Wiem, że wszystko ma Sens.

  Siedząc w kościele, wsłuchując się w Słowo Boże, próbowałam zrozumieć wiele spraw. Próbowałam odkryć, co obecnie jest we mnie. Odnalazłam niekończące się Źródło Miłości, którego początek znalazłam w Eucharystii. Odnalazłam w sobie wielką siłę i mądrość, która pomogła mi odpowiedzieć sobie na ważne pytanie - co czuję?

  Moje życie, zmieniło się ostatnio. Nie, nie życie. Chwile, które właśnie nastąpiły. Ciąg dni nabrał innego znaczenia. Smutek, żal, krzyk serca, które błaga o pomoc, o chwilę zapomnienia. Nie znalazłam. Zamiast mojej upragnionej ciszy, Bóg postawił przede mną Trzy Osoby w potrzebie. Każda z Dziewcząt Inna wyjątkowa. Zaufały mi, wierząc iż pomogę. Temat śmierci, cięcia się, bezsensu. Pomogłam. Usłyszałam słowa podziękowania. Pomogłam Innym. Dlaczego zatem nie potrafię pomóc sobie? Zamiast upragnionego wyciszenia, znalazłam Trzy Serca, które potrzebowały ciepła i rady. Otrzymały to ode mnie. Nie będę ukrywała, iż rozwiązywanie problemów innych, wykończyło mnie. Czułam się słaba. Naprawdę słaba... Ale, kiedy przyjęłam Eucharystię, poczułam w sobie Wielką Siłę, Miłość, Nadzieję i Wiarę.

Bóg wysłuchał mojej prośby.

Czuję się lekko. I teraz naprawdę cieszę się i jestem w 100% dumna, że ktoś dzięki mnie zaczął się uśmiechać, rozpoczął walkę ze swoją słabością, uwierzył, nabrał siły. Czuję się wspaniale i jestem pewna, że chcę BYĆ psychologiem. Kocham to po prostu. Czuję całą sobą. Nie zmieni się to nigdy. Na pewno.

 

W kazaniu usłyszałam zdanie, które brzmiało mniej więcej tak:

Trudno jest nam dowartościować to, co zdobywamy z łatwością.

 

I ja zrozumiałam, że właśnie wszystkie przeciwności, które spotkałam na drodze do mojego Szczęścia, które mieszka tak daleko - pozwoliło mi Je dowartościować w pełni. I choć już go nie ma, bo przeminęło z Jego strony - wiem, że to było coś wspaniałego.

Jestem świadoma tego, że gdyby On mieszkał bliżej, między nami nie byłoby tak wspaniałej znajomości. Może nigdy bym go nie poznała? Może zrezygnowalibyśmy z siebie na samym początku? Jestem tego pewna. Odległość i Tajemnica, którą każde z nas było otoczone, spowodowało, iż staliśmy się Swoim Pragnieniem. Mimo wielu kłótni, sprzeczek i chwil, które zapowiadały, że wszystko się skończy - Byliśmy dla siebie, wierząc że Los skróci naszą odległość, że staniemy Twarzą w Twarz. Ja jeszcze w to wierzę, choć On powiedział, że "nie spełni tej obietnicy". Ale ja czuję coś innego. Tego nikt mi nie odbierze. Nikt!

Wiem, że Jego Nieosiągalność, to że nie mógł być w chwilach, kiedy tego pragnęliśmy sprawiło, że był dla mnie wszystkim. Pielęgnowaliśmy w sobie uczucia. Byliśmy dla Siebie. Byliśmy. Ja wciąż Jestem. I będę. Mimo że teraz Ktoś jest Obecny w moim życiu.

Oby przebił się przez moje wspomnienia i uczucia, które pozostały.

 

____

 

 Z okazji nadchodzących Świąt, życzę Wam kochani samych pozytywnych chwil. By Zmartwychwstały Jezus napełnił Wasze serca Miłością, Nadzieją i Wiarą. Życzę Wam spełnienia wszystkich marzeń, uśmiechu na twarzy i łez, które przyniosą ulgę. By Osoby, które są przy Was, były zawsze.

A w Lany Poniedziałek mokrych ubrań i dziecięcego Spojrzenia na Świat. Młodego ducha i kochających serc.

Wszystkiego Dobrego!

Komentarze

  1. ja po raz pierwszy od paru lat nie uczestniczę cielestnie w obchodach Triduum Paschalnym Czemu?? nie dałabym rady stać w Kościele 2 godziny a starcze osoby by mi nie ustąpiły. Uczestniczę duchowo, wiem, ze to nie to samo. Ja Tobie życzę jak najlepszych świąt, moje niestety takie nie będą, spędzę je w części w szpitalu, to chyba jedne z gorszych świat w moim życiu, takie nie świąteczne, za rok może będę zdrowsza i będzie lepiej, cieszę ię ze chociaż inny na świecie będą mieli fajne święta.

    OdpowiedzUsuń
  2. mocne i bardzo piękne przemyślenia. trwaj w nich jak najdłużej ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisałaś tu sporo o Bogu ja jednak starałam się czytać miedzy wersami. Myślę, że dobrze, że coś w Twoim zyciu się zmienia na lepsze. Obecność Boga jest najważniejsza chociaż ja jej tak bardzo nie umiem dostrzec. Mam nadzieje, ze z czasem się tego naucze. Nadajesz się na psychologa, bo umiesz pomagac innym. Potrafisz zmierzyc się z ich probelmi. Dobrze by było gdybyś o swoje tez umiała zadbac :* A ja jeszcze raz dziękuje za to, że jestes:* Nie musisz byc całyczas wystarczy, ze wiem, że jesteś. Gdybyś jeszcze zawsze mnie rozumiała było by cudownie, ale cóż....:D Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz w sobie wiele siły. I potrafisz w swoim nieszczęściu cieszyć się szczęściem innych.sądzę, że przeżycie duchowe ma większą siłę niż cielesne.Zdrowiej, Kochana! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Postaram się. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem Aguś. I gdybym mogła, byłabym cały czas. Ale jestem tylko człowiekiem. :Pja czuję Boga co jakiś czas... Nauczysz się. A raczej poczujesz. :*Kocham Cię. :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Już sam tytuł to sama prawda, wszystko ma sens. Tobie również radosnych świąt w rodzinnej atmosferze :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję bardzo. :):*Tak, coraz częściej przekonuję się, że wszystko ma sens. Nawet upadki. A one chyba przede wszystkim. Wszystko ma swoją drugą stronę, której często w stanie cierpienia nie potrafimy dostrzec.

    OdpowiedzUsuń
  9. wiesz, może ci jeszcze tego nie mówiłam ale Twoje teksty czyta się z taką lekkością, że nie sposób się od nich oderwać ;*;* dasz duży talent!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję za uznanie. :)Przedświąteczne rozpieszczanie słowem? :]

    OdpowiedzUsuń
  11. wiesz nie obchodzę świąt, więc nie traktuj tak tego ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. eeee:P a już myślałam. :Dwięc z jakiej to okazji? ;]

    OdpowiedzUsuń
  13. oleczek0@poczta.onet.pl21 marca 2008 12:01

    Ja również życzę Ci i innym Radosnych świąt Wielkiej Nocy spędzonych z rodziną. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. masz sporo racji. Wolę sama cierpieć i ulżyć cierpienia innym, jednak wolałabym być w Kościele ze wszystkimi, w tym roku jest tak inaczej, chyba gorzej, może temu że ja sie czuje gorsza. ale już nic nie będę mówić

    OdpowiedzUsuń
  15. bez okazji ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. dlaczego czujesz się gorsza? Być może złego użyłam porzymiotnika...

    OdpowiedzUsuń
  17. tak też można :P hehe

    OdpowiedzUsuń
  18. dziękuję w imieniu swoim i innych ;]

    OdpowiedzUsuń
  19. tak bardziej lubię ;-)

    OdpowiedzUsuń
  20. sprawiasz, że się uśmiecham jak odpisuję na Twoje komentarze :D

    OdpowiedzUsuń
  21. ;-) a piękny masz uśmiech więc nie przestawaj nigdy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Postaram się. :]ale muszę mieć czas na sen. :P A teraz mam ograniczenie, bo mam rankę w kąciku ust :D

    OdpowiedzUsuń
  23. to witaminkę B ;D

    OdpowiedzUsuń
  24. cierpienia uczą, kształtują, pomagają doceniać, pomagają cieszyć się drobnostkami, są potrzebne :)

    OdpowiedzUsuń
  25. może nie do końca gorsza ale inna i to bardzo do tego kaleka bo za taką sie uważam

    OdpowiedzUsuń
  26. o, dziękuję :D będę musiała poszukac. :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie możesz tak myśleć!

    OdpowiedzUsuń
  28. Tak, są potrzebne. ;] Ujęłaś wszytsko. :P

    OdpowiedzUsuń
  29. myślę tak gdy jest mi źle

    OdpowiedzUsuń
  30. A teraz jak się czujesz?

    OdpowiedzUsuń
  31. widzisz jak dbam o twój uśmiech ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  32. ~westchnienie22 marca 2008 19:29

    Bardzo mi się podobają twoje rozmyślania ... często ta jest, że najbardziej pomagamy sobie, gdy jesteśmy dla kogoś :)))

    OdpowiedzUsuń
  33. W tym okresie nie trafiłam na to "często"... niestety.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz