... nie chcę się rozsypać.
Boję się, że...
że jeśli ktoś mnie dotknie, rozpadnę się na tysiąc maleńkich kawałeczków. Rozsypię się jak rozerwane korale na panelowej podłodze. Każdy kryształ poleci w inną stronę i straci swą wartość. Nie będzie osobno lśnił w czerwcowym słońcu, nie uśmiechnie się do niego nikt, tylko usiądzie i zapłacze. Nie podejmie się próby zbierania, ponieważ sznureczek już się nie będzie nadawał.
Więc lepiej mnie nie dotykajcie, bo ja nie chcę się rozsypać.
Nie chcę by każda moja część zamieniła się w kryształową łzę, których nie będzie się dało stopić w jedną całość.
Boję się, że rozsypię się naprawdę.
Że nic po mnie nie zostanie.
Snuję się jak cień, nie czuję, nie słyszę osób, które są gdzieś z boku.
Chyba poczułam kogoś zbyt czułą rękę. Chyba ktoś przytulił mnie od tyłu i szepnął - co się stało?
Po co?!
Nie, już nie mam siły.
Czuję się... jakby ktoś wyrwał mi marzenia z serca i schował. Jakby ktoś specjalnie odebrał moją nadzieję, zostawiając przeszłość od której uciekam.
Och, dopadła mnie. Dopadła mnie i patrzy jak się męczę. Szyderczo się uśmiecha i kpi ze mnie.
Wynocha!
Nienawidzę was, wspomnienia.
Nienawidzę tak bardzo, że aż boli.
Kocham tak bardzo, że kulę się i płaczę, modląc się by sen stał się rzeczywistością.
Nie chcę ich, ale z drugiej strony brakuje mi tego, co było.
On znów śni mi się po nocach. Znów otwieram pamiętnik na stronach, gdzie jest go najwięcej. Wyjmuję list, który dostałam 30.07.2007 i opuszkami palców chwytam każdy jego dotyk.
Dlaczego odszedł?! Dlaczego zniknął?! Dlaczego mnie zostawił?! Czy nie wie, że ja go potrzebuję... Dlaczego nie słyszy mojego wołania?!
Może wyjechał jak mówił...
Gdzie On do cholery jest?!
Wróć, proszę Cię...
Bez Ciebie się kurczę do rozmiarów łebka od szpilki.
Bez Ciebie się rozpadam i staję się kurzem na moich meblach.
Do Ciebie porównuję każdego Chłopaka.
Oszalałam.
Ale to Twoja wina.
"Tęskniłem za Tobą." Och, Kochani, żebyście wiedzieli jak On to cudownie napisał. Jaki wspaniały dreszcz poczułam...
A za chwilę.. a za chwilę zniknął.
... a ja razem z nim.
/13.06.2008/
_____
Zakończenie o 17.
16:30 zbiórka pod szkołą.
Ostatnie wspólne zdjęcia.
Ostatnie uśmiechy kierowane do siebie.
Ostatnie spojrzenie w oczy.
Żałuję, że to już...
Nie czuję 'powagi' tego dnia.
Jeszcze nie dociera do mnie, że za dwa miesiące zmieni mi się otoczenie.
Dlaczego niektóre osoby nie mogą pójść ze mną dalej?
Dlaczego nie będzie przy mnie De. ?
Ł. przesadził.
/19.06.2008/
Wspomnienia bywają bolesne. Ale nie możesz się bać. Spróbuj iść na całość. [two-million-ways]
OdpowiedzUsuń30.07.2008? Mały błąd chyba, ale się tego nie czepiajmy. Tak, tak On. Kolejny raz On. Po co to wszystko? Dobrze wiesz Ilonka, że na to pytanie Ci nie odpowiem. Sama się trudzę, zadając sobie miliony odnośnie Jego (tylko innego jego). Może życie już takie jest? Daje nadzieje na coś więcej. Pozwala nam się zakochać. Jesteśmy szczęśliwi, aż nagle to znika. Nie ważne czy On wyjedzie, czy będzie tuż obok. Już nie będzie "Nas","Was". Nie powiem Ci nic sensownego....niestety...3e wspaniała klasa. Mimo że znam tylko przez siostrę byliście i będziecie (we wspomnieniach) klasą, której można pozazdrościć tak wspaniałych osób. Normalnie to się nie zdarza :) Cieszcie się, że chociaż te 3 lata, a szczególnie ten jeden ostatni rok mogliście być razem :*
OdpowiedzUsuńposzłam. i od wczoraj one dla mnie nie istnieją.uschły. nadają się do wyrzucenia.a z moja III e ? Te zostaną zawsze.
OdpowiedzUsuńa moze te wspomnienia stana sie niedlugo rzeczywistoscia , moze znikniecie razem w milosci ? [to-on]
OdpowiedzUsuńu mnie zakończenie jutro.... ja też nie chce końca, wchodzenia naszą-klasę i widzę uśmiechy osób mi bliskich, moich przyjaciół, dwie osoby mi bardzo bliskie a od września każdy pójdzie w inną stronę On i Ona będą sie widzieli w nurach szkoły a ja i Oni niestety nie... wybrałam inną szkołę... pozostały wspomnienia... to nigdy nie zginie
OdpowiedzUsuńwspomnienia czasem bolą
OdpowiedzUsuńMoże już nigdy nie będzie jego?Krótka rozmowa przez telefon przeprowadzona z Nim 18.06.2008 roku, uświadomiła mnie, że wspomnienia teraz są nie warte nic. Wyrzuciłam go z serca. Zobaczymy, na jak długo?Ach, III e. Naprawdę wydaje się z boku taka wspaniała?
OdpowiedzUsuńoch, jak ja bym tego chciała.aczkolwiek teraz chyba mniej? ale teraz to jest mało możliwe.
OdpowiedzUsuńech. :(
OdpowiedzUsuńtak, to prawda. ;(a w bólu gdzieś skrada się uśmiech.
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńZnam te bolesne wspomnienia, których za wszelką cenę nie jestesmy w stanie wyrzucić. Bolą, niestety. [wyiluzjowana]
OdpowiedzUsuńnie smutaj.
OdpowiedzUsuńWiercą dziurę w sercu. ramolą się do życia i nie chcą wyjść.przeklęte.
OdpowiedzUsuńto Ty sie nie rozsypuj ;*
OdpowiedzUsuńNo zobaczymy, mam nadzieje, że udało Ci się na zawsze :) Tylko nie wyrzucaj tych pięknych chwil, które warto pamiętać (chyba, że nie warto).Może tak, a może nie sama już nie wiem. Tak jak wszyscy macie jakieś wady itd.
OdpowiedzUsuńjak to w życiu...
OdpowiedzUsuńpod górkę..?
OdpowiedzUsuńja mogę. mam smutne dni. ale jestem usprawiedliwiona.wewnętrznie.
OdpowiedzUsuńmoje 'na zawsze' przestało mieć znaczenie wczoraj... ;(
OdpowiedzUsuńEch ;/ Tylko się załamać :( Ale nie można! Nie przez chłopaka... Czemu oni zawsze muszą łamać nam serce? Tragedia. Moje "na zawsze" nigdy nie trwało dłużej niż jeden dzień.
OdpowiedzUsuńale to jest zawsze kilka godzin odpoczynku dla serca.:-)
OdpowiedzUsuńNo tak zawsze coś. Jednak nie wszystkich to pociesza.
OdpowiedzUsuńI niestety potrzeba długiego czasu, zanim chociaż trochę wymażą się nam z pamięci.
OdpowiedzUsuńWspomnienia czasem bolą. Ja też mam momenty kiedy najchętniej bym sie ich pozbyła. Ale w koncu nadchodzi etap kiedy cieszę się, że są ...[odlamki-wspomnien]
OdpowiedzUsuńja do tych osób na pewno nie należę.
OdpowiedzUsuńile to jest 'trochę'? i jak długiego..?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i ja dorosnę do tego etapu...
OdpowiedzUsuńAni się obejrzysz i bedziesz go miała za sobą ;*
OdpowiedzUsuń25.06 będą dwa miesiące jak oglądam się za siebie. bez efektu.
OdpowiedzUsuńWięc nie oglądaj się za siebie. Bo to nic nie daje, tylko rozdrapuje wciąż świeże rany.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to Cię pocieszy, ale przecież złe wspomnienia łatwiej zapominamy. Tak mówił Freud,a ja mu wierzę :)Nie, nie rozsypiesz się... :)
OdpowiedzUsuń... żeby to było takie łatwe.
OdpowiedzUsuńwiesz co jest najgorsze?że ja nie pamiętam złych chwil.te wspomnienia są tak moje, tak kochane, że chce o nich pamiętać, narażając się na ból.i zrozum tu taką.
OdpowiedzUsuńim bardziej się kurczymy tym jesteśmy silniejsi. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńserio?
OdpowiedzUsuńnarażając się na ból? Bólu nie powinniśmy się bac.
OdpowiedzUsuńwiem, bo on wzmacnia.ale z moim bólem idą w parze wspomnienia i pragnienia trwania przy jego boku. już na zawsze.
OdpowiedzUsuń