Miłością do dzieci wypełniam swoje serce.

  Uch. Z dni, na które ktoś wylał potok słońca, wpadłam po kolana w kałużę. Mam nadzieję, że u Was jest weselej na niebie. Ale mam szczęśliwe serce. Po 16 dniach zobaczyłam Pana Wysokiego, Pana mojego serca i spędziłam z nim kilka godzin, leżąc na łóżku. I zdałam teorię i jestem już idealnym teoretycznym kierowcom. Jak już wspomniałam, z praktyką bywa różnie...

  Będąc w górach, uzmysłowiłam sobie, że większość dziewczynek, które kiedyś staną się matkami, mają w sobie mocno rozwinięty instynkt macierzyński. Moja mała Natalka, która ma ponad dwa lata z taką czułością i oddaniem zajmowała się lalką, że aż mi serce miękło. Układała ją w ramionach tak, by mieć swoje serce na wysokości jej głowy, choć pewnie robiła to nieświadomie. Kiedy próbowałam ją nakarmić albo dać pić, najpierw musiałam dać lalce. Inaczej nie wzięła do ust tego, co próbowałam jej podać. Gdy byłyśmy na spacerze z wózkiem, który mi zaledwie sięgał do kolan, z idealną precyzją i delikatnością omijała przeszkody. Jedynie przy naprawdę wysokich krawężnikach, musiałam schylać się i jej pomagać. Cudownie było na nią patrzeć. Na jej czułość i słuchać słów wypowiadanych z góralską gwarą. Na początku miałam niemałe problemy, ale po kilku powtórzeniach wychodziłam z tych starć zwycięsko i stawałam się nieraz tłumaczem.
  Miało być o przygotowaniu dzieci do bycia w odległej przyszłości matkami, ale kiedy zaczynam wspominać małe pociechy, nie mogę się oprzeć, by o nich nie opowiedzieć.
  Zakochałam się w Natalce. W maleńkich rączkach, które starannie oplatały moje palce i głaskały szyję, niekiedy biust. I tych nóżkach, na których ma "ała" i nie można dotknąć. Nie przeszkadzało jej to jednak w szaleńczym biegu od salonu, przez przedpokój do małego przedsionka, by zatrzymać się w moich ramionach. W usteczkach cudownych, które układała w tak komiczny sposób, że miałam ochotę uwiecznić każdą z jej min. I tym szerokim uśmiechu, kiedy ktoś ją zaczepia albo gdy mnie widzi. W jej słowach, które wyrzucała niekiedy jedno za drugim i tych krótkich wyrazach, kiedy próbowała przekazać szybko coś istotnego. Uwielbiam szalenie, kiedy mówi "potem", gdy próbuję wcisnąć jej coś, czego nie chce, np. butelki z mlekiem, o którą prosiła zaledwie kilkanaście minut wcześniej. I gdy fala małych loczków rozrzucona na poduszce poruszała się delikatnie, gdy kiwała głową, by potwierdzić, że owszem, idzie spać. Te chwile, gdy wyciągała ku mnie ręce, mówiąc: "na rącki!". I kiedy owijała mnie szczelnie ramionkami, gdy wyciągałam ją z łóżeczka. Kiedy poddawała się mojemu kołysaniu, gdy ją usypiałam. Jej powieki opadające powoli i usteczka wyłapujące niektóre słowa z kołysanki. Kocham ją całym sercem. Wystarczyła mi chwila, kiedy zobaczyłam ją po roku w fotelu. I dotyk jej maleńkiej dłoni. Ta ufność, nieco później, przy wypowiadaniu mojego imienia. Lubię ją kąpać i siedzieć na skraju wanny pół godziny, aż znudzi jej się woda i powie swoje "jus!". Rozpływam się w powiewie wspomnień. Och!
  I po raz któryś zakochałam się w mojej Julce. Miałyśmy okazję chodzić razem po Białce. Wtulona w moją rękę, próbowała swoich sił w pływaniu. Pluskała się z Pacią, nie oszczędzając mnie, gdy się chlapały. Uroczo wyglądała w swoim kostiumie, w kapeluszu na głowie. I rozczulającą działała na moje serce, kiedy wspinała się niemalże na czworakach pod górkę. Tak pięknie, że miałam ochotę ją wyściskać. Gdy tylko znalazła się w moich ramionach, nie oszczędziłam jej. Ona też nie pozostaje dłużna, dając takie całusy, że aż wygina do tyłu. Cudowna moja. Wczoraj, kiedy szła obok Eli, widziałam jej spojrzenie: Ilonka! Ilonka! Nie musiałam czekać długo, by mieć ją dla siebie. Puściła dłoń mamy i zaczęła biec w moją stronę. Zamknęłam ją w mocnym przytuleniu i przez długi czas nie wypuszczałam z objęć. Rozkochała moje serce i wzbudza w nim takie pokłady emocji i uczuć, że dziwię się, że mogę kochać ją jeszcze mocniej. Ciągle. Swoim niebieskim spojrzeniem przekazywała mi cząstkę siebie, której pragnę niezmiennie. Kocham ją całym sercem, całą duszę, każdą myślą, każdym uderzeniem serca. Kocham ją tak mocno, że mogłabym oddać dla niej życie. Rozjaśnia moje dni. Wczoraj wniosła tylko kolorów w deszczową porę, że aż zachciało mi się tańczyć. Moja mała księżniczka!
 
  Kocham dzieci. Kocham. Mocno, do utraty tchu!

Komentarze

  1. Och ja też kocham dzieci. Są takie kochane, bezbronne, niewinne. Potrafią wnieść tyle słońca do szarej rzeczywistości... Już nie mogę się doczekać kiedy będę mieć takiego skarba u siebie w domu. I to w dodatku będzie mój brat albo siostra. aaaa. śliczna notka Ilonko. Jak zwykle :) Wciąż pamiętam o Tobie i dziękuję za nasze rozmowy. :* (przyjazn-z-iksem)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Wciąż pamiętam o Tobie i dziękuję za nasze rozmowy."dziękuję za to zdanie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniała jest taka miłość. Obrazuje samych nas;) Będziesz najwspanialszą mamą na świecie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miłość do dzieci jest piękna i miłość dzieci do ich bliskich też jest piękna. W ogóle dzieci są cudem :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzieci są czymś, a raczej kimś, bez kogo przyszłości sobie nie wyobrażam nawet w minimalnym stopniu. Nadają życiu sens. Wnoszą w życie tyle radości, szczęścia, troski i wszystkich pozytywnych emocji. Czasami jadąc autobusem czy też spacerując, a nawet będąc na zakupach z chłopakiem spoglądam ukradkiem na te maluchy, które tak ufnie spoglądają na otaczający świat. Miło jest usłyszeć od chłopaka: 'będziesz wspaniałą mamą naszych dzieci, Kochanie'. Robi się momentalnie cieplej na sercu.. Aż chce się żyć. Dzieci to skarb. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozumiem Cię, bo mam trzyletnią kuzynkę, równie kochaną jak Twoja Natalia ;) gdy byłam u babci, spędzałam z nią dużo czasu. Cóż, jest w takim wieku, że bywa naprawdę nieznośna i uparta, ale i tak wszyscy ją kochamy ;DZazdroszczę Ci pobytu w górach. Ja miałam odwiedzić Beskidy w zeszłym tygodniu, na jeden dzień, ale była fatalna pogoda. Mam nadzieję pojechać teraz w niedzielę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. zakładam, że nie masz młodszego rodzeństwa.. ;)dzieci są słodkie zanim skończą tak 3, 4 lata. potem to już głównie małe wredoty, które jedynie w szerszym gronie udają aniołki i słodziaki.ostatnio mi się przejadły.ale to prawda, że w chwilach, kiedy są w porządku, są też słodkie, troskliwe, urocze i serdeczne, aż się serce śmieje :).

    OdpowiedzUsuń
  8. Chcę, pragnę, byś miała rację.

    OdpowiedzUsuń
  9. cudem, który wzrasta każdego dnia, by kiedyś wydać na świat nowe perły.

    OdpowiedzUsuń
  10. Adrian zapytał się mnie ostatnio: jak Ty tak kochasz wszystkie dzieci, nawet obce, to jak będziesz kochała nasze dzieci? rozczulił mnie tym okropnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. uparte dziecko potrafi grać na nerwach. :)ma być ładna pogoda. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. nie mam, ale i tak je kocham. :) nie lubię jednak dzieci, które zaczynają chodzić do szkoły i myślą, że znają odpowiedź na wszystkie pytania. brrr.

    OdpowiedzUsuń
  13. ~Zminimalizowana30 lipca 2010 06:17

    aż sobie ją wyobraziłam :) na pewno jest słodka. A ja też kocham dzieci ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. widać jej tyły. :P Julkę poznaliście. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiesz, podziwiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bo nie spotkałam osoby tak naturalnej i tak bezinteresownie miłej, jak ty. Albo mój świat jest bardzo ubogi w takie osoby, albo to po prostu ty jesteś wyjątkowa i jedyna. Wiesz, stawiam na drugie. Niesamowicie się cieszę, że mogłam ci to powiedzieć. Poza tym masz ogromny talent, ale tego chyba nie muszę ci powtarzać.

    OdpowiedzUsuń
  17. Będzie naprawdę wspaniałą mamą :DJa też kocham dzieci :) One potrafią zabrać nas w swój kolorowy, piękny świat pozbawiony wszelkich zmartwień. Kiedy trzymam na rękach rocznego Dawida zapominam o całym świecie i godzinami mogłabym wpatrywać się w jego granatowe oczka ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. myślę, że po prostu nie dostrzegasz takich osób wokół siebie...

    OdpowiedzUsuń
  19. oj, roczne dzieci są cudowne. :) nie - wszystkie dzieci. kiedy jestem z kimkolwiek i zaczynam mówić o dzieciach, sama siebie uciszam, bo mogę tak bez końca. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. może masz rację... może nie chcę ich widzieć, bo boję się, że ich do siebie zrażę.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja zawsze opisuję z idealną precyzją co Dawid robił, jakich min się nauczył, ile kroków postawił :D Wszystko, wszystko, co tylko dostrzegłam ;) A słuchacze już mają tego dość :P

    OdpowiedzUsuń
  22. ~antynomiczna30 lipca 2010 08:04

    Też kocham.Nie wyobrażam sobie świata bez nich i tego, że mogłoby mi ich kiedyś w przyszłości zabraknąć.Bardzo się o to boję.Dzieci są niezwykłe.Niesamowite.Jedyne w swoim rodzaju.

    OdpowiedzUsuń
  23. ~Zminimalizowana30 lipca 2010 10:04

    tak myślałam, że to ta szalona dama ;) Julkę tak :) pamiętam tą śliczną blondyneczkę.

    OdpowiedzUsuń
  24. uwierz mi, że gdybyś miała takie przynajmniej 5 lat młodsze, patrzyłabyś na tę sprawę zupełnie inaczej ;p.ale właśnie po to niektórzy nie mają małego rodzeństwa, żeby od kogoś te dzieciaki mogło dostawać miłość ze zdwojoną siłą :D ;).

    OdpowiedzUsuń
  25. Oj bardzo, szczególnie gdy próbuje robić niebezpieczne rzeczy, np. włazić do klatki z wielkim wilczurem, jak to próbowała Ola robić...Mam nadzieję, że będzie w niedziele ładnie, bo dzisiaj u nas pada cały dzień :(

    OdpowiedzUsuń
  26. odczuwam podobny lęk, ale wiem, że będzie dobrze. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. ja bym słuchała z rumieńcami na twarzy. :)

    OdpowiedzUsuń
  28. zagadka do rozwiązania. :)

    OdpowiedzUsuń
  29. och, zakochuję się w niej. :)

    OdpowiedzUsuń
  30. jakbym miała mieć o 5 lat młodsze rodzeństwo, zwariowałabym! albo wyskoczyłabym z 4 piętra. :D nie, lepiej nie. unikałabym jak ognia. :)

    OdpowiedzUsuń
  31. ja nie przypominam sobie takich rzeczy z moją małą. ale być może zapomniałam.

    OdpowiedzUsuń
  32. ~Zminimalizowana30 lipca 2010 10:45

    ja kocham Karolka :)

    OdpowiedzUsuń
  33. faktycznie, roczulają te słowa.wiesz, ostatnio rozmawiałam z Mateuszem na temat naszej przyszłości, później Jego mama wywróżyła nam, że będziemy mieć trójkę dzieci. dwóch chłopców i dziewczynkę. i wiesz, co? czasami tak niepojęcie mocno, pragnę mieć już te kilka lat więcej, być żona mojego Lubego i nosić pierwsze, nasze dziecko pod swoim sercem, które będzie owocem naszej miłości. <3

    OdpowiedzUsuń
  34. kurczaki, rozpływam się. :D

    OdpowiedzUsuń
  35. niech Jego mama powróży mi i Adrianowi! :)wiesz, że ja także? oj, marzę o tych chwilach. ale z drugiej strony pragnę rozkoszować się tymi dniami, które trwają teraz.

    OdpowiedzUsuń
  36. ~Zminimalizowana30 lipca 2010 13:17

    czemu? ;D

    OdpowiedzUsuń
  37. Właśnie przed chwilą był u mnie! :D On każdego dnia jest inny, zmienia się, uczy czegoś nowego. To niesamowite :))

    OdpowiedzUsuń
  38. a ja jakoś nie przepadam za dziećmi. nie umiem z nimi rozmawiać...

    OdpowiedzUsuń
  39. Nie powróży, bo trzeba być osobiście. Hihi. A ja jakoś nie. Marzę o przyszłości i to tak, jak cholera.

    OdpowiedzUsuń
  40. ja dzieci lubię... tak maź do 2ch godzin, zanim zaczynają marudzić i płakać.może mi się do 30stki instynkt rozwinie...:P

    OdpowiedzUsuń
  41. Ja muszę przyznać, że mało jest takich ruchliwych i ciekawskich dzieciaków jak nasza Ola. Wszędzie zawsze jej pełno, wszędzie włazi, wszystko chce dotknąć, zobaczyć, albo zjeść, jeśli wydaje się jej być jadalne, jak np. niedojrzałe porzeczki... ;)

    OdpowiedzUsuń
  42. ~/Lawendowy-Guzik.31 lipca 2010 09:58

    Podziwiam Cię, naprawdę. Ja mam jakiś uraz do dzieci. To co najmniej dziwne, ale jakby troszkę się ich boję. Nie wiem, co mogłabym do nich niby takiego powiedzieć, bo zastanawiam się, czy zrozumieją... Odkąd pamiętam, tak było. A jako kilkulatka za bardzo się lalkami nie interesowałam, nudziło mnie to przebieranie, noszenie... Co nie znaczy, że czasami, jak każda mała dziewczynka, się tak nie bawiłam. Ale to była tylko zabawa. Bez tego "instynktu", którego chyba do dzisiaj nie mam. Zastanawiam się czasami, czy wszystko ze mną w porządkku. Ale przecież jestem do całego świata nastawiona dobrze, dla kazdego chcę dobrze, tyle że... automatycznie dzieci mnie przestraszają i "unieruchamiają". Za to po prostu wariacko kocham zwierzątka. Potrafię wziąć na ręce i nosić nawet te chore, brudne kotki z ulicy. Nie wiem, jak można mówić "obrzydliwe". Jak widać - ludzie są różni.Dodałam Cię do linków, bo spodobało mi się, jak piszesz i z chęcią będę tu wpadała! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  43. Dzieci są naprawdę niesamowite :) Mają w sobie jakąś magię, prawdę, którą większość ludzi traci w czasie dorastanie. Są po tej radośniejszej stronie życia i swoim uśmiechem dają szczęście :)

    OdpowiedzUsuń
  44. bialy_bez9@onet.eu1 sierpnia 2010 06:14

    powiedzmy, że jeszcze nie pałam do dzieci tak wielką miłością. chociaż myślę, żeby w przyszłym roku jechać właśnie na kolonie jako opiekunka. może jakieś dziecko zburzy betonowy mur mojego serca :p /nerium/

    OdpowiedzUsuń
  45. tss... a ja nie rozumiem dzieci, one sie mnie boją i ja ich rowniez ;p

    OdpowiedzUsuń
  46. dzieci są cudowne.do czasu;D

    OdpowiedzUsuń
  47. Miłość dzieci jest taka czysta, bezwarunkowa i niepowtarzalna, że nie da się przejść obok niej nie dając i nie chwytając jakiejś części. Te uśmiechy, poranny tupot stóp, twarzyczki umorusane czekoladą, usta wygięte w podkówkę i uśmiechnięte wargi - to jedne z miliona powodów, dla których chcę być dobrą, naprawdę dobrą mamą i dać dzieciom to, czego sama nigdy nie miałam, pełny, ciepły, rodzinny dom, w którym będzie i mama i tata. / nieswiadoma

    OdpowiedzUsuń
  48. Też staram się być dobrej myśli :)

    OdpowiedzUsuń
  49. dzieci są cudowne. są takie... takie prawdziwe. wiesz, że też je kocham? ;)

    OdpowiedzUsuń
  50. Ilonka kocham cię... tak pieknien piszesz o kązdej z możliwych milości... wspaniale

    OdpowiedzUsuń
  51. Rozpływam się w Twoich słowach... Przyznam Ci, że mam sceptyczne podejście do dzieci chwilami. Kiedy byłam nad morzem z 5 i 8-letnimi dziewczynkami, po 10 dniach miałam dosyć. Uwielbiam dzieci, ale czasem potrafią dać w kość. :))

    OdpowiedzUsuń
  52. Widzę, że masz już duże dzieciaki. Ja jestem młodą matką - mój maluch ma rok. Dzieciaki to duży skarb dla nas, nawet wtedy gdy możemy mieć je blisko siebie. Ja nosze swoje dziecko w chuście elastycznej firmy polekont.pl Dzięki tamu mam go przy sobie i zwolniłam swoje ręce z funkcji prowadzenia wózka - to tak na marginesie ;)Fajny blog! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  53. Mówisz o instynkcie macierzyńskim, ale największy widać u Ciebie. Miłość do dzieci to podstawa tego instynktu.

    OdpowiedzUsuń
  54. Bardzo podoba mi się zdjęcie :-) Nie wiem czy to zabrzmi dobrze, ale jakoś tak bardzo dorosło na nim wyglądasz, jakoś tak...tak przepięknie. Miłość Ci służy :-)

    OdpowiedzUsuń
  55. Trzymam kciuki na praktykach :>Tak, zgadzam się z Tobą! Ja też to zauważyłam u moich siostrzenic ;>[pamietnik-aparatki]

    OdpowiedzUsuń
  56. Nareszcie wiem, skąd ten piękny cytat w tytule bloga :) " W oparach absurdu. Oszaleli z miłości. I od tego wszystkiego, co nas czeka." Przepiękna książka. Jak wszystkie jego książki :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz