Refleksje leniwej maturzystki o tuszu do rzęs.

  Święta minęły. Na szczęście. Pozbawiły mnie dni wolnych i beztroskiego odpoczynku. Z tym jest gorzej. Nie lubię mieć zaległości i tysiąca sprawdzianów. Nie lubię odkładać wszystkiego na potem, a robię to częściej niż trzy osoby leniwe razem wzięte. Nie jestem doskonała i czasem mnie to martwi. Ale zapominam o tym, sięgając po lawinę słów, których muszę nauczyć się na jutro, na zaraz! Klasa maturalna jest koszmarem każdego lenia. A ja jestem leniwą kluchą, co uświadomił mi Adrian pewnego dnia. Oj, tak. Powinnam pisać ciągle i być na utrzymaniu miliardera. I mieć własne przedszkole, choć nie, najlepiej żłobek. Dzieci mnie motywują, inspirują, zachwycają.
  Ostatni drażnią mnie tusze do rzęs, które sklejają rzęsy. Nienawidzę ich, są straszne. Mój tusz rozdzielający je ze szwajcarską precyzją (hę?) się skończył. Skończył się i tkwi w maleńkiej kieszonce w torebce (choć przecież mam dwie duże przegrody), w której upycham kilka par kolczyków, słuchawki, klucze od domu, krem NIVEA, pomadkę, jeśli wcześniej nie zabierze mi jej siostra, niekiedy kakaowy krem do rąk, jakieś kartki, karteczki, bilety, trzy rodzaje proszków i telefon, jak się zmieści. Wszystko w jednej kieszonce, która ma nie więcej niż 15x10 centymetrów. Sama się zastanawiam, jak to robię. Kieszonka jest pod ręką, gdybym miała mniejszy portfel, też bym go tam upchnęła. A jest nie mniej nafaszerowany niż ta kieszonka. "x" biletów PKP do Radomia i z powrotem, bilet PKS z 2006 roku, który już się wytarł i nie widać kompletnie nic. Bilety autobusowe, do kina, karteczki z jakimiś słowami, dowód, prawo jazdy, pieniądze, niepotrzebne grosze, guziki, trzy stare karty SIM, choć dawno się nieaktualne i trzymam je tylko z sentymentu, ściągi z pierwszej klasy liceum. Wyrwany element czapki Anety, który mi się wcale nie podobał. Niekiedy wsuwki do włosów, bo są niezbędne. Mój portfel i ta kieszonka chyba mnie nie lubią. Jest tam ogromny ścisk, zaduch.
  Kilka dni ostatnich minęło zbyt szybko. Męczę się na wosie, który na swoje nieszczęście zdaję na maturze. Nie wiem czemu. I rozszerzony polski, ale to tylko dla własnej satysfakcji. Tylko i wyłącznie. Wybieram się na studia zaoczne. Z moją nie-motywacją wykończyłabym się na dziennych po okresie krótszym niż 1/50 semestru, z pewnością. Denerwuję się na wszystkich i nikogo także. I na siebie, bo pisałam próbną maturę ustną trzy razy i wcale nie mam ochoty się jej uczyć, a jest fajna. Nawet mi się podoba! Za tą normalną też powinnam się już wziąć.
  Otulam się miękkim kocem, łączę różowe spodnie dresowe z niebieską bluzą i białą koszulką, którą zafarbował mój czerwony biustonosz. Unikam tuszu, który skleja rzęsy. Niekiedy znajduję czas na swoje przyjemności. I nieustanne celebrowanie świadomości, że jutro będzie PIĘĆ lat jak zaczęłam prowadzić pamiętnik (słuchając S. Connor "from sarah with love", użalając się na swoją nieszczęśliwą miłość) oraz caluśkie osiem miesięcy jak jestem z Panem wysokim, z Panem niedoskonałym i mniej leniwym niż ja. Ktoś musi w tym związku, prawda? Przegapiłam FAKTY, a jako maturzystka powinnam je oglądać. Pilot leży tuż pod moim nosem. Poczeka do jutra. Świat też zaczeka. Moja matura chyba nie. Dobijam się świadomością, że za niecałe trzy tygodnie będę poginała w moich szpilkach, mojej cudownej sukience i będę wmawiała sobie, że 500 osób to nie jest tak dużo jak na studniówkę. Mam lęki. Mam fobię. Na mojej studniówce będzie zaledwie ponad 100 osób. Jak dobrze pójdzie. Uroki liceum, w którym klasa maturalna liczy około 60 uczniów, z czego jakaś 1/5 nie weźmie w studniówce udziału.
  Jestem maturzystką na pełny etat. I mogę narzekać.

dziękuję wytrwałym, że ciągle są
dzięki Wam jeszcze tu jestem
czasami, ale jednak

Komentarze

  1. W pełni Cię rozumiem, bo też jestem leniwa. I też wybieram się na zaoczne, bo mam nadzieję, że tam nie będę musiała zdawać fizyki na maturze. Bo nie na wszystkie uczelnie na moim kierunku trzeba. Dodatkowo, mogę podpisać kontrakt z jakąś KWK, że będą opłacać częściowo moje studia, a gdy je ukończę, przyjmą mnie do pracy ;)Ja mam wielką torbę, w której mam tylko niezbędne rzeczy - malutki portfel, legitymacja, telefon, słuchawki, ewentualnie paczka chusteczek. Z czego najważniejszymi przedmiotami są słuchawki i telefon, jak na prawdziwego melomana przystało. W sumie tylko to mogłabym mieć przy sobie.Nie maluję oczu, bo i tak mimo okularów mam wielkie gały. Ale bez pomalowanych ust nigdzie się nie ruszam ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja jedyne, co zniosę na ustach to krem bądź pomadka nawilżająca. żadnych błyszczyków. :) lubię torby. są takie uniwersalne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie. Tylko że mi wystarczyłyby kieszenie ;DJa też nie lubię błyszczyków. Wolę szminki. Dłużej się trzymają na ustach i mogę wśród nich wybrać bardziej naturalne kolory.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja, niestety, też biję rekordy w lenistwie. Jestem w tym naprawdę dobra. ;d Piżamowy tydzień to dla mnie nic trudnego, czego nie rozumie moja rodzina ani koleżanka. Stety lub niestety jestem też ambitna, a te dwie cechy czasem się kłócą. Oczywiście, zazwyczaj wygrywa lenistwo i najpierw robię NIC, a dopiero potem się uczę, coś rozwiązuję i dbam o swoje szare komórki. Gratuluję rocznicy i miesięcznicy także. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. dziękuję ci, że piszesz, tak pięknie. życzę wszystkiego wspaniałego.

    OdpowiedzUsuń
  6. A pewno, że możesz narzekać! Możesz narzekać ile tylko Ci sie będzie chciało! O! I ja też mogę! No... tego!Taka torbka i portfel to takie bardzo kobiece, no i komu to przeszkadza? przecież te duże kieszenie w torebce, które są pustsze niż ta mała, chyba się nie obrażą?500 osób to nie dużo jeżeli jesteś wśród nich z jedną, która ochroni Cie przed nimi wszystkimi. ja też jestem leniwa. http://www.youtube.com/watch?v=7DS56ZIk6pw

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja dzielna, choć leniwa Kochana maturzystka ;** :D U mnie podobnie, dlatego się nie martwym, do maja przecież dalekoo :P A na jakie studia się wybierasz, humanistyczne? ;>

    OdpowiedzUsuń
  8. rozleniwienie na zimę chyba bierze każdego:) nie ma się czym przejmować;) co do tuszu do rzęs- nie trafiłam jeszcze na taki, który by NIE sklejał, dziadostwa robią i tyle. wos tez zdawałam na maturze, pestka. paulina804.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. ps. ciekawie sie czyta twoje posty:)

    OdpowiedzUsuń
  10. sprostowanie co do mojej osoby jestem tak leniwy jak kazdy facet robie tylko to co lubie nic poza tym.

    OdpowiedzUsuń
  11. oraz to, co musisz. :):*

    OdpowiedzUsuń
  12. ~Ośka [nieosiowo]21 stycznia 2011 15:45

    na mojej studniówce było ponad 1000 osób, także 500 to naprawdę mało ;)a matura nie taka straszna, jak ją malują. ale to się odkrywa dopiero na studiach w czasie pierwszej sesji ;d

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz