Nie rozumiem miłości.
Stanfour - Desperate.
Im człowiek starszy, tym chyba trudniej mu odpowiedzieć sobie na pytanie, co to jest miłość? Niech pytanie "co to" nie zmyli was do tego stopnia, by sądzić, iż myślę o niej jako o rzeczy. Skądże! Wiem, że to jest coś więcej, coś ponad wszystkim...
Oglądam z Darią "Rozmowy w toku", otwarty zeszyt do historii szepcze cicho: teraz ja jestem ważniejszy!, a ja nie mogę się zmobilizować. Siedzę koło wygadanej blondynki i kiedy z jej ust padają słowa: każdy z nas pragnie miłości, mam ochotę schować się pod łóżko, choć ledwo mogę wsunąć tam swoją dłoń w poszukiwaniu zagubionych skarbów. Kurczę się w sobie i zastanawiam, co jej odbiło dzisiaj z tą miłością? Wcześniej prosi mnie, bym nie martwiła się, iż nikogo sobie nie znajdę, chociaż ja się słowem nie odezwałam. A na moją nieoczekiwaną reakcję: A czy ja się martwię?, ona subtelnie odpowiada: bo ty jesteś taka dobra. Ręce i nogi opadają, choć z drugiej strony te kilka zmartwień coraz częściej robi spustoszenie w moim sercu.
I czym do cholery jest miłość?
Kocham ponad wszystko Julkę, moich rodziców i moją denerwującą siostrę. Kocham te kilka osób, które mam zaszczyt nazywać przyjaciółmi i swoich krewnych. Kocham swoje wspomnienia i pasje. A mimo wszystko, nie umiem powiedzieć, dlaczego czuję miłość w stosunku do tego wszystkiego.
I sprawdzają się słowa P. Coelho: "Kocha się za nic. Nie stanieje żaden powód do miłości". Choć tak bardzo nie lubię tego gościa, mam ochotę pogratulować mu tego zdania. Choć żaden powód nie istnieje, chcę wiedzieć dlaczego? Chcę wiedzieć i już!
Chcę wiedzieć, szukam, analizuje i ciągle nie wiem. A niewiedza z tej kategorii po prostu mnie męczy.
Myśląc logicznie, za kilka lat pewnie ktoś wtargnie do mojego życia i trzymając mnie za rękę, powie, że mnie kocha. Może wyzna to w innych okolicznościach, w innym miejscu, niż zaplanował, o innej porze dnia. Nie zmienia to faktu, iż kiedy Ten Ktoś powie mi, że mnie kocha, czy będę wiedziała, że i ja czuję to samo? Czy to się po prostu czuje? A to czucie wysyła sygnał dalej i układając charakterystycznie wargi, pomoże mi wypowiedzieć te dwa magiczne słowa? Czy to jest impuls serca, czy coś przemyślanego?
Skąd będę miała wiedzieć, że kocham? Kocham...
Czy oznaką tego będzie przyjemny dreszcz, gdy dotknie mojej dłoni? Czy milczenie, kiedy żadne z nas nie będzie umiało wypowiedzieć słów? Czy może jedno spojrzenie, z którego będziemy umieli wyczytać wszystko? Czy może rozmowy do rana? Czy jego ramiona wokół mojej talii podczas tańca?
A może miłość jest tym wszystkim? Każdym gestem. Myślą. Wypowiedzianym i przemilczanym słowem. Łzą. Szczerym uśmiechem. Niezabawnym kawałem. Historią z przeszłości. Nowym wspomnieniem. Nową chwilą.
Przeszłością, teraźniejszością i przyszłością.
Może miłość nie ma definicji. Może ona jest jak niebo, którego nigdy nie uda nam się zdefiniować, choć codziennie na nie patrzymy. Pewnym kolorem, który widzimy. I tchnieniem, które czujemy. Może miłość jest tą początkową wątpliwością, która z każdym dniem przemienia się w pewność. Może miłość jest niezadanym pytaniem w oczach i odpowiedzią na ustach. Może miłość jest czymś, czego nigdy nie uda mi się pojąć, bo ona po prostu jest. Jak niebo.
I może dowiedziałam się, że kocham, gdy pierwszy raz siedząc obok niego, pomyślałam, że tak bardzo go potrzebuję. I gdy po dzwonku wyszłam z klasy po lekcji, której nie spędziliśmy razem, z nadzieją, że za chwilę go zobaczę, choćby z daleka. I może zrozumiałam, że pokochałam, gdy poczułam pierwsze ukłucie zazdrości. I pragnienie uszczęśliwienia go. I chęć obronienia go przed atakami, które mogłyby go złamać. A może w dniu naszej pierwszej, szczerej rozmowy. A może dzisiaj, kiedy powiedział mi, że po rozmowie z nimi, chciał się zamknąć w pokoju i się rozpłakać. A może kilka dni temu, kiedy napisałam, że chyba go kocham na kartach pamiętnika. Albo ponad, a może prawie, rok temu, kiedy zapisałam o nim pierwsze zdanie z myślą, że znaczy dla mnie więcej. A może, gdy po raz pierwszy nieśmiało mnie objął. A może, gdy spodobały mi się niebieskie oczy.
Może rzeczywiście kocham. Tak naprawdę. Młodzieńczą miłością. Trochę niedojrzałą. Jeszcze niepełną, jeszcze nieodkrytą do końca.
"I być może taka miłość jest najszczersza na świecie, miłość nieukształtowana".
Bo chcę go czuć na koniuszku języka, gdy wypowiadam jego imię przed snem. I chcę otulić się jego zapachem, gdy jest za daleko. Chcę spędzić z nim każdy ułamek sekundy. I dowiedzieć się jeszcze raz, nie wprost, że mnie potrzebuje. Chcę słyszeć jego pewność głosie, że nie umiałabym z nim nie rozmawiać.
Mimo wszystko, nie wiem czym jest miłość.
Będziesz wiedziała. Po prostu. Nie martw się ;)
OdpowiedzUsuńjeśli to miłość to co ja czuję to powiem ci że top coś pięknego...
OdpowiedzUsuńDla każdego z nas słowo "miłość" może mieć różną definicję. Ja też nie rozumiem do końca miłości, bo chyba nikt w pełni tego nie rozumie. Prawdziwa miłość jest wzniosłym uczuciem, którego nasz umysł nie ogarnie. Możemy się tylko domyślać czym ona jest. Dlatego dla każdego miłość będzie znaczyła coś innego :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się skupić, mama coś ciągle do mnie mówi --> niedługo skomentuję <3. [to-on]
OdpowiedzUsuńMyślę, że miłości czy np. nie można jednoznacznie zdefiniować. Dla każdego te uczucia są czymś innym, mają inne znaczenie i inaczej je odczuwa. Kiedy się kocha, chyba po prostu po pewnym czasie się to wie, tak zwyczajnie i zarazem nadzwyczajnie.
OdpowiedzUsuńMiłość rodzinna lub przyjacielska jest całkiem inna od tej do mężczyzny ... A ja tej ostatniej chyba nie doświadczyłam. Nie mogę powiedzieć jak ją czuję, bo jeszcze mnie nie dotknęła ... I sama nie wie czy będę umiała ją wyróżnić wśrod codzienności ...
OdpowiedzUsuńnie tylko Ty tego nie wiesz;*
OdpowiedzUsuńWitaj! Chcesz aby ktoś ocenił Twojego bloga profesjonalnie i sprawiedliwie? Zgłoś się do nas! CRITERIOS.blog.onet.pl Doradzimy co możesz poprawić, żeby blog stał się lepszy. Zapraszamy!
OdpowiedzUsuńJa też nie wiem co to miłość. I im bardziej się nad tym zastanawiam, tym bardziej mnie to męczy.
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoją definicję miłości, dla każdego znaczy ona coś innego, tak myślę. Ja na przykład nie lubię zastanawiać się nad tym 'dlaczego kocham ?' , bo to przecież nie zmieni moich uczuć. Dlaczego nie lubisz pana Coelho?
OdpowiedzUsuńmiłości nie da się zrozumieć..
OdpowiedzUsuńMiłość... Kiedyś wiedziałam czym jest.
OdpowiedzUsuńOstatnio zastanawiałam się, czy potrafię kochać w ogóle. Doszłam do wniosku, że w pewnym stopniu tak, ale nie tak, jakbym chciała. Hm.. miłość jest dziwnym i niezrozumiałym uczuciem, którego nigdy nie rozumiałam i nie zrozumiem.
OdpowiedzUsuńŚwietna notka, myślałem kiedyś o napisaniu podobnej, ale nie dałem rady, ujęłaś w niej wiele prawdy i moich myśli.
OdpowiedzUsuńNigdy sie tego nie dowiemy... :)A wiesz co ?Ja poznałam błękitnookiego, który cały miniony rok szkolny i ten wodził za mna oczyma, a zawsze bał sie zagadać :)
OdpowiedzUsuńbo to każdy inaczej definiuje sobie miłość. Dla mnie na miłość składa się wszystko razem co opisałaś i oddzielnie też... miłość to trudne uczucie.nowy adres [wypraszam-sobie]
OdpowiedzUsuńja też nie wiem, czym jest miłość. wydaje mi się, że dla każdego to coś innego.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że jesteś moją imienniczką choć podpisuję się inaczej xdEch co do miłości to chyba nie da się jej określić czy opisać*;Przynajmniej tak mi się wydaje, jesli przyjdzie to będzie wiadomo, że to ona zapukała do naszych drzwi. Musi coś w niej być takiego silnego, że ludzie do niej lgną i bardzo jej pragną.pozdrawiamnieostroznie.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńPodobno kiedy człowiek kocha, to jest pewien. Podobno jeśli gdy w ogóle istnieje wątpliwość "kocham czy nie kocham" to już sama ta wątpliwość jest świadectwem braku miłości. Podobno jeśli pozna się miłość, to człowiek wie, że to właśnie to. Podobno... Podobno miłość uszczęśliwia.
OdpowiedzUsuńO ile dobrze pamiętam, miało być "np. przyjaźni", gdzieś wcięło mi to słowo.Napisałam nową notkę, jeśli masz ochotę - zajrzyj :)[kolorowy-balon]
OdpowiedzUsuńKażdy ma lub miał takie przeczucia,że nie potrafi zrozumieć miłości.Jednak nie masz się o co martwić to przyjdzie samo u niektórych to przyjemny dreszczyk a u drugich zaprzatnie głowy całymi dniami myśląc tylko o nim .. A inni jeszcze inaczej .Życze dalszych owocnych postów i serdecznie zapraszam na www.glare.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńWiesz, jest taki wiersz księdza Twardowskiego: "Miłości się nie szuka -jest albo jej nie ma." To się po prostu wie...
OdpowiedzUsuńA ja pana Coelho bardzo lubię. I zgadzam się z tym, co o niej napisał:"Miłość jest"("Czarownica z Portobello") i to wszystko wyjaśnia...:)
OdpowiedzUsuńmiłość to utopia. coś czego nie ma.
OdpowiedzUsuń"Miłość nigdy nie przychodzi po trochu." To słowa Paulo Coelho. Ja nigdy nie wiem kiedy to się staje. A później kiedy go nie ma kolo mnie za długo myśle tylko o nim, o tym żeby chociaż zadzwonił, napisał itp. Ale każda wie o tym w inny sposób. Inne wiedzą to po pierwszej rozmowie, niektóre na początku bronią się jak mogą, żeby po chwili wiedzieć że bez niego nic i nigdy. Kiedy spotkasz kogoś dla kogo będziesz chciała żyć i budzić się co rano to będzie to miłość... To tego Ci życze... ;)
OdpowiedzUsuńKtoś mi kiedyś powiedział żeby zrozumieć czym jest miłość musze najpierw zrozumieć co znaczą słowa: TAK, NIE, NIE WIEM, JESTEM PEWNA, NA ZAWSZE. Ale niestety do tej pory nie wiem czym jest miłość a też chciała bym to wiedzieć.
OdpowiedzUsuńfajne notki takie prawdziwehttp://swiat-twoimi-oczami.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńNie wiem ile masz lat, jak jesteś doświadczona, kim jesteś i czym się zajmujesz, ale jedno mogę powiedzieć. Ta notka jest niezwykle trafiona. Świetnie piszesz, jesteś genialnym obserwatorem. Dziękuję, bo to, co przeczytałam, dało mi do myślenia. Mogę spojrzeć z trochę innej perspektywy. :)
OdpowiedzUsuńKiedyś przegadałam całą noc z nieznajomym, wydaje mi się że miłość to zrozumienie drugiego człowieka, niestety ja o swej miłości boję się mu powiedzieć:) Liczę że ty poradzisz sobie z tym lepiej ode mnie xDach piszę z niedocenione-chwile.blog.o net.pl
OdpowiedzUsuńMiłość... a kto ją zrozumie? Myślę, że nikt nigdy nie pojmie w pełni czym jest miłość.
OdpowiedzUsuńjesteś zakochana moja droga!to widać! wystukaneslowa
OdpowiedzUsuńŁoł. Czytając nagłówek pomyślałam sobie: "O, feministka opowiadająca o miłości. Może być ciekawie. "Ale nie było ciekawie, tylko wspaniale. Napisałaś to takimi słowami, wlałaś w to całe sowje serce, całą siebie. Zazdroszcze Ci, że umiesz tak wsaniale opisać to, co czujesz. Sądze, że wiesz, że jesteś "in love", więc nie musze ci o tym chyba pisać.Ale napiszę Ci, że powinnaś się zająć pisaniem książek (tak wiem, za dużo osób wkręcam do tej branży, przepraszam).I ostatnie: zazdroszcze Ci tego, że odkryłaś prawdzwą moc miłosci na sobie, bo nie wszystkim to się w życiu udało. Mi na przykad nie, ale nie będę opisywac sowich problemów w komentarzu. Masz kobieto dar ;******
OdpowiedzUsuńPo części racja. Bo człowiek na początku w ogóle sobie niektórych pytań nie zadaje, potem znajduje proste odpowiedzi typu " bo jest" ,albo pyta starszych ,których mądre niezrozumiałe wypowiedzi służą potem za motta. Potem następuje moment ,w którym człowiek zaczyna się budzić i uświadamiać sobie, że nic nie wie. Ja właśnie tu jestem , więc dalej nie opiszę. A czym jest miłość? Jestem z kimś , a nie wiem.
OdpowiedzUsuńDla mnie miłość to szaleństwo, miszmasz w głowie, niemożność myślenia o niczym innym niz o NIM, ciągły ból kiedy go nie ma, uczucie tęsknoty kiedy się z nim przebywa, bo w końcu będzie trzeba się rozstać. To dziwne uczucie. Ale kiedy przychodzi jest silniejsze od rozumu i wiadomo, że TO jest TO!
OdpowiedzUsuń