Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2009

Moja drugoplanowa pasja.

  Nie jestem typem osoby, która lubi pocić się na w-fie. Nie jestem też typem osoby, która ten w-f uwielbia, ale jest coś, co sprawia, że mogłabym na sali gimnastycznej przesiedzieć nawet kilkanaście godzin...     Na widok piłki o czerwono - pomarańczowym odcieniu miękną mi kolana i serce zaczyna delikatnie wystukiwać rytm. Z każdą chwilą bije coraz mocniej, poziom adrenaliny nagle podskakuje, krew pulsuje w żyłach i pobudza moje mięśnie do działania. Pod stęsknionymi opuszkami palców czuję charakterystyczną powierzchnię, której nic nie jest w stanie zastąpić. Muskam brązowym spojrzeniem okrągłą rzecz, którą ściska Pan Ż., oparty o ścianę. Mam ochotę powiedzieć mu, by odpuścił nam rozgrzewkę, która rozgrzewki raczej nie przypomina i, by wreszcie kazał nam stanąć na środku sali gimnastycznej z opuszczonymi rękoma. Ramię w ramię z osobą z przeciwnej drużyny. Nerwowo odliczam sekundy do chwili, w której podrzucona piłka przetnie powietrze przesycone różnymi emocjami. Obserwują ją czujnie

A sny chyba nie są wcale takie dobre...

  Nie wiem, czy Bóg zrobił dobrze, ofiarując nam swoje Aniołki, które przy użyciu kolorowych nici szyją nasze sny. Tworzą z taką naturalną swobodą przepiękne obrazy, używając magicznych zapachów, które wywołują te wszystkie mocne uczucia, towarzyszące nam jeszcze po przebudzeniu...   Nie wiem, czy dobrze postąpił, skazując moje serce na całą gamę uczuć w trakcie bycia, w świecie snów i w chwili, gdy moje rozbudzone serce wzdycha głośno i szepcze mi "To był sen, dziewczyno. Tylko sen!".   Nienawidzę tego uczucia zawodu. Tej cholernej tęsknoty, która szarpie mnie od środka i zmusza powieki do mocnego zaciśnięcia się i odzyskania utraconych chwil, w których mogłam być w pełni. Bo wszystko znowu należało do mnie. Każda chwila. Każda najmniejsza emocja. Każda dobra myśl. Każde spojrzenie. Wszystko. Dlatego, jeśli ktoś obieca mi, że w snach przeżyję jeszcze raz to wszystko - chcę śnić wiecznie. Nie otwierać oczu i nie uronić żadnej łzy żalu. Chcę, by tamte chwile zamknęły mnie w sw

I jeszcze do n-tej potęgi razy napiszę o Nim.

  Nie wiem, czy chcę, by wrócił? Gdyby to było jednak możliwe... Czy miałabym odwagę spojrzeć Mu w oczy mimo wszystko? Odkryć w nich to, co kiedyś chciałam zobaczyć?   A może minęliśmy się na jednej z dróg w miejscu, gdzie kiedyś ktoś inny ściskał moją dłoń? A może obserwował mnie przez szybę samochodu, gdy wychodziłam ze sklepu i nie odnalazł we mnie osoby, z którą stworzył kawałek historii?   A może czasem wraca do tego, co było i żałuję, że się skończyło?   A może...?   Ile to pytań mi się ostatnio nasuwa?     Moje serce bije niespokojnie. Szamocze się w piersi. Szuka skrzydeł, dzięki którym mogłoby się wzbić i zdobyć miejsca, które są tak bardzo odległe. Pragnie przysiąść na krótką chwilę na Jego ramieniu i poczuć rytm Jego serca. Chcę wiedzieć, że jest bezpieczny, szczęśliwy, kochany. Chcę mieć pewność, że nic Mu się nie stało. Może być nawet na drugim końcu świata! Ale chcę, by wszystko Mu się ułożyło, by osiągnął to, o czym zawsze tak bardzo marzył.      Wracam do listu, który j

Panie X., przez Pana moje serca oszalało.

  Nie wierzę w ideały, nie wierzę w doskonałe istoty, które czarują swym blaskiem zewnętrznym i wewnętrznym. Nie wierzę w osobę, której głos mnie zaczaruje, oddech sprawi, że moje serce zacznie tak szaleńczo bić i kierować się ku niemu.   nie. nie. nie. !   Ale znów zostałam poddana prawie idealnej sytuacji i prawie idealnemu spojrzeniu, które utkwiło w mojej głowie, zostało zapisane na karcie pamięci trwałej. Jednym słowem: wpadłam jak wiśnia w kompot.   Dokładnie miesiąc temu, 9 kwietnia, zostałam zmuszona do zajęcia miejsca w bocznej nawie, przy chłopaku o kruczoczarnych włosach, który nie wyróżniał się absolutnie niczym! Ale to, co wyprawiał ze swoimi oczami, sprawiło, że nawet teraz widzę te jego niebieskie ślepia i zastanawiam się, gdzie on się do cholery podziewa? Zaczarował mnie. Tak, właśnie tak. Zaczarował mnie swoim spojrzeniem i owinął niemalże wokół palca. Być może nieświadomie? Być może celowo? Prawdopodobnie jest jednym z tych, przed którymi naiwne serca powinny uciekać

A mnie wzrusza Mężczyzna z Dzieckiem.

  Wydaje mi się, że każdego z nas coś pobudza lub w niezrozumiały sposób wzrusza tam, wewnętrznie. Jakaś nadprzyrodzona siła ożywia nasze zmysły i wywołuje te dziwne, niezrozumiałe a czasem niekontrolowane emocje.   Pamiętam obraz sprzed roku, który obserwowałam jak zahipnotyzowana, siedząc nad Białką w górach. Szum rzeki pod stopami, której prąd przepływał między białymi kamieniami i wydobywał z nich najpiękniejszą melodię. Cudowne niebo nad nami o idealnie pięknym odcieniu błękitu i pojedyncze białe obłoki, które muskały jasne promienie słońca, docierające aż do ziemi... Stopy łaskotały mi zielone źdźbła trawy, a oczy rozpieszczał widok mężczyzny z dzieckiem po przeciwnym brzegu rzeki. Widok tak piękny dla mojego romantycznego serca, że aż zaparło mi dech w piersi. A kiedy odzyskałam panowanie nad moją duszą i wszystkimi emocjami, naszkicowałam na jasnym papierze mej duszy widok, który mnie tak bardzo zauroczył. Wybrałam barwy uczucia miłości i wszystkie jej przepiękne odcienie. Opus

A mnie wzrusza Mężczyzna z Dzieckiem.

  Wydaje mi się, że każdego z nas coś pobudza lub w niezrozumiały sposób wzrusza tam, wewnętrznie. Jakaś nadprzyrodzona siła ożywia nasze zmysły i wywołuje te dziwne, niezrozumiałe a czasem niekontrolowane emocje.   Pamiętam obraz sprzed roku, który obserwowałam jak zahipnotyzowana, gdy siedziałam nad Białką w górach. Szum rzeki pod stopami, której prąd przepływał między białymi kamieniami i wydobywał z nich najpiękniejszą melodię. Cudowne niebo nad nami o idealnie pięknym odcieniu błękitu i pojedyncze białe obłoki, które muskały jasne promienie słońca, docierające aż do ziemi... Stopy łaskotały mi zielone źdźbła trawy, a oczy rozpieszczał widok mężczyzny z dzieckiem po przeciwnym brzegu rzeki. Widok tak piękny dla mojego romantycznego serca, że aż zaparło mi dech w piersi. A kiedy odzyskałam panowanie nad moją duszą i wszystkimi emocjami, naszkicowałam na jasnym papierze mej duszy widok, który mnie tak bardzo zauroczył. Wybrałam barwy uczucia miłości i wszystkie jej przepiękne odcieni

... bliżej mi do bycia kobietą, niż do bycia dziewczynką.

  Chyba zaczynam stawać się małą kobietą. Odkrywam wiele rzeczy, które kiedyś zupełnie mnie nie interesowały. Zmienia się mój punkt widzenia, mój wzrok jakby stał się bardziej wyostrzony, dostrzegam więcej rzeczy, które wypełniają różne osoby, rzeczy, sytuacje.   Z kobiecości było we mnie kiedyś tyle, iż pociągały mnie spódnice. Tylko w nich tak naprawdę czułam się dobrze. I tak zostało do dnia dzisiejszego. Gdybym mogła, zmieniłabym całą moją szafę. Wypełniłabym ją po brzegi sukienkami i spódnicami, a spodnie odrzuciłabym w najdalszy kąt, a może nawet spaliła.   Kiedyś nie interesowało mnie to, czy góra pasuje do dołu, czy włosy nie są przetłuszczone. Nie chciałam ubierać się elegancko, ale w najluźniejsze spodnie i najluźniejsze bluzy. No dobrze, to może zostało mi do dnia dzisiejszego. Pociągają mnie luźne rzeczy, za długie rękawy, w których można ukryć dłonie itp. Chyba jednak pozostało coś we mnie z chłopczyka.   Ale nie wyszłabym tak na ulicę. Teraz czuję się dobrze w koszulach i