Nie jestem dorosłą kobietą...

Ty,

próbujesz zrobić ze mnie dorosłą kobietę.

Ty,

patrząc na mnie, rozbierasz mnie wzrokiem.

Obserwujesz niepewne ruchy, sztywny krok.

Ty,

próbujesz zdjąć ze mnie kolejny kawałek ubrania.

Odebrałeś mi marzenia, dziecięcy świat!

Ty,

na siłę robisz ze mnie dorosłą kobietę,

choć mam dopiero tyle lat.

Ty,

próbujesz mi tłumaczyć, czym jest prawdziwa miłość...

Zbliżeniem dwóch nagich ciał?

Ty!

Nie rozumiesz, że jestem jeszcze dzieckiem.

Że potrzeuję piersi matki.

Nie dorosłego mężczyzny.

Ty!

Rozbierasz mnie wzrokiem,

dotykasz pewnie dużymi łapskami, delikatne piersi...

Ty,

odbierasz dziecięce marzenia,

odrzucasz w ciemny kąt zabawki...

Robisz ze mnie kobietę...

A zapytałeś choć raz, czy ja tego chcę?

Nie patrz na mnie tak!

Weź zimne ręce, które pewnie dotykają nagich pleców, pod bluzką.

Weź słowa, które szepczesz do ucha.

I swoje pragnienia schowaj...

Pozwól mi dorosnąć,

zrozumieć świat!

Ty,

Napalony zboczeńcu!

Komentarze

  1. nie wiem co napisac... piekne słowa. piekne i prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  2. hej. piekne...i zdecydowanie prawdziwe :) faceci to swinie

    OdpowiedzUsuń
  3. hej, długo zastanawiałam sie co mam napisac, masz racje, bardzo mądre slowa, część chłopców(bo nie mozna powiedzieć,m ze każdy) robi ze swoich dziewczyn osobę dorosła czasem an siłe i bez jej woli. tak nie mozna ale oni tego nie rozumieją

    OdpowiedzUsuń
  4. faceci myślą fiutem. przynajmiej większosć... w każdym razie, niektóre dziewczyny nie potrafią im się sprzeciwic i chodzą potem z brzuchami, mają wyrzuty sumienia lub zastanawiają się czemu to zrobiły...

    OdpowiedzUsuń
  5. Natchnienie miałam wczoraj. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety spora część dziwczynek może podpisać się pod tymi słowami. :(

    OdpowiedzUsuń
  7. I właśnie ta niedojrzałość, nieodpowiedzialność z ich strony, przeraża. A w tym tekście miałam raczej na myśli dziewczynkę, która powoli wkraczała w okres dorastania, którą molestował starszy mężczyzna...

    OdpowiedzUsuń
  8. No tak, to prawda... Większość dziewczyn, same sobie piszą taki scenariusz. Moga mieć pretensje tylko do siebie!A co, kiedy dziecko po prostu nie może się sprzeciwić?

    OdpowiedzUsuń
  9. kinia.dropsik@op.pl19 października 2007 09:27

    zapraszam na www.blogus-kingusii.blog.onet.pl na zamówionka iiii .. www.blog-kingusii.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. tak:( faceci potrafia byc natarczywi i niestety brutalni

    OdpowiedzUsuń
  11. krzysztof_kanya@vp.pl19 października 2007 09:36

    Łoj...

    OdpowiedzUsuń
  12. Na szczęście nie wszyscy... Choć i ja z takim jednym "be", miałam bliższy kontakt w wakacje. :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Długo wpatrywałam sie w te zdania... Z kazdym pojawiało sie kolejne spotkanie z ...kimś... kiedy to on....nie no ja nawet nie chce o tym pisać:( Znam dobrze to uczucie....:'( co moge wiecej dodac...dobrze ze to juz sie skonczylo i nie skonczylo sie na zadnej tragedii.... Pzdr cieplutko kochana!

    OdpowiedzUsuń
  14. Wtedy jest tragedia. A takich, którzy świadomie krzywdzą powinno się kastrować.

    OdpowiedzUsuń
  15. Niestety, nie jest to możliwe. Nie wszystkich. Skrzywdzonym, nie jest łatwo mówić o tym, co ich spotkało. :(wystarczy jedno dotknięcie, żeby osoba przestała ufać, miała wstręt do uczuć. Bała się, że kogoś ramiona mogą uczynić to samo.. Mogą zniszczyć wszystko.. :( Żeby kończyło się na przymusowym przytulaniu... ech

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wiem co powiedzieć...

    OdpowiedzUsuń
  17. krzysztof_kanya@vp.pl19 października 2007 13:54

    Tak trochę...

    OdpowiedzUsuń
  18. W niezbyt dobrym świetle, przedstawiłam mężczyznę... cóż... ;(

    OdpowiedzUsuń
  19. krzysztof_kanya@vp.pl19 października 2007 14:16

    Tak mi jakoś zimno...

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeśli tak.. fizycznie... Moge przytulić, albo zaproponować koc. :) a jeśli tam w środku... to nie wiem... chyba nic nie umiem zrobić. :(

    OdpowiedzUsuń
  21. krzysztof_kanya@vp.pl19 października 2007 14:33

    Tam w środku...

    OdpowiedzUsuń
  22. Na to nie znam recepty... :(

    OdpowiedzUsuń
  23. krzysztof_kanya@vp.pl19 października 2007 16:30

    Ciepły uśmiech. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. wiem i ta niesprawiedliwość jest dla mnie niezrozumiała

    OdpowiedzUsuń
  25. :) więc uśmiecham się ciepło do Ciebie. :) Pomaga?

    OdpowiedzUsuń
  26. nie tylko dla Ciebie..:(

    OdpowiedzUsuń
  27. krzysztof_kanya@vp.pl20 października 2007 09:29

    Bardzo. :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Mi chyba też. :) ja chyba cierpię na jakąś chorobę. :P Będąc na cmentarzu i wynosząc co chwilę jakieś śmieci, uśmiechałam się sama do siebie. ;) ale teraz uśmiecham się do Ciebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  29. krzysztof_kanya@vp.pl20 października 2007 09:44

    Uśmiech jest lekarstwem na smutki...

    OdpowiedzUsuń
  30. I to całkiem za darmo. ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. bardzo przemyślane i ostre słowa. ale czasami tak właśnie trzeba ;-) dziękuję, że podałaś mi swój adres bloga. pomalutku będę poznawała twoje myśli ;-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie sądziłam.. nie sądziłam, że zajrzysz. Dziękuję za odwiedziny. Tak jak i ja poznaję Twoje i Ciebie dzięki temu. :)

    OdpowiedzUsuń
  33. blogi, jako takie pamiętniki kryją wiele skarbów, czasami nawet nie widocznych przy codziennym świetle ;-))

    OdpowiedzUsuń
  34. A sztuka polega na tym, żeby przy każdym następnym wpisie, starać się je odnależć.. :) I dobrze wykorzystać w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  35. uczymy się przez całe życie.. nawet blogowe hihi ;D

    OdpowiedzUsuń
  36. Hehe o tak. ;) Dla mnie ten blog jest wszytskim. :P Jestem od niego uzależniona, po prostu. ;)Cieszę się, że dopisuje Ci humor. :)

    OdpowiedzUsuń
  37. krzysztof_kanya@vp.pl20 października 2007 13:13

    I nie trzeba stać w kolejce po receptę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Same zalety, po prostu. :) Choć nie ma wady. :P Kiedy śmiech dopada Cię z złym miejscu lub czasi. Np. kościół lub szkoła. :D

    OdpowiedzUsuń
  39. krzysztof_kanya@vp.pl20 października 2007 13:24

    Ja się nie przejmuję miejscem... :)

    OdpowiedzUsuń
  40. No wiesz. :p ja też bym się nie przejmowała. Ale np. na angielkiem, pani chce mnie rozsadzić z przyjaciółką. A co ja moge, że właśnie na jej lekcji, jest nam najweselej? Zazdroszcze. :P

    OdpowiedzUsuń
  41. krzysztof_kanya@vp.pl20 października 2007 13:38

    Ja dostałem kiedyś takiej głupawki, gdy kot latał po kościele, że aż musiałem wyjść. ;)

    OdpowiedzUsuń
  42. A mnie zawsze rozśmieszają chłopcy, którzy przygotowują się ze mną do bierzmowania. Nie znam żadnego z nich. :D Ale zawsze jak siedze z nimi na schodkach i jeden coś powie, patrzą się na mnie, czy się śmieje. A mnie to rozśmiesza.. i trzęse się jak głupia - mam to po wujku. :D

    OdpowiedzUsuń
  43. krzysztof_kanya@vp.pl20 października 2007 13:49

    Ja ogólnie lubię się śmiać, choć raczej więcej powodów mam do smutku...

    OdpowiedzUsuń
  44. Ja też. :) a powodów do smutku i szczęścia jest tyle samo. Lubię śmiać się przez łzy. :)

    OdpowiedzUsuń
  45. krzysztof_kanya@vp.pl20 października 2007 14:00

    Ja często walczę śmiechem. :)

    OdpowiedzUsuń
  46. A jak się walczy śmiechem?

    OdpowiedzUsuń
  47. krzysztof_kanya@vp.pl20 października 2007 14:18

    Starasz się śmiać do rozpuku. Mimo, iż jest Ci bardzo, bardzo źle...

    OdpowiedzUsuń
  48. Ja tak nie potrafię...

    OdpowiedzUsuń
  49. u mnie tak samo.. blog wrósł we mnie i stał się częścią mojego ciała.. normalnie żywa tkanka! ;D

    OdpowiedzUsuń
  50. hehe ciekawe jak wygląda pod mikroskopem? :P

    OdpowiedzUsuń
  51. noo ciekawe..ale to nie mnie oceniać ;D

    OdpowiedzUsuń
  52. Ani mnie. :P wnosisz uśmiech na tego bloga. ;) Dziękuję. :*

    OdpowiedzUsuń
  53. staram się pomimo przeciwności losu ;D

    OdpowiedzUsuń
  54. Tutaj chyba przeciwności nie ma. ;) Przynajmniej mi się tak wydaje. ;P

    OdpowiedzUsuń
  55. ale życie nie oszczędza. może to i dobrze. bardziej doceniamy to co mamy.

    OdpowiedzUsuń
  56. To prawda. Doceniamy i cieszymy się z tego. A to jest bardzo ważne. Bo gdyby wszytsko nam podsawiano na złotej tacy pod noc, znudziłoby się to nam, to raz, a dwa, przestało mieć znaczenie. Popadlibyśmy w jakąś chora rutynę, stracilibyśmy życie..

    OdpowiedzUsuń
  57. "małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia "

    OdpowiedzUsuń
  58. ... żeby odkryć jak słodki ma smak. :)

    OdpowiedzUsuń
  59. dokładnie tak ;D więc kosztujmy hihi ;-))

    OdpowiedzUsuń
  60. krzysztof_kanya@vp.pl20 października 2007 17:32

    Dlatego ja się staram...

    OdpowiedzUsuń
  61. sama mam uraz z dziecinstwa do jednej osoby, mimo iz minelo tyle lat...

    OdpowiedzUsuń
  62. to źle...ale mam nadzieje ze nic ci nie zrobil?

    OdpowiedzUsuń
  63. W pore zakończyłam tę znajomość..

    OdpowiedzUsuń
  64. Do kogś bliskiego? Takie rany zostają w nas często do końca. :(

    OdpowiedzUsuń
  65. Ja chyba też zacznę. :)

    OdpowiedzUsuń
  66. Ja tego smaku nie mam dość. :) I chyba nigdy nie będę miała. :P

    OdpowiedzUsuń
  67. No tak, może troszkę.

    OdpowiedzUsuń
  68. krzysztof_kanya@vp.pl21 października 2007 12:38

    To jest całkiem dobry pomysł. :)

    OdpowiedzUsuń
  69. Zobaczymy na jak długo... Na razie się nie sprawdza.

    OdpowiedzUsuń
  70. na szczescie nie az tak bliskiego...

    OdpowiedzUsuń
  71. No natchnienie dziewczyna to Ty miałas nie złe. Miałam zamiar pocyztac opinnie innych ale ttyyyyyle ich jest, że nie dam rady :) No niestety i tak w zyciu bywa.......czesto dziewczyny nie wiedza co robią albo kochają i są ślepe robia wszystko co ich chłopak pragnie......

    OdpowiedzUsuń
  72. i bardzo dobrze:) zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  73. :)Skorzystam z zaproszenie, jak tylko znajdę chwile. :)

    OdpowiedzUsuń
  74. krzysztof_kanya@vp.pl22 października 2007 14:49

    U mnie też, o dziwo, efektu teraz nie przynosi...

    OdpowiedzUsuń
  75. Hej:) bardzo fajny blog i ciekawe wiersze:) pozdrawiam i zapraszam www.farciara1993.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  76. Więc jeszcze musimy się uczyć...

    OdpowiedzUsuń
  77. Oj było, nie powiem. :P I walczyć z nim też nie umiałam... :P Hehe... :DBywa... Ale patrzymy wciąż na te sytuacje i często nie potrafimy wyciągnąć wniosków. ;(

    OdpowiedzUsuń
  78. krzysztof_kanya@vp.pl23 października 2007 09:25

    Pilnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  79. ... żeby dało efekty celujące. :)

    OdpowiedzUsuń
  80. krzysztof_kanya@vp.pl23 października 2007 13:28

    Czasami trzeba długo się uczyć na 6. ;)

    OdpowiedzUsuń
  81. o cudny usmiech:)

    OdpowiedzUsuń
  82. to tak jak ja ;-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  83. Trafnie opisałaś ludzką (czy może raczej męską?) popędliwość i niemożnością (niechęcią?) do jej opanowania. Ciekaw jestem następnych notek, więc jeszcze tu zajrzę;).Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  84. W sumie to nie było niż aż tak wielkiego, ale jednak to pamiętam..

    OdpowiedzUsuń
  85. Bo tak mi dobrze w środku i lekko. ;)

    OdpowiedzUsuń
  86. Zostało w pamięciu, zostawiło ślad.. i to się liczy...:(

    OdpowiedzUsuń
  87. Witaj, dziekuje bardzo za tak piekny i mądry komentarz który zostawiłaś na mojej stronie dziekuje również za słowa które potrafią wpłynąc na moje zycie na zrozumienie , jestes aniołem zesłanym z nieba aby pomagac nam dziekuje za umieszczenie mojego bloga na twojej liscie chetnie bede tu zagladał bo warto www.maris20.blog.onet.pl Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  88. Ale warto chciaż próbować. Myśleć, że kiedy osiągnie się cel, będzie to dumą. :) i jaki efekcik pozytywny. :P

    OdpowiedzUsuń
  89. To chyba każdy tak ma. ;) I jak po spotkaniu niedzielnym? :)

    OdpowiedzUsuń
  90. Tak, ale jak dla mnie tekst troszke za ostry. Ale to było natchnienie, tak wielkie,że sama się dziwie, iż to napisałam. :)Zapraszam serdecznie. :) miło mi będzie czytać Twoje opinie. :)

    OdpowiedzUsuń
  91. Pisane sercem. :)Dziękuję. A do anioła mi jeszcze sporo brakuje. :P

    OdpowiedzUsuń
  92. krzysztof_kanya@vp.pl24 października 2007 14:14

    Próbować nie przestanę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  93. jestes lecz tego nie wiesz! lecz widac twoje ciepło az promieniuje dziekuje za słowa otuchy zapraszam cie na bloga nowe posty czekają do osadzenia :) buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  94. no to super. bo u mnie jest zle

    OdpowiedzUsuń
  95. Na szczęscie nie jest aż na tyle głębokie, zebym nie potrafiła z tym żyć

    OdpowiedzUsuń
  96. To cieszę się naprawdę. Bo to zawsze coś. :)

    OdpowiedzUsuń
  97. Mamy identtyczne podejście do tego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  98. Ciepło to może tak. ;) Ale anioł? Upieram się przy swoim. :) Na pewno zajrze jutro, teraz goni mnie nauka niestety. :(

    OdpowiedzUsuń
  99. świetnie! nawet nie przypuszczałam, że taka blogowa znajomość może wnieść tyle uśmiechu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  100. Hehe dokładnie tak samo jak ja! :P Ale ma to swoje dobre skutki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  101. pierwsze blogowe koty za płoty.. teraz z górki ;D

    OdpowiedzUsuń
  102. Oby nie była za stroma. ;)

    OdpowiedzUsuń
  103. będę uważać ;D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz