Gdy tak znaczy nie.


  Mam taką okropną ochotę uciec gdziekolwiek, choć do końca sama nie wiem, czy gdziekolwiek to dobre określenie. Mam dosyć wspominania i myślenia o tym, co zostało zakończone, przeżyte, a jednocześnie potrzebuję tych kilku wspomnień, które kiedyś były namacalną rzeczywistością. Czasem wydaje mi się, że potrzebuję ich, by normalnie funkcjonować.
  Szczególnie przeszłość jest mi bliska w dniach, kiedy nie potrafię określić, kim jestem. Banalne pytanie, prawda? A jednak tak złożone, wymagające od nas szukania, analizowania, podsumowywania, odrzucania, przyjmowania itp., itd. Coś wspaniałego dla osoby, która swoją przyszłość wiązała z psychologią (nie podążam za modą w wyborze kierunku na studia).
  Kim jestem? Mogłabym teraz przedstawić cechy mojej osobowości, podać imię i nazwisko, wymienić marzenia, sukcesy i porażki - ponieważ to wszystko składa się na mnie, na odpowiedź na pytanie "kim jestem?". A jednak to za mało. Wciąż o kilka słów za krótka definicja, o kilka czynów, decyzji, gestów uboższa historia mego życia, którą tworzę od prawie osiemnastu lat. Wciąż za mało, by wykrzyczeć: tak jest!, z satysfakcją przebijającą w głosie.
  Nie wiem, skąd się to bierze ani jaki wpływ ma to na moje kolejne nanosekundy życia. Nie wiem, jaki ma to wpływ na słowa, które teraz spisuję. Ale jest to nurtujące i jak najbardziej męczące.
  Nie czuję się dobrze ze sobą. W ogóle się nie czuję. Jakbym wyszła z własnej skóry i powędrowała do nieznanego miejsca. Jakby moja dusza została zamrożona i czekała na słońce, które ten lód rozpuści. Być może to pogoda, niższe ciśnienie (czy wyższe?), kałuże pod nogami (dzisiaj padało po raz pierwszy od dłuższego czasu), spadek temperatury? Być może to myśl, że czuję się samotna, choć otaczają mnie tacy wspaniali ludzie.
  Moje serce właśnie uderzyło mocno, zwracając na siebie moją uwagę, przekazując mi w niemy sposób komunikat: tak jest! Zabawne. Czekałam na te entuzjastyczne słowa, a doczekałam się ich w chwili, kiedy najmniej się tego spodziewałam. I nie ukrywam, że najnormalniej w świecie przytłoczyła mnie ta informacja. O dziwo, jestem tylko człowiekiem. Malutkim, bezradnym człowieczkiem zagubionym w codzienności.
  Mam przeogromną ochotę uciec prosto w Jego ramiona, choć odwrócony jest do mnie plecami. A ja nie chcę czuć tylko Jego łopatek na policzku, ani linii Jego kręgosłupa. Chcę poczuć bicie Jego serca, choć może musiałabym stanąć na palcach albo schylić głowę, by osiągnąć cel.
  Cierpię. Chcę należeć do kogoś i czuć się potrzebną. Chcę powiedzieć mu sto osiemnaście razy w ciągu minuty, że tak bardzo boli mnie ząb, który ortodontka potraktowała "sprężynką". Chcę powiedzieć mu, że ten koniuszek sprężynki rani moją wargę i jest to nie do wytrzymania. I chcę Mu mówić jeszcze, że nie mam ochoty siedzieć w miejscu, w którym czułam się najlepiej. I, że tęsknię czasem za tym, co było. I, że jestem zazdrosna. I, że czuję się oszukana, choć to podobno ja narozrabiałam. Chcę mu powiedzieć, że cieszę się, że jest i, że chcę, by był, bo inaczej zwariuję. I chcę, by wiedział doskonale, że pragnę, aby został, gdy proszę, by odszedł.
  Chcę, by wiedział, że czuję się nikim. Bo ja nie chcę się czuć znakiem zapytania, a kimś. Iloną. Iloną z całym zestawem cech charakteru, myśli, marzeń, sukcesów, porażek, tęsknot i pragnień. Tą Iloną, która nie musi czuć się samotnie.
 
  Nie chcę zapewnień, że niebawem to minie, bądź On nadejdzie. Bo dzisiaj wiara mnie boli.

Komentarze

  1. wiedziałam co napisać do połowy postu. Że jeśli znajdziesz w życiu cel i będziesz się spełniać to radość życia wróci. Ale po końcówce uświadomiłam sobie, że za długo oszukiwałam siebie... Wmawiałam sobie, że samej mi dobrze... No cóż... Przeraziłaś mnie.Ale jesteś inna, lepsza ode mnie, masz duszę, znajdziesz kogoś :) Życzę Ci tego bardziej niż sobie, bo dla mnie już nie ma nadziei.

    OdpowiedzUsuń
  2. nosz teraz to mnie "przyłamałaś" :(jeżeli dla Ciebie nie ma nadziei, to dla mnie też nie. tak nie chcę. chyba będę płakała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Popłaczemy ? I posłuchamy Comy ? Hipertrofia. <3 [to-on]

    OdpowiedzUsuń
  4. A jutro dzień chłopaka :) Znajdzie się ten jedyny, ja też na niego czekam, przyjdą do nas, zobaczysz ;* To nadzieja, niekoniecznie wiara ;) ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. och, kochanie moje. :* chyba tak zrobię. włączę sobie Comę, wyjmę pamiętnik i wypiszę wszystko. Albo wypłaczę. Choć to wolę zrobić w nocy, by poduszka zagłuszyła mój lament. Albo pod prysznicem. ech. :( dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. łoj. trzeba pamiętać. :)wiara idzie w parze z nadzieją.

    OdpowiedzUsuń
  7. nie chciałam... Po prostu ja sama uciekam przed facetami. Szukam ich dookoła a potem robię wszystko i mówię wszystkim, ze ja ich nie chcę. To choroba. Sama się w nią wpakowałam, bo chciałam sobie udowodnić, że kobieta sama funkcjonuje znacznie lepiej. Owszem, ale nie na długo. Ty póki tak nie myślisz, masz szansę, ba, na pewno kogoś znajdziesz. Ja już nie potrafiłabym. Boję się miłości - panicznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. teraz się boisz, ale nadejdzie taki dzień, w której zrozumiesz, że ona jest Twoim sprzymierzeńcem. Myślę, że do niej trzeba dorosnąć. Bo w niej na pewno nie ma nic, czego można by się bać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie Ty jedna masz takie myśli, ja sama nie zawsze czuję się dobrze ze sobą. to straszne, przecież muszę być 'przy sobie, ze sobą'.. eh..przeszłość.. jeszcze większe eh..

    OdpowiedzUsuń
  10. tule mocno.nic nie obiecuje.nie mowie, ze bedzie latwo. bo nie bedzie.

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie to złe samopoczucie we własnej skórze przerodziło się w mizantropię. Ale cóż, ludzie różnie reagują na emocje... [two-million-ways]

    OdpowiedzUsuń
  12. uwielbiam w Tobie szczerość. :) zero ironii.

    OdpowiedzUsuń
  13. oj.na nic innego mnie nie stać dzisiaj. albo teraz.

    OdpowiedzUsuń
  14. damy radę. pokonamy to ogromne "eh"!

    OdpowiedzUsuń
  15. no to może nie dorosłam. I nie dorosnę.

    OdpowiedzUsuń
  16. Trasfuzja i w ogóle :). Pod prysznicem, choć wtedy nie za bardzo będzie szlo pisanie w pamiętniku, ale zawsze można spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  17. tak myślisz..?

    OdpowiedzUsuń
  18. Słowa nauczyciela ze szkoły: ,,To, że nie macie chłopaków, a dziewczyny z zawodówek mają, to nie znaczy, że jesteście gorsze albo brzydsze, to znaczy, że chłopcy w Waszym wieku boją się dwóch rzeczy: mądrych kobiet i prawdziwej miłości. Kiedyś znajdzie się ktoś, kto będzie was wart."Wiem co to znaczy samotność i wiem jak bardzo ona boli. Ale wiem też, że gdyby jej nie było, nie byłoby też miłości.

    OdpowiedzUsuń
  19. może już dorosłaś, ale boisz się do tego przyznać? nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  20. Twój nauczyciel jest bardzo mądrą osobą. zatem dobrze, że jest samotność.

    OdpowiedzUsuń
  21. myślę, że jestem pewna.

    OdpowiedzUsuń
  22. ostatecznie nie wybrałam żadnej z opcji. Obejrzałam "Szymona..." i zasnęłam. To lepsze niż płakanie.

    OdpowiedzUsuń
  23. kilka tygodni temu dowiedziałam się jak bardzo mnie nienawidzi chłopak który dwa lata temu mnie bardzo kochał... No cóż, ja go szanuję do tej pory, on mnie nie. I co jest z tej 'miłości'? Nic. Nie chcę jej. Może to i dziecinne no ale cóż ;/

    OdpowiedzUsuń
  24. Czy Twoje życie będzie się ograniczać tylko do tej miłości, czy będzie otwarte na nowe uczucia? nie ma dwóch takich samych uczuć ani osób. mogą być tylko podobne.każda lekcja życia jest ważna.

    OdpowiedzUsuń
  25. nim_fomanka@onet.eu30 września 2009 15:49

    Ja chce uciec z ramion wspomnień w ramiona kogoś, kto ciągle żył w cieniu, choć był obok...Wiem kim jestem, zrozumiałam to przez wiele popełnionych jeszcze wiosna błędów, wiem to aż za bardzo...

    OdpowiedzUsuń
  26. Najgorsze jest to, kiedy TE konkretne ramiona są tak bardzo nieosiągalne... Tak na marginesie, uwielbiam piosenki Edyty Bartosiewicz :)[kolorowy-balon] - nowa garstka mnie, serdecznie zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  27. No to dobrze, jak jesteś pewna to wierzę!;*

    OdpowiedzUsuń
  28. Ilona, to co piszesz, przedstawia moją sytuację. Miłość. Pierwsza, wszechogarniająca, trwała, twórcza. Dziewczyno, dziś w tych słowach odnalazłam siebie, mimo że ja teraz jestem szczęśliwa. Ale to nie znaczy, że mniej kocham zakazaną miłością, kocham tak samo jak wtedy kiedy On był blisko. Po prostu był, nic więcej, to wystarczy.Ilona, proszę, odezwij się www.na-oslep.blog.onet.pl/ Magda

    OdpowiedzUsuń
  29. ale ja już do niego nic nie czuję od roku ;) jest mi totalnie obojętny... Ale nawet kiedy jest obojętny to mi przykro że mnie obmawia... ;/ja już miałam tyle lekcji, że ho ho.

    OdpowiedzUsuń
  30. sentyment?i każda była ważna, choć może teraz trudno w to uwierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  31. i to mi się podoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  32. przyzwyczaiłam się, że Te ramiona już mnie nie chcą, choć czasem błagam je w duchy, by si.ę uchyliły nieco.

    OdpowiedzUsuń
  33. a te ramiona są dostępne dla Ciebie?

    OdpowiedzUsuń
  34. dziś i mnie wypełnia szczęście, nie omijając żadnego cala.a nieosiągalna miłość stoi gdzieś w tle. zupełnie na poboczu.

    OdpowiedzUsuń
  35. no i mi też! ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. nim_fomanka@onet.eu1 października 2009 11:49

    Sama zadaję sobie to pytanie, chociaż wiem, że gdybym się do niego przytuliła, to objąłby mnie...

    OdpowiedzUsuń
  37. Ja wypełniam głód TEJ miłości nauką, obowiązkami, przyjaźnią. Jestem szczęśliwa, mimo wszystko.O jakich ćwiczeniach pisałaś u mnie na blogu ?

    OdpowiedzUsuń
  38. Główka do góry. Zycię często daje w kośc, ale trzeba się wziąść garśc i nie dać się ;) Trzeba uwieżyć w siebie.[moment-of-inspiration]

    OdpowiedzUsuń
  39. w przyjacielskim geście? czy wyrażającym coś więcej?

    OdpowiedzUsuń
  40. o jego ćwiczeniach.nawet najlepsze ramiona przyjaciela nie zastąpią objęła miłości.

    OdpowiedzUsuń
  41. dzisiaj już jestem dzielna. :) i nawet wzięłam się za pisanie tego, co zaczęłam 16.05. jest dobrze jednym słowem. :)

    OdpowiedzUsuń
  42. tak sentyment. Naprawdę byłabym w stanie z nim żyć w zupełnej zgodzie, mimo tego, że to ja powinnam go nienawidzić a nie on mnie...oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  43. to chyba jest nasz problem: pozostawiamy w sercu uczucia sprzeczne z rzeczywistością. gdy powinnyśmy nienawidzić, wspominamy z uśmiechem i czasem tęsknimy.

    OdpowiedzUsuń
  44. i zajebiaszcze :D

    OdpowiedzUsuń
  45. ba! nikt nam nie podskoczy :P

    OdpowiedzUsuń
  46. z czasem to przychodzi. Już myśli o nim nie bolą, są przyjemne, lubię go wspominać.

    OdpowiedzUsuń
  47. niech nawet nie próbuje!:D

    OdpowiedzUsuń
  48. wiesz, że czasem czuję podobnie? Wykluczając te dni, kiedy mam ochotę mu napisać, jak bardzo boli świadomość, że go nie ma. Ale to zdarza się bardzo, bardzo rzadko. w tym tkwi nasza siła.

    OdpowiedzUsuń
  49. wyszłyśmy teraz na dwie, niegrzeczne dziewczynki :D a nuż odstraszyłyśmy teraz ciekawe osobowości :P

    OdpowiedzUsuń
  50. a ja tęsknię (hmm, nie wiem czy tęsknię to dobre słowo, ale nieważne ;D) za kimś innym niż ten o którym teraz pisałam ;Da ja na szczęście nie mam nawet takiej ochoty. Chciałabym tylko go poniżyć.

    OdpowiedzUsuń
  51. powiesz coś więcej o tym Kimś?myślisz, że dałoby to coś, gdybyś go poniżyła?

    OdpowiedzUsuń
  52. ooo, a cóż zaczęłaś? ;)

    OdpowiedzUsuń
  53. pewnie nie, ale dowartościowałabym się.... xD wiem, to głupie i okrutne...A co chciałabyś wiedzieć? ;>Chodziłam z nim 5 miesięcy a spotkałam się może 10 razy xD no oczywiście do jednej szkoły chodzimy xD widzisz jak on mnie poniżył?

    OdpowiedzUsuń
  54. a taka a'la powieść. :) :D

    OdpowiedzUsuń
  55. ten, z którym spotykałaś się 5 mies - to ten Ktoś czy ten, z którym byłaś? :) :D

    OdpowiedzUsuń
  56. z Ktosiem którego chcę poniżyć chodziłam 5 mies.Z tamtym spotykałam się rok, który mnie teraz tak baardzo nie lubi.

    OdpowiedzUsuń
  57. odlot! :D a za którym w takim razie "tęsknisz"?:)

    OdpowiedzUsuń
  58. dlaczegóż zaraz odstraszyłyśmy, Ci fajni będą się do nas garnąć :D

    OdpowiedzUsuń
  59. Wiedziałam, co chcę napisać. Byłam pewna swoich słów, aż do tej chwili. Aż do chwili, w której dobrnęłam do samego końca postu. Nasunęło mi się tak wiele pytań, bez odpowiedzi. Nie wiem, co mam pisać dalej. Dałaś mi do myślenia, tak mocno do myślenia. Jeszcze kilka dni temu, byłam pewna swojej osoby. Byłam pewna, co chcę robić kiedyś i kim jestem aktualnie. A teraz? Teraz leżąc pod ciepłą pierzyną, uświadomiłam sobie, że jestem nikim. Jestem pustym człowiekiem, który został całkiem sam, mimo otaczających go ludzi. Irytujące to jest. Nie wiem zbytnio, co mam Ci powiedzieć. Głupie słowa; 'to niebawem minie', nie zmienią nic, a jedynie zaboli bardziej. Pierwszy raz nie wiem, co napisać; co myśleć. Głupie to. Trzymaj się. <3.

    OdpowiedzUsuń
  60. Czasami sama wiara nie wystarczy, by było dobrze. Wtedy to już chyba nic nie pozostaje człowiekowi. Może nadzieja? [jesus-loves-me]

    OdpowiedzUsuń
  61. O,Ty.. Ty oryginalna ^^.

    OdpowiedzUsuń
  62. pomysł podsunięty przez kolegę :P

    OdpowiedzUsuń
  63. chyba tak... nadzieja..

    OdpowiedzUsuń
  64. wtedy słowa "to minie" odbiłyby się ode mnie jak przysłowiowy groch od ściany. Teraz wiem, że to prawda.przepełnia mnie wiara i... szczęście, choć wieczorami nadal dopada mnie ten zły stan.potrzebuję ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  65. a więc tak to działa :D

    OdpowiedzUsuń
  66. Powiadają, że nadzieja jest matką głupich, ale przecież coś musi nas trzymać przy życiu :) POZDRAWIAM :*

    OdpowiedzUsuń
  67. mnie też czasem boli wiara. i najgorsze jest to, że na ten ból nie ma lekarstwa...

    OdpowiedzUsuń
  68. Moje wspomnienia się zacierają. Byłam na etapie, ze chciałam zapomnieć, że to stanowiło mój cel. A teraz boje się że zapomnę to, co dla mnie było szczęsciem przez pewien czas. Nie chcę powrotu ani tego, ani jego, jednak te wspomnienia były dla mnie wszystkim. A teraz widzę to jak przez mgłę ...Mam ochotę uciec równie daleko. Tylko że ja nie wiem od czego lub od kogo. Nie wiem co mi przeszkadza, więc tym bardziej nie umiem tego zmienić. Samotności unikam jak niczego innego, bo rani mnie niemiłosiernie ...Trzymaj się Ilonko :*[odlamki-wspomnien]

    OdpowiedzUsuń
  69. A ja staram sobie odpowiedzieć na pytanie co ja robię tu na ziemi? Owszem, mam przyjaciół, rodzinę, uśmiecham się co dzień, ale wieczory... te samotne, przytłaczają mnie. Tak przytłaczają że tracę sens istnienia.

    OdpowiedzUsuń
  70. no jasne! złych odstrasza, a fajnych przyciąga :D

    OdpowiedzUsuń
  71. E, to już nie takie oryginalne xDD.

    OdpowiedzUsuń
  72. dziś już za żadnym xDaczkolwiek chodziło o M, ten z którym się tak często spotykałam ;D

    OdpowiedzUsuń
  73. Wieczory są najgorsze dla samotników oraz te dni deszczowe, jak i dni choroby, podczas których ma się zbyt dużo czasu na myślenie. Każdy potrzebuje ludzi. Ich spojrzeń, słów i samego bycia. : )

    OdpowiedzUsuń
  74. nim_fomanka@onet.eu3 października 2009 07:34

    Tego już niestety nie wiem ...

    OdpowiedzUsuń
  75. b_e_n_i_a@buziaczek.pl3 października 2009 07:43

    Czasem są lepsze albo gorsze dni, a po tych gorszych zawsze nastają te lepsze i odwrotnie, taka kolej rzeczy. Nic tylko się przyzwyczaić, ale jak to zrobić, jak te gorsze dni ciągle powodują głęboki smutek? Może starać się aby wróciły te dobre dni. Bo takie gnebienie się jeszcze pisaniem o tym to masochistyczne troszkę...Pozdrawiam i przytuulam;*/ Benitka

    OdpowiedzUsuń
  76. ubierać się na dzień dobry jakby sie wciągało kogoś kochanego na siebie... mmm / pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz