Dylematy.

            Wiele razy mówiłam i pisałam, że żyć na odległość jest ciężko. Jest tęsknota, poczucie samotności, chęć wtulenia się w drugą osobę i wygadania wszystkiego, co się uzbierało.
Nie wystarcza rozmowa przez telefon ani kilka szybko wysłanych wiadomości. Serce, głowę, ciało wypełnia myśl, że nie tak powinno być. Do szczęścia potrzeba drugiej osoby.

            I na pewno tak jest. Ale jeszcze trudniejszym zadaniem jest być koło siebie codziennie. Przezwyciężać sen, żeby chwilę porozmawiać o mijającym dniu. Odłożyć ciekawą książkę, aby przygotować obiad i herbatę. Spróbować odkryć i powiedzieć skąd bierze się złość albo irytacja. Zrozumieć brak humoru i podjąć próbę rozwiązania problemu.

            Mamy to szczęście, że od jakiegoś czasu jesteśmy codzienne razem. Są oczekiwania względem tych godzin, które zostały nam dane. A kiedy nie zostaną wypełnione sobą - pojawia się poczucie zmarnowanej chwili, która, jak wiadomo, już nigdy się nie powtórzy. Wpadliśmy w pewną pułapkę - mamy szansę udawać życie po ślubie, choć do tej ważnej ceremonii zostało nam jeszcze 8 miesięcy. I jest trudno. A nawet bardzo trudno.

            Przez te ponad 5 lat bycia osobno nauczyliśmy się żyć bez siebie, tylko w weekendy. Spędzaliśmy te dwa, trzy dni w pełni, aby nacieszyć się sobą na zaś. A teraz, kiedy jesteśmy razem od poniedziałku do niedzieli, od prawie miesiąca - pojawia się myśl - potrzebujemy przestrzeni. W moim małym, ciasnym pokoju trudno ją zdobyć. A jeszcze trudniej pogodzić się z myślą, że chcemy od siebie odpocząć...

            Nie nauczyłam się jeszcze Adriana zmęczenia. Stanu, który go wtedy ogarnia - złość, irytacja, komunikat niewerbalny - daj mi chwilę, potrzebuję czasu dla siebie. Nie nauczyłam się jeszcze być bez niego, kiedy jest koło mnie, bo zaraz pojawia się myśl, że marnujemy czas, że taka ciągła obecność jest tylko tymczasowa. Nie nauczyłam się być idealną partnerką, która czeka z obiadem, dobrą radą, rozmową.

            Chyba przyzwyczaiłam się do swojej niezależności w związku. Do tego, że kroczę swoimi drogami. Wypełniam czas tym, na co mam ochotę, bez dostosowania się do drugiej osoby. A teraz, kiedy staję oko w oko z sytuacją, kiedy nie liczę się tylko ja - trudno mi się przestawić. Choć z jednej strony uwielbiam być koło niego, mieć to poczucie, że w każdej chwili mogę przyjść i się przytulić - boję się, że nie poradzę sobie z byciem codziennie. Już dawno odkryłam, że jestem typem samotnika...

            Staję przed dylematem - z jednej strony bywają dni, że mam ochotę pobyć sama, kiedy jest koło mnie. Z drugiej - nie wyobrażam sobie, że wyjdę do innego pokoju, gdy mam szansę wtulić się w niego i nacieszyć obecnością. I zwycięża ta druga strona. Mamy teraz trzydniową przerwę - Adrian ma dzień wolny i został w domu - ja nie potrafię zorganizować sobie wieczoru, czegoś mi brakuje. Pozostaje we mnie tęsknota...

Komentarze

  1. Jakbym czytała o sobie, o moich wątpliwościach, moich uczuciach.. Od października zmieniłam miejsce zamieszkania, na to, w którym mieszka mój narzeczony. Mimo iż nie mieszkamy razem i dzieli nas kilka ulic, to jest ciężko to poskładać, być, dostosować się, zrozumieć a czasem pójść na kompromis. Teraz też mogę z całą pewnością podpisać się pod zdaniem : "jestem typem samotnika". Kiedy nie ma go ze mną jestem wściekła że go nie ma, kiedy jest, jestem zmęczona tym, że jest. Trudno znaleźć jakiś złoty środek. Życzę Ci wytrwałości i znalezienia zdrowego poglądu na całą sytuację. Ja wciąż go szukam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie tak. Wszystkie moje myśli ujęłaś idealnie.
    Stąd chyba post nazywa się "Dylematy".

    Ja staram się tłumaczyć samej sobie, że musimy przywyknąć do siebie. Przecież ponad pięć lat żyliśmy raz na jakiś czas. Wariuje mój świat, kiedy jest tak blisko.

    Próbuje też się przekonać, że po ślubie wszystko będzie wyglądało inaczej. Każde z nas będzie miało swoje obowiązki, swoje miejsce. Nie będzie takiej beztroski jak teraz.

    Mam nadzieję, że wszystko się ułoży.

    A na kiedy zaplanowaliście ślub?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciężko jest zmienić swoje życie, gdy przez tyle lat żyło się utartym schematem. To nowe, czasami nielogiczne, niewygodne, ale wszystko można rozwiązać. Nie tkwijcie w domu, tylko zróbcie więcej przestrzeni. Wyjdźcie gdzieś, zróbcie coś szalonego, razem ugotujcie, pograjcie... Dla Nas każdy dzień jest inny. I Wam takiej równowagi również życzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, z pewnością życia razem też trzeba się nauczyć.

    Kwiecień 2018

    OdpowiedzUsuń
  5. Samotniczość nie jest czymś, co może mocno zaszkodzić związkowi - pod warunkiem, że nauczysz się z nią żyć ;) ja tam myślę, że największa przygoda życia dopiero przed wami.
    Trzymam kciuki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy ukochana osoba jest daleko, tęsknimy za nią, ale każdy człowiek potrzebuje własnej przestrzeni. Jeden mniej, inny więcej, ale każdy. Bycie razem wydaje się proste, ale zazwyczaj tak nie jest... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana moja! To dopiero miesiąc! Dajcie sobie chwilkę na przyzwyczajenie się do tego stanu rzeczy, na wyrobienie pewnych nawyków, na dzielenie czasu. Zbudowaliście wspaniałe fundamenty, przeżyliście tęsknotę i rozłąkę, przez co wiele par nie jest w stanie przejść. Teraz jesteście razem. I to całkiem naturalne, że pomimo tego razem, czasem potrzebujecie być osobno :) Nie marnujecie tym chwil, a wręcz przeciwnie. Dajecie sobie przestrzeń, w której możecie zająć się sobą. A człowiek, który ma czas również dla siebie, staje się lepszym kompanem do życia razem :)

    Trzymam za Was kciuki, Kochani! I Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  8. Żyć razem to trudna sztuka.

    To jeszcze ponad 2 lata! Ale na pewno szybko zleci. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uczymy się. Choć czasu niewiele, bo czasami wraca do mnie dopiero ok 20. I wtedy jest zmęczenie, huragan emocji...

    Ale próbujemy, nie poddajemy się. Przecież już zdecydowaliśmy, że będziemy razem do końca świata. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Finn, to na pewno. :)
    Adrian powtarza dokładnie to samo, optymistycznie dodając, że "będą latały talerze" :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Będąc z nim raz na jakiś czas, wydawało mi się, że gorzej być nie może...
    Prawdziwa sztuka dopiero przed nami. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję Ci bardzo! :)

    Czasem wracałam do Twoich słów, by je sobie poukładać. :) I na pewno te dobre myśli sprawiły, że inaczej na to wszystko spojrzałam. :)

    Jeszcze raz dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak pięknie o tym napisałaś..
    Zazwyczaj chce się spędzać z bliską osobą jak najwięcej czasu, ale rzeczywiście gdy się z nią zamieszka, to wszystko zaczyna wyglądać inaczej, pojawiają się sprawy, sytuacje, o których wcześniej nawet się nie myślało. A my musimy nauczyć się stawiać im czoła..

    OdpowiedzUsuń
  14. Cieszę się, że mogłam choć trochę wesprzeć! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie miej dylematów, że nie jesteś "idealną żoną". Ty i Adrian tak bardzo chcecie być ze sobą, tak bardzo chcecie być razem szczęśliwi. Bardziej niż jakakolwiek inna para jaką znam. Nie przestawajcie się starać, a będzie wszystko dobrze.

    Gotowego wzorca ideału nie ma. Ten ideał trzeba tworzyć samemu, stale, dzień po dniu. Uczysz mnie tego Ty i mój obecny związek...

    Ściskam Cię mocno!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz