Pragnę wakacji i poczuć Góry całą sobą. !

 "Zapominasz o samej sobie!"

 Tak, to prawda. Zapominam. Gdzieś w cierpieniu innych, gubię siebie, zostawiam swoje "Ja" na późniejszą chwilę. Odkłam swoje sprawy, swoje życie na "potem". A kiedy wreszcie decyduję się na odpoczynek, oderwanie - płaczę i wspominam. Nie wiem jak wywoływać u samej siebie uśmiech, nie wiem jak stąpać po chmurach.

 Marzę. O wakacjach. O chwili, kiedy otuli mnie zapach świeżo skoszonej trawy, zielonej łąki, lasu, burzy i powietrza po deszczu. Marzę o chwilach, kiedy rano otworzę oczy i przez otwarte okno wpadnie do mnie słońce i czysty śpiew ptaków. Ile jeszcze? Nie wytrzymam.

 Chcę zakończyć już ten rok szkolny, napisać egzamin - mieć to za sobą. Odgrodzić się od wszystkiego, żyć pełnią życia. Marzyć, kochać i śnić. Nie zaglądać do książek z niechęcią, myśląc "Powinnam się teraz uczyć". Pragnę sięgnąć po jakąś książkę, rozłożyć się na trawie i czytać. Oderwać się od codzienności. Chcę wakacje! Jestem już zmęczona. Czuję, że wciąż stoję w jednym punkcie, nie ruszam się, nie idę do przodu. Jakaś ręka przytrzymuje mnie i pokazuje budynek szkolny.

 Cztery ściany. Setki osób na korytarzu. 20 ileś osób w klasie. Jeden nauczyciel. Zielona tablica, biała kreda. Rząd ławek, a przy nich krzesła. Nie chcę tego! Nie chcę! 

 Pragnę obudzić się o 11, przeciągnąć i wyjść na dwór. Założyć turkusową spódnicę, do tego jakąś luźną bluzkę i japonki na nogi. A jeśli będę na działce, zrezygnować z butów. Pragnę stąpać bosymi stopami po ziemi - chłodnej, pełnej nadziei. Być dla siebie.

 Śmiać się do woli i obserwować świat. Bez myśli, że za chwilę skończy się weekend i czas wolny, i będzie trzeba iść w dobrze znanym kierunku, do dobrze znanego budynku. Nie chcę tego.

 Ja chcę wakacje, lato. Chcę czuć wolność we wszystkim, co robię. Chcę odpocząć. Naprawdę odpocząć.

 Chcę wyjrzeć przez okno i zobaczyć Góry. Chodzić po Krempachach. Opalać się nad Białką. Chcę zdobywać szczyty. Tak bardzo tęsknię za Górami. Za ich magią i tajemnicą. Za ich potęgą i pięknem. Chcę iść pod górę. Zmęczona ocierać pot i co chwilę milcząc, krzyczeć - jak tu pięknie! Chcę wyjąć aparat i uwiecznić najpiękniejsze krajobrazy, wiedząc, że zdjęcia nie oddadzą duszy Gór. Chcę wejść na sam szczyt i uśmiechnąć się szeroko ze świadomości, że mi się udało. Chcę podczas stawiania kolejnych kroków, odkrywać siebie. Myśleć o tym, co we mnie najpiękniejsze. Oderwać się na chwilę i poczuć wiatr, nieokreślony zapach, oddychać najmocniej jak się da. Chcę dotykać opuszkami palców każdą ze skał i chmur. Patrzeć z przerażeniem w dół, odkrywać w tym obecność Boga. Zapomnieć o otaczającym świecie, a jednocześnie wciąż być jego częścią.

 Ja i Góry. One potężne, ja maleńka. Mała drobinka, która się nie liczy, którą można zniszczyć łatwo. Ale to mnie nie niszczy, to mnie uszczęśliwia.

 Chcę wracając w dół, oglądać się kilka razy do tyłu i marzyć. Chcę zejść na dół z myślą, że mi się udało, że jestem silna! Wyciszyć się i kochać Naturę. Być z nią. Czuć ją każdym milimetrem ciała. Chcę poczuć potęgę Gór, stać się ich częścią, ich sercem, oddechem, myślą. Chcę otulić je ramionami i trwać w nich jako drobinka. Być okruszkiem, który się liczy. Być okruszkiem, bez którego niektórzy nie istnieją. Chcę być. Naprawdę Być.

 Moje kochane Góry! Poczekajcie. Przyjadę i będę z wami, dla was. Jeszcze trochę.

 Czuję, że tęsknię.  

Komentarze

  1. Wiele zdań Twojego postu sprawiło, że czułam jakbym to ja je wypowiadała... Tak, ukochane góry, najlepsze, najbardziej uszczęśliwiające, uwielbiam :) Już niedługo, ja czuję, że do egzaminu jeszcze tylko troszkę, a potem zleci bardzo szybko i wakacje swą magią rozwieją zło :)trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Góry mają w sobie niekończące się możliwości. Do egzaminu będzie najgorzej. Nie chcę go.

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham góry, ale morze jest bliższe mojemu sercu. chcę usiąść na chłodnym piasku i wpatrywać się w zaczarowany zachód słońca.. och tak bardzo chcę! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. :) W górach też można obserwować zachody. :P Wystarczy znaleźć jakieś jezioro i podziwiać. :) Nad morzem są piękne zachody... :) Wschody pewnie też. :]

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też nie chcę egzaminu, chociaż właściwie skoro juz wiem, że będzie, to wolę żeby było już po nim...

    OdpowiedzUsuń
  6. hej:) ja oddałabym wszystko aby byly juz wakacje aby rzucic te cholerne studia i cieszyc sie moim skarbem:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, masz rację. Ale im bliżej, tym bardziej się boję...

    OdpowiedzUsuń
  8. Życzę tego. :*

    OdpowiedzUsuń
  9. ja też tak mam. Coraz bardziej do mnie dociera, że nic nie umiem i, że przebimbałam ostatnie dwa lata nauki...

    OdpowiedzUsuń
  10. o, jak dobrze, że jest ktoś, kto myśli tak jak ja.Pocieszę Cię, że moja koleżanka leci na samych dwójach i jedynkach, ale rozwiązywała dużo testów i egzamin próbny poszedł jej dobrze. :) Tzn. humanistyczny.

    OdpowiedzUsuń
  11. Humanistycznego nie boję się aż tak bardzo, ale przedmioty ścisłe to przeciez jedna wielka czarna dziura w głowie...

    OdpowiedzUsuń
  12. Słyszę siebie. ;]

    OdpowiedzUsuń
  13. też bym bardzo chciała odpocząć i chyba nawet bardziej jak Ty, ja mam dość wszystkiego, chcę wyjechać ale sama, zapomnieć, nabrać sił i wrócić ale wakacje pewnie spędzę na ciężkiej pracy tzn rehabilitacji. tak wiec nici z zapominania:( A Tobie życzę udanych wakacji i pomyślnych wyników z nie napisanych jeszcze egzaminów, ja też pisze i już sie boję. u mnie też nowa notka,

    OdpowiedzUsuń
  14. Eh..Kiedy chodziłam do gimnazjum, po każd6m dniu w szkole nie mogłam doczekać sie następnego. Uwielbiałam szkołę. To przez moją ''wielką'' szkolną miłość. Cudowne chwile to były i chętnie bym do nich wróciła. Będąc w gimnazjum wakacji nienawidziłam. ON był moją motywacją,żeby być w szkole. I wyszło na to,że w ostatniej klasie nie opuściłam żadnego dnia w szkole, często będąc w nienajlepszym ''stanie zdrowia'', ale był on, były moje bliskie koleżanki. To mi wszystko rekompensowało. Teraz na 3 roku studiów znóe czuje się jak 16-latka. Uwielbiam chodzić na zajęcia. MOże to taki rodzaj samoobrony przed uciekającym czasem, ale podoba się mi chodzenie na zajęcie.Owszem, fajnie by było jakby były wakacje,ale nie jest źle. Jakoś damy radę:)JA też uwielbiam góry. Co prawda wystarczy mi oglądanie ich z dołu, podziwianie ich majestatu z tej perspektywy, co nie zmienia faktu,że kocham góry.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz