Jak zawsze.

    Bardzo lubię celebrować ważne dni. Uświęcać je, nadawać odpowiednie znaczenie i zadbać, by byłe naprawdę wyjątkowe. Za nami piękne daty. 4 urodziny Gabrysi. Pierwsze urodziny naszego domu. Przed nami roczek Michaliny. Dla mnie to chwile pełne wspomnień, wdzięczności, wewnętrznego spokoju. Układa się tak, jak powinno. Patrzę na to, co mamy i myślę, że piękniej być nie może. Choć bywa trudno, samotnie, nie do wytrzymania. Czuję, że mamy miejsce i życie, o jakim marzyliśmyi jakiego pragnęliśmy. Nie wiem, co nas czeka, co będzie za następnym zakrętem, ale wierzę, że przetrwamy i wyjdziemy zwycięsko. 

   Szczególny okazał się ostatni rok. Pierwsze dni w domu. Jak film przewijam w głowie pierwszy poranek. Pamiętam to uczucie spełnienia zmieszanego z niedowierzaniem, że to już, że naprawdę. Jesteśmy. Tu i teraz. Czasem siadam na kanapie i patrzę, odtwarzam, nasycam się wspomnieniem. Łapię chwile w locie, zatrzymuję je i nacieszam serce. Może jestem zbyt sentymentalna, ale te wspominajki sprawiają, że dom ciągle tętni, wzrasta w sile, która nas otacza. Uwielbiam powroty. Wszystkie. 

  Ten moment, kiedy przekręcam klucz w zamku, otwieram drzwi i jestem. Zostaję. Nie idę już nigdzie, nie planuję, nie tęsknię. Bo jestem. 


   Pamiętam wigilię tuż przed naszą przeprowadzką. Dostałam najpiękniejszy prezent. Meble, które stanęły w kuchni. Bałam się ich bardzo, planowałam to pomieszczenie miesiącami. Wyobrażałam sobie, analizowałam. Kłóciłam się o nie z Adrianem, tysiąc razy zmieniałam zdanie. Kilka razy wybierałam kolor i w końcu mogłam je zobaczyć. Ustawione na środku, nie skręcone, takie nagie, zabezpieczone folią. I już wtedy czułam, że chcę zostać. Mam namiastkę domu. Nadeszła wigilijna wieczerza. Dzielenie się opłatkiem. Adrian, mój piękny mąż, życzył mi, bym nasz dom uczyniła domem. Zobaczyłam w jego oczach łzy. To była ważna chwila dla nas. Ciężko pracował na to, byśmy mieli swój własny kawałek świata. Rok później dzieliliśmy się opłatkiem w naszym domu, przed główną wigilią. Z naszymi córkami. Jedyne, co chciałam mu przekazać, to to, że dziękuję. Po prostu dziękuję. 

 

   Jesteśmy zwyczajnym małżeństwem. Kochamy się. Kłócimy. Czasem jesteśmy obok, a nie ze sobą. Bywamy sobą zmęczeni, bywamy dla siebie złośliwi. Niekiedy bardzo. Zdarzają się kłótnie takie, że żałujemy słów. Głównie (a może przede wszystkim) ja. Niekiedy za sobą tęsknimy. Często marnujemy wspólne chwile, najczęściej wieczory. Niby razem, a jednak osobno. Ale zawsze mam poczucie, że jestem najważniejsza. Codziennie przed snem mówię, że kocham. Codziennie przed snem słyszę "i ja", niekiedy zmęczone i senne. Bywa, że wyznanie staje się zwyczajne, bez magii, ale wystarczy dzień na nie, dzień kłótni, gdy brakuje "kocham" i już czuję ten dyskomfort, ten brak. 

   

   I miało być o ważnych dniach. O tych rocznicach i urodzinach. O tortach, przygotowaniach i świeczkach. A wyszło jak zawsze. Wracam do nas, niezmiennie od lat - Adrian jest moją weną. O naszej miłości chce pisać. Choć teraz, z perspektywy czasu, widzę, jak serce mi się uspokoiło. Czuję spokój, leniwe jego bicie. Uczucie napędzone myślą, że wszystko jest w porządku. Jesteśmy jednością. Osobnymi bytami połączonymi miłosnym krwiobiegiem. 

 

   Wiecie, codziennie go wypatruję. Wraca do domu o różnych porach. Raz później, raz wcześniej, z reguły później. I od tej godziny 17 serce mi przyspiesza za każdym razem, gdy słyszę przejeżdżający samochód. Z nadzieją, że to jednak on. Czuję się jak wtedy, gdy lata temu czekałam na pociąg. Wypatrywałam światła i odliczałam minuty. Uwielbiam dźwięk zdradzający jego powrót. uwielbiam jego powroty. I cieszę się, naprawdę się cieszę, gdy go widzę. 

    Jestem zakochana, naprawdę zakochana. W Adrianie, w naszych dzieciach, w naszym domu, w naszym spokojnym życiu. I każdego dnia, bez wyjątku, dziękuję. 

   


Komentarze

  1. Pewność że ma się dokąd wracać w tych niepewnych czasach jest bezcenna

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochaj życie zawsze, niech to trwa. Wtedy każdy dzień jest ważny, nawet ten najzwyklejszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. aż się wzruszyłam... tak pięknie to opisałaś wszystko, a zarazem tak bardzo czułam, że to będę ja za parę lat... tak Ci zazdroszczę tego uczucia posiadania swojego domu ale pozytywnie! my dopiero budowę zaczniemy może za rok, zanim papiery i wszystko ogarniemy to trochę minie, córka właśnie skończyła rok, we wrześniu urodzę synka i tak bardzo bym chciała przeżywać te ważne uroczystości u siebie, na swoim, tylko z moją rodziną, z najważniejszymi dla mnie osobami :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie napisałaś o swoich uczuciach. Taka właśnie jest miłość.
    Rodzina, dom - jakie to wielkie szczęście i siła napędowa życia.
    Nie dziwię się, że codziennie dziękujesz.
    I niestety uświadomiłam sobie, że ja sama już nie dziękuję tak często. A to błąd. Wszystkiego dobrego dla Waszej Rodziny na cały Nowy 2023 Rok.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz