Posty

Wyświetlanie postów z 2018

Oddycham.

Oddychaj.    Potok słów jest w mojej głowie, rodzi się z poczuciem samotności. Adrian śpi- przeziębiony. Zasnął bez kocham Cię i dobranoc. Ja pewnie będę się przekręcała z boku na bok, bo bez to jednak nie umiem. My zdrowe. Matki w końcu nie chorują, prawda? Nawet jak chorują, to i tak są zdrowe. Muszą, bo kto zbawi za nie cały świat?    Gabrysia postawiła dziś swój pierwszy, samodzielny krok. Mnie wzruszył do łez jak moment, kiedy pojawiła się na świecie. Niewinna, nieznana, najpiękniejsza. Ten krok uświadomił mi jak mało mamy czasu. Jak bardzo jest na chwilę - ta (nie)moja córka. Niby moja, ale z poczuciem, że należy tylko do siebie. Że tak powinno być, nie inaczej. Poświęcam jej siebie. Daje swój czas, swoje myśli, swoje zmęczenie. Mleko na zawołanie, niezliczona ilość całusów, dumę i radość z najmniejszych osiągnięć. I dzielę ja sobie po kawałeczku, kocham tak mocno, że mocniej już chyba nie umiem. I przychodzi nowy dzień i okazuje się, że serce ma jeszcze więcej miejsca

Tuli, luli, puli.

   Przepadłam. Zachłysnęłam się nową rolą. Bycie mamą mnie uskrzydla. Kocham, całuję, ściskam. Cały dzień. Od rana do wieczora. Kiedy śpi, kiedy je, uśmiecha się i płacze. Skóra do skóry. Zachwycam się. Promienieje. I zapadam coraz głębiej. Czasem pozwalam sobie na małe tęsknoty wychodząc z domu - na zakupy, na wesele, do teatru.    Bywa, że mam dosyć. Jestem znudzona, zmęczona i niewyspana. I nie chce mi się już mówić. W ogóle. A tu trzeba - a-gu, a-uu, mama, baba, tata, eeee, beee, meee. No powiedz. A potem się uśmiecha. Czasem śmieje w głos (rozśmiesza ją Adrian). I znów zapadam się cała w miłość, macierzyństwo i spełnienie. A potem płacze, a ja nie wiem o co chodzi. I martwię się, i myślę. I czekam na ukojenie. Tulę w ramionach, szepczę do ucha, kołyszę i nucę. I nic! Serce pęka, czasem ogarnia mnie frustracja. Potrzebuję pomocy, a mąż w pracy. Czuję samotność. Ileż można rozmawiać o ptaszkach, zabawkach, kontrastach? Potrzebuję dorosłego mężczyzny. Bycia przytuloną, kochaną, o

Gabriela.

Obraz
   Jestem mamą. Z całym wachlarzem przyjemności i obowiązków związanych z tym przywilejem. Nocne, czasami cogodzinne wstawanie. Głośny płacz, którego nie da sie uspokoić. Poranione piersi i karmienie na żądanie. Szybki prysznic i suszenie włosów po kilku godzinach od umycia głowy. Brak czasu i poczucie niemocy, szczególnie podczas nocnego czuwania. Przymus opuszczenia ciepłego łóżka, gdy trzeba ją przewinąć. Bolący kręgosłup podczas noszenie tej niewielkiej istoty i maratony pokonane podczas krążenia po pokoju. Ale siłą mojego macierzyństwa jest jej uśmiech. Spektakl mimiczny oprawiony całą gamą najpiękniejszych dźwięków, gdy się wybudza ze snu, nawet dwuminutowego. Maleńkie dłonie zaciśnięte na moim palcu. Niebieskie tęczówki i oczy ufnie spoglądające w moją stronę. Miękka skóra, której nie można się oprzeć. Jej spokój i wyciszenie, gdy tylko poczuje ciepło skóry i zapach. Poczucie, że jesteśmy całym jej światem. Ciepłe ciało wtulone w moje i korzystające ze słodyczy snu.    Rozkoc