Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2017

śnić

   Mam dni, że o Tobie myślę, a potem zaczynam śnić. Te sny wydłużam w nieskończoność, zatrzymuję i chwytam, by zapamiętać z nich jak najwięcej. By móc je potem odtworzyć jak pełnometrażowy film. W nich zawsze jesteśmy razem, niebezpiecznie blisko, wbrew wszystkim zasadom. Nie powinno tak być, ale serce próbuje być mądrzejsze. Nie znam na Ciebie recepty. Zostałeś we mnie i nie mam na to żadnego wpływu. Próbuję zapomnieć, oderwać się i odejść. Ale te sny. Bywają takie rzeczywiste. Budzę się zlana potem i ze łzami w oczach.    Nie żałuję, bywam szczęśliwa. Czasem tylko obracam w ustach słowo „gdyby…”. Gdyby zmienić bieg historii. Gdyby nasz sen się urzeczywistnił. Gdybyśmy dostali nadzieję. Gdybyśmy byli starsi, mądrzejsi, bardziej namiętni. Gdyby.    Zostało mi tylko i aż teraz. Twoje wspomnienie, moje wyobrażenie. Zaczynam śnić i się wybudzam. Zapamiętałam Cię innym niż jesteś. Dodałam Ci cechy, dopisałam słowa. Zatrzymałam w uścisku, którego nie miałam. Zachowałam smak ust, których ni

Adrian.

   Nim pojawi się post. Nadszedł ten czas, kiedy jakaś piosenka i moje dawne słowa wzbudziły tyle emocji, że musiałam je nazwać. Pau, wiem, że to znowu o Adrianie, ale on niezmiennie, od siedmiu lat jest moją największą inspiracją. https://www.youtube.com/watch?v=VYtnNhBi89I ***    Znamy się od lat. Połączyła nas miłość od pierwszego wejrzenia. Robimy przy sobie wszystko, nie mamy już żadnych zahamowań. Śmiejemy się z tych samych rzeczy i czasem czytamy sobie w myślach. Jesteśmy ponad siedem lat razem, z czego prawie rok małżeństwem. Ciągle się poznajemy, szczególnie w trudnych sytuacjach. Uczymy się wspólnego życia. Mamy wspólną nadzieję, horyzonty i pasje.    Nie znam drugiej osoby, która byłaby tak idealnie denerwująca jak on. Nie znam osoby, która miałaby tyle cudownych pieprzyków – na calutkim ciele. Pieprzyków, nie „piegopieprzyków” jak ja. Kocham w nim wszystko. Błękitne spojrzenie, silne dłonie, szeroki tors, wąską talię i te cudownie miękkie boczki. Kocham jego łydki, długie r

Mama.

   Od najmłodszych lat wyobrażałam sobie dzień, kiedy dowiem się, że nie żyję, nie oddycham, nie jem i nie piję tylko dla siebie. Marzyłam o chwili, kiedy dowiem się, że będę mamą. A dzisiaj mogę powiedzieć - noszę pod sercem dziecko. Nie wiem, czy powinnam oficjalnie i tak głośno o tym mówić, ale przecież jest. Rozwija się, rośnie. Ma już dwie piękne rączki, nóżki, maleńkie uszy. Bije mu serce – szybciej od mojego, więc żyje, oddycha tlenem, które mu podaruję. Swoim kilkucentymetrowym bytem wypełnia każdy skrawek mojego ciała, mojego serca i duszy. Nie wiem jeszcze jak wygląda. Czy jest moją wymarzoną córką czy synem? Jakie ma to znaczenie? Wierzę i modlę się, że jest zdrowe. Tylko tego pragnę.    To dziwne, a zarazem piękne. Kochać kogoś od chwili, kiedy się wie, że zaistniało. Poświęcać mu nie tylko myśli i własne ciało, ale także czas i życie. Oddać mu ostatnie wolne centymetry pokoju, oddać wszystko, co najcenniejsze. Byle tylko było szczęśliwe i spełnione. Układać życie tak, by m