On. On? On... On?! On! Ooon.
On jako mówiący do mnie szeptem.
On jako piszący w nocy sms-a z myślą o mnie.
On jako Przyjaciel kiedyś.
On jako moje pragnienie.
On jako ktoś, kogo chciałam kochać.
On jako osoba, która mi się śni po nocach.
On jako mój sen na jawie.
On jako moja łza, której znów powstrzymać nie umiałam.
On jako mój szeroki uśmiech.
On jako mój dreszcz na plecach.
On jako mój mały ideał.
On w moich wyobrażeniach:
całujący.
kochający.
przytulający.
ocierający łzę.
uśmiechający się do mnie.
trzymający za rękę.
spacerujący.
wzdychający.
smutny.
szczęśliwy.
marzący.
rysujący mi serduszka.
piszący list.
zamyślony.
stęskniony.
szepczący.
zadumany.
roześmiany.
On.
Zatem wyrwę wspomnienia z pamięci.
Obetnę włosy, które lubi u dam.
Wydrapię sobie oczy, które opisywał.
Zdrapię usta, które chciał całować.
Oderwę ramiona, które chciał czuć.
Uciszę głos, który lubił słyszeć przez telefon.
Wyrzucę telefon, którego wibracje wciąż mi o Nim przypominają.
Sprzedam serce, które biło dla Niego.
Wymarzę Jego miasto z mapy.
Spalę list w ogniu żalu.
Wyjdę! I zatrzasnę drzwi.
Wyjdę i odnajdę szczęście.
Wyjdę!
Pobiegnę przed Siebie.
I...
Odnajdę Go! Choćby na końcu świata.
Razem będziemy wspominać.
Rozpuszczę włosy, z których ułoży fryzurę, tak jak prosił.
Spojrzę w oczy.
Pocałuję i dam się całować.
Przytulę go mocno.
Szepnę coś do ucha.
Wyjmę telefon z kieszeni.
Oddam Mu serce moje. Na zawsze.
Zwiedzimy razem miasto,w którym mieszka.
Poproszę o następne listy.
Tak. Zrobię to.
Czy ja oszalałam?!
Niech to. !
to zdrowe szaleństwo ;-)
OdpowiedzUsuńPewnego dnia zjawi się On ...
OdpowiedzUsuńnie oszalałaś, porostu pragniesz mieć Go przy sobie, kochać go, być kiedy Cię potrzebuje i kiedy Ty będziesz potrzebowała Go. To nie szaleństwo, to chęć kochania drugiego człowieka.
OdpowiedzUsuńhej. to nie jest szaleństwo tylko miłość:):) pozdrawiam i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńW filmie "zakochani widzą słonie" główny bohater z miłości widział na ulicy słonie. Kobieta, którą kochał powiedziała mu, że miłość to najstarsza i najprzyjemniejsza choroba świata...
OdpowiedzUsuńChyba nie takie zdrowe. Powinnam zmienić obiekt westchnień.
OdpowiedzUsuńZjawił. I odszedł. Wciąż o Nim, o tym samym jest notka. Wciąż pachnie Nim mój blog..
OdpowiedzUsuńDlaczego zatem już Kocham, On odchodzi? I po prostu zostawia? Ja chyba kocham. Lecz co z tego?
OdpowiedzUsuńktórą trzeba zagłuszyć i poczekać na Nową, Spełnioną.
OdpowiedzUsuńZgodzę się z tą Kobietą. Dobrze, że nie ma na nią lekarstwa.
OdpowiedzUsuńHmm :/ smutne to że nie możemy być z tymi których kochamy dla których chcemy jak najlepiej którzy są naszym życiem , ja jednak myślę ze jeszcze spotkasz miłość która będzie szczęśliwa....wiem łatwo powiedzieć , ale nigdy nie mów nigdy.... życie mnie tego nauczyło
OdpowiedzUsuńChciałabym w to wierzyć.
OdpowiedzUsuńkażde westchnienie jest po coś ;-)
OdpowiedzUsuńA to mnie wykńcza..
OdpowiedzUsuń