1+1=3

    Już prawie dzielę nasz świat na trzy. Kilka dni temu poczułam pierwsze ruchy. Dzisiaj mogłam je zobaczyć przez skórę. Nie umiem opisać uczuć, jakie wywołała we mnie ta chwila. Szczęście, niedowierzanie, niecierpliwość, żeby już ją zobaczyć, dotknąć, pocałować. Moja ciąża staje się coraz bardziej realna, nie tylko dla mnie. Adrian coraz częściej dołącza do naszych rozmów, dotyka czule brzucha, całuje i masuje. Cierpliwie czekam na moment, kiedy będzie mógł poczuć pod swoimi silnymi, długimi palcami to, co ja. Ruch dziecka, które rozwija się we mnie za sprawą naszej miłości. Wiem, że wtedy przepadnie, pokocha Maleństwo tak samo jak ja. Nie będą miały znaczenia słowa „pokocham w pełni jak ją zobaczę”. Jestem tego pewna. Ja już nie wyobrażam sobie bez niej swoich dni.


   Już niedługo staniemy się rodzicami na pełen etat. Jest to najpiękniejsza, a jednocześnie najbardziej przerażająca wizja najbliższych wspólnych lat. Czasem strach mnie obezwładnia, odbiera spokojny sen, zmusza do działań, na które mamy jeszcze tyle czasu - choćby szukanie idealnego miejsca na łóżeczko.

   Czekam niecierpliwie, a z drugiej strony wiem, że nigdy nie będzie tak bezpieczna jak teraz, we mnie, chroniona moim własnym ciałem. Oddaję jej wszystko, poza moją miłością do Adriana. Przeraża nas myśl, że przez pierwsze lata będzie dyktowała nam swoje warunki – sen, karmienie, moment na bliskość. Przeraża mnie wizja, że będziemy musieli oddać jej cały nasz czas i siebie.

   Rozmawialiśmy wczoraj przed snem o tych wszystkich emocjach. Wyznałam mu szczerze, że boję się, iż kiedyś przyjdzie taki dzień, że Mała stanie między nami, że nie będzie już tak ważne trzymanie się za rękę, pocałunek przed snem czy wyznanie miłości. Że zmęczenie weźmie górę, że odłożymy to na potem albo na jutro. Przyznał, że i on się tego obawia, ale chce to pielęgnować, bo wie, że te drobne sytuacje kształtują nasz związek i nas jako parę, jako małżeństwo, jako jeden byt. Została nam w głowie pewna lekcja od kobiety, która wychowała kilkoro dzieci – pamiętajcie, dzieci kiedyś odejdą, wy zostaniecie razem. W teorii mamy to opanowane, w grudniu rozpocznie się praktyka.

   Pielęgnujemy naszą miłość. Codzienną rozmową. Codziennym przytuleniem, pocałunkami, zbliżeniami. Chwilami, które spędzamy razem. Rozwijaniem wspólnych pasji. Życzę sobie, życzę nam, byśmy nigdy nie zapomnieli. Żeby miłość do dziecka nie była silniejsza od naszej. Ma być na równi.

   Dzisiaj kocham ich tak samo. Mała jest przecież owocem naszej miłości, najpiękniejszym prezentem. Czekam na nią, choć boję się jak diabli. Ale wiem, że damy radę. Będziemy najsilniejszą rodziną tworzoną dzień po dniu, już nie dwuosobową. Trzyosobową, spójną, złączoną, dążącą do tego samego celu – do bycia szczęśliwym i spełnionym.

   Trzymajcie za nas kciuki, przydadzą się jak nigdy wcześniej.

Komentarze

  1. Odwiedzam Cię po przerwie, a tu taka fala wzruszenia, że słów brak....
    Trzymam kciuki najmocniej i ściskam serdecznie całą Waszą Trójkę :****

    OdpowiedzUsuń
  2. A teraz musisz mi uwierzyć na słowo - mam dreszcze na całym ciele! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś z tych osób, którym wierzy się "w ciemno" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam kciuki i całym sercem życzę wszystkiego najlepszego. Sam od dawna marzę o maluszku...

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak dawno mnie tu nie było i znów spotykam tu tak wiele pięknych rzeczy, cennych lekcji, wzruszeń... Ogromnego szczęścia i radości! Przecież pamiętam Twoje pierwsze posty o tym, jak się poznaliście, wszystkie kolejne opowiadające o Waszym związku i to niesamowite, że Wam się udało! Polonaliście tyle przeciwności, tyle lat związku na odległość i teraz tak cudowny dar jak owoc Waszej miłości - Wasz malutki Skarb - miałby tę miłość osłabić?! Nie ma takiej opcji! :) Wasza miłość będzie się tylko wzmacniać. Mnożyć, a nie dzielić. :) Będzie pięknie, czuję to. :) I tego też z całego serca Wam życzę! Niech moja intuicja i tym razem nie zawodzi! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Smile, pierwszy raz odpisuje na komentarz jadąc pociągiem :)
    Nawet nie wiesz jak się cieszę z Twoich słów. Wczoraj o Tobie myślałam wracając do starych tekstów, ponieważ znalazłam kilka Twoich komentarzy. Zastanawiałam się kiedy i czy w ogóle znowu sie pojawisz :)

    Dziękuję za cudowne słowa wsparcia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Trzymam kciuki, rzecz oczywista! Jestem przekonana, że poradzicie sobie doskonale ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dawno u Ciebie nie byłam, a tu takie nowości! Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oczywiście, że będę się pojawiać. :) Chociażby po to, żeby się tutaj "ogrzać" emocjonalnie. :) podziwiać Waszą miłość, odbudowywać swoją nadzieję, no i oczywiście bardzo mocno trzymać za Was kciuki!
    To niesamowite, bo przecież w ogóle się nie znamy, ale jak pomyślę o tym, że za kilka miesięcy urodzi Wam się dziecko, serce raduje mi się ogromnie! To samo poczułam, kiedy pierwszy raz zobaczyłam relację z Waszego ślubu. Niesamowite, nawet nie umiem tego wyrazić słowami. Jestem fanką Waszej miłości, po prostu. Tutaj nie da się nie wracać. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja sobie chyba aż tak nie ufam :D Mam ostre zaniki pamięci ostatnio :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Od myślenia się nie pojawi - trzeba działać :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Smile, za każdym razem czytam Twoje słowa i czytam... Uwielbiam do nich wracać!
    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  13. Na pewno będę relacjonować!

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj, dawnoo :)
    Pozmieniało się ciutkę :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Właśnie,u mnie z tym działaniem jest tragicznie...

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciutkę to mało powiedziane :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czasem dobrze jest się zapomnieć :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj tak, pierwsze ruchy dziecka to coś pięknego... Na pewno będzie inaczej, ale nie gorzej, bo teraz będziecie prawdziwą, małą rodzinką :) Najważniejsze to nie zapominać o sobie nawzajem, choć na początku może być ciężko to wszystko ogarnąć. Pozdrawiam i życzę powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Wzruszyłam się... Pięknie to napisałaś. Pięknie przeniosłaś mnie na moment do swojego świata, do swoich uczuć, myśli. Wszystkiego dobrego całej waszej trójce życzę i szczęśliwego rozwiązania. I, żebyś się nie obawiała. Będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  20. Słów mi brakło, by móc to sensownie skomentować. Pięknie, naprawdę... I zostawię to takim, niczego nie psując.
    Cudowna Rodzina.

    OdpowiedzUsuń
  21. No, może trochę więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Oj, najpiękniejsze. Nie tyko dla mnie. ;)

    Dziękuję Ci bardzo, Joanno :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Dziękuję. Z całego serca.

    To takie słowa, które trafiają prosto do serca. Przeczytane na głos Adrianowi, który akurat siedział obok.

    OdpowiedzUsuń
  24. To czas wziąć los we własne ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Pieknie to opisałas, poczułam to co czułam 2 lata temu nosząc pod sercem moją najwiekszą miłosc - córeczke.
    I powiem Ci tak, pragenałam jej najbardziej na swiecie, a kiedy test pokazał dwie kreski - spanikowalam... :) co ponoc jest normalne.
    Moja córka jest cudowna, piekna, mądra i w ogóle...
    I bywa/bywało trudno, miedzy nami rowniez, bo dziecko - przynajmniej na poczatku wszystko zmienia. Z czasem chyba wszystko sie normuje, ale na poczatku miedzy rodzicami jest meksyk, wszystko sie wywraca. Jest inaczej, ale teraz mysle nie gorzej. Nie wyobrazamy sobie bez niej zycia i kochamy nad zycie, ale nie zapominamy o sobie. Szczegolnie ostatnio hihi...
    Duzo zdrowka, łatwego porodu i przespanych nocy :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz