Walentynki. | Znowu o Nim.

 Walentynki.

 Czas, w którym zakochane osoby czulej spoglądają sobie w oczy. Mężczyźni kupują swoim Kobietom kwiaty, kartki, lizaki itp. Kobiety wyglądają promiennie, uśmiechają się szeroko z powodu otrzymanych prezentów. Jak miło, kiedy Ukochany wyznaje Miłość.

 Walentynki.

 Czas, w którym wystawy sklepów są zaatakowane przez serduszka, czerwienie, misie. W sklepach wyjątkowo sączą się romantyczne piosenki z głośników. Miłosna atmosfera. Od której czasem mdli. Tak. To...

 Walentynki.

 U mnie spędzone  w sklepie przy stojaku z kartkami. Specjalnie szukana bez napisów, by napisać coś samemu. W której nie ma wyznania miłosnego. Czysta kartka. Nie trafiła do Tego, do którego trafić miała. Może to lepiej? U mnie spędzone z Moim Sercem, z Paulinką. Spędzone na oglądaniu romantycznych filmów. Czy ja wtedy nie płakałam na "P.S Kocham Cię?" Tak, to był chyba ten dzień. Wszędzie pary, których jakoś na ulicach jest więcej. Wszędzie serca, serduszka, serduszeńka.

 Przecież ja lubię walentynki. A może lubiłam? Przecież lubiłam ten dzień. Naprawdę. Coś się we mnie zmieniło? Dojrzałam? Nie, to chyba nie to.

 Walentynki.

 Dzień inny od wszystkich - podobno.

 

...

 

 Są jeszcze dni, w których zamykam się w sobie, wyciągam zdjęcia zrobione ze słów, wyciągam pudełko, w którym schowałam wszystkie wspomnienia. Jeszcze wracają dni, w których płaczę w poduszkę i odmieniam na każdy możliwy sposób Jego imię, używając różnej tonacji głosu. Są dni, w których Go tak bardzo czuję i tęsknię bardziej niż powinnam.

 Uciekam w te dni przed światem. Słyszę, co do mnie mówią, ale nie odpowiadam. Może tylko wydaje mi się, że dochodzą do mnie te dźwięki?

 Ludzie krzyczą, zapomnij! Ale ja... Ja przecież jeszcze wierzę, że historia, której obraz stwarzaliśMy, spełni się. Wierzę, że te męki zostaną mi wynagrodzone. Wiem, co straciłam, ale nie chcę tego szukać u nikogo innego. Nie chcę Nikogo Innego. I co z tego, że ktoś się pojawił? Co z tego, że wciąż mi powtarzają, że to może być mój Luby. Nie. Nie może. Dlaczego mam się oszukiwać, że zapomniałam, skoro jeszcze tęsknie? Dlaczego mam oszukiwać Innych, że już jest dobrze? Po co? Po co ranić siebie?

 Ja... jeszcze widzę siebie i Jego w najlepszych momentach mojego życia. On jako, np. mój partner na studniówce. On jako osoba, która do mnie mówi szeptem. Jako Osoba za którą tęsknie. Na którą czekam każdego dnia...

 Przecież ja wierzę, że to, co było - wróci. Nie umarło w Nim do końca. To źle? Ja czuję... Czuję w sobie, że wszystko się ułoży. Czuję i mam nadzieję. On wie, że był dla mnie ważny. Teraz już tego nie mówię - nie słucha. Ale On wiedział, a chyba moje słowa w nim nie ucichły, prawda?

 Ja jeszcze czekam na list. Czekam na dzień, w którym nasze dłonie się złączą, usta odnajdą, spojrzenia spotkają. Czekam na dzień, w którym wtulę się w Jego ramię i szepnę, że czekałam i bardzo tęskniłam każdego dnia. Czekam na dzień, w którym usłyszę Jego bicie serca. Czekam na dzień, kiedy znów powiem mu, że jestem Dla Niego, a On powie "Na zawsze Twój". Czekam na Jego głos po drugiej stronie słuchawki, którego tak bardzo mi brakuje. Czekam na jakiś gest, sygnał, którym powie "Wróciłem".

 Czekam.

 Czekam.

 Czekam.

 To się nie zmieni. Nie oddam moich wspomnień. Nikt nie wyrwie mi go z serca. Nikt nie wmówi mi, że mam zapominać. Powoli czy szybko. Bo to moje serce. Bo to moje myśli. Moje życie. "Bo serce mam uparte." Nikt nie odbierze mi wiary, która we mnie żyje. Ani nie zgasi iskierki w oku, która pojawia się, gdy o Nim pomyślę. Nikt nie zasuszy łez. Nikt nie rozłączy rąk, wzniesionych do Boga. Nie wyjmie mi z ust modlitwy Błagalnej i Dziękczynnej. Nikt nie odbierze mi tego, co po sobie pozostawił. Nie! Bo ja to pielęgnuję w sobie.

 A nawet jeśli kiedyś stracę pamięć, wiem że Bóg da mi znak, jakąś maleńką rzecz, która mi o Nim przypomni. I wtedy będę pragnęła Go jeszcze bardziej. pamiętajcie o tym.

 

 Bo nie da się zapomnieć o Miłości. Nie da się przestać Kochać. Jeśli ktoś chce mi odebrać to, co mam - musi wyrwać mi serce i zamazać myśli.

 Przecież wszyscy wiemy, iż to nie możliwe.

 Dobrze mi z Nim.

Czekam.

...

 

"Podniosła oczy i można w nie patrzeć, przyznaje mu to prawo do siebie, chce, żeby on także do niej należał, przekazał jej wszystko, co w nim jest, dobre i złe. - Chcę być - jak najbardziej - powiedziała.

- Ja także, przy Tobie, z Tobą"

I. Jurgielewiczowa "Niespokojne godziny"

Powie mi to?

Komentarze

  1. hej:)stracona a raczej utracona miłośc chyba boli najbardziej:( ja załuje pewnej decyzji bo gdybym podjeła ja inaczej to wiem ze byłabym szczesliwa...

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech nigdy nie odejdą wspomnenia, niech uśmiech pojawia się na myśl o dobrych chwilach, niech pamięć trwa w myslach, sercu i duszy, niech będzie przy Tobie i w Tobie jako ktoś niezmiernie ważny. Myślę, że nikt nie ma zamairu wyrywać serca, usiłować zatrzeć myśli, nie wolno tak robić, po prostu nie wolno...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasem tak jest.. :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Będą na zawsze. Wiem to już teraaz...

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Targany-wiatrem20 lutego 2008 01:29

    Eh Ilona , jakie to wszytsko jest bez sensu....już myślałem ze będe szczęśliwy , wszytsko tak fajnie wyglądało , tak wspaniale ...ale juz nic nie będzie wspaniale.... choć to małe pocieszenie jedziemy na tym samym wózku :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Wcześniej nie lubiłam Walentynek. Chyba dlatego,że zazwyczaj spędzałam je sama. Teraz wszystko się zmieniło. Fajnie,że jest w roku taki wyjątkowy dzień.Rzeczywiście od tych misiów, tej czerwieni na witrynach sklepowych aż mdli czasami.Jak to jest,że te piękne wspomnienia ranią bardziej niż te złe. Chyba dlatego,że te złe człowiek stara się odrzucić w niepamięć i zapomina o nich po jakimś czasie. A te piękne chwile ciągle do na powracają. Naprawdę warto mieć wspomnienia, choćby one raniły. Od nich nie da się uciec.Wracają i tyle.Te piękne najczęsciej wracają.Uporczywie wracają...Trzymam kciuki,żeby powiedział...Wiara dodaje nam sił....:)POzdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że walentynki jednak są dla Ciebie miłym świętem. :) I jeszcze raz gratuluję zaręczyn. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. jak to mówią nie zawsze jest kolorowo:(

    OdpowiedzUsuń
  9. taaak... gdzieś już to słyszłam, szczerze mówiąc.

    OdpowiedzUsuń
  10. tęsknota ogromna...a co do Walentynek, to ludzie kochali się i okazywali sobie miłość zanim ta komercja weszła na polski rynek, więc nie jestem entuzjastką tego "święta" ... można ten dzień co najwyżej z przymrużeniem oka traktować ...pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Głupi zwyczaj. Przecież kocha się przez cały rok, a nie tylko 14 lutego. I nie tylko wtedy okazuje się Miłość.Mimo wszystko kiedyś lubiłam to święto.

    OdpowiedzUsuń
  12. dla mnie tegoroczne walentynki to był dzień taki jak inne. przeleżałam cały dzień, bo dzień wcześniej wróciłam ze szpitala, myślałam byłam z moim chłopakiem, nie mógł do mnie przyjechać bo to trochę za daleko. z czasem zapomnisz, wiem, ze to trudne ale uda sie

    OdpowiedzUsuń
  13. Więc jeszcze kiedyś będziesz mogła znów je lubić :)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Pewnie tak. Jeśli będzie przy mnie ktoś, kto mi je jakoś 'przystroi' swoim ciepłem. ;]

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie zapomnę z czasem, bo ja sobie na to nie pozwolę. Chcę pamiętać i będę do końca.

    OdpowiedzUsuń
  16. takie dni kiedy wszystko wraca z podwójną siłą.. uczucia, tęsknoty, hartują nasze serca

    OdpowiedzUsuń
  17. Przekonuję się o tym. Ciężka próba. ;]

    OdpowiedzUsuń
  18. i przez miłość do Niego zamierzasz już do końca być sama??Mam nadzieje, ze nie

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie, nie. Choć teraz ktoś chce bym dała mu szansę, ja nie jestem gotowa. Muszę odczekać swoje. Nie chcę być sama. Jestem skazana na Miłość. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. to przytulam z całego serducha ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziękuję. Tego mi chyba trzeba...

    OdpowiedzUsuń
  22. Gdybysmy mieli obok siebie te 2 polowkę to jeszcze inaczej mowilibysmy o walentynkach... Ja osobiscie za tym świetem nie przepadam... moze wlasnie dlatego, ze zawsze spędzam je sama.Pzdr! swiat-tulipanka

    OdpowiedzUsuń
  23. pawel3004@op.pl26 lutego 2008 11:50

    Hej...jak zawsze piękne słowa w Twoich postach,jak zawsze wypełnione smutkiem,żalem,tęsknotą...jak zawsze przepełnione prawdziwym uczuciem,które wylewasz z własnego wnętrza,z własnego serca.Jak wiesz nie dawno również się z kimś rozstałem,lecz zastanawiam się dlaczego tak bardzo tego nie przeżywam,dlaczego moje serce nie cierpi,a czuje się uwolnione,a ja czuję się spełniony...spełniony tą wolnością jaką w sobie uzyskałem poprzez jedno słowo-Żegnaj,to koniec!Mnie nie bolało,nie cierpiałem,nie płakałem,lecz...zapomniałem.Podchodzę do tamtych chwil egoistycznie i nie patrzę na cierpienie osoby,która darzyła mnie uczuciem.Jestem niczym wędrowiec,który poszukuje swojej właściwej ścieżki,a na jej końcu odnajdzie to czego tak naprawdę pragnie-CELEM jest to prawdziwe uczucie,które ty masz w sobie do Ł.,a ja chcę obdarować je właściwą osobę.....Pozdrawiam Ciebie bardzo serdecznie z Warszawy,w której przebywam od piątku 22.02,a dziś mój pobyt się kończy i wracam znowu do szarości codziennego dnia,lecz będą kolejne chwile,kolejne dni do których powrócę do Warszawy,bo tu odkrywam na nowo to co straciłem będąc z M.I na przekór temu co pisałem Tobie to jest to czego tak naprawdę szukałem i poprzez długi czas,a wiedz,że nie będzie to kolejna chwila przemijająca w moim życiu,lecz jest to mój osiągnięty cel,o którym pisałem wyżej. :)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz