Zaprzestane marzenia.

  Pisałam o 'młodzieńczym marszu do doskonałości' - inspiracja od Herberta, którą natchnął mnie kilka tygodni chyba temu.
  Nie raz słyszałam, że Ktoś przestał wierzyć w swoje marzenia i nie raz prosiłam, by pozwolił sobie znowu na tą wiarę. A teraz sama jestem w tym miejscu, gdzie marzenia są takie odrażające. Jedno marzenie, dla którego wybrałam tą szkołę, a nie inną. Jedno marzenia, dzięki któremu oddychałam, gdy czułam jak się świat wali. Ten mój, wewnętrzny. Taki mały, a jednak mieszczący tyle osób, pragnień. Jakiś taki niezniszczalny.
  Nie raz pisałam o psychologii, jako o czymś, czemu chciałam się poświęcić do końca życia, związać niczym sakramentem małżeństwa. Moja mała wielka miłość. A jednak... Czy tak się czasem dzieje, że miłość po prostu - przestaje być? To chyba możliwe.
  Czuję się za głupia, żeby podążyć drogą, którą wybrałam kilka lat temu. Czuję, że nie podołam. I kiedy mówię o tym, nikt mi nie wierzy.
  A ja naprawdę tak czuję, że to nie dla mnie. Że nie powinnam nawet o niej myśleć.
  Może naprawdę źle odczytałam przesłanie, moje własne powołanie spisane w sercu Boga, kiedy stworzył mnie w swoich wyobrażeniach?
  Może się pomyliłam? Po prostu zachłysnęłam tą jedną wizją, że ja...?
 

  Jest mi ciężko.
  Siedzę w domu.
  Od kilku godzin piszę.
  Od kilkudziesięciu minut rozmawiam
  z bardzo mądrą dziewczyną, za którą kiedyś
  czułam się odpowiedzialna. Która napisała mi:
 

 "Jedną rzecz możesz zrobić dla mnie.
 Nie dać zniszczyć siebie. Idź dalej przez życie i walcz o swoje marzenia."
 
 Jak długo jeszcze
będzie trwał ten stan
wewnętrznego załamania,
zaprzestania wiary w coś, co
kiedyś było dla mnie najważniejsze?

Ross Copperman - They'll never know


Komentarze

  1. Nie mam pojęcia co mogę napisać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może to tylko chwilowe wahanie, bo nie dajesz chwilowo rady, ale to ciekawy kierunek, więc warto kontynuować go, ale wszystko zależy od Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana może to tylko takie chwilowe zachwianie i zwątpienie w siebie i swoje możliwości.To minie, na pewno :*

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Zagubiona [dont-look-back-so-emotional]23 lutego 2009 09:52

    Ja utraciłam wiarę w marzenia już dawno.I nie odzyskałam jej jak narazie...

    OdpowiedzUsuń
  5. cisza też może być słodka...

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem w kropce. Takiej maleńkiej, w której nie mam szans oddychać, a jakaś nagła myśl sprawia, że jest jeszcze mniej miejsce. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. nawet nie wiesz, jakbym chciała... zdziczałam w domu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. gdybym pisała jakąś powieść, na pewno napisałabym właśnie, że moje główna bohaterka westchnęła głośno. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tego jeszcze nie doświadczyłam.

    OdpowiedzUsuń
  10. nawet jeśli to coś, nie jest w stanie spr. nam bólu?

    OdpowiedzUsuń
  11. Też o tym pomyślałam xDA teatralne westchnienia to moja specjalność ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. b_e_n_i_a@buziaczek.pl24 lutego 2009 09:11

    Musisz to dokładnie przemyśleć, aby w przyszłości nie żałować.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurcze jak czytałam tą notkę to wydawało mi się, że czytam własną. U mnie jest tak samo. Przestałam wierzyć w te głupie marzenia. To bez sensu. Kiedyś chciałam być architektem, nawet dla zabawy rysowałam jakieś domki, kupowałam gazety z projektami a teraz? Dochodzę do wniosku, że nie umiem rysować i kompletnie się nie nadaję na architekta i czuję, że te całe długie lata męczarni w szkole kiedyś pójdą na marne... Straciłam wiarę w marzenia. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że kiedyś uwierzę w spełnienie marzeń ... Życze tego i Tobie.Pozdrawiam ;)) [rzeczywistosc-nie-istnieje]

    OdpowiedzUsuń
  14. Posłuchaj tych słów..

    OdpowiedzUsuń
  15. "mądra dziewczyna" miała rację. jestem pewna!Może właśnie czasami każdy przechodzi kryzys swoich marzeń? Może czasami każdy czuje sie zbyt głupi, by coć osiągnąć, ale tak naprawdę to tylko nasze chore wyobrażenie?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz