zapiszcie na jakiś kurs? :) podobno świetna sprawa. :)poczekam. z czekaniem u mnie zawsze jest doskonale :)
OdpowiedzUsuńChcieliśmy, ale mój Paweł pracuje wieczorami i było nam ciężko dopasować się w lekcje...Ja nie lubię zbytnio czekać. Staram się, ale niecierpliwa ze mnie osóbka :P
OdpowiedzUsuńobyś w tym przypadku tak długo czekać nie musiała;p
OdpowiedzUsuńżebyś wiedziała :D
OdpowiedzUsuńja chyba brałam lekcje od samego mistrza :)to naucz się koniecznie jakiegoś układu dla niego. :)
OdpowiedzUsuńtak jakbyś mu się podobała;)może w wakacje sytuacja się rozwinie;D
OdpowiedzUsuńTak! Z osobą, z którą zechcesz dzielić te chwile xD
OdpowiedzUsuńmusi! Albo będę żyła w nieświadomości ;D
OdpowiedzUsuńwyjeżdża w czerwcu wraca w połowie września... jedzie do Anglii zarabiać pieniądze na "swojego własnego golfika".
OdpowiedzUsuńna to nie możemy pozwolić! :D
OdpowiedzUsuńjuż za nią tęsknię. :) kimkolwiek i gdziekolwiek jest.
OdpowiedzUsuńno to mi podpowiesz ;D
OdpowiedzUsuńsama masz do tego dojść. :)
OdpowiedzUsuńale jakby co to mogę na Ciebie liczyć? ;>
OdpowiedzUsuńnie chcę psuc nastroju. zostawiam ślad na znak, że tu byłam i przeczytałam. naprawdę nie warto, abym próbowała napisac tu coś mądrego.
OdpowiedzUsuńoczywiście. :)
OdpowiedzUsuńnajważniejsza jest obecność :*
OdpowiedzUsuńNa pewno gdzieś jest. Możliwe, że już ją spotkałaś :) u mnie nowa.
OdpowiedzUsuńniebieskie oczy i jeszcze u blondyna stają się stereotypem. a może już nim są... brązowe są dla mnie... tajemnicze :)
OdpowiedzUsuńi o to chodzi ;D
OdpowiedzUsuńno i już po ptokach... przynajmniej ma ambicje i cele..
OdpowiedzUsuńtrzeba być dobrej myśli:)
OdpowiedzUsuńoj, to prawda. :)ale odezwał się wczoraj! :) i teraz pojawił się na chwilę na gg i wsiąkł.
OdpowiedzUsuńjesteśmy zgrane :D
OdpowiedzUsuńoj, masz rację. :)
OdpowiedzUsuńhm?:)
OdpowiedzUsuńsą głębsze. :D
OdpowiedzUsuńmoże masz rację.
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie czytałem tak pięknego postu,tak pięknie dobranych słów w całe zdania.Jednak można odczuć chaos jaki był w Tobie w trakcie opisywania tego w tak szczegółowy sposób i z taką namiętnością,wrażliwością.To jesteś cała ty!!!! Bardzo ci dziekuję za to,ze pozwoliłaś ponownie odkryć we mnie iskrę wypalonego uczucia i jak zwykle pomogłaś mi poczuć namiętność i pragnienie we mnie do mojej drugiej połówki.Pozdrawiam ciebie Ilonka....
OdpowiedzUsuńniezmiernie miło mi się zrobiło. cieszę się, że odkryłeś w moim chaotycznym wspominaniu coś więcej. i poczułeś to.
OdpowiedzUsuń