Adrian.

   Nim pojawi się post. Nadszedł ten czas, kiedy jakaś piosenka i moje dawne słowa wzbudziły tyle emocji, że musiałam je nazwać. Pau, wiem, że to znowu o Adrianie, ale on niezmiennie, od siedmiu lat jest moją największą inspiracją.


https://www.youtube.com/watch?v=VYtnNhBi89I


***


   Znamy się od lat. Połączyła nas miłość od pierwszego wejrzenia. Robimy przy sobie wszystko, nie mamy już żadnych zahamowań. Śmiejemy się z tych samych rzeczy i czasem czytamy sobie w myślach. Jesteśmy ponad siedem lat razem, z czego prawie rok małżeństwem. Ciągle się poznajemy, szczególnie w trudnych sytuacjach. Uczymy się wspólnego życia. Mamy wspólną nadzieję, horyzonty i pasje.

   Nie znam drugiej osoby, która byłaby tak idealnie denerwująca jak on. Nie znam osoby, która miałaby tyle cudownych pieprzyków – na calutkim ciele. Pieprzyków, nie „piegopieprzyków” jak ja. Kocham w nim wszystko. Błękitne spojrzenie, silne dłonie, szeroki tors, wąską talię i te cudownie miękkie boczki. Kocham jego łydki, długie ręce. Uwielbiam jego uśmiech i śmiech, długie palce i całe piękne dłonie. Gęste włosy, w które tak cudownie jest się wczesywać palcami. Uwielbiam rysy jego twarzy, więc próbuję zapamiętać je na zaś. Wciąż nie mogę się na niego napatrzeć. To nie tylko fizyczność. Najpiękniejszą ma duszę. Słucha jak nikt inny na świecie, odczytuje wszystkie sygnały. Słucha i zapamiętuje, by mieć pewność, że nic mu nie umknie. Jest dobry i pracowity,  nie ma rzeczy, której nie potrafiłby zrobić. Zaraża mnie swoją pasją do majsterkowania. Jest silny, opiekuńczy i wrażliwy. Ma w sobie nieskończone pokłady cierpliwości. Potrafi dyskutować, odpierać argumenty, stawiać diagnozy dotyczące otaczającej rzeczywistości. Broni swojego zdania, jeżeli je ma. I przyznaje się do błędów. Jest po brzegi siebie wypełniony miłością, którą potrafi okazywać – zarówno słowem, jak i gestem. Opowiada otwarcie o swoich uczuciach. Bierze na siebie świat, by słabsi czuli się w nim bezpiecznie. Broni tego, w co wierzy. Nie poddaje się innym, bo taka jest moda. Ma swoje zdania, a jak nie – to szuka prawdy. Jest czuły i otwarty na innych. Nic nie ukrywa.

   Jest miłością mojego życia. Choć przecież ma tyle wad – choćby to, że nie myje po sobie naczyń. Zapomina o niektórych datach i ważnych wydarzeniach. Czasem idzie pod prąd, choć proszę, by wreszcie się zatrzymał lub zwolnił. Bywa, że nie słucha, choć mówię o czymś ważnym. Ale to nic. Ja też jestem pełna wad i ciągle się dziwię, że naprawdę udało nam się przetrwać te kilka lat przedmałżeńskich. Mam swoje za uszami. Byłam ciężkim charakterem. Ale to nas ukształtowało, wpłynęło na to, kim jesteśmy teraz. Doceniamy każdą wolną chwilę, wspólne posiłki i noce. Święta, po których wreszcie nie musimy się rozstawać na kilka nieznośnych dni. Jesteśmy wdzięczni za to, co mamy i udało nam się wspólnie osiągnąć. Bywało trudno, ale właśnie ten pot i łzy sprawiły, że jesteśmy w tym miejscu, a nie innym.


   Czemu to wszystko? Wróciłam do postu, w którym opisuje nasze pierwsze spotkanie. Wyglądało jak kadr z filmu albo scena z książki. Wzruszyłam się, choć przecież takich chwil i bliższych przeżyliśmy tysiące. Nasz początek ma w sobie coś pięknego. Nadzieję, oczekiwanie na miłość, w którą chyba przestaliśmy wierzyć. Połączyło nas przeznaczenie, wierzę w to całym sercem. Nie ma dnia, w którym nie pomyślałabym jaką jestem szczęściarą. Odnalazłam mężczyznę, który potrafi mnie docenić, powiedzieć, że mnie kocha, przytulić, gdy tego potrzebuję. Mężczyznę, który nie wyjdzie z domu bez pocałunku, nawet jeśli jeszcze śpię. Dzielę życie z osobą, która liczy się z moim zdaniem i pyta, co myślę.

   To jest miłość, która napędza do działania. Otwiera wszystkie drzwi. Daje nadzieję. Przeczuwałam nasze wspólne, długie życie już 2 lutego 2010 roku, kiedy go poznałam. Po raz pierwszy w życiu wiedziałam, że rozmawiam z osobą, z którą naprawdę chcę być. Nie z moim kolejnym, przelotnym zauroczeniem, ale mężczyzną, który przewróci mój świat do góry nogami. Nie myliłam się. Poczułam się przy nim piękna, wspaniała, najlepsza na świecie. Pokochałam go od razu. Nie mogłam zapomnieć, tęskniłam każdego dnia, choć spędziliśmy ze sobą zaledwie kilka godzin w ciągu trzech dni. Nie mogłam przez niego spać ani jeść. Nie mogłam myśleć o niczym innym, czekałam na jakikolwiek znak. Na głos, na spotkanie, na dotyk. A kiedy wreszcie poznałam jaki zapach ma jego skóra, jak smakują usta, ile ciepła kryje się w jego ramionach – przepadałam, zakochałam się i oddałam mu wszystko, co było we mnie dobre i złe. Nie zmieniło się nic przez te siedem lat. Ciągle bije mi szybciej serce, gdy tylko go zobaczę niespodziewanie. Patrzy z tą samą przenikliwością, przytula dając poczucie bezpieczeństwa, całuje tak, że brak mi tchu. Ciągle mi się podoba, tak po prostu. Nie mogę go wyrzucić z głowy, czuję go w każdej chwili. I ciągle czekam. Doceniam każdą wspólną chwilę, szczególnie spędzoną w jego ramionach.

   Kocham go nad życie. Umarłabym, gdyby coś mu się stało. Jest najważniejszy. Wie o mnie wszystko. Mówię mu rzeczy, których nie powiedziałabym nikomu innemu, czasem przykrych i niezrozumiałych. Ale rozumie. Nawet moją obezwładniającą przeszłość, która jeszcze czasem prześladuje mnie w snach. Jest moją bezpieczną przystanią, za którą jestem wdzięczna każdego dnia. Kocham – to za mało, by wyrazić, co czuję. Nie znam słowa, którym wyraziłabym swoje uczucia. Wypełnia mnie całą. Jest moim powietrzem, moim oddechem. Kocham go każdą cząstką siebie. Jest w centrum mojego świata, jest moim dziecięcym marzeniem o księciu z bajki. Jest mężczyzną, za którym tęskniłam całe życie. Mam szczęście będąc jego żoną, jego partnerką, największą miłością i przyjaciółką. Kocham go jak stąd do nieskończoności, jest moim wszystkim.

   Oddaję mu się cała, zapadam w ocean nieskończoności. Zamykam oczy i chłonę rzeczywistość, której jesteśmy uczestnikami. Zapisuję nas na wieczność. Tworzymy historię i czas.

Komentarze

  1. no cóż, nie mam wyboru, wybaczam:)
    to Twój blog, a , że słowami o Adrianie odżywa- niech i tak będzie:) najważniejsze , że znów piszesz- robisz co zawsze kochałaś:) i dajesz nam czytelnikom tą przyjemność chłonięcia Twoich słów:)

    Tak naprawdę lubię czytać o Was -choć bardzo dobrze znam tą historię, serce mi się cieszy na myśl, że przyczyniłam się do tego szczęścia:) i zazdroszczę, w sumie takiego mocnego uczucia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam Twojej historii, ale cudownie, że spotkałaś na swej drodze takiego mężczyznę i tak piękną miłość.
    Uczucie wprost bije z każdego Twojego słowa...
    Wielka jest potęga miłości...

    OdpowiedzUsuń
  3. To piękne, to tak piękne, że mogłabym czytać ciągle, i ciągle wracać do tych słów. I pomyśleć, że mam prawie to samo, ale przez swój egoizm mogę utracić. Jak dobrze kogoś kochać? Chyba nie potrafię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Potwierdzam. A ja mam wrażenie, że jeszcze wiele lat przede mną, by choć w małym stopniu ją pojąć. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A można kogoś kochać źle, jeśli to tylko płynie z serca?

    Jeśli poznałaś osobę, którą kochasz bezgranicznie - nie pozwól jej odejść. Pielęgnuj tę miłość i nie daj jej zgasnąć, byś kiedyś nie żałowała...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdroszczę,sam bardzo bym chciał poznać kogoś takiego...Jesteście szczęściarzami że siebie macie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za dobre słowa. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz